Wybaczcie, ale w tą sobotę nie udało mi się wstawić notki. Nie miałam kiedy napisać nowej notki, ale za tydzień już będzie i możliwe, że w końcu wstawię na Bad Girl ;) Trzymajcie kciuki.
Do zobaczenia za tydzień :)
Miło mi powitać czytelników Bad Girl jak i nowych. Będę tutaj publikowała moje kolejne opowiadanie. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu tak samo jak Bad Girl.
sobota, 16 stycznia 2016
sobota, 9 stycznia 2016
Chapter 35
Pani Henderson wróciła około drugiej
w nocy do domu. Widziała, że wszędzie jest ciemno i zachowywała
się cicho, żeby nikogo nie obudzić. Gdy szła już do swojego
pokoju zauważyła, że drzwi od sypialni Michaela i Betty są trochę
uchylone. Podeszła, żeby je zamknąć, ale coś ją skusiło aby
zajrzeć do środka. Tego się jednak nie spodziewała. Ciuchy walały
się po całej sypialni, a jej córka spała w objęciach Michaela.
Na początku była trochę w szoku, ale po chwili zagościł uśmiech
na jej twarzy i wyszła zamykając drzwi.
~~~~~~
Otworzyłem oczy i przypomniała mi się
noc. Nawet przez chwilę pomyślałem, że to był sen, ale
rozejrzałem się po pokoju i widok porozrzucanych ubrań rozwiał
moje wątpliwości. Uśmiechnąłem się do siebie i spojrzałem na
wciąż śpiącą Betty. Nie spodziewałem się tego ani trochę. I
było mi trochę głupio z tego powodu. W końcu to ja byłem facetem
i to ja powinienem zorganizować taki wieczór. Chciałem wiele razy,
ale nie chciałem jej popędzać. Miałem nadzieje, że nie
skrzywdziłem jej w żaden sposób. Zobaczyłem, że się budzi.
Spojrzała na mnie zaspanymi oczami.
- Nie śpisz już?
- Przed chwilą się obudziłem. Dzień
dobry – pocałowałem ją.
- Bardzo dobry – uśmiechała się i
przeciągnęła.
- Jak się czujesz? Nie byłem za
bardzo … no wiesz ..
- Hehe nie misiu. Byłeś wspaniały –
tym razem Ona dała mi buziaka – Aha i nie żałuje jeżeli miałeś
zamiar pytać.
- Już nie muszę. Chodź do mnie –
przyciągnąłem ją do siebie.
- Mmm .. nie jesteś zmęczony po
wczorajszym?
- Ja? Nigdy w życiu. Jestem naładowany
pozytywną energią. Wiesz co? Dobrze, że nie było Twojej mamy.
- A to czemu?
- Bo by ogłuchła – spojrzała na
mnie z przymrużonymi oczami.
- No wiesz co. Wcale nie byłam głośno,
wariacie – zaśmiała się i walnęła mnie w ramię. Też zacząłem
się śmiać.
- Oj byłaś. Uwierz mi.
- Hmm .. a jeżeli nawet to powinieneś
się cieszyć.
- Tak? A to czemu? Że omal nie
ogłuchłem?
- Taki jesteś? To nic Ci nie powiem –
wytknęła mi język i chciała wstać, ale jej nie pozwoliłem –
Puszczaj draniu!
- Draniu? Ja Ci zaraz dam drania –
przekręciłem ją na plecy i zacząłem robić ''pierdzioszki'' na
szyi.
- Haha! Nie! Hahaha przestań! Proszę!
- próbowała jakoś odsunąć moją głowę.
- Prosisz? - w końcu przestałem i
spojrzałem na nią.
- Tak – ciężko oddychała –
Wariat z Ciebie i tyle – patrzyła mi w oczy.
- Możliwe – przygryzłem wargę i ją
czule pocałowałem. Zarzuciła ręce na moją szyję – Ale ja Cie
kocham. Nie wychodźmy dzisiaj z łóżka.
- Haha. Ty nie niewyżyty samcu. A co
powiemy mojej mamie, hm?
- Hmm … coś się wymyśli. Oj nie
daj się prosić. No i dokończ to co chciałaś powiedzieć –
patrzyła mi w oczy.
- Powinieneś się cieszyć, bo to
znaczyło, że było mi dobrze – musnęła moje usta swoimi.
- Jeszcze nie raz Ci będzie.
- Trzymam za słowo, a teraz idę pod
prysznic.
- Pod prysznic? Brzmi kusząco.
- Prawda? - kusiła mnie. Widziałem to
po niej.
- Więc na co czekamy?
- Ale pamiętaj, że chce się w
spokoju umyć.
- Wiem wiem – wstaliśmy opatuleni
kołdrą i poszliśmy do łazienki. Tak jak obiecałem jedynie się
wzajemnie wymyliśmy. Chociaż nie ukrywam, że miałem ochotę na
coś więcej. Zwłaszcza, że stała przede mną tak bez niczego.
Dodatkowo woda tak zmysłowo spływała po jej ciele. Szybko musiałem
pozbyć się tych nieczystych myśli.
~~~~~~
Nadal nie mogłam uwierzyć, że to się
stało. Nigdy sobie tego nie wyobrażałam, bo nie wierzyłam, że
spotkam tego jedynego, a jednak. To jak na mnie patrzył, dotykał,
czy całował, byłam pewna, że mnie nie skrzywdzi i się nie
pomyliłam. Nasz związek przeszedł na kolejny wyższy etap. W końcu
poznaliśmy swoje ciała, ale i tak wiedziałam, że tych nocy będzie
więcej. Zeszłam jako pierwsza na dół wabiona zapachem świeżej
kawy. Weszłam do kuchni i zastałam tam mamę. Od czasu zamieszkania
z nami codziennie, gdy tylko może robi śniadania i czasami także
obiady. Mike mówił, że nie musi tego robić, ale powiedziała, że
chociaż w taki sposób chce się odwdzięczyć.
- Nareszcie wstałaś. A Mike?
- Ubiera się – podeszłam do expresu
i nalałam sobie kawy do kubka.
- Wyspana? Chcesz śniadanie?
- Powiedźmy, że wyspana. Sama sobie
zrobię.
- Ale już zrobiłam – postawiła na
blacie górę naleśników, kanapki i jajecznice na patelni.
- Yyy .. mamo? I my mamy to wszystko
zjeść?
- A czemu nie? Przecież potrzebujecie
energii – uśmiechnęła się od uch do ucha, a ja spaliłam cegłę.
Czyli wiedziała co się stało w nocy, tylko skąd.
- Ale …. to znaczy …
- Skąd wiem? Chciałam zamknąć Wasze
drzwi, gdy wróciłam. Reszty nie muszę mówić – opuściłam
głowę – Wiem, że to był Twój pierwszy raz, ale nie masz czego
się wstydzić. Skoro tego chciałaś ..
- Tak. To był mój pomysł – od razu
włączyła mi się lampka, żeby bronić Michaela.
- Hehe spokojnie. Przecież nic o nim
nie mówię.
- To jest dla mnie nowość, więc wolę
być ostrożna.
- Tak .. wiem .. ja … wtedy martwiłam
się o Ciebie. Wiem, że popełniłam sporo błędów, ale teraz ich
żałuje.
- Nie wątpię. Musisz dać mi czas,
ok?
- Masz Go ile tylko zechcesz. Nie jesz
śniadania?
- Poczekam na Michaela – nagle
poczułam, że objął mnie od tyłu.
- Nie musiałaś czekać – pocałował
mnie w policzek – Dzień dobry – przywitał się.
- Widzę, że masz dobry humor –
puściła oczko. Usiadł obok mnie i spojrzał.
- Już wie – powiedziałam.
- Yyy … tak … mam dobry .. heh –
zarumienił się. Zauważyła to i już więcej nic nie mówiła.
Zanim skończyliśmy jeść mama wyszła. Znowu ją wezwali do
szpitala.
- Pozmywam – wstałam i zebrałam
brudne naczynia – Co dzisiaj porobimy?
- Hmm .. a na co masz ochotę? W sumie
to możemy tak jak planowaliśmy zostać w łóżku – znowu
podszedł od tyłu i mnie objął, gdy zmywałam naczynia.
- Hehe .. ale już nie leżymy.
- Zawsze możemy tam wrócić –
musnął mnie w szyję.
- Mike .. ja zmywam ..
- A czy ja Ci przeszkadzam? - czułam
jego oddech na szyi i nie mogłam się skupić na tym co robię.
- Owszem .. kotek .. idź do salonu ..
- Oj no dobrze, ale przyjdź zaraz do
mnie – pocałował mnie w policzek i wyszedł z kuchni. Nareszcie.
Oj co ten facet ze mną robił. Akurat skończyłam zmywać, gdy
rozległ się dzwonek do drzwi.
- Otworzę! - pobiegłam do drzwi – A
Ty tutaj czego?
- Ładnie witasz się ze swoją siostrą
– weszła.
- Witaj wariatko – powiedziałam z
uśmiechem.
- Od razu lepiej. Nie przeszkadzam?
- Kto to? - Mike wyszedł z salonu –
O Nina – podszedł i ją przytulił na powitanie. Spojrzałam na to
poważnie, ale szybko skarciłam się w myślach. Przecież to moja
siostra – Co Cie sprowadza?
- No chociaż Twój facet umie powitać
gościa. A tak chciałam do was zajrzeć.
- Hmm tylko, że ja nie widzę żadnego
gościa – wytknęłam jej język.
- Osz Ty babo!
Wszyscy poszliśmy do salonu.
Ucieszyłam się, że przyszła. Dawno jej nie widziałam. Nina
dopiero się dowiedziała, że mama z nami mieszka. Zdziwiła się,
ale wszystko jej wyjaśniliśmy.
- A co Ty nie w pracy? - zapytała
Michaela. Spojrzał na mnie.
- No wiesz … dzisiaj zrobiłem sobie
wolne.
- Ciekawe dlaczego – patrzyła się
na nas podejrzliwie z uśmiechem.
- Bo Twoja siostra mnie w nocy
wykończyła. A teraz przepraszam, ale muszę wykonać pewien telefon
– wstał i wyszedł. Patrzyłam za nim i myślałam, że Go zabije.
I po co On jej to powiedział. Teraz będę się musiała tłumaczyć.
- Betty .. chcesz mi o czym powiedzieć?
- gapiła się na mnie i się szczerzyła.
- Yyy .. nie .. nie bardzo – na moje
nieszczęście spaliłam cegłę.
- Zrobiliście to! Nie wierzę. Moja
mała siostrzyczka. I jak było? - ciągle się szczerzyła.
- Przestań! Wariatko. Nic Ci nie
powiem.
- Oj nie masz czego się wstydzić.
- Heh … no było … dobrze … nawet
bardzo, ale proszę nie pytaj mnie o szczegóły.
- No dobrze. Tym razem Ci odpuszczę –
puściła mi oczko – To dlatego Mike jest taki zadowolony.
- Możesz przestać? Dziękuje.
- Gotowa jesteś na powrót na
uczelnie? - zmieniła na szczęście temat.
- Powiedźmy. Jak sobie przypomnę
Victorie to aż mi niedobrze się robi. Pewnie znowu będzie coś
odwalała, żeby sprawić mi przykrość.
- Jeżeli chcesz to ustawię ją do
pionu.
- Hehe dzięki, ale myślę, że jakoś
sobie z nią poradzę.
~~~~~~
Początek października i pierwszy
dzień na uczelni. Dzień mijał nawet spokojnie. Większość
uczniów wciąż była myślami na wakacjach i trudno było im się
skupić na zajęciach. Na długiej przerwie wszyscy poszli na lunch.
Ja tak samo. Przy jednym ze stolików siedziała Victoria ze swoimi
kopiami. Gapiły się w moją stronę i się śmiały. Postanowiłam
nie zwracać na nie uwagi, tylko zająć się jedzeniem. Zauważyłam
Steffi. Spojrzała się w moją stronę smutno, ale nie podeszła.
Nadal nie wyjaśniłyśmy sobie tamtej sprawy. Długo już to trwało.
Za długo. Skończyłam jeść i zaniosłam tacę. Wracając
potknęłam się i wywróciłam. Wszyscy zaczęli się śmiać.
- Jak chodzisz łamago – spojrzałam
na Victorie. No tak. To była jej sprawka. Wstałam i pobiegłam do
łazienki. Dopiero tam się rozpłakałam. Znowu ten koszmar się
zaczął. Jak ja nienawidziłam tej uczelni właśnie przez takie
osoby. Przemyłam twarz, żeby nie było widać, że płakałam.
Musiałam poprawić makijaż i wyszłam akurat w momencie dzwonka na
lekcje. Chciałam już być w domu. Nie mogłam w ogóle się skupić.
Humor też straciłam. Jak na nieszczęście zajęcia dłużyły się
niemiłosiernie. Po zajęciach wzięłam potrzebne książki z szafki
i czekałam przed wejściem na Michaela. Przyjechał po paru
minutach.
- Witaj kochanie – uśmiechnął się,
gdy wsiadłam.
- Cześć – wymusiłam się na
uśmiech.
- Coś się stało?
- Wiesz jak to jest w szkole. Nie
zawsze jest różowo.
- Ale mam nadzieje, że nikt Ci nic nie
zrobił.
- Nie. Wszystko w porządku – nie
chciałam Go tym martwić. Zresztą to było nic takiego. Victoria
uczepiła się mnie jak rzep psiego ogona, więc to nie była dla
mnie nowość.
- Hmm … chyba jednak nie.
- Dlaczego tak myślisz?
- Bo nawet się nie przywitałaś –
no tak wiedziałam co temu łobuzowi chodziło po głowie.
- Oj Jacksonku – dałam mu buziaka,
gdy zatrzymał się na światłach – Teraz mi wierzysz?
- Teraz tak. Jesteś zmęczona?
- Nie, a czemu pytasz?
- Może byśmy gdzieś pojechali. Co Ty
na to? Np. w miejsce naszej pierwszej randki?
- Ten fajny labirynt? Aha i to nie była
randka.
- Nie? A mi się wydawało, że właśnie
była. Tylko nie chciałaś mi przyznać racji.
- Oj tam. To co? Jedziemy? - zmieniłam
temat. Pokiwał na tak. Na miejscu byliśmy po jakiś piętnastu
minutach. Ubrał przebranie i wysiedliśmy. Szliśmy przez ten
labirynt za ręce.
- Wiesz .. tego dnia, gdy chciałem
polecieć do Nowego Jorku to przyjechałem tutaj, żeby powspominać
nasze spotkanie – spojrzałam na niego.
- Ale teraz jesteśmy tutaj razem i
tylko to się liczy – pocałował mnie.
- Chce, żeby tak było już zawsze.
- Myślisz, że nam się uda?
- Tak .. kochamy się i wszystko nam
się uda.
Dotarliśmy do tej niewielkiej
kawiarenki co wtedy. Spędziliśmy tam dobrą godzinę na śmianiu
się i rozmowie. Dzięki temu zapomniałam o tej całej sytuacji na
uczelni. Mike wspominał nasze pierwsze spotkanie i to jak się do
mnie zakradał przez okno. To było bardzo szalone. Chcieliśmy
jeszcze pojechać na plaże, ale jednak zostawiliśmy to na kiedy
indziej. Poza tym musiałam odrobić zadania domowe. Niestety w domu
podczas odrabiania wszystko mi się przypomniało. Zostało mi
jedynie mieć nadzieje, że jutro da mi spokój.
sobota, 2 stycznia 2016
Chapter 34
Witajcie.
Przepraszam, że nie udało mi się wstawić wcześniej jak pisałam, ale przez złe samopoczucie nie dałam rady dokończyć notki. Mam nadzieje, że wybaczycie. Tym razem mam dla Was długaśną notkę i oczywiście to na co tak czekałyście ;D Nie muszę nawet pisać o co chodzi ;D Od razu mówię, że nie jestem dobra w opisywanie TYCH spraw, wiec mam nadzieje, że nie będzie tak źle ;P To chyb tyle. Zapraszam do lekturki oraz do komentowania.
Przy okazji Szczęśliwego Nowego Roku i oby był lepszy niż poprzedni :)
~~~~~~
Przepraszam, że nie udało mi się wstawić wcześniej jak pisałam, ale przez złe samopoczucie nie dałam rady dokończyć notki. Mam nadzieje, że wybaczycie. Tym razem mam dla Was długaśną notkę i oczywiście to na co tak czekałyście ;D Nie muszę nawet pisać o co chodzi ;D Od razu mówię, że nie jestem dobra w opisywanie TYCH spraw, wiec mam nadzieje, że nie będzie tak źle ;P To chyb tyle. Zapraszam do lekturki oraz do komentowania.
Przy okazji Szczęśliwego Nowego Roku i oby był lepszy niż poprzedni :)
~~~~~~
Minął dokładnie tydzień odkąd Mike
wrócił ze szpitala. Ja niestety musiałam codziennie chodzić na
praktyki i nie mogłam spędzić z nim tyle czasu co chciałam. Na
szczęście mogłam liczyć na mamę. Nie wiem, czy jej wybaczyłam
tamto, bo od tak nie da się wybaczyć próbę zniszczenia związku
dwojga kochających się osób, ale widziałam, że się starała i
to doceniałam. Miałam nadzieje, że już tak pozostanie.
Dzisiaj powiedziałam szefowi, że
przyjdę trochę później ponieważ idę z Michaelem na badania.
Zgodził się bez problemu, tylko Mike dziwnie się zachowywał. Jak
by nie chciał abym z nim pojechała.
- Naprawdę nie musisz z mojego powodu
się zwalniać.
- Nie muszę, ale chce, tak?
- Przecież sam sobie poradzę i trafię
– popatrzyłam na niego uważnie – No co?
- Możesz mi powiedzieć o co Ci
chodzi? Nie chcesz, żebym z Tobą pojechała?
- Kochanie, to nie tak – podszedł.
- Więc jak?
- Wiem, że zależy Ci na tych
praktykach i tylko o to chodzi.
- Jakoś Ci nie wierzę – objął
mnie w pasie.
- Kotuś – patrzył na mnie słodkimi
oczkami – Nie bądź zła na swojego misia.
- Ten mój miś, to zasługuje na
lanie. A właśnie musimy pogadać – wywrócił oczami, bo już
wiedział o co mi chodzi – Ty mi nie wywracaj oczami. Czemu aż
tyle pracowałeś? Prosiłam, żebyś zwolnił tempo, to się miałeś
za supermana chyba. Jeżeli jeszcze raz zachowasz się tak
nieodpowiedzialnie co do swojego zdrowia, to nie wiem co Ci zrobię.
Żeby tak mnie nastraszyć.
- Przepraszam i obiecuje, że teraz
będę uważał.
- Teraz nie masz wyjścia. Słyszałeś
co powiedział lekarz.
- Ale zobaczymy co teraz powie.
- Powie dokładnie to samo.
Lekarz już na nas czekał. Byliśmy z
nim umówieni jeszcze przed 8:00 tak aby było jak najmniej ludzi ze
względu na Michaela. Zabrał Michaela na badania i musiałam
poczekać. Trochę się denerwowałam tym czekaniem. Lekarz pozwolił
mi wejść do gabinetu razem z Michaelem, bo wyniki już były.
- Wszystkie wyniki są w normie –
patrzył na kartki i mówił.
- Uf na szczęście – odetchnęłam z
ulgą.
- Nie przemęczał się Pan przez ten
tydzień?
- Głównie leżałem w łóżku. Nie
miałem wyjścia – spojrzał na mnie.
- I bardzo dobrze. Wyniki są w
porządku, ale niech się Pan nie przemęcza, dobrze? Jeszcze za
wcześnie i proszę dużo odpoczywać i się nie stresować.
- Dopilnuje tego – powiedziałam –
To kiedy następna wizyta.
- Myślę, że teraz dopiero za miesiąc
i leki proszę cały czas brać.
- Dobrze. To wszystko?
- Tak – wstał razem z nami i
odprowadził do drzwi – Do widzenia i życzę miłego dnia –
uśmiechnął się.
- Do widzenia i dziękujemy –
wyszliśmy – No widzisz? Mówiłem, że wszystko będzie dobrze.
- Ale przynajmniej wiem co powiedział,
bo inaczej byś kręcił.
- Ja? Ja nigdy nie kręcę zwłaszcza
Ciebie.
- No nie wiem ..
- Hmm?
- A kto zakręcił moim światem i
wywrócił je do góry nogami? - spojrzał i się uśmiechnął.
- Ale chyba nie żałujesz?
- Oczywiście, że nie – złapałam
Go za łapkę i szliśmy w stronę wyjścia. Szybko znaleźliśmy się
w aucie, żeby nikt nas nie zauważył. Tak właściwie, to się
dziwiłam, że prasa jeszcze o nas nie wie, ale cieszyło mnie to.
Będąc już w domu nie wiedziałam, że się tak zdenerwuje –
Chyba sobie żartujesz.
- Dlaczego? Słyszałaś co lekarz
powiedział. Wyniki mam w porządku.
- To Ty Go chyba nie słuchałeś jak
mówił, że masz odpoczywać. I do żadnej pracy nie pojedziesz –
byłam stanowcza. Nie miałam zamiaru tym razem mu odpuszczać. Aż
na mnie spojrzał – No co? Powiedziałam coś. Idź się przebrać
w dresy.
- Co się z Tobą dzieje? Od kiedy
będziesz mną rządziła i mówiła co mam robić. Bardzo
przepraszam, ale jestem dorosłym człowiekiem i jeżeli mówię, że
jadę do studia, to jadę i nikt mnie nie powstrzyma.
- Ach tak? To się nie zdziw jak
wrócisz! - zdenerwowałam się i wyszłam z salonu.
- O czym Ty mówisz? - wyszedł za mną
- A co Cie to obchodzi. Jestem dorosła.
- Hej – złapał mnie obiema dłońmi
za ramiona – Jesteśmy razem?
- No właśnie. To jest dobre pytanie –
patrzyłam u w oczy – Jesteśmy?
- Oczywiście, że tak .. co się z
Tobą dzieje?
- Ze mną? Nic takiego, tylko się
cholernie o Ciebie martwię, ale jeżeli masz to gdzieś, to proszę
bardzo. Jedź sobie, ale gdy wrócisz mnie już nie będzie.
- Co??
- Jeżeli teraz wyjdziesz .. wracam do
domu. I tak nie jestem tutaj potrzebna skoro masz gdzieś moje słowa
i obawy – wyrwałam u się i poszła do kuchni. Napić się soku.
Wiedziałam, że to na niego zadziała i się przestraszy. Wiem, że
to było nie fair, ale to był jedyny sposób aby Go zatrzymać. Po
chwili zszedł w dresie i objął mnie od tyłu.
- Mówiłaś serio?
- A jak Ci się wydaje?
- Nie mogę Cie stracić i przepraszam.
Będę na siebie uważał – odwróciłam się do niego przodem.
- Chodzi mi tylko o Twoje zdrowie.
Wiesz o tym. Nie mam zamiaru odbierać Ci tego co tak bardzo kochasz.
- Kocham Ciebie – dał mi krótkiego
buziaka, którego odwzajemniłam.
- Wiesz o co mi chodzi. Dlatego jeżeli
chcesz, to możesz popracować w domu.
- Ale oczywiście będziesz miała na
mnie oko.
- Oczywiście – zaśmiał się.
- No dobrze – ucieszyłam się, że
się na to zgodził. Teraz byłam pewna, że nic mu nie grozi.
~~~~~~
Przyszła niedziela. Zaprosiliśmy całą
rodzinę Michaela, Nine i nawet moja mama przyszła na niedzielnego
grilla i basen. Michael od rana wszystko przygotował chociaż mu
mówiłam, że mu pomogę. Było bardzo gorąco, więc basen był
idealnym rozwiązaniem.
- Już wszystko gotowe – przyszedł
do sypialni, gdy wyciągałam swoje szorty i bluzkę na ramiączka,
która zasłaniała mi całe plecy. O to chodziło, żeby nikt nie
widział moich pleców.
- Ok. Ja za chwilę też będę gotowa.
- Hm, a gdzie schowałaś bikini?
- Bikini? - spojrzałam na niego
podejrzliwie – A kto powiedział, że w ogóle je wyciągnęłam,
hm?
- Przecież będziemy pływać ..
- Ja nie będę.
- Dlaczego? Oj nie daj się prosić.
- Dobra Jackson. Ja wiem, że
koniecznie chcesz mnie zobaczyć w bikini, ale nic z tego. Nie czuję
się najlepiej na pływanie – skłamałam.
- No dobrze. Nie będę Cie namawiał,
ale będziesz z nami, tak?
- Pewnie, że tak. Idę się przebrać
– poszłam do łazienki. Raz dwa się przebrałam i spojrzałam na
swoją nogę. Blizna wciąż była. Przypomniało mi się wszystko. I
pomyśleć, że teraz mam spokój. Nikt mnie nie bije ani nie wyzywa.
Doceniałam każdą taką chwilę. Miałam nadzieje, że tak będzie
już zawsze. Michaela nie było w sypialni i usłyszałam jakieś
głosy z dołu. Jeden z nich należał do Michaela, a drugi … do
mamy? Aż zeszłam to sprawdzić.
- O jesteś już. Twoja mama już
przyszła.
- Właśnie widzę – Mike patrzył to
na mnie to na mamę.
- To ja was może zostawię same –
już chciał iść.
- Nie .. nie trzeba. Nie mamy sobie nic
do powiedzenia.
- Eh .. pójdę już do ogrodu –
wyszła tylnymi drzwiami.
- Betty .. ja jej wybaczyłem … Ty
też powinnaś.
- Wiem, że masz dobre serce, ale ja
nie potrafię od tak wszystkiego zapomnieć.
- Ty też masz dobre, tylko uparte.
- Mike powiedziałam coś. To jest za
wcześnie.
- Ale to jest Twoja matka.
- Do cholery jasnej! Skoro tak bardzo
ją polubiłeś, to idź do niej, a mi daj święty spokój. Co już
zapomniałeś jak o mały włos nas nie rozdzieliła? Albo jak Cie
traktowała? Ja wszystko dokładnie pamiętam, ale jeżeli Ty
zapomniałeś, to nie znaczy, że ja także – poszłam zła na
górę.
- Kochanie .. ehh .. - co On sobie
wyobrażał. Nie potrafię i nie chce jej tak po prostu wybaczyć.
Nawet jak by mnie przepraszała z tysiąc razy – Nie bądź na mnie
zła – wszedł do sypialni – Wiem co czujesz ..
- Nie wiesz .. to nie Twoja mama tak
zrobiła, tylko moja. Zawsze myślałam, że mam w niej wsparcie i
mogę zaufać. To zaufanie zostało wystawione na próbę. Zawiodła
mnie, rozumiesz? Strasznie mnie zawiodła. Gdy zrozumiałam, że Cie
kocham zanim Ci powiedziałam .. chciałam się jej doradzić jak
córka matki, ale nie mogłam, bo wiedziałam jakie ma nastawienie co
do Ciebie. A to, że teraz je nagle zmieniła niczego nie zmieni.
Teraz jest po wszystkim.
- Nie mów tak. Ja wiem … wiem, że
masz do niej żal, ale Ona się naprawdę zmieniła.
- I co z tego. Już Ci powiedziałam,
że to niczego nie zmienia. Proszę .. nie wymuszaj na mnie zgody z
nią.
- Dobrze .. już nie będę.
Przepraszam. Po prostu chce abyście były pogodzone, ale nie chce,
żebyśmy się przez to kłócili – jeszcze chwilę porozmawialiśmy
i też poszliśmy do ogrodu. Po chwili wszyscy zaczęli się zbierać
i impreza zaczęła nabierać tempa. Prawie wszyscy byli w basenie.
Nawet Mike się zamoczył. Nie dałam po sobie poznać, ale im
zazdrościłam. Jedynie mogłam siedzieć na brzegu i moczyć nogi.
Oczywiście wołali mnie, ale odmówiłam. Mój wzrok często
wędrował za Michaelem, a kiedy wyszedł mokry w wody też nie
mogłam oderwać wzroku. Uśmiechnęłam się pod nosem. Puścił mi
oczko i poszedł się napić soku.
- Betty? A co Ty tutaj robisz? -
podszedł do mnie Randy.
- Siedzę sobie.
- Eee to nie ładnie. Wszystkie ładne
Panie są w basenie, więc tam jest Twoje miejsce. Chociaż Janet nie
bardzo mi tam pasuje – powiedział tak, żeby usłyszała.
- Ejj! Słyszałam! - ochlapała Go
wodą i oczywiście mnie się dostało też.
- Hehe wracaj do wody Randy.
- I wrócę – wstał – Ale nie sam
– nagle wziął mnie na ręce.
- Nie! Puść mnie! - wrzucił mnie do
wody. Po chwili wypłynęłam – Odbiło Ci?! Mówiłam, że nie
chce! Dupek! - za mną wskoczył Michael i podpłynął.
- Nic Ci nie jest?
- Nie, ale nie chciałam pływać.
- Randy! Co jest z Tobą? Zrób to
jeszcze raz, a Ci przywalę w łeb! - Mike był zły na niego, ale
Randy miał dobry humor – Chodź kochanie – podpłynęliśmy do
drabinki i pomógł mi wyjść. Poszliśmy do domu, bo wszystko
miałam mokre. Poszłam do łazienki, żeby się pozbyć mokrej
bluzki, ale nie mogłam jej ściągnąć – Kotku? W porządku?
- Tak. Tylko bluzki nie mogę ściągnąć,
bo jest mokra – powiedziałam przez drzwi i niepotrzebnie. Wszedł.
- Pomogę Ci.
- Nie .. nie trzeba – tylko nie to.
- Oj przecież masz pod spodem stanik i
nie masz czego się wstydzić – udało mu się ściągnąć – I
już .. - stał za mną i widziałam w odbicie, że patrzył na moje
plecy, a po chwili na mnie. Opuściłam głowę – Co to jest? -
milczałam. Odwrócił mnie przodem do siebie – Spójrz na mnie i
odpowiedź.
- Nie mogę .. puść mnie .. proszę
..
- Chciałaś, żebym był z Tobą
szczery, więc Ty też ze mną bądź w końcu! Nie odpuszczę Ci.
Masz mi wszystko powiedzieć. Kto Ci to zrobił? - spojrzałam na
niego ze łzami w oczach. Wziął w dłonie moją twarz – Nie
musisz się mnie bać, ale chce to wiedzieć. To bydle musi za to
zapłacić i dopilnuje aby tak się stało. To dlatego nie chciałaś
pływać, prawda? - pokiwałam tylko na tak – Chodźmy na górę –
zarzucił na mnie ręcznik i poszliśmy na górę. Usiedliśmy na
łóżku – Więc teraz słucham.
- Obiecujesz, że się nie wściekniesz?
- Tego nie mogę Ci obiecać –
westchnęłam i zaczęłam.
- To … mój ojciec …
- Możesz powtórzyć? Chyba nie mówisz
poważnie.
- To się zaczęło, gdy ojciec stracił
pracę. Wtedy zaczął pić i wyżywać się na nas. Na mamie też.
Nina tego nie wytrzymała i się wyniosła. Za każdym razem, gdy
wracał pijany bił mnie albo mamę albo mnie i ją. Było mu
wszystko jedno. Pamiętasz jak dzwoniłam do Ciebie, że się nie
spotkamy, bo jestem przeziębiona? - pokiwał głową, że wie –
Kłamałam … pobił mnie i nie mogłeś się dowiedzieć. Tak samo
było z nogą. To jest wszystko jego sprawka. Boże .. Mike …
wybacz mi, że Ci nie powiedziałam .. ale nie mogłam .. bałam się
.. - rozpłakałam się i się w niego wtuliłam.
- A piwnica? - spojrzałam na niego.
- Zrzucił mnie tam wcześniej bijąc.
On … chciał mnie … - nie umiałam dokończyć.
- Zabije Go. Jak śmiał Cie bić i
dotykać – mówił przez zęby. Wstał i zaczął nerwowo chodzić
po pokoju – Już Cie nigdy nie skrzywdzi. Nie pozwolę na to i
zapłaci za wszystko – przerażał mnie ten jego spokój, który
był mylący. Nagle ktoś zapukał do drzwi i weszła mama.
- Tutaj jesteście.
- Dlaczego pozwoliła mu Pani na to?!
Jak Pani mogła patrzeć na cierpienie własnej córki ja się pytam?
- spojrzała na mnie.
- Powiedziałaś mu?
- Tak i żałuje, że dopiero teraz.
- Gdyby powiedziała mi wcześniej
zabrałbym ją z tego piekła. I może być Pani pewna, że zapłaci
za to wszystko co jej robił!
- To nie Twoja sprawa.
- Myli się Pani! - dopiero teraz to
wszystko do niego dotarło i zaczął się denerwować.
- Mike .. proszę .. - podeszłam do
niego – Nie możesz się denerwować.
- Każdy sukinsyn, który śmie
podnieść rękę na moją dziewczynę gorzko tego pożałuje! A
Pani? Odpowiada Pani takie życie z takim draniem? Lubi być Pani
bita?
- Jak śmiesz ..
- Śmiem, bo nie rozumiem tego,
dlaczego kobiety dają się tak traktować.
- Ponieważ jest moim mężem i kiedyś
był normalny.
- Więc to dlatego gadała Pani na mój
temat takie rzeczy, tak? Bo i ja miałbym się zmienić w potwora i
bić Betty. Otóż nie. Nigdy nie podniosę na nią ręki. Przykro mi
jeżeli wydaje to się Pani dziwne i przykro mi, że porównywała
mnie Pani do tego sukinsyna. Muszę wyjść.
- Gdzie? Mamy gości.
- Muszę coś załatwić – domyśliłam
się. Szybko stanęłam mu na drodze.
- Nie! Mike nie możesz tam jechać.
Nie pozwolę Ci.
- Oduczę Go bicia kobiet – zanim się
zorientowaliśmy mama wyszła.
- On Ci zrobi krzywdę.
- To ja jemu zrobię. Nawet nie wiesz
jak jestem wściekły.
- A na mnie?
- Na Ciebie nigdy nie jestem. Jesteś
moją ukochaną i od teraz mów mi wszystko – pocałowałam Go
czule.
- Bałam się powiedzieć. Bałam się,
że poczujesz do mnie wstręt po tym co zobaczysz – posmutniałam.
- Nigdy – odsłonił ręcznik i
dotknął moich nagich pleców. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz –
Jesteś dla mnie idealna w każdym calu i żadna blizna tego nie
zmieni – patrzył mi w oczy. Miałam okazje Go uspokoić. Na
dodatek stał przede mną w samych kąpielówkach, a i ja nie miałam
zbyt dużo na sobie. Położyłam łapkę na jego torsie i zjechałam
zmysłowo do brzucha. Podążał wzrokiem za moją dłonią. Spojrzał
na mnie i widziałam coś dziwnego w jego oczach. Coś czego jeszcze
nie wiedziałam, ale podobało mi się to. Wzięłam Go za łapkę i
idąc tyłem zatrzymałam się tuż przy łóżku. Złapał mnie w
pasie i podniósł do góry. Zaśmiałam się, ale po chwili
spoważniałam i patrzyłam mu prosto w oczy. W końcu mnie położył
i nachylał się nade mną. Położyłam łapki na jego plecach i
przyciągnęłam do siebie, żeby Go pocałować. Coraz bardziej
zaczynało mi się to podobać. Czułam jego dotyk na moim udzie, a
po chwili włożył dłoń pod moje plecy. Jego dłoń wędrowała
coraz wyżej. Już był przy zapięciu staniku, gdy …
- Ups .. przepraszam – to była
Janet, która szybko się ulotniła. Oboje spojrzeliśmy w stronę
drzwi, a potem na siebie.
- Eh .. chyba to nie jest jeszcze ten
moment – powiedział i ciągle był nade mną.
- Też mi się tak wydaje. Lepiej
wracajmy do gości – dałam mu jeszcze buziaka i wstaliśmy. Na
szczęście zapomniał o tym aby jechać do ojca i miałam nadzieje,
że szybko sobie nie przypomni. Resztę dnia do późnego wieczora
spędziliśmy między gośćmi. Oczywiście Janet robiła w naszą
stronę głupie uśmieszki przez to co zobaczyła.
~~~~~~
Czułam taką ulgę, że to wyznanie
niczego nie zmieniło między nami. Wręcz przeciwnie. Całkiem
odechciało mu się jeździć do studia i spędzał ten czas ze mną.
Mi to odpowiadało, bo i tak lekarz kazał mu odpoczywać. Naprawdę
żałowałam, że dopiero teraz mu powiedziałam. Nina miała rację.
Od rana chodziłam po domu bez żadnego celu. Coś mnie trapiło, ale
nie wiedziałam co. Nawet nie zauważyłam kiedy podszedł do mnie
Mike.
- O czym tak myślisz?
- Sama bym chciała wiedzieć, ale
czuję jakiś niepokój. Sama nie wiem.
- Hm … może … pojedziemy do
Ciebie?
- Co? No coś Ty. Po co?
- Nie jesteś ciekawa co słychać u
Twojej mamy? - znowu to robił – Tylko nie bij – zasłonił twarz
rękami.
- A powinnam – dziabnęłam Go w
brzuch – Idę się przygotować.
- Możemy zostać tam na noc –
zatrzymałam się i spojrzałam – Naprawdę.
- Mi się wydaje, czy robisz to celowo?
- Może trochę.
Poszedł ze mną na górę i
zapakowaliśmy parę naszych rzeczy. Co On kombinował? Dobrze
wiedział, że nie chciałam tam spędzić ani jednej nocy, ale
postawił na swoim. Na dodatek miał rację co do jednego. Martwiłam
się o mamę. Byłam wciąż na nią zła, ale była w końcu moją
mamą, a sam fakt, że została z nim sama przyprawiał mnie o
dreszcze. Miałam tylko nadzieje, że jego nie będzie. Dojechaliśmy
na miejsce. Wysiedliśmy i spojrzałam na dom.
- A pamiętasz jak wchodziłem do
Ciebie przez okn?
- Nie da się zapomnieć hehe. To było
szalone.
- Ale warto było – złapał mnie za
łapkę i skierowaliśmy się w stronę drzwi. Mama była w domu i
zdziwiła się na nasz widok.
- To był jego pomysł – wskazałam
na Michaela.
- Oj daj spokój już.
- To miłe – sztucznie się
uśmiechnęła – Akurat zrobiłam ciasto. Idźcie do salonu –
poszła do kuchni, a my do salonu. Nie czułam się komfortowo.
- Jesteś zadowolony?
- Bardzo – wywróciłam oczami – Bo
Ci tak zostanie – pocałował mnie w policzek. Mama przyniosła
ciasto i do tego sok pomarańczowy.
- Więc co Was sprowadza?
- Po prostu chcieliśmy zobaczyć co u
Pani słychać.
- Nie narzekam i jakoś sobie radzę –
zauważyłam rozcięcie na jej czole, które zasłaniała włosami.
- Pyszne ciasto.
- Dziękuje, ale nic specjalnego. Mam
wolne i chciałam jakoś spożytkować ten czas.
- Nie lepiej wyjść do ludzi? Do
znajomych?
- Eh .. jakoś nie mam ochoty.
- Akurat. Po prostu zabronił Ci –
spojrzała na mnie – Dobrze wiesz, że mówię prawdę – opuściła
głowę.
- Skoro Michael już i tak wszystko wie
… ehh .. tak … kazał mi na siebie czekać .. ma jakieś plany ..
jak to powiedział.
- Wie Pani co? Jednak zostaniemy
dzisiaj na noc.
- Naprawdę? Chcecie? - spojrzałam na
Michaela.
- Tak. Tylko może pojedziemy na
zakupy, hm?
- W sumie to i tak miałam iść, ale …
- O co chodzi? - wstała i wyszła.
Postanowiłam pójść za nią. Widziałam jak wyciągnęła ze
swojej torebki portfel i Go przejrzała. Wyglądała na załamaną.
Podeszłam do niej.
- Znowu zabrał Ci pieniądze? -
pokiwała twierdząco głową.
- Zabrał mi wszystko i poszedł pić.
Nawet nie zdążyłam opłacić rachunków, a co tu mówić o
zakupach.
- A to drań – zrobiło mi się jej
szkoda.
- Ile Pani potrzebuje? - obie
spojrzeliśmy w stronę drzwi.
- Podsłuchiwałeś?
- Przepraszam, ale tak. Więc ile? -
wyciągnął portfel z kieszeni.
- Nie mogę. Doceniam, ale nie. Już
wystarczy, że Betty jest na Twoim utrzymaniu.
- To nie ma nic do rzeczy. Poza tym tak
mało je, że prawie nic na nią nie wydaje – zaśmiała się na te
słowa.
- Aż tak mało nie jem. Nie
przesadzaj.
- Oj no dobrze. Więc jak? - wyciągnął
pieniądze i jej podał – Tutaj jest 3 tysiące dolarów – wzięła
je do ręki.
- Ale ja nie wiem kiedy będę mogła
oddać i to jest za dużo.
- To nie jest pożyczka – aż się
przytuliłam do niego bokiem. Objął mnie ramieniem i pocałował we
włosy.
- Jednak moja córka miała rację co
do Ciebie. Dobry z Ciebie człowiek i i tak oddam całą kwotę.
- I tak nie przyjmę.
We trójkę pojechaliśmy od razu
opłacić wszystkie rachunki zanim ojciec by się dorwał do tych
pieniędzy, a potem na zakupy. Mike z wiadomych przyczyń został w
aucie. Oczywiście zanim wszystko kupiliśmy trochę nam zajęło i
już myślałam, że Mike zasnął w tym aucie, ale jednak dzielnie
się trzymał.
- Już wszystko?
- Tak. Możemy wracać. A i kupiłam
słabe winko.
- Winem nie pogardzę.
Wróciliśmy wieczorem. Poszłam zrobić
z mamą kolacje. Michael się cieszył, ale to wcale nie znaczyło,
że wszystko będzie jak dawniej. Starała się, ale to chodziło o
mnie. Sama musiałam tego chcieć i jej wybaczyć. Mike w tym czasie
otworzył wino i czekał na nas.
Siedzieliśmy sobie w salonie jedząc
kolacje i rozmawiając. Nagle usłyszeliśmy, że drzwi się
otworzyły.
- Mike, tylko spokojnie –
powiedziałam, bo wiedziałam kto to. Ojciec wszedł do salonu
zataczając się.
- O imprezka? - nikt mu nie
odpowiedział. Michael nie spuszczał z niego wzroku i najchętniej
to by wstał – Ale coś słaba. Tylko wino? Tu potrzeba czegoś
mocniejszego, prawda zięciu? - wyciągnął z barku whisky –
Napijemy się – wlał sobie i Michaelowi, ale nawet nie wziął do
ręki szklanki – A co to? Odmawiasz?
- Owszem i Panu też nie radzę pić
już więcej.
- Tak? - wypił całą zawartość
szklanki – A to czemu? - spojrzał na mamę – Widzę, że jest
strasznie sztywno. Daj kasę i pójdę na prawdziwą imprezę.
- Już Ci wystarczy. Idź się położyć.
- Nie będziesz mi mówiła co mam
robić. Dasz pieniądz, czy mam sam sobie wziąć?
- Już i tak wszystko wziąłeś. Nie
mam więcej
- Za mało kobieto zarabiasz – usiadł
w fotelu i dalej pił. Po paru minutach zasnął.
- Eh .. idźcie już na górę lepiej.
- Poradzi Pani sobie?
- Tak – słabo się uśmiechnęła.
Poszłam z Michaelem do swojego pokoju.
- Ale chciałem mu przylać.
- Jednak dobrze, że tego nie zrobiłeś.
Idę się przebrać.
- A przy mnie się wstydzisz? - objął
mnie od tyłu.
- Oj wiesz, że nie. Zaraz wracam –
dałam mu buziaka i poszłam do łazienki. Przebrana wróciłam do
pokoju. Mike już leżał.
- Chodź do mnie – przygryzł wargę.
Pokręciłam głową uśmiechając się. Wykonałam polecenie i też
się położyłam. Objął mnie, a głowę wtulił w moją szyję –
Wiesz … teraz czuje się jak nastolatek.
- Hehe dlaczego?
- Śpię u dziewczyny w łóżku, a na
dole są jej rodzice, którzy tylko podsłuchują czy czegoś nie
robimy.
- Wariat. A co? Chciałbyś taką
fantazję? - spojrzałam na niego.
- Hmm … raczej nie potrzebuje.
Nawet nie wiedzieliśmy kiedy
zasnęliśmy. Mike znowu zasnął bez żadnych leków na szczęście.
Mówił, że na ból głowy też nie bierze, ale nie dawałam temu za
bardzo wiary. Nagle usłyszałam jakieś hałasy i się przebudziłam.
- Co jest? - aż się podniosłam.
- Hm? - Michael też to usłyszał –
Co tam się dzieje? - spojrzałam przerażona na niego.
- Obudził się – wyskoczył z łóżka
i wybiegł z pokoju. Pobiegłam za nim prosto do ich sypialni.
Zatrzymałam się w drzwiach i byłam przerażona. Bił ją po całym
ciele, a Ona płakała i prosiła, żeby przestał. Mike bez wahania
odciągnął Go od niej i zaczął bić. Była wściekły jak jeszcze
nigdy.
- Ty śmieciu! Ostrzegałem, że zabije
każdego kto tknie Betty! Wiem o wszystkim!
- Mike! Przestań! - ledwo udało mi
się Go odciągnąć – Już wystarczy! Zobacz jest ledwo przytomny.
- Nie zasługuje na litość!
- Wiem, ale proszę Cie – trochę się
uspokoił. Podeszliśmy do mamy. Pomógł jej wstać.
- Jedzie Pani z nami.
- Ale ..
- Nie zostaniesz tutaj z nim –
podeszłam do szafy i spakowałam jej rzeczy. W tym czasie Mike Go
pilnował.
- Ale ja nie mogę Wam siedzieć na
głowie.
- Dom jest duży i dla każdego starczy
miejsca – chwilę na niego patrzyła. Niespodziewanie Go
przytuliła. Nie wiem, które z na było w większym szoku.
- Dziękuje. Postaram się szybko
wynieść.
- Nie musi Pani.
- Dobra chodźmy już stąd – dałam
Michaelowi torbę, a ja pomogłam mamie dojść do auta. U nas
musiałam ją opatrzyć. Nie wyglądała za dobrze. W trakcie drogi
spoglądałam co chwilę na Michaela z uśmiechem.
- Jestem gdzieś brudny? - pokręciłam
przecząco głową – Więc o co chodzi?
- Wiesz o co – wzięłam jego łapkę
i splotłam nasze palce.
Po powrocie do domu opatrzyłam mamę i
pokazałam jej nowy pokój. Nie spodziewałam się tego po Michaelu.
Ale to było najlepsze wyjście. On by ją wykończył, gdyby tam
została. A sama by nie odeszła. Nie mogłam się powstrzymać i się
do niego przytuliłam z całej siły i podziękowałam. Jak zawsze
powiedział, że to nic takiego, ale mylił się. To było bardzo
dużo.
~~~~~~
Mama mieszka z nami od miesiąca. Ku
mojemu zdziwieniu nie było ani jednej kłótni. Wręcz przeciwnie.
Świetnie dogaduje się z Michaelem. Ze mną też próbuje, ale
ciągle mam jakieś opory. Rozmawiam z nią wiadomo. Ale ciekawe, czy
kiedykolwiek będzie jak dawniej. Dzisiaj był ostatni dzień lata.
Chciałam Go spędzić inaczej, wyjątkowo i miałam już cały plan
w głowie. Dzisiaj Mike poszedł po południu do pracy i powiedział,
że wróci przed północą. Wyjątkowo nie robiłam mu o to
wyrzutów. Chciałam, żeby mój plan się udał.
- Betty? Obiad Ci już zrobiłam. Muszę
jechać do pracy na drugą zmianę – szykowała się.
- Naprawdę? - podejrzliwie się
ucieszyłam. Przyjrzała mi się uważnie.
- A co się tak cieszysz, że idę, hm?
- A … wydaje Ci się .. heh ..
dziękuje za obiad – zmieniłam temat.
- Hmm .. no dobrze. Będę późno –
zostałam sama. Hmm od czego by tu zacząć. O już wiem. Świece,
tylko gdzie One są. Musiałam ich poszukać. Znalazłam dużo
zapachowych świec w szafce w kuchni. Wzięłam kilkanaście i
zaniosłam do sypialni. Od razu je rozstawiłam jak mi pasowało.
Idealnie. Co jeszcze. Byłam trochę zestresowana, ale byłam tego
pewna. Chciałam tego. Ubrałam świeżą białą pościel, na której
rozsypałam płatki róż. Usłyszałam dźwięk telefonu.
- Słucham?
- To ja, skarbie.
- Właśnie o Tobie myślałam –
patrzyłam rozmarzonym wzrokiem na sypialnie.
- Ja o Tobie myślę bez przerwy.
Dzwonię, żeby Ci powiedzieć, że będę o 23. Nie jesteś zła? Za
to jutro zrobię sobie wolne – oj przyda Ci się dzień odpoczynku.
Pomyślałam sobie.
- No dobrze. Zresztą i tak jutro bym
Cie nie puściła.
- Hehe cieszę się, że nie jesteś
zła. Nie musisz na mnie czekać. Kocham Cie – rozłączył się. I
tak będę czekała. Udałam się do kuchni aby zrobić dla nas
kolacje. Około 19 miałam już wszystko przygotowane. Stolik
postawiłam przy stoliku. Dałam dwie świece i rozłożyłam
zastawę. Poszłam się przebrać, uczesać i umalować. Gdy byłam
gotowa zeszłam do kuchni po naszą lekko strawną kolacje i
zaniosłam do salonu. Tuż przed 23 zapaliłam świece i czekałam na
niego. Jak zawsze punktualny – Kochanie. Wróciłem – podeszłam
do niego. Uniosłam się na palcach i pocałowałam – Mmm .. i
takie powitanie rozumiem – zmierzył mnie wzrokiem – Pięknie
wyglądasz.
- Hehe dziękuje – troszkę się
zarumieniłam – Przygotowałam kolacje – wzięłam Go za łapkę
i zaprowadziłam do salonu.
- A Twoja mama?
- Ma dzisiaj drugą zmianę. Jesteśmy
sami – usiedliśmy przy stole – Mam nadzieje, że będzie Ci
smakowało.
- Wszystko mi smakuje co przyrządzisz
– zaczęliśmy jeść.
- Jesteś zmęczony?
- Nie za specjalnie, a czemu pytasz?
- Bez powodu – po skończonej kolacji
zaniosłam naczynia do kuchni.
- Było bardzo pyszne, a teraz idę pod
prysznic – chciał już iść na górę, ale Go zatrzymałam.
- Może skorzystasz z łazienki na
dole?
- A to czemu? - uśmiechnął się.
- Bo .. bo u nas prysznic się popsuł
– wymyśliłam na poczekaniu – Już Ci przygotowałam dresik do
spania.
- No dobrze. Przypomnij, żebym jutro
to sprawdził – poszedł do łazienki. Uff udało się. Pobiegłam
szybko do sypialni. Zapaliłam świece. Przejrzałam się jeszcze w
lustrze. Ok. Wszystko gotowe. Czekałam na niego przy oknie. Drzwi
się otworzyły. Odwróciłam się do niego – A co to? - wszedł i
się rozejrzał. Podeszłam do niego.
- Podoba Ci się?
- Jest cudnie i .. romantycznie, ale co
to ma znaczyć? Kolacja, a teraz to.
- Ćśśś – położyłam swój palec
na jego ustach. Patrzył na mnie i nic nie mówił. Położyłam
łapkę na jego szyi i musnęłam delikatnie jego usta. Spojrzałam
na jego reakcje i przygryzłam wargę uśmiechając się. Złapał
mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Zarzuciłam ręce na jego
szyję i ponownie pocałowałam. Odwzajemniał z przyjemnością i ja
też nie miałam zamiaru przerywać. Skierowaliśmy się w stronę
łóżka nie przerywając pocałunku. Na chwilkę przerwał i
spojrzał mi w oczy.
- Chce tego – wypowiedziałam –
Naprawdę i wiem, że Ty też – chwilę na mnie patrzył i wziął
na ręce kładąc na łóżku. Położył się bokiem tuż przy mnie
i zaczął całować. Łapkę położył na moim brzuchu, a po chwili
wsadził dłoń pod moją bluzkę. Poczułam przyjemne dreszcze i
oddech mi minimalnie przyspieszył. Zmusiłam i przyciągnęłam Go,
żeby położył się na mnie. Wykonał polecenie. Podniósł się i
ściągnął swoją koszule, którą niedbale rzucił na podłogę.
Poczułam lekkiego stresika, ale bardziej Go pragnęłam niż się
obawiałam. Spojrzałam na jego idealne ciało i zagryzłam wargę.
Gdy już zostałam w samej bieliźnie, a Mike w bokserkach patrzył
na mnie z pożądaniem w oczach. Dobrał się do mojej szyi. Czułam
bardzo dużo przyjemności z tego powodu i odchyliłam głowę. Łapkę
położył na moim udzie i zaczął zmysłowo je muskać – Boże …
kotku .. - spojrzał na mnie – Nie przestawaj – uśmiechnął się
i tym razem wpił się w moje usta czule całując. Wplotłam palce w
jego włosy, a drugą dłoń trzymałam na jego ramieniu. Nagle
zjechał z pocałunkami na dekolt, a po chwili na brzuch. Myślałam,
że zaraz zwariuje pod wpływem jego czułych pocałunków. Czułam
całe stado motyli w tym momencie, które nie miały zamiaru się
uspokoić. Nawet nie wiedział ile sprawiał mi przyjemności i
pokazywał zupełnie coś nowego. Czego nigdy wcześniej nie
doświadczyłam. Mój oddech przyspieszył. Po chwili zostałam
pozbawiona stanika. Zarumieniłam się. Nikt mnie jeszcze nie
wiedział nagiej. Zauważył to i znowu się uśmiechnął. Powoli
pozbył się za moim pozwoleniem moich majtek, potem swoich bokserek.
Całkiem się zarumieniłam. Wiedziałam, że jest już gotów. Ja
też byłam rozpalona i nie było odwrotu. Oparł się rękami o
materac, żeby móc na mnie patrzeć z góry i pocałował namiętnie.
Oplotłam Go nogami dając tym samym znak, że jestem na niego
gotowa. Po chwili poczułam jak nasze rozpalone ciała połączyły
się w jedność idealnie do siebie pasując. Między naszymi ciałami
nie było nawet milimetra szczeliny. Poruszał się powoli aby nie
sprawić mi żadnego bólu, ale jedynie co czułam, to bardzo dużo
przyjemności i rozkoszy, którą mi dawał. Tak długo oboje na to
czekaliśmy. Moje wszystkie zmysły i ciało błagały o więcej i
dawał mi to. W tej chwili czuliśmy to samo, pożądanie, ogień
namiętności i żądzy. Całkiem się w tym zatraciliśmy i nic
innego już nie istniało. Tylko my i ta chwila. Tańczyliśmy nasz
pierwszy taniec miłości. Z minuty na minuty czułam coraz większą
falę namiętności. Zacisnęłam palce na jego barkach co
spowodowało, że delikatnie wpięłam swoje paznokcie i drażniłam
jego barki oraz plecy. Oboje w tym samym momencie poczuliśmy falę
spełnienia, która wypełniła nasze ciała. Próbowaliśmy złapać
powietrze i uspokoić serca. Patrzyłam na niego z uśmiechem, ale
widziałam Go jak za mgłą – To było cudowne – na
zapieczętowanie dał mi buziaka i opadł obok mnie zmęczony.
Położyłam głowę na jego torsie, a łapkę na brzuchu.
- Warto było? - zapytał. Spojrzałam
na niego z dołu.
- Tak .. i cieszę się, że w końcu
to zrobiliśmy.
- Bardzo Cie kocham – pocałował
mnie i przytulił bardziej do siebie.
- Dlatego dobrze, że jutro, a w
zasadzie dziś masz wolne.
- To był podstęp.
- Oczywiście. Od rana planowałam jak
zaciągnąć Cie do łóżka – zaśmiał się. Czułam jak
zmęczenie bierze górę i zamknęłam oczy. Nawet nie zdążyłam
nic odpowiedzieć, tylko zasnęłam.
Subskrybuj:
Posty (Atom)