sobota, 21 listopada 2015

Chapter 29

Witajcie ;)

Niestety nie udało mi się rano wstawić notki, ale właśnie ją skończyłam i wstawiam. Taka sobie mi wyszła, ale ocenę pozostawiam Wam. Pisałam ją nie będąc w zbyt dobrym humorze, wiec wiecie. No i wyszła mi trochę krótsza niż zwykle.
Chciałam się jeszcze odnieść do pewnego komentarza ponieważ mnie rozśmieszył :D Drogi anonimie widzę, że czytając notki analizujesz każde słowo ze słownikiem przed nosem, że wyłapałeś tak poważny błąd :D Wiecie co? Idę się chyba pociąć, bo to jest nie wybaczalny błąd normalnie :D Jak ja mogłam napisać ''biegnąć'' zamiast ''biec'' :D Tylko, że ja może wolę biegnąć niż biec :D Przełamuje rutynę i nudę :D Ty sobie tam biec, a ja będę sobie biegnąć :D Może wyjaśnię, bo znowu wyjdzie, że nie przyjmuje słów krytyki ;p Oczywiście, że przyjmuje, ale śmieszy mnie to, że na taką ilość tekstu ktoś wyłapał taki krytyczny błąd :D I tylko dlatego pozostawił po sobie koma :D
To by było tyle. Zapraszam, wiec do czytania oraz komentowania :)


                                                                            ~~~~~~


Następnego ranka obudziłam się w łóżku Michaela. Niestety nie było Go. Przeciągnęłam się i uśmiechnęłam do siebie. Wczoraj do niczego nie doszło. Po prostu u niego zostałam, żeby nadrobić ten stracony czas. Tak naprawdę nie rozmawialiśmy. Nie mieliśmy na to czasu. Woleliśmy oddać się pocałunkom i pieszczotom. Nadal nie mogę w to uwierzyć, że matka postąpiła tak podle i o mały włos nas nie rozdziela. Na chwilę chciałam przestać o tym myśleć. Wtuliłam się w poduszkę Michaela. I znowu miałam na sobie jego koszulę. Nic nie zabrałam ze sobą, bo nie wiedziałam, czy uda mi się Go zatrzymać. Coś długo Go nie było. Postanowiłam wstać i Go poszukać. Weszłam do łazienki, ale była pusta. Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół.
- Mike? - podeszłam do jego gabinetu. Drzwi były uchylone – Tutaj jesteś – weszłam i zauważyłam jak coś od razu schował do kieszeni.
- Nie śpisz już? - wydawało mi się, że był trochę zakłopotany. Podeszłam i się przytuliłam.
- Stęskniłam się – zaśmiał się – No co? Nie wolno mi?
- Wolno wolno. Nic przecież nie mówię – spojrzałam na niego.
- A teraz mi powiedź co tam chowałeś, hm?
- Yyy .. ja?
- Nie, ja wiesz .. no dobra bez ściemniania proszę.
- Wydawało Ci się – puścił mnie i podszedł do biurka. Niby przeglądał jakieś papiery. Nie podobało mi się i już byłam pewna, że coś ukrywał. Podeszłam do niego od tyłu i sama wyciągnęłam mu to coś z kieszeni. Jak się okazało były to leki – Co robisz? - zabrał mi opakowanie – To moje.
- Właśnie widzę. Możesz mi to wyjaśnić?
- Ale co mam Ci wyjaśniać? Lek jak lek. Wybacz, ale jestem trochę zajęty.
- W porządku, więc ja już sobie pójdę do domu – skierowałam się w stronę drzwi.
- Hej – zatrzymał mnie. Wiedziałam, że podziała – Przecież mieliśmy spędzić wspólnie czas.
- Ale Ty jesteś zajęty. Na dodatek mnie oszukujesz. Pamiętasz co obiecałeś? Że postarasz się Tego nie brać, a co właśnie zrobiłeś? Znowu to świństwo wziąłeś.
- Ehh .. przepraszam .. ale głowa mnie boli ..
- To nie jest powód aby brać ciągle tabletki. Za każdym razem będziesz mnie przepraszał? - spojrzałam mu w oczy i wróciłam do jego sypialni. Poszłam do łazienki i weszłam do kabiny. No tak. Robiłam mu wyrzuty, a sama nie jestem z nim szczera w wielu sprawach. Po prostu się o niego martwiłam. Zakręciłam wodę i wyszłam w ręczniku. Mike siedział na łóżku ze smutną miną. Spojrzał na mnie i chyba się speszył, ale nie dał po sobie poznać.
- Chciałem jeszcze raz przeprosić.
- Ale ja nie chce, żebyś mnie przepraszał. Chce, żebyś przestał to brać. Na sen też bierzesz?
- Jak z Tobą śpię, to nie – już nawet nie pytałam, czy jak sam śpi to bierze, bo odpowiedź była jasna. Podeszłam i usiadłam mu na kolanach.
- Kocham Cie .. dlatego proszę Cie .. nie bierz tych leków. To jest niebezpieczne, a nie chce aby coś Ci się stało, rozumiesz? Ty się o mnie martwisz i nie zapominaj, że ja o Ciebie również.
- Ja to wszystko wiem, ale .. to jest trudniejsze niż się wydaje. Wiele razy próbowałem je odstawić.
- Pomogę Ci. Jestem przy Tobie i chce Ci pomóc.
- Dziękuje – pocałował mnie i się przytulił jak mały chłopiec. Pogłaskałam Go po głowie.
- Mike? Wiesz, że jestem w samym ręczniku? Muszę się ubrać – oderwał się od mnie i zmierzył mnie wzrokiem. Zarumieniłam się na to.
- To … może … faktycznie idź się ubierz – dałam mu buziaka i wstałam. Zabrałam swoje wczorajsze ciuchy. Obejrzałam się w drzwiach łazienki, spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam. Nie wiem dlaczego to zrobiłam. Ale podobało mi się to. On też chyba nie miał nic przeciwko, bo nie spuszczał ze mnie wzroku. Po chwili wyszłam ubrana.
- Muszę jechać po czyste rzeczy do domu.
- O nie nie nie. Za duże ryzyko – podszedł do mnie – Wiesz … w sumie to mogłaś zostać w tym ręczniku.
- Naprawdę? - niechcący powiedziałam zmysłowo.
- O tak – pocałował mnie czule, a po chwili namiętnie. Odwzajemniałam każdy pocałunek i nie miałam zamiaru przerywać, On tak samo. Zarzuciłam ręce na jego kark i wciąż odwzajemniałam. Nawet nie wiem kiedy mnie podniósł do góry, a ja oplotłam Go nogami. Zaniósł mnie do łóżka. Nachylał się nade mną i wciąż całował. Na chwilę przerwał i spojrzał na mnie – Przez Ciebie wariuje i tracę nad sobą kontrolę.
- Właśnie widzę – patrzyłam mu w oczy.
- Muszę nad sobą zapanować. Chyba Cie nie wystraszyłem?
- Hehe nie no coś Ty. Ufam Ci i wiem, że mnie nie skrzywdzisz – tym razem to ja dałam mu buziaka – Ciesz się, że nie naciskasz, jeżeli chodzi o te sprawy.
- Wiesz .. chciałbym abyśmy poszli już o krok dalej, ale rozumiem, że nie jesteś jeszcze na to gotowa. Poczekam ile będzie trzeba.
- Dziękuje kochanie. Za te słowa coś Ci się należy.
- Tak? A co takiego?
- A to – pocałowałam Go.
- Mmm .. podobało mi się. Wiesz co? Tak pomyślałem, że może zadzwonisz po Ninę i pójdziecie na zakupy.
- Ale ja mam ..
- Wiem, ale nie chce, żebyś tam wracała. Jeszcze Cie zamknie w pokoju i znowu nagada jakiś głupot. O i jeszcze zadzwonię po mojego kierowcę, to Was wszędzie zawiezie.
- Sama nie wiem. Najpierw muszę się upewnić, czy Nina ma czas.
- To się przekonajmy – usiadł na łóżku i pomógł mi wstać do tej samej pozycji. Wykręcił do niej numer i sam z nią rozmawiał. Po chwili się rozłączył.
- I co powiedziała?
- Że nie ma sprawy – uśmiechnął się – Ja w tym czasie popracuje i będę czekał na Ciebie.
- No ja myślę – zeszliśmy na dół i usiedliśmy na kanapie. W tym czasie co czekaliśmy na Ninę, Mike zadzwonił do swojego kierowcy – Mike? Wiem, że dla Ciebie to nie problem i w ogóle, ale jest mi głupio, że znowu musisz za mnie płacić.
- Bo chce i chce abyś miała wszystko co najlepsze. Nie ma tematu.
- Jak zawsze – wywróciłam oczami. Spojrzałam na kominek, na którym stały puste ramki – A gdzie się podziały zdjęcia? - opuścił głowę.
- Spaliłem je jak się dowiedziałem, że już mnie nie kochasz – nie mogłam w to uwierzyć.
- Żartujesz, prawda? - pokręcił przecząco głową – Co Ci w ogóle przyszło do głowy? Jezu .. w głowie mi się nie mieści, że zniszczyłeś taką pamiątkę. Mam nadzieje, że masz gdzieś zapisane kopie.
- Tak mam.
- No to masz szczęście. Poszukaj je, to od razu wywołam jak będę na tych zakupach – wstał i poszedł do swojego gabinetu. Patrzyłam za nim i kręciłam głową. Faceci. Coś głupiego strzeli im do głowy i najpierw zrobią zanim pomyślą.

Nina przyszła o umówionej godzinie. Kierowca też już czekał na nas. Nie chciało mi się jechać na te zakupy, bo wiedziałam, że będziemy chodzić po tych sklepach kilka godzin. Ale jednak wolałam to niż widzieć matkę i wysłuchiwać jej głupiej gadki. Tak jak myślałam. Wróciłyśmy dopiero wieczorem, a ja byłam padnięta. Ale miałam już wszystko i nasze zdjęcia też. Od razu walnęłam się na kanapę i postanowiłam, że się z niej nie ruszę choćby nie wiem co. Z tego zmęczenia zasnęłam na niej.


                                                                            ~~~~~~

P.S. Wiem, że na coś liczyliście, ale na to jest jeszcze za wcześnie. Wszystko mam poukładane i spokojnie na pewno doczekacie się tej sceny :D Wszystko w swoim czasie ;)


4 komentarze:

  1. Jeestem <333
    A ja już myślałam, że będzie Cię czekał opiernicz że nic nie dodałaś, a tutaj w niedzielę rano wchodzę i jaka miła niespodzianka :333
    No w końcu dzieje się coś pozytywnego ! Dobrze, że Mike nie puścił jej do domu, bo pewnie by nie wróciła z tego wariatkowa. Sprawa z lekami ciężka, ale pewnie z pomocą Bet wyjdzie z tego w końcu, aczkolwiek jak sama dobrze zauważyła: sama nie jest z nim do końca szczera. Nosz kurde, mam nadzieję że niedługo prawda wyjdzie na jaw i Michaś nasz zrobi porządek z tym jej ojcem.
    Kurde, znów się hotów nie doczekałam xD
    Kurczaczki 30 rozdział zaraz a ty za wcześnie mówisz mi tutaj xD Robisz to specjalnie aby się znęcać nad nami, ja to wiem xD <3
    Tak czy siak liczę, że niedługo do czegoś dojdzie ^,^ Zrób nam dzień dziecka i daj tę radość xD
    A co to tego 'biegania' to wiesz, że ja nawet nie zauważyłam tego błędu czytając tamten rozdział ? Ludzie lubią być upierdliwi jak nie wiem. Ok, sama czasem zwracam uwagę jak ilość błędów jest nagminna i rzucająca się w oczy, bo wtedy zwyczajnie źle się czyta. Ale u Ciebie błąd się zdarza raz na milion i to w dodatku taki, że prawie nie widać.
    Więc ludzie, wyluzujcie xD
    Pozdrawiam, życzę Ci MAAASY WENY i czekam jak zawsze na kolejną sobotę i nowy rozdzialik <333

    OdpowiedzUsuń
  2. Również byłam zdziwiona w sobotę rano wchodzę na blogera, a tu nic! Już się martwić zaczęłam, ale dobrze, że dzisiaj dodałaś :-) Wreszcie Betty jest u Michaela i mam nadzieję, że już u niego zostanie jak najdłużej. Niech ona lepiej nie wraca do tego psychiatryka!
    Skoro na te nasze "sceny" karzesz czekać to poczekamy, ja to już nie pierwszy raz i zapewne nie ostatni muszę czekać, czekać i czekać. Ale jak już się doczekam to wiem, że to nie będzie byle co :-) Zwłaszcza w twoim wykonaniu. No tak co do tego twojego
    "błędu " to jak o nim przeczytałam to zaczęłam się śmiać. Ludzie to mnie cały czas zaskakują. Serio pisze się biec zamiast biegnąć? Nawet nie wiedziałam, ale spoko. Moim zdaniem zwracać komuś uwagę na takie rzeczy jest idiotyczne. Ja rozumiem jakbyś np. napisała - muwić albo ktury czy coś podobnego. Ale bez przesady! Mi szczerze żadne błędy nie przeszkadzają, nikt nie jest idealny. Więc taki komunikat do anonimka. Weź zluzuj pośladki, a jak coś ci się nie podoba to po cholerę czytasz to opowiadanie? Wypad z baru! Gitarę tylko zwracasz. Łaski nie robisz czytając. Więc wytykanie takich błędów innym panie idealny jest niedorzeczne.
    Trochę się wkurzyłam. Mnie strasznie denerwują tacy ludzie, a kogo jakieś błędy obchodzą i to takie błahe? Najważniejsza jest treść, a nie.
    Życzę Ci miłego dnia i dużo weny.
    Pozdrawiam serdecznie :-* :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. No więc melduje, ze przeczytalam ;)

    Jak miło ich widziec razem ;-)
    I też jestem za pomysłem, żeby Bett zamieszkała u Michaela juz.
    Tylko mam jedno ale. Mike, po cholere Ci leki.
    Obiecałes, ze nie będziesz ich brał.
    Ale z drugiej strony Betty tez nie jest szczera.
    Jednak mam nadzieje, ze Mike nie będzie brał leków.
    I kurde :-D Wiola ! A tak było romantycznie jak sie piescili i całowali :-D a tu nic :-D jak na złość. Biedny Michael i... :-D żołnierz :-D :-D:-D:-D jak on ten celibat wytrzymuje :-D :-D ale grzeczny chlopok jest :-D wytrzymały :-D
    I bardzo dobrze zrobił, ze nie puścił jej do domu. Jeszcze by zastała mamuske albo tatuśka.... ;/
    A tak to ma nowe ciuszki i miło spędzony czas z siostra ;-)
    Ja ciągle czekam na ta scenę hot :-D i mam nadzieje, ze ona w końcu nastąpi :-D poczekam sobie jeszcze :-D

    Co do błędu :-D tak. To masz rację. Anonim to na pewno analizuje każdy jeden wyraz w opku :-D ja nie wiem, świat sie zawalił od tego krytycznego błędu po prostu :-D :-D koniec świata :-D
    Anonimie, chociaż mogłeś skomentowac treść opka, a nie na cały tekst wyłapac taki straszny błąd :-D :-D
    Jak koleżanka wyżej uważam, ze po co tu wchodzisz i czytasz skoro masz na celu złamać autorkę. Ale powiem Ci cos. Ona jest odporna na to. I tak łatwo sie nie da. Bo ma po swojej stronie wiernych czytelników opka.
    Którzy zawsze ja wspierają i wspierać będą.
    W tym ja. Bo opek jest na prawdę super.
    Tak więc, Wiola, nie przejmuj sie i pisz dalej.
    I nie przejmuj sie błędami. Bo ja jak czytam to też ich nie widze.

    Nie ma co sie przejmować.
    Pozdrawiam, BAD25

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się, że Betty jest z Michelem i u niego i mam nadzieję, że już tam zostanie i żaden pomysł, aby tam wrócić nie przyjedzie jej do głowy. To, że Michael jest gentelmenem to chyba wszyscy wiedzą i nie będzie pośmieszał Betty w tych sprawach.. Męczy się chłopaczysko, ale dostanie za te męczarnie napewno słuszną nagrodę :D Więc warto poczekać. Betty powinna być szczera z Michaelem i powiedzieć mu o co biega i wgl przecież są już razem tyle czasu i Betty wie, że może powiedzieć Michaelowi, ale nie rozumiem czemu to ukrywa. Mike jest aniołem i by ją zrozumiał i pomółby przecież. I te leki..Właśnie dla Betty niepowinnieneś ich brać Michael! Teraz jest ona i mam nadzieję, że wyrzucisz to świństwo w cholere. Obyś przestał je brać, bo to nie wróży nic dobrego.
    Czekam na notkę jutro :) i przepraszam, że dopiero teraz komentuję :(
    Pozdrawiam Michaelowa :)

    OdpowiedzUsuń