sobota, 12 września 2015

Chapter 23

Bardzo powoli otwierałam oczy. Czułam chłód na całym ciele. Gdy udało mi się całkiem otworzyć oczy, zobaczyłam, że wciąż jestem w piwnicy, sama. Nie było Go i bardzo się bałam, że doszło do czegoś więcej. Bieliznę miałam na swoim miejscu i piżamę także. Gdyby posunął się dalej … wiedziałabym o tym .. chyba. Chciałam wstać i stąd wyjść, ale nie dałam rady. Usłyszałam, że otworzył drzwi piwnicy i schodzi po schodach. Położyłam się i zamknęłam oczy. Miałam nadzieje, że da się nabrać.
- Jeszcze śpi? - słyszałam jego głos. Leżałam nie ruchomo – No trudno. Jak wrócę to się zabawimy. Oj spodoba się jej – czułam jego wzrok na sobie i chciałam aby jak najszybciej stąd wyszedł. Po paru minutach wyszedł, a ja otworzyłam oczy i się rozpłakałam. Boże co ze mną będzie. Może mama wróci do tego czasu. Ale co z tego. Pobije ją i dobierze się do mnie. Czułam, że coraz bardziej robię się słaba i nie panowałam nad tym. Zamknęłam oczy i czekałam na cud.

                                                                            ~~~~~~

Była prawie pierwsza w nocy i powoli przysypiałem w aucie. Nagle zobaczyłem, że wyszedł z domu. Zniżyłem się w fotelu, żeby mnie nie zauważył. Chyba trochę wytrzeźwiał, bo szedł w miarę prosto. Obejrzałem się za nim i po chwili już zniknął za rogiem. Dalej obserwowałem dom. Dlaczego Betty jeszcze nie wróciła do domu? Przecież jest późno. Przestało mi się to podobać. Wysiadłem z auta i upewniłem się, czy nie wraca jej ojciec. Podszedłem do drzwi i zapukałem, ale nikt nie otwierał. Patrzyłem w okna i zatrzymałem wzrok na oknie Betty, przez które wchodziłem. Długo się nie zastanawiałem, tylko wszedłem po tym drzewie. Okno było minimalnie otwarte. Otworzyłem je całkiem i wszedłem do środka. Rozejrzałem się po pokoju. Faktycznie, nie było jej, ale łóżku nie było pościelone, więc nie mogła wyjść.
- Betty? - głucha cisza – Gdzie Ty jesteś .. - powiedziałem do siebie. Wyszedłem z jej pokoju i przeszukałem wszystkie pomieszczenia. Nigdzie jej nie było. Straciłem już nadzieje i zszedłem na dół. Rozglądałem się i nagle zauważyłem przy drzwiach od piwnicy kawałek jakiegoś materiału. Chciałem je otworzyć, ale były zamknięte na kłódkę. Nie byłem pewien, czy dobrze robię, ale było mi już wszystko jedno. W szafce znalazłem młotek i rozwaliłem tą kłódkę. Udało mi się znaleźć włącznik światła. Powoli zszedłem na dół i doznałem szoku – Betty?! - podbiegłem do niej – Boże .. kochanie .. - wziąłem w dłonie jej twarz. Była taka blada i słaba. Spojrzała na mnie.
- Mike? Co Ty …
- Ćśśś … nic nie mów. Zabieram Cie stąd – wziąłem ją na ręce. Syknęła – Co Cie boli?
- Wszystko .. - powiedziała ledwo słyszalnie. Wtuliła się we mnie i złapała się szyi. Wyszedłem z piwnicy i chciałem otworzyć drzwi, ale były zamknięte.
- Masz klucze?
- W pokoju – udałem się do jej pokoju, zabrałem klucze i zszedłem razem z nią. Od kluczyłem drzwi. Rozejrzałem się i zaniosłem ją do samochodu. Położyłem na tylnym siedzeniu i przykryłem kocem. Wsiadłem za kierownicę i ruszyłem. Co jakiś czas oglądałem się do tyłu. Przez całą drogę zastanawiałem się co Ona tam robiła. Na dodatek poobijana. Chciałem zapytać, ale zobaczyłem, że zasnęła. Boże tak dawno jej nie widziałem i znalazłem ją w takim stanie. Musiała jak najszybciej trafić do szpitala. Szybko dojechałem, wysiadłem i wziąłem ją na ręce. Obudziła się – Gdzie jesteśmy?
- W szpitalu. Odpoczywaj – wszedłem do szpitala i szukałem jakiegoś lekarza.
- Coś się stało? - podszedł jakiś.
- Dobrze, że pan jest. Moja .. przyjaciółka .. ja nie wiem co się stało, ale jest poobijana i słaba.
- No dobrze. Proszę ją położyć na łóżku – położyłem ją na łóżku, które stało na korytarzu – Zrobimy jej badania i zobaczymy co dalej.
- Mogę iść z wami?
- Niestety nie. Może pan tutaj poczekać i zawołam pana.
- Dobrze .. poczekam .. - pocałowałem ją w czoło – Będę na Ciebie czekał – słabo na mnie spojrzała i została wywieziona do jakiejś sali. Nie mogłem się uspokoić i chodziłem nerwowo po korytarzu. Gdzie była jej matka w tym czasie i co za bydle jej to zrobiło? A jeżeli .. nie .. to nie mógł zrobić jej ojciec. Przecież to by było chore. W końcu to jej ojciec. Miałem ochotę mu przywalić za to co o niej mówił. Nikt tak o niej nie będzie mówił. Co za cham. Usiadłem na chwilę na krzesełku, oparłem łokcie na kolanach i złapałem się za głowę. Usłyszałem stukot korków, ale nie zwróciłem na to uwagi. Jednak kroki się zatrzymały i cofnęły w moją stronę. Podniosłem głowę.
- Jednak to pan – to była mama Betty. Dosiadła się – Chce tylko panu powiedzieć, że nie wiem co się wydarzyło między wami, ale Betty jest przez cały czas smutna i chyba płacze choć nie pokazuje tego.
- Ale ..
- Nie wnikam w to. Właśnie dlatego nie chciałam abyście się spotykali, bo wiedziałam, że prędzej czy później tak ją pan potraktuje – wstała i zaczęła iść w stronę wyjścia.
- Ale Betty jest w szpitalu! - krzyknąłem. Odwróciła się i podeszła.
- Co takiego?? Gdzie Ona teraz jest? - mówiła roztrzęsiona.
- Na badaniach.
- Ale .. co ma pan z tym wspólnego?
- To nie jest tak jak pani myśli. I nie mogę pani powiedzieć, dlaczego przestaliśmy się widywać, ale dzisiaj chciałam to naprawić, bo naprawdę ją .. lubię. Otworzył mi pani mąż i powiedział, że jej nie ma.
- O nie – aż pobladła i usiadła, zrobiłem to samo.
- Postanowiłem na nią poczekać w samochodzie, ale nie wracała. O pierwszej w nocy pani mąż wyszedł z domu, a ja … - opuściłem głowę – Najpierw zapukałem, ale jak nikt nie otwierał, wiec … wszedłem po drzewie do pokoju Betty .. wiem, że nie powinienem, ale musiałem sprawdzić.
- Ma pan racje, ale to teraz nie ważne. Co było dalej? - wziąłem głęboki wdech.
- Szukałem ją po całym domu .. aż wszedłem do piwnicy … leżała pod ścianą ..
- Co?? Jak to w piwnicy?? Boże święty!
- Nie wiem co tam robiła, bo była za słaba by cokolwiek powiedzieć. Zabrałem ją i przywiozłem tutaj. To wszystko – chwilę wszystko przetwarzała i widziałem po jej minie, że nie może w to wszystko uwierzyć.
- Muszę do niej iść – wstała i weszła do tej sali, a mi pozostało jedynie czekać. Nie mogłem tego znieść. Po paru minutach wyszła.
- Wiadomo już coś?
- Ciągle ją badają – martwiła się tak samo jak ja.
- Zabije osobę, która jej to zrobiła – zacisnąłem zęby i pięści. Spojrzała na mnie uważnie – Ten ktoś mi za to zapłaci – nie żartowałem. Oparłem się o ścianę i zamknąłem oczy.
- Dziękuje – usłyszałem i spojrzałem się na nią – Uratował ją pan.
- Jest dla mnie bardzo ważna i zrobię dla niej wszystko – powiedziałem to jak najbardziej serio.
- Widzę – przyglądała się mi. Już miałem gdzieś, czy dowie się, że byliśmy razem, czy też nie. Byłem gotów jej powiedzieć, ale nie wiedziałem, czy Betty by nie była zła na mnie za to. Jakieś pół godziny później z sali, w której znajdowała się Betty wyszedł ten sam lekarz. Podszedł do jej mamy. Dała mi znak ręką abym również podszedł.
- Pani córka ma skręconą kostkę i liczne krwiaki na ciele. Najwięcej w okolicach żeber. Na szczęście nie stwierdziliśmy wstrząsu mózgu. Jest również osłabiona.
- Boże .. o to się bałam .. kiedy będzie mogła wyjść?
- Nie szybciej niż za parę dni. Musi dojść do siebie.
- Rozumiem. Chciałabym z nią zostać na noc.
- Dobrze pani wie, że pani może – uśmiechnął się do niej – Na dzisiaj to wszystko – poszedł do swoich obowiązków. Pani Henderson poszła w stronę sali, gdzie leżała Betty. Stałem w miejscu i patrzyłem za nią. Zniknęła za drzwiami. Nie wiedziałem co robić. Chciałem do niej iść, ale nie mogłem. Najwyżej zostanę tutaj na korytarzu do rana. Miałem już usiąść na krzesełku, ale drzwi się otworzyły i mnie zawołała. Podszedłem.
- Chciała, żeby pan przyszedł – powiedziała mi w drzwiach i przepuściła.
- Mike .. - spojrzała w moją stronę. Wyglądała tak mizernie. Moje serce krwawiło na samą myśl, że tak ją podle potraktowałem. Usiadłem na skraju łózka i wziąłem jej dłoń w swoją.
- Jak się czujesz?
- Tak jak wyglądam – próbowała zażartować.
- Aż tak dobrze? - kąciki jej ust lekko się uniosły.
- Jak … jakim cudem mnie znalazłeś? I dlaczego?
- Chciałem z Tobą porozmawiać .. wyjaśnić wszystko i powiedzieć, że nie powinienem wtedy tak zareagować – jej mama ciągle była w sali i nie zamierzała jej opuścić, więc nie mogłem powiedzieć jej dwóch najważniejszych słów, które krążyły w mojej głowie.
- Nie .. to ja przepraszam … - widziałem jak ciężko jej było mówić.
- Nie teraz. Teraz odpoczywaj i potem to dokończymy, ok? - pogłaskałem ją po policzku.
- Dobrze, a przyjdziesz jutro?
- Nie miałem innych planów, więc przyjdę.
- Heh .. będę czekała – patrzyliśmy sobie przez chwilę w oczy. W tej sekundzie słowa były zbędne, ale oczywiście pani Henderson postanowiła przerwać tą magiczną chwilę.
- Myślę, że już czas na pana – spojrzałem w jej kierunku, a potem na Betty.
- Pójdę już – pocałowałem ją w czoło – Do zobaczenia.
- Pa i dziękuje – spojrzałem jeszcze na nią i się uśmiechnąłem. Wyszedłem i kierowałem się w stronę wyjścia. Szkoda, że pani Henderson nie zostawiła nas na chwilę samych. Mam nadzieje, że jutro będę mógł jej powiedzieć to co chciałem. Byłem spokojniejszy. Wiedziałem, że jest już bezpieczna i nic jej nie grozi. Wsiadłem do auta i pojechałem do domu.

                                                                              ~~~~~~

Nie mogłam w to uwierzyć. Mike mnie znalazł i dzięki niemu tutaj jestem. Tak dawno Go nie widziałam. Nic się nie zmienił. I wydawało mi się, że chciał mi coś powiedzieć. Może jutro się dowiem. Pomimo bólu jaki wciąż odczuwałam, delikatnie się uśmiechałam. Nawet nie zwróciłam uwagi na mamę.
- Betty? Co się tak uśmiechasz?
- A tak jakoś …
- No dobrze. Jak się czujesz?
- Tak samo .. znalazł mnie .. gdyby nie On ..
- Właśnie .. co się stało w domu? - wystarczyło, że sobie przypomniałam, a płacz pojawiał się jak na zamówienie.
- Nie mogę ..
- Przepraszam. Nie powinnam zaczynać tego tematu .. sama mi opowiesz jak poczujesz się lepiej, ok?
- Tak.
- Michael mi powiedział, że znalazł Cie w piwnicy. Nie mogę w to uwierzyć co ten sukinsyn zrobił. Jakim prawem. To moja wina .. mogłam zostać w domu.
- Nie mamo .. nie obwiniał się .. a teraz pozwolisz, że zasnę?

- Oczywiście .. jesteś zmęczona i osłabiona. Śpij córeczko – tak samo jak Mike pocałowała mnie w czoło i usiadła w fotelu pod oknem. Wiedziałam, że będzie czuwała całą noc. Czułam się bezpieczniej. Gdy zamknęłam oczy, znowu zobaczyłam twarz Michaela. Jeżeli to był sen, że był tutaj i normalnie ze mną rozmawiał, to nie chce się obudzić. Mój wybawiciel.  

5 komentarzy:

  1. Świetna notka :D
    Normalnie łezki mi się w oku kręcą jak czytam ten rozdział ;(( A nic, żadna książka mnie tak nie wzrusza jak twoje opowiadania. Rozdział bardzo smutny, ale dobrze, że Mike i Betty się pogodzili. Teraz powinno być wszystko dobrze. Oby Betty opowiedziała Michaelowi o wszystkim.
    Tak czytam i czytam i proszę, żeby jeszcze nie był koniec hehe.
    Mam nadzieję, że niedługo pojawi się notka na Bad Girl.
    Pozdrawiam i życzę weny.
    Ania :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że Michael nie przyszedł za późno. Ale uparciuch z niego.. Czekał całą noc, żeby ją zobaczyć <3
    Pozdrawiam
    Karolina

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział. Pisz dla nas częściej, bo twoje opowiadania są mega ciekawe.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak dobrze, że ją znalazł <333
    Może chociaż teraz wszystko się wyda, co ten skurwiel im robił i w końcu zacznie normalne życie. Michael jak tani Anioł Stróż, i niech tak pozostanie :3
    Wiesz jaka piosenka bardzo mi się kojarzy z Twoim opowiadaniem?
    SBS - Była chłodna
    Swoją drogą bardzo lubię tę nutę i przyznam, że od kiedy czytam tego bloga to ilekroć w słuchawkach rozbrzmi ten dźwięk, to przypominam sobie właśnie Twoje opowiadanie:)
    Pozdrawiam, weny życzę kochana ! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Informuję, że przeczytałam :-P

    Czas na komentarz.

    Boze jak ja sie ciesze, że Mike tam był pod tym domem i pilnował. Opłacało sie.
    I dobrze, ze czekał aż ten tyran wyjdzie z domu.
    W końcu ją znalazł. Teraz Betty bedzie już bezpieczna.
    Tak sie ciesze, że ją uwolnił.
    No i mam nadzieję, ze teraz mama Betty będzie patrzeć na Mike'a łaskawszym okiem.
    Dzięki niemu Betty żyje.
    Współczuję jej .. Biedna tak teraz cierpi z bólu ..
    Hehe, no tak. Teraz za pewne nie będą mieć chwili prywatności, żeby pogadać normalnie.
    Ah ta mama :-P
    Jednak ciesze sie, ze sie pogodzili. To bardzo ważne.
    Ja tylko czekam, aż Betty powie co sie stalo i tego starego capa zamkną w pierdlu do końca życia.
    Bo Betty, wątpię żeby chciała wrócić do domu .. Ja też bym nie chciała.
    No nic. Ważne teraz jest by Betty szybko wyzdrowiala. Życzę jej tego.
    I mam też nadzieję, ze będzie taki moment gdzie będą mogli porozmawiać ze sobą.
    Wyjasnic sobie wszystko.
    No i oficjalnie powiedzieć mamie, że są parą ;-)

    Wiola ;-)
    Co za emocje ;-) opek jak zwykle super. Tyle wrażeń i emocji czy Michaelowi sie uda czy nie. To jest super. Moja ulubioną akcja. Dobrze wiesz, ze ja takie uwielbiam.
    Tylko właśnie, czytam czytam, a tu juz nadchodzi koniec :-P
    Ja protestuje :-D chce jeszcze Betty, hehe ;-)
    Czekam na ciąg dalszy i niech Wen będzie z Tobą ;-)

    OdpowiedzUsuń