Na początku chciałam powitać nową czytelniczkę Alex M ;) Mam nadzieje, że opowiadanie przypadnie Ci do gustu ;)
Dzisiaj trochę dłuższa noteczka :) Mam nadzieje, że nie macie nic przeciwko ;)
Widzimy się za tydzień i już nie przynudzam ;)
~~~~~~~~
Po tygodniu wylegiwania się w łóżku,
w końcu mogłam wstać. Noga już nie bolała i czułam się
znacznie lepiej. Bardzo dobrze mieszkało mi się u Niny, ale
wiedziałam, że ma też swoje życie, no i pewnie pewnie w końcu
odzyskać swoją sypialnie. Jadłyśmy obiad, gdy postanowiłam
zacząć ten temat.
- Nina? Dziękuje Ci za wszystko. Wiem,
że wcale nie musiałaś tego robić ..
- Nie .. - przerwała mi – Musiałam.
Jestem Twoją siostrą i to był mój obowiązek.
- Ale ..
- Wiem co chcesz powiedzieć. Wiem co
zrobiłam i jest mi wstyd z tego powodu. Myślałam, tylko o sobie,
żeby się od niego uwolnić, a Was z nim zostawiłam. Nie proszę
Cie o wybaczenie, bo na nie nie zasługuje. Ale chce, żebyś
wiedziała, że teraz postąpiłabym inaczej. Dopiero teraz to
zrozumiałam.
- Lepiej późno niż wcale. Nie
wracajmy do tego. Chciałam powiedzieć, że nie mogę nadużywać
Twojej gościnności.
- Coś Ty ..
- Mówię serio. Jeżeli mogę zostać,
to na pewno nie w Twojej sypialni. Wystarczy mi kanapa.
- Hm .. a co jeśli Mike przyjdzie? -
zrobiła cwany uśmieszek.
- No to co? Pogadać możemy w salonie.
- Albo ''pogadać''
- Ej .. wcale nie prawda. Jesteśmy
grzeczni.
- Jeszcze jesteście. Widzę co się
dzieje między Wami i nie powiesz mi, że nie – zawstydziłam się
i opuściłam głowę – Nie ma czego się wstydzić, ale nie spiesz
się. Dopiero jak będziesz Go pewna.
- A co jeśli już jestem? - spojrzałam
na nią.
- Hehe .. jesteś dorosła i o zgodę
nie musisz pytać – puściła mi oczko – Ja Ci mogę, tylko
doradzić. Decyzja należy do Ciebie.
- Wiesz … Mike powiedział, że mamy
na to całe życie.
- Widzisz jaki rozsądny facet? Pilnuj
Go i uważaj na inne baby. Hm, ale chyba nawet nie musisz. Jest w
Tobie tak zakochany, że poszedł, by Ci kupić nawet podpaski albo
tampony – zaśmiałam się.
- Nabijasz się ze mnie teraz.
- No coś Ty. Na pewno tak jest. Oj
nieźle Go ta strzała amora trafiła. Ma dzisiaj przyjść? - po
chwili jednak dodała – Głupie pytanie – uśmiechnęła się –
Tylko mam nadzieje, że po kontroli mamy.
- Ma przyjść? O której? - spojrzała
na zegarek.
- Za jakąś godzinę – widać było,
że nie była zadowolona z tego.
- Sprawdzi i pójdzie – zjadłam
obiad i zaniosłam talerz do zlewu – Potem pozmywam.
- Nie musisz. I tak mi się nudzi –
słabo się do niej uśmiechnęłam co znaczyło, że dziękuje i
poszłam do sypialni po swoje rzeczy. Spakowałam wszystko i zeszłam
do salonu. Siedziałam na kanapie, która miała być od dzisiaj moim
miejscem spania i oglądałam tv aż nagle w mojej głowie zaczęło
się kotłować tysiąc myśli. Zwłaszcza tych złych. Złapałam
się za głowę, żeby przestało. Wyłączyłam tv i się położyłam.
Rozbolała mnie głowa i po chwili już spałam. Nina obudziła mnie
godzinę później, mama przyjechała. Raz dwa się ogarnęłam.
- Cześć mamo.
- Cześć córuś. Jak się czujesz?
- Już dobrze – przyglądałam się
jej – Możesz już ściągnąć okulary. Tutaj nie ma słońca.
- A wiesz .. ostatnio mam jakieś
wrażliwe oczy na światło – oj coś kręciła i dało się wyczuć
na kilometr. Sama je ściągnęłam i ujrzałam, to czego się
spodziewałam. I tak byłam w szoku.
- Wiedziałam .. jak On mógł .. -
pobił ją i to po twarzy. Przecież nigdy tego nie robił.
- To nic takiego .. przejdzie –
wysiliła się na uśmiech.
- To przez mnie, tak? Za mnie Cie bije
– nawet nie musiała odpowiadać. Nina przyszła i też zobaczyła.
- Kiedy w końcu weźmiesz się w garść
i od niego odejdziesz?
- Tak samo jak Ty?
- Nie miałam zamiaru popełniać
Twoich błędów i dawać się bić.
- Ale zostawić rodzinę to już
mogłaś.
- Przestańcie. Znowu to robicie, a to
nic nie da.
- Bo się wtrąca w nie swoje sprawy.
Niech sobie tutaj żyje i tyle – Nina pokręciła, tylko głową,
bo dalsza wymiana zdań nie miała sensu.
- Wtrąca się, bo jest tak samo Twoją
córką jak i ja. Mamy tylko Ciebie. Ojca już dawno straciłyśmy.
Nie chcemy i Ciebie stracić.
- Ehh .. nie potrafię od niego odejść.
Wiem, że to głupie, ale wciąż Go kocham ..
- Bo masz nadzieje, że będzie jak
dawniej. Dobrze wiesz, że to jest tylko mrzonka. Kiedy to do Ciebie
dotrze.
- Nina! Już wystarczy. Atakowanie nic
nie da – podniosła rękę w geście obronnym i wyszła z salonu.
Rozumiałam jej złość. Czułam to samo, ale nie mogłyśmy jej do
niczego zmusić.
- Chociaż Ty mnie rozumiesz.
- Nie mamo. Ani trochę Cie nie
rozumiem. On nie jest nam do niczego potrzebny. I tak przepija
wszystkie pieniądze, które zarobi. Jestem już dorosła, pójdę do
pracy i poradzimy sobie.
- Tylko tak się mówi – już nie
miałam siły z nią gadać. Wiedziała swoje i tyle. Chociaż nie
wiadomo co bym nie powiedziała, Ona i tak by Go nie zostawiła.
- Jak już sobie chcesz – nagle
zawołała mnie Nina – Zaraz wrócę – wyszłam z salonu – Co
jest?
- Nie zgadniesz. Mike przyjechał.
Właśnie wysiadł z auta i idzie tutaj.
- Teraz? Cholera.
- Betty … myślę, że już
powinniście jej powiedzieć, że jesteście razem.
- Co?? A chcesz być na moim pogrzebie?
- Nie przesadzaj. I tak nie może Ci
niczego zabronić – otworzyła mu drzwi i wpuściła.
- Cześć ko .. - złapałam Go za rękę
i zaprowadziłam do kuchni.
- Nie tak głośno.
- Co się dzieje?
- Mama siedzi w salonie.
- Ups .. dobrze, że nie dokończyłem.
To może przyjadę później ..
- Nie .. Mike? Może … może powiemy
jej prawdę .. ? - powiedziałam nie pewnie.
- Naprawdę chcesz?
- Chyba już czas. Mam dosyć udawania
– wziął w dłonie moją twarz i pocałował.
- Dobrze kochanie. Skoro tego chcesz,
to jej powiemy – uśmiechnął się.
- Może jakoś ujdziemy z życiem –
złapałam Go za dłoń i poszliśmy do salonu.
- Dzień dobry – przywitał się, a
mama szybko założyła okulary.
- Dzień dobry – odpowiedziała od
niechcenia. Nadal nie pałała do niego sympatią, pomimo tego co dla
mnie zrobił.
- Mamo .. chcemy Ci o czymś powiedzieć
– spojrzałam na Michaela.
- Słucham w takim razie.
- Bo …
- Jesteśmy razem – dokończył za
mnie Mike. Chwilę siedziała w milczeniu. Pewnie przeżyła niezły
szok i patrzyła się to na mnie to na Michaela.
- Betty powiedź, że to głupi żart.
- To prawda .. jesteśmy razem i się
kochamy.
- No to już nie jesteście razem. Masz
z nim natychmiast zerwać.
- Nie licz na to, bo tego nie zrobię.
- Nie spodziewałam się tego po Tobie
– wstała i kierowała się w stronę drzwi, ale Nina zastawiła
jej drogę.
- Masz ich wysłuchać. Koniec
uciekania.
- Tobie też zamydlił oczy? A ja
myślałam, że was wychowałam jak należy.
- Czego Ty od niego chcesz. Zrobił Ci
coś? Albo Betty? Daj mu szansę. I najważniejsze, że Betty jest
szczęśliwa.
- Przede wszystkim jest naiwna –
odwróciła się do nas – Myślałam, że znajdziesz sobie kogoś
kto na Ciebie zasługuje. Ale Ty dałaś się uwieść pierwszemu
lepszemu. Wykorzysta Cie i zostawi. Wiedziałam, że prędzej, czy
później zdobędzie to co chciał.
- Wszystko co powiedziałaś jest
jednym wielkim kłamstwem. Nie znasz Go, a już oceniasz –
wiedziałam, że zrobiło mu się przykro.
- Pani nas nie rozdzieli. Kocham Betty
i będziemy razem. Nigdy jej nie skrzywdzę i nie pozwolę jej
krzywdzić.
- Jeszcze zobaczymy. Pan nie zrujnuje
jej życia.
- Oczywiście, że nie. Nie jestem taki
– wziął mnie trochę na bok – Ja już będę leciał.
- Tak szybko?
- Potem przyjadę – pocałował mnie
krótko – Kocham Cie – wyszedł. To przez nią.
- Jesteś z siebie dumna? Przez Ciebie
pojechał. Dlaczego nie możesz być normalną matką i mnie
wspierać? - z moich ust wydobył się potok słów, nad którymi nie
panowałam – My się kochamy i będziemy razem, czy Ci się to
podoba, czy nie. Dzięki niemu mam po co wstawać co rano i jestem
szczęśliwa. Jeżeli tak masz Go traktować, to w ogóle nie musisz
przychodzić. Wracaj do swojego idealnego mężusia – poszłam
szybko do Niny sypialni i położyłam się na łóżku. Było mi
strasznie przykro. Jednak powstrzymałam łzy. Nie chciałam z jej
powodu płakać. Wstałam i podeszłam do okna. Słyszałam, że Nina
coś do niej krzyczała, a po chwili mama wyszła.
- Nie przejmuj się jej słowami –
poczułam jej dłoń na ramieniu.
- Jak mam się nie przejmować.
Wiedziałam, że taka będzie jej reakcja, ale … gdy to usłyszałam
.. zabolało mnie to .. Michaela też .. nie wybaczę jej, jeżeli
przez to Go stracę.
- Nie stracisz. Jest z Tobą, bo Cie
kocha i nie patrzy na mamę.
- Obyś miała racje.
~~~~~~
Przez ten cały czas mój kontakt z
Michaelem był ograniczony. Za każdym razem, gdy dzwoniłam, był
zajęty. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Nina próbowała mnie
pocieszyć, niestety za bardzo jej to nie wychodziło.
- Idę się przejść.
- Ok. Tylko nie wracaj późno –
wyszłam. Poszłam na plaże i natrafiłam na piękny zachód słońca.
Szkoda, że nie było Michaela. Uwielbiał zachody słońca.
Mimowolnie się uśmiechnęłam, jednak uśmiech mi zrzedł, gdy
uświadomiłam sobie, że nie chce ze mną rozmawiać. Znowu to była
moja wina. Przeszłam się wzdłuż plaży bosymi stopami.
Wracając do domu, zauważyłam mamę
przy drzwiach. Nie potrafiłam się cieszyć z jej widoku.
- Co tutaj robisz?
- Przyszłam Cie odwiedzić. Gdzie
byłaś? U niego? - nie wierzyłam własnym uszom. Dopiero co
przyszła i już wyjechała mi z takim tekstem.
- Nie Twoja sprawa – miałam już jej
dość. Od kluczyłam drzwi, bo Nina poszła do pracy. Weszła za mną
do domu.
- Ty też mnie zostawisz jak Nina, to
zrobiła?
- Nie powiedziałam tego. Dlaczego mnie
tak traktujesz? Dlaczego chcesz abym była nieszczęśliwa? Ja Go
kocham.
- Wydaje Ci się. To jest tylko
zauroczenie.
- Nie mam już na Ciebie siły. Ciągle
coś mi wmawiasz. To wszystko?
- To On Cie buntuje przeciwko mnie,
prawda?
- Wcale Go nie znasz. Nigdy nie
powiedział na Ciebie złego słowa. W przeciwieństwie do Ciebie –
usiadła na kanapie i syknęła – Coś Cie boli?
- Nieważne …
- Ważne. Podnieś bluzkę –
niechętnie podniosła na wysokość żeber. Moim oczom ukazał się
wielki siniak – O Boże .. znowu to zrobił – na szybko wszystko
przemyślałam. Spakowałam wszystkie swoje rzeczy.
- Co robisz?
- Wracam do domu.
- Betty ..
- Inaczej Cie zabije – była w końcu
moją mamą. Napisałam kartkę do Niny, żeby się nie martwiła i
wyszłam razem z mamą. Miałam nadzieje, że zrozumie.