sobota, 5 września 2015

Chapter 22

Witajcie!
Dodaje tutaj ponieważ póki co wena mnie opuściła na Bad Girl, ale mam nadzieje, że szybko wróci i dodam notkę. Po prawej pojawiła się ankieta. Zachęcam do wzięcia w niej udziału ;)
Dzisiaj się nie będę rozpisywała ponieważ mam kiepski dzień.
Zapraszam wiec do czytania oraz komentowania :)


                                                                           ~~~~~~~


Moim głównym i jedynym zajęciem było leżenie i czytanie książek jakie wpadły mi do rąk. Nie sądziłam, że mama aż tak będzie się mną zajmowała. Wzięła nawet dodatkowy urlop z tego powodu. Ojciec rano wychodził i wracał bardzo późno albo w ogóle. Jak dla mnie mógł w ogóle nie wracać. Na moje szczęście nie zaglądał do mnie. Z każdym dniem czułam się coraz lepiej. Kostka jednak wciąż bolała i nie pozwalała chodzić. Spojrzałam na zegarek. Mama pewnie za chwilę przyniesie mi obiad. Miałam rację.
- Nie śpisz? - zapytała i weszła z tacą.
- Wiesz, że nie – podeszła i postawiła tacę na nocnej szafce – Coś się stało? - wyglądała jak by czymś się martwiła.
- Eh … dzwonili do mnie ze szpitala .. muszę tam jechać.
- Ale .. teraz?
- Wiem, że powinnam się Tobą zająć ..
- Nie o to chodzi .. chodzi o niego .. wiesz przecież.
- Tak. Na szczęście znowu gdzieś poszedł i pewnie nie wróci jak ostatnio.
- Mam nadzieje.
- Poradzisz sobie? Przygotowałam Ci już kolacje i wystarczy odgrzać. Przyniosę Ci ze szpitala kule, żebyś mogła się poruszać po domu.
- Dobrze – nie podobało mi się to, że muszę zostać sama. Przecież mógł w każdej chwili wrócić. Jednak nie dałam po sobie tego aż tak bardzo poznać.
- Betty? Mogę Cie o coś zapytać?
- Pytaj.
- Dawno nie widziałam Michaela .. nie przychodzi ani nic – na początku byłam strasznie zdziwiona, że ją ta interesuje, ale po chwili zrobiło mi się smutno.
- Dlaczego pytasz? Przecież Go nie lubisz.
- Po prostu. Wyjechał?
- Nie – naprawdę nie miałam jej ochoty o tym opowiadać.
- To o co chodzi? Przecież widzę, że jesteś smutna.
- Zerwaliśmy kontakt .. cieszysz się? - zbierało mi się na łzy, ale nie chciałam przy niej się rozkleić.
- Co? Dlaczego? Przeze mnie?
- Nie …. On ma swój świat .. ja do niego nie pasowałam .. nawet jako przyjaciółka – musiałam skłamać.
- On Ci tak powiedział? - zaprzeczyłam głową.
- Przecież to było jasne od początku. Ale .. jest dobrze … On o mnie zapomniał i ma spokój – patrzyła na mnie chwile.
- Przykro mi .. naprawdę. Muszę już iść – pocałowała mnie w czoło – Zjedź obiad i odpoczywaj – wyszła z pokoju. Poczekałam aż wyszła z domu i dopiero się rozpłakałam. Musiała mi o nim przypomnieć. Dlaczego? A niech to. Straciłam apetyt na obiad i przekręciłam się na bok. Długo tak leżałam i płakałam w poduszkę. Chciałam zasnąć, ale nie mogłam. Co zamknęłam oczy widziałam Michaela. Czy kiedyś przestanę za nim tęsknić i się odkocham? Jakoś się zmusiłam na ten obiad i Go zjadłam. Musiałam iść do wc. Powoli wstałam. Żebra wciąż bolały, stopa tak samo, ale powoli doszłam do łazienki. Załatwiłam się, umyłam dłonie i wyszłam. Nie zauważyłam i wpadłam na kogoś. Podniosłam głowę i to był On. Szybko wróciłam się do łazienki i zamknęłam drzwi na zamek.
- Otwieraj!! I tak Cie dopadnę Ty mała szmato!! - wydzierał się, a ja płakałam i skuliłam się w rogu łazienki. Boże tylko nie to. Wali w te drzwi całym ciałem i wiedziałam, że je w końcu wyłamię.
- Zostaw mnie – mówiłam bardziej do siebie, bo i tak tego nie słyszał. Mamo wróć .. proszę. Nie minęła minuta i był w środku.
- Mówiłem coś!! - złapał mnie za włosy i podniósł.
- Ałłł!! Puść .. proszę .. - mówiłam przez łzy – Dostałam nauczkę ..
- To ja zadecyduje czy dostałaś!!! - wyciągnął mnie siłą z łazienki. Opierałam się na tyle ile mogłam, ale byłam za bardzo osłabiona. Pozostało mi jedynie płakać i liczyć na cud, że mama za chwilę wejdzie do domu. Wlókł mnie po schodach. Uderzyłam się stopą o poręcz. Poczułam straszny ból w niej – Idź prosto!! Myślisz, że pozwolę siebie tak traktować?!!!
- Nic nie zrobiłam …
- Nic?!! Za te nic dostaniesz kolejny raz i tym razem nikt Ci nie pomoże!!
- Najlepiej mnie od razu zabij – to by było najlepsze rozwiązanie.
- Jeszcze nad tym pomyślę!! - otworzył drzwi piwnicy i po prostu mnie do niej wrzucił. Moje ciało toczyło się po schodach coraz niżej. Takiego bólu jeszcze nigdy nie czułam. Leżałam na końcu schodów i nie miałam siły nawet ruszyć palcem – Za chwilę do Ciebie przyjdę!! - zamknął drzwi. Naprawdę myślałam, że to jest już mój koniec. Gdybym miała szansę wyjaśnić Michaelowi, że to nie tak było. Tylko tego chciałam. Chciałam aby znał prawdę, a potem mogę odejść. Nie wiem ile godzin tak leżałam w tym ciemnościach i na betonie. Było mi zimno i dostałam jakiś dreszczy. Usłyszałam dzwonek do drzwi, ale nie byłam w stanie krzyknąć. Słyszałam, że otworzył drzwi i z kimś rozmawiał, a potem nimi trzasnął. Otworzył drzwi piwnicy, zapalił światło i słyszałam jego kroki po schodach. Kucnął obok mnie i się patrzył – Zgadnij kto był … Twój kochaś i pytał o Ciebie. Nie mówiłaś, że masz kogoś. Przeleciał Cie już? - jego spokojny ton głosu wzbudzał jeszcze większy strach.
- N-nie .. - udało mi się wypowiedzieć.
- Świetnie .. pozwolisz jednak, że sam sprawdzę, ale za chwilę – zmierzył mnie wzrokiem, wstał i wyszedł. Łzy same zaczęły lecieć i nie chciały przestać. Boże co On chce ze mną zrobić. Wiedziałam, ale nie dopuszczałam do siebie tej myśli. Chciałam aby ten koszmar się już skończył. Dopiero teraz do mnie dotarły jego słowa. Michael tutaj był. Ale po co? I to jeszcze musiał na niego natrafić. Powoli doczołgałam się do końca ściany i przykryłam jakimś starym kocem, który leżał obok. Po chwili znowu do mnie zszedł – Teraz tak szybko Cie nie opuszczę.
- Nie … odejdź …
- Nic z tego. Chodź do mnie i lepiej się nie opieraj – uklęknął obok mnie i odkrył koc. Zaczął się do mnie dobierać. Starałam się odpychać jego dłonie, ale nie miałam tyle siły. Pamiętam jedynie to, że zaczęłam płakać, a potem już nic. Urwał mi się film.

                                                                                  ~~~~~~

Przesiedziałem w aucie prawie dwie godziny przed jej domem. Jednak nie wyszła. Wcześniej pojechałem do jej pracy w nadziei, że tam będzie, ale dowiedziałem się, że już tam nie pracuje. Ucieszyła mnie ta wiadomość. Siedziałem w tym samochodzie i myślałem. Ale ja jestem głupi. Dlaczego nie pozwoliłem jej wyjaśnić? Przecież wciąż ją kocham i nie mogę przestać ani zapomnieć. Miałem nadzieje, że będzie chciała ze mną porozmawiać. Fakt, zataiła przede mną prawdę, ale pewnie dlatego, że się bała mojej reakcji. Koniec tego. Muszę z nią natychmiast porozmawiać. Wysiadłem z auta i z bijącym sercem zapukałem do drzwi. Było mi już wszystko jedno kto otworzy.
- Czego? - w drzwiach zobaczyłem wstawionego mężczyznę. To jej ojciec.
- Dzień dobry. Jest może Betty? - głupkowato się uśmiechnął.
- A Ty kim jesteś? Jej fagasem?
- Jesteśmy .. przyjaciółmi. Chciałbym z nią pogadać przez chwilę.
- Już powiedziałem, że jej nie ma! Gdzieś się szlaja razem ze swoją matką! - nie podobał mi się jego ton i to jak o niej mówił.
- Może Pan jej przekazać, że byłem i niech się do mnie odezwie?
- Hm .. może – zrozumiałem jego aluzje. Wyciągnąłem z portfela sto dolarów i mu dałem.
- A teraz?
- Teraz to inna rozmowa.
- Dziękuje.

- Tylko będziesz musiał się ustawić w kolejce. Ma dużo klientów – zamknął mi drzwi przed nosem. Miałem ochotę mu przywalić za to, że tak o niej mówił. Zacisnąłem zęby i pięści. Nie ufałem mu. Wsiadłem do auta i postanowiłem czekać aż ją zobaczę. Nie ważne i to by miało potrwać. Miałem przy sobie nasze wspólne zdjęcie. Patrzyłem się na nie i przypomniały mi się nasze wspólne chwile. Przejechałem kciukiem po jej twarzy. Moja piękna i jedyna. Poczekam na Ciebie nawet do rana albo i dłużej. Oparłem zdjęcie między deskę rozdzielczą, a przednią szybę. Obserwowałem dom.

4 komentarze:

  1. Nie! Dlaczego ty to robisz Betty? Dlaczego ona musi przez to wszystko przechodzić?
    A Michael? Fajnie, że zrozumiał.
    Weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej no ja cię uduszę normalnie xD
    Ja liczyłam na akcje jakieś obijanie mordy jej staremu a Ty tak się znęcasz nad nami XDD
    Liczę tutaj w końcu na wielki powrót Michaela :3
    Szkoda, że tak krótko :C
    Mam nadzieję, że kolejne rozdziały uda Ci się pisać już dłuższe, czekam z niecierpliwością <3333

    OdpowiedzUsuń
  3. I kolejna notka przeczytana :)
    Powiem Ci, że jestem w szoku!

    Ale zacznę od początku.

    Hm. Co tak nagle mama zainteresowała sie Michaelem? Nie może być. Szkoda tylko, ze akurat teraz...
    Kurde i to byl zły pomysl by ją jak samą zostawić. Mogła chociaż po kogoś zaufanego zadzwonic by pilnował Betty.

    I, cholera... Tego sie spodziewałam... I tego sie balam. Co za skurwiel, za przeproszeniem, bo inaczej sie nie da o nim powiedzieć. Jezu... To jest aż nienormalne co ten potwór robi... Jego powinni zamknąć w psychiatryku za to na długie lata...
    Boze.. Co ta dziewczyna przeżywa. Najgorsze tortury jakie mogła dostać od ojca..
    Ale... On jej chyba nie... Nie? Nie mów... Jeszcze jak straciła po raz kolejny przytomność... O.o'

    Kurde Michael mógł przywalic temu psycholowi w ryj! Tym bardziej, ze sie tak wyrażał okropnie o córce.. A raczej o swojej ofierze... ;/ w glowie sie nie mieści...
    Wgl tak samo jak inni spodziewałam sie, ze właśnie Mike zamachnie sie i walnie tego potwora :P
    Ale jednak dobrze, że tam filuje pod jej domem... Może czegoś sie dowie. I usłyszy Betty..
    Wgl wkurzyl mnie motyw z ta kasa.. I co znaczy - może powie... ;/

    Wiola ja mam nadzieje, ze jakos uwolnisz Betty z tego piekła.. No i Mike musi jej pomoc. Sam to przyznał, ze nadal ją kocha.
    Notka jak zwykle super. Jestem pod wrażeniem. I super akcja teraz sie toczy. A Ty dobrze wiesz, ze ja takie lubię :P
    No i czekam na pana wena bo inaczej sama go znajde :D

    Czekam na nn i pozdrawiam, BAD25

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie no jak tak można taktować własną córkę ? Nie rozumem tego ! Szkoda mi Betty! Mam nadzieję , że Michael wyciągnie ją z rąk ojca tyrana !
    Pozdrawiam i mam nadzieję , że wróci Ci wena na Bad Girl :)
    Fanka Michaela

    OdpowiedzUsuń