Udało mi się cudem napisać notkę. I od razu przepraszam za błędy, ale pisałam ją dla Was przed pójściem spać;)
Jeżeli ktoś jeszcze nie wie o ankiecie po prawej stronie to zapraszam do wzięcia w niej udziału.
Hmm .. tak naprawdę to nie spodziewałam się, że tylu z Was czyta to opowiadanie, a nie komentuje. Oczywiście nikogo nie zmuszam, ale chciałam tylko napisać, że pisze to opowiadanie dla Was, dlatego bym chciała poznać Waszą opinię. To naprawdę nic nie kosztuje, a mi daje poczucie, że mam dla kogo pisać ;) Dziękuje tym osobom, które śmiało komentują i tym samym motywują mnie do pisania. To naprawdę wiele znaczy :) Każdy komentarz jest ważny, wiec śmiało ;)
~~~~~~
Następnego dnia, tak jak Mike obiecał,
przyjechał do mnie już od rana i nie opuszczał mnie ani na minutę.
Niestety moja mama też była w sali. Nie wiem o co jej chodziło.
Byłam dorosła, a Mike mnie uratował, więc by mnie nie skrzywdził.
Siedział na krawędzi mojego łóżka. Wychyliłam trochę głowę,
żeby spojrzeć na mamę. Siedziała w fotelu.
- I co? - zapytał po cichu.
- Dalej nas obserwuje.
- Czuje się jak na scenie – po cichu
się zaśmiałam – Zaraz będzie chciała autograf.
- Lepiej nie kracz. Mamo?
- Tak?
- Byś mogła zapytać się lekarza
kiedy będę mogła stąd wyjść?
- I mam zostawić Cie samą?
- Nie jest sama – odpowiedział Mike.
Chwilę jeszcze popatrzyła aż w końcu wyszła – No nareszcie.
- Żebyś wiedział.
- Betty .. ?
- Tak?
- Wczoraj chciałem, to powiedzieć,
ale nie miałem jak … kocham Cie .. ani na chwilę nie przestałem
Cie kochać – patrzył mi w oczy. W moich wzbierały się łzy.
- Ja Ciebie też kocham i przepraszam,
że nie powiedziałam Ci prawdy … żałuje tego.
- Już dawno Ci to wybaczyłem, ale ta
cholerna duma nie pozwała mi zadzwonić ani nic. I chce Cie
przeprosić za to, że tak podle Cie potraktowałem.
- Nie mam o to żalu – wyciągnąłem
ręce na znak aby mnie przytulił. Zrobił to, a ja znowu mogłam
cieszyć się jego ciepłem – Czyli … dajesz mi drugą szansę?
- Nie mam wyboru … serce mi tak każe
i wiesz co? Cieszę się z tego – ponownie spojrzał mi w oczy i
delikatnie pocałował – Strasznie tęskniłem, ale teraz już
będzie dobrze. Uda nam się pod warunkiem, że nie będziemy mieć
przed sobą tajemnic, zgoda? - chwilę na niego patrzyłam.
Wiedziałam, że to będzie kłamstwo, ale nie umiałam inaczej i nie
mogłam.
- Zgoda.
- A powiesz mi co się stało? Jeżeli
czujesz się na siłach.
- Bo … - miałam dość swoich
kłamstw. Nie zasługiwał na takie traktowanie. Zaczęłam, ale nie
patrzyłam mu w oczy, tylko w stronę okna – Jak wracałam któregoś
dnia do domu .. skręciłam kostkę i leżałam przez ten czas w
łóżku. Mama była przy mnie, ale właśnie wczoraj zadzwonili do
niej ze szpitala, że musi przyjść. Niechętnie mnie zostawiła –
zawiesiłam się na chwilę.
- Wszystko w porządku?
- Tak … musiałam skorzystać z wc i
jakoś doszłam … gdy wychodziłam …. - nie chciałam, ale
musiałam skłamać – Usłyszałam coś z piwnicy … postanowiłam
tam zejść, ale z tą nogą było bardzo trudno i spadłam ze
schodów … nie wiem ile tak leżałam, bo na chwilę straciłam
przytomność. Wołałam potem o pomoc, ale nikogo nie było w domu.
Doczołgałam się pod tą ścianę i czekałam na cud.
- Ale … przecież Twój ojciec był w
domu .. pytałem o Ciebie .. powiedział, że Cie nie ma .. a jak
wszedłem przez Twoje okno do środka, to piwnica była zamknięta na
kłódkę – o cholera. Tego się nie spodziewałam. Musiałam coś
szybko wymyślić na poczekaniu.
- No bo … bo jak ja wołałam, to nie
było Go w domu. Potem przyszedł.
- Betty .. dlaczego kłamiesz?
Siedziałem w aucie pod Twoim domem kilka godzin i w ogóle nie
wychodził. Dopiero o pierwszej w nocy – patrzyłam na niego.
- Eh .. On pije ..
- Zdążyłem zauważyć, ale co to ma
wspólnego?
- Był pijany i nie słyszał jak
wołałam o pomoc, a ta kłódka .. nie wiedział, że jestem na dole
dlatego zamknął piwnicę – patrzył na mnie.
- No dobrze … a już myślałem, że
będę mógł komuś dać w zęby, że Ci to zrobił.
- Naprawdę byś to zrobił?
- Oczywiście. Jesteś dla mnie
najważniejsza i nie pozwolę Cie krzywdzić.
- Mój wariat kochany, ale dziękuje za
wszystko i za uratowanie życia.
- To mój obowiązek – chciał mnie
już pocałować, ale weszła mama. Oboje spojrzeliśmy w jej stronę.
- Wiesz już?
- Tak. Lekarz powiedział, że jeszcze
góra trzy dni i będziesz mogła wyjść – odetchnęłam – A
Panu się nigdzie nie spieszy?
- Nie. Dzisiaj mam cały dzień, jak i
pozostałe zarezerwowane dla Betty – uśmiechał się do mnie.
- Cieszę się – powiedziałam i
również posłałam mu ciepły uśmiech.
- No chyba, że Cie męczę ..
- Hmm … czy ja wiem – droczyłam
się z nim, ale po chwili zmieniłam swoją minę widząc jego –
Nigdy mnie nie męczysz – nagle ktoś wszedł do sali aż się
wystraszyłam i myślałam, że to wiecie kto.
- Betty! - nie wierzyłam własnym
oczom. To była Nina.
- Co tutaj robisz? - podeszła i mnie
delikatnie przytuliła.
- Jednak to prawda. Dowiedziałam się,
że tutaj trafiłaś i musiałam przyjechać – dopiero teraz
spojrzała w stronę Michaela i ją zatkało.
- Mike to moja siostra Nina, Nina to
Mike .. mój przyjaciel i wybawca – podali sobie dłonie.
- Miło poznać – powiedział. Tylko
się uśmiechnęła.
- Ciekawe po co przyszłaś –
oczywiście, to była mama.
- Mam prawo odwiedzić swoją siostrę
i mi nie zabronisz.
- Proszę, nie kłóćcie się –
posłuchały mnie chyba pierwszy raz w życiu.
- Jak się czujesz?
- Lepiej, ale noga trochę boli. Cieszę
się, że przyszłaś – naprawdę się cieszyłam. Nasze relacje
nigdy się nie poprawią, bo nie potrafię zapomnieć co zrobiła,
ale cieszyłam się, że przyszła i się zainteresowała.
- I co teraz? Gdzie będziesz
mieszkała?
- Wróci ze mną do domu –
odpowiedziała mama – Będę ją teraz pilnowała.
- Jasne. Jak wcześniej, co? - no nie,
znowu zaczynały – Betty zamieszka u mnie.
- Na pewno nie.
- Jest pełnoletnia i może sama
decydować, gdzie chce mieszkać, prawda? - spojrzała na mnie.
- Eh .. tak, ale Nina ..
- Wiem już co chcesz powiedzieć, ale
dobrze wiesz, że nie możesz tam wrócić – modliłam się aby nie
powiedziała nic więcej przy Michaelu.
- Dobra .. niech będzie – szybko
powiedziałam zanim by się rozpędziła.
- I bardzo dobrze. Widzisz mamo? Teraz
pomyśl o sobie. Przyszłam tylko na chwilkę, bo spieszę się do
pracy. Cieszę się, że nic więcej się nie stało i dziękuje
Panu.
- Mów mi Michael.
- Ok .. więc dziękuje Ci za
uratowanie mojej siostry.
- Nie ma za co .. naprawdę.
- Oj jest. Dobra, to trzymaj się mała
i niedługo się zobaczymy – chciała już wychodzić.
- Przepraszam .. byś mi mogła podać
swój adres? Bym chciał odwiedzać Betty, jeżeli Ci nie
przeszkadza.
- Pewnie. Nie ma problemu – zapisała
swój adres na karteczce i mu podała. Wyszła. Spojrzał na kartkę
i ją schował do kieszeni.
- To już mi teraz nie uciekniesz.
- Nie miałam takiego zamiaru.
- Na pewno dobrze się czujesz?
- Przy Tobie nie da się źle czuć.
Mike siedział przy mnie do samego
końca odwiedzin. Dzięki niemu zjadłam obiad, który mi nie
smakował, ale przy nim był nad wyraz do przełknięcia. Nawet mi
trochę pomógł w jego zjedzeniu i udawał, że mu smakuje. Udawał,
że łyżka jest samolotem i leci do mojej buzi. Mama chyba miała
dość tych słodkości i wyszła. Na naszą korzyść tak naprawdę.
Najgorsze było rozstanie. Co prawda tylko na kilka godzin, ale
jednak. Już za nim tęskniłam.