~~~~~~
- Kochanie? - zaczął Michael, gdy
siedziałam na kanapie w salonie i sobie czytałam książkę.
- Tak? - spojrzałam na niego.
- Bo przed chwilą dzwoniła do mnie
moja mama i … zaprasza nas na obiad.
- No dobrze, a kiedy? - podrapał się
po głowie.
- Dzisiaj ..
- Żartujesz?
- Sam się dopiero dowiedziałem.
Pojedziemy? Chcą Cie poznać – westchnęłam.
- O której?
- Na 14:00. Dziękuje – pocałował
mnie krótko i znowu poszedł do gabinetu pracować. Mówił, że ma
sporo papierkowej roboty z umowami czy coś takiego. Nie wdawałam
się w szczegóły. Do wyjścia mieliśmy cztery godziny. Sporo
czasu. Trochę się stresowałam tym spotkaniem. Nie wiedziałam, czy
mnie polubią i zaakceptują. W końcu jestem zwykłą dziewczyną.
Dobrze, że Mike tego nie słyszy. Znowu by mi się usłyszało, że
gadam głupoty. Poszłam do sypialni, żeby przygotować sobie ciuchy
na to spotkanie. Stałam przed otwartą szafą i nie mogłam się
zdecydować. Nagle do sypialni wszedł Mike ze swoim telefonem w
dłoni – Do Ciebie.
- Hm? A kto?
- Nina.
- Dzięki – wzięłam od niego
telefon. Spojrzał jeszcze na mnie.
- Pamiętaj, że we wszystkim wyglądasz
pięknie.
- Hehe jasne – pogroził mi jeszcze
palcem i wyszedł – Cześć Nina. Co się stało, że dzwonisz?
- Cześć – nie brzmiała za dobrze –
Chciałam się dowiedzieć, czy wszystko w porządku.
- Dziękuje, ale tak. Wiesz, że tutaj
nic mi nie grozi. Hm .. wszystko ok?
- Tak – zawahała się.
- Na pewno? - przez chwilę milczała –
Nina? Jesteś tam?
- Tak … baw się dobrze. Pa –
rozłączyła się.
- Hm? - spojrzałam na telefon i nic
nie rozumiałam. Coś mi jednak nie pasowało. Znalazłam Michaela w
gabinecie i oddałam mu telefon – Muszę do niej jechać.
- Coś się stało?
- Właśnie tego nie wiem, ale … po
prostu czuje, że coś się stało.
- No dobrze. Pojadę z Tobą – już
chciałam zaprzeczyć, żeby sobie nie przerywał, ale zaczął
ubierać buty. Zrobiłam to samo.
- Dziękuje Mike – powiedziałam, gdy
już jechaliśmy. Spojrzał na mnie. Wziął moją dłoń w swoją i
pocałował. Przez całą drogę myślałam co się mogło stać.
Miałam jakieś złe przeczucia i nie chciałam aby okazały się
prawdą. Zamyśliłam się i nie wiedziałam kiedy dojechaliśmy.
- Betty? Jesteśmy.
- Hm? - spojrzałam na niego – Coś
mówiłeś?
- Hehe tak, że już jesteśmy na
miejscu. Jestem ciekawy o kim Ty tak myślałaś – wysiadł i po
chwili mnie też otworzył drzwi.
- Nie wiesz? O takim jednym
przystojniaku.
- To ja się chyba przejadę do niego –
zaśmiałam się i dałam mu buziaka.
- Dobrze, ale potem, zazdrośniku –
wzięłam Go za łapkę i zapukałam do drzwi. Dość długo nie
otwierała.
- Może jej nie ma. Mówiłaś, że
przyjedziesz?
- Nie .. hmm .. dziwne – po chwili
jednak podeszła do drzwi.
- Wracajcie do domu. Jestem chora i się
zarazicie.
- Dobra dobra. Nie pojedziemy dopóki
nie otworzysz – w końcu otworzyła, ale takiego widoku się nie
spodziewałam – O Boże. Co Ci się stało? - weszłam z Michaelem
do środka.
- Nic .. spadłam ze schodów.
- Te obrażenia nie wyglądają na
upadek – powiedział Mike.
- Właśnie. Więc gadaj co się stało
– poszliśmy do salonu. Ewidentnie ktoś ją pobił.
- Ehh …. odwiedził mnie mój były …
chyba nie muszę mówić jak to się skończyło – oj musisz.
Powiedziałam w myślisz. Wiedziałam, że kłamała.
- Mike przyniesiesz nam coś do picia?
- No dobrze – poszedł do kuchni.
- A teraz słucham. Jak na spowiedzi. I
bez ściemy.
- Ojciec tutaj był. Dowiedział się
jakimś cudem, że kłamałam z tym, że ma zakaz zbliżania się do
mnie. Szukał Cie. Dostałam za to, że cie nie było – złapałam
się za głowę.
- Nie mogę w to uwierzyć. Znowu
zaczyna – spojrzałam na nią – Co ja mam robić?
- Uważaj na siebie. Ciebie też może
znaleźć i powiedź w końcu Michaelowi o tym. Zapewni Ci ochronę.
- Jeszcze nie teraz. Dziękuje, że nie
powiedziałaś tego przy nim – akurat wrócił z sokiem i
szklankami. Nalał nam i sobie i usiadł przy mnie.
- Powiedź gdzie On mieszka – obie na
niego spojrzeliśmy.
- Czemu chcesz wiedzieć?
- Chce z nim pogadać. Kobiet się nie
bije i ktoś Go musi tego nauczyć.
- Nie Michael. Daj sobie spokój. On
już tutaj nie wróci. Dziękuje, że chcesz mi pomóc, ale poradzę
sobie. Zawsze sobie radziłam.
- Ale pamiętaj, że jak by co to
możesz mi powiedzieć, a ja już to załatwię.
- Dobrze.
- Gdyby ktoś skrzywdził tak Betty ..
- spojrzał na mnie – Nie miałbym żadnych skrupułów .. nie
darowałbym temu komuś i by pożałował, że się w ogóle urodził
i śmiał podnieść rękę na moją kobietę – patrzył mi prosto
w oczy i wiedziałam, że mówił serio. Teraz byłam całkiem pewna,
że nie mogę wyjawić mu prawdy. Naprawdę czułam się przy nim
bezpieczna. Za te słowa dostał buziaka – Miło. Zadzwonię do
mamy, że nie przyjedziemy.
- Ok.
- A gdzie mieliście jechać?
- Do mojej mamy na obiad zapoznawczy.
- Więc musicie jechać bez gadania.
Mnie nic nie jest. Dobrze się czuje.
- Powinnam z Tobą zostać. Tak samo
jak Ty przy mnie byłaś kiedy tego potrzebowałam.
- Tak, ale widzisz, że ja normalnie
chodzę, tak? Nie wygłupiajcie się. Nie zmieniajcie planów z
mojego powodu – spojrzałam na Michaela, bo nie wiedziałam co
zrobić.
- Ale jesteś pewna? - dopytał.
- Tak na 100%. Potem do Was zadzwonię
jakoś wieczorem. O ile nie będę oczywiście przeszkadzać –
spojrzała się na nas znacząco.
- Hehe … jesteśmy grzeczni i możesz
śmiało dzwonić.
- No dobrze. Jeszcze się Mike
doczekasz. Nie smutaj.
- Yyy .. nie smutam i wiem – no nie
może być. Michael się zaczerwienił.
- On wie.
- Przypomnij mi następnym razem, że
przyjazd do Ciebie jest niebezpieczny – zaśmiała się.
- Oj tam nie jest tak źle. Dobra
uciekajcie już – przytuliła nas na pożegnanie i odprowadziła do
drzwi. Kilkanaście minut później byliśmy w domu. O 12:00 zaczęłam
się szykować do wyjścia. Mike powiedział abym ubrała się na
luzie, bo On też się jakoś specjalnie nie ubiera. Jak na normalne
rodzinne spotkanie. Dla mnie jeszcze lepiej. Półtorej godziny
później byłam gotowa do wyjścia. Strasznie się denerwowałam.
Teraz jeszcze bardziej niż godzinę temu. Spojrzałam w lustro.
Zrobiłam lekki makijaż i zostawiłam rozpuszczone włosy.
- Pięknie wyglądasz – spojrzałam w
stronę drzwi. Stał oparty o futrynę.
- Heh … dzięki, ale wyglądam tak
jak zawsze.
- Czyli zawsze wyglądasz pięknie –
podszedł do mnie od tyłu i objął mnie w pasie. Patrzył na mnie w
odbiciu lustra.
- Przestań .. przez Ciebie się
czerwienie.
- Gdy się budzę widzę najpiękniejszy
widok na świecie. Widzę Twoją twarz. Kocham Cie tak bardzo, że
moje serce jest za małe.
- Nieprawda – odwróciłam się do
niego – Twoje serce jest pełne miłości. Wiem o tym doskonale.
Moje należy do Ciebie – położyłam jego dłoń na mojej klatce
piersiowej. Bez słowa mnie pocałował czule. Zarzuciłam mu łapki
na szyję i odwzajemniałam. Po chwili jednak przerwał.
- Cieszę się, że jesteś tutaj ze
mną.
- No nie wiem.
- Co masz na myśli?
- Bierzesz leki? Mówiłeś, że jak ze
mną śpisz, to nie musisz ich brać. Jak jest teraz?
- No tych na sen nie biorę, a
przeciwbólowe … czasami … jak już nie mogę wytrzymać.
- Chociaż tyle. Zobaczysz, że
niedługo w ogóle przestaniesz ich potrzebować.
Przez całą drogę miałem ogromnego
stresa. Dawno się tak nie czułam. Nawet, gdy poznałam Michaela.
Teraz miałam poznać jego całą rodzinę. Nie odzywałam się
podczas drogi. Chciałam jak najlepiej wypaść i wyobrażałam sobie
różne wersje tego spotkania.
- Już jesteśmy – spojrzałam przez
okno na dom. Zatkało mnie – Robi wrażenie, co? - zaparkował.
- Ooo tak .. tylko, żebym się nie
zgubiła hehe – czekaliśmy już pod drzwiami. Aż ręce mi się
trzęsły.
- Denerwujesz się widzę – spojrzał
na moje dłonie – Będzie dobrze. Pokochają Cie tak samo jak ja –
chciałam w to wierzyć. Otworzyła Pani Jackson i nas wpuściła. Na
pierwszy rzut oka wydawała się bardzo miłą i sympatyczną
kobietą. Ciepło mnie przywitała, tak samo jak i reszta.
Postanowiłam nie odzywać się nie pytana. Nie wiedziałam o czym
mogę z nimi rozmawiać. Widziałam ich po raz pierwszy na oczy.
Janet była niemożliwa. Rozkręciła całe towarzystwo. Przeszliśmy
wszyscy do salonu i zaczęły się pytania. Na większość
odpowiadał Mike. Mieliśmy zostać do 22, ale źle się poczułam.
Nie wiem, czy to od wrażeń, czy od czego, ale Michael zadecydował,
że wracamy – Kotku? Lepiej coś? - zapytaj jak już jechaliśmy w
drogę powrotną.
- Czy ja wiem .. w głowie mi się
kręci. Przepraszam, że przeze mnie musieliśmy szybciej wracać.
- Nie przepraszaj. Zaraz się położysz
i poczujesz lepiej – przymknęłam oczy. Zanim się zorientowałam,
niósł mnie już do domu. Położył na łóżku i usiadł obok – A
teraz? Nadal bez zmian? - miał taką zmartwiona minę. Pokręciłam
tylko głową, że nie – Pomogę Ci się przebrać, dobrze?
- Tak – gdy byłam już przebrana,
okrył mnie kołdrą i sam poszedł się przebrać. Po chwili wrócił
i położył się przy mnie. Odwróciłam się w jego stronę,
objęłam w pasie i położyłam głowę na jego torsie. Poczułam,
że pocałował mnie w głowę.
- Śpij skarbie. Rano będzie już
lepiej – zamknęłam oczy.
- Dobranoc Mike.
- Dobranoc kochanie – wciąż kręciło
mi się w głowie, ale po chwili zasnęłam.