sobota, 29 sierpnia 2015

Chapter 21

Witajcie!
Jak widzicie nie udało mi się napisać notki na Bad Girl, dlatego wstawiam tutaj ponieważ miałam napisaną już wcześniej. Mam nadzieje, że uda mi się wstawić za tydzień na Bad Girl ;)

Kto wie co jest dzisiaj za dzień? Hehe głupie pytanie. Każdy fan wie. Dzisiaj są kolejne urodzinki Naszego Króla ;) To już 57, ale ten czas leci. Happy Birthday Mikey :) Gdziekolwiek jesteś, jestem pewna, że jesteś tam szczęśliwy i bez żadnych zmartwień. Brakuje Nam Ciebie, ale najważniejsze, że Tobie jest tam dobrze. Pozostaniesz na zawsze w Naszych sercach :)


                                                                           ~~~~~~~~


U Niny spędziłam dwa dni jak się okazało. Nie miałam ochoty wracać do domu, a Ona też nie miała nic przeciwko, żebym dłużej została. Kolejny plus był taki, że nie musiałam chodzić do tego klubu. Ojciec się wścieknie, ale dopóki jestem tutaj nic mi nie grozi. Nina była w pracy, a ja siedziałam sama w domu. Nie chciałam wychodzić w obawie, że On albo, któryś z jego kumpli mnie rozpozna i mu doniesie. Nie miałam co robić, więc zrobiłam dla nas obiad, a potem poszłam do salonu na TV. Nawet podczas oglądania telewizji myślałam o Michaelu. Codziennie o nim myślałam i nie ważne co robiłam. Nie mógł wyjść z mojej głowy. Usłyszałam, że Nina wróciła.
- Już jestem – weszła do salonu – Ale coś ładnie pachnie.
- Zrobiłam obiad.
- Nie musiałaś. Coś by się zamówiło.
- I tak nie miałam co robić i też chciałam się odwdzięczyć, że mogę tutaj mieszkać.
- Nic wielkiego. Przecież jesteś moją siostrą – usiadła na kanapie – Słuchaj .. dzisiaj wieczorem wychodzimy.
- A gdzie?
- Nie uwierzysz, ale Michael Jackson organizuje taki mini koncert i mam już bilety, więc się nie wykręcisz – pomachała mi nimi przed oczami.
- Ale … ja nie mogę tam iść.
- Dlaczego? Przecież od bardzo dawna nigdzie razem nie byłyśmy – co jej miałam powiedzieć.
- Pójdę Ci nałożyć obiad – wstałam i poszłam do kuchni. Oczywiście poszła za mną.
- No weź. Na pewno będzie rozdawał autografy i będzie można zrobić sobie z nim zdjęcie – namawiała mnie. Oparłam się dłońmi o blat.
- Ja … ja już mam z nim zdjęcie .. i to nie jedno.
- Naprawdę? A kiedy byłaś na jego koncercie?
- Nie byłam – nie wytrzymałam i się rozpłakałam. Pobiegłam do łazienki i nie mogłam się uspokoić. Wszystkie wspomnienia nagle wróciły, a Nina nic nie wiedziała. Zapukała do drzwi.
- Mogę wejść? - nie odpowiedziałam. Sama weszła – Betty? Co się dzieje? Jeżeli nie chcesz tam iść to nie pójdziemy przecież – podała mi chusteczkę.
- Nie o to chodzi … to On ..
- Nie rozumiem .. jaki On?
- Michael.
- Tak niczego się nie dowiem. Uspokój się i mi powiedź – wytarłam łzy i powoli się uspokajałam.
- To On .. Michael .. był moim chłopakiem – zaśmiała się, ale kiedy zobaczyła moją poważną minę, spoważniała.
- Ty serio mówisz?
- Po co bym miała kłamać?
- No tak … jestem w szoku.
- Pewnie też bym była. Przecież kim ja jestem .. szara myszka, a On światowa gwiazda – wyszłam z łazienki.
- Zaczekaj. Nie miałam tego na myśli – dogoniła mnie i zatrzymała – Po prostu ..
- Nie tłumacz się.
- Nie obrażaj się. Nie chciałam nic złego. Po prostu .. nie spodziewałam się, że to o Nim mówiłaś.
- Sama rozumiesz, że nie mogę tam iść. Próbuje się z tym pogodzić, a gdy Go zobaczę .. będzie jeszcze gorzej. Na dodatek On mnie nie chce znać.
- W porządku. Nie pójdziemy.
- Dziękuje.
Tak jak powiedziała, zostałyśmy w domu. Oglądałyśmy filmy w telewizji i jadłyśmy kolacje, gdy usłyszeliśmy pukanie.
- O tej godzinie? Pójdę otworzyć – poszła. Byłam ciekawa kto to. Zobaczyłam mamę.
- Wszędzie Cie szukałam – podeszła i mnie przytuliła.
- Niepotrzebnie.
- Nie mów tak. Dopiero dzisiaj skończyłam pracę. Wracam do domu, a Ciebie nigdzie nie ma. Ojciec jest wściekły, bo uciekłaś. Weź swoje rzeczy i wracamy.
- A Ty wiesz czemu jest wściekły?! - Ninie puściły nerwy – Nie jesteś ciekawa?!
- Nina – spojrzałam na nią, żeby nic nie mówiła. Też na mnie spojrzała.
- Ona nie pójdzie z Tobą. Może zostać u mnie ile chce.
- Teraz przypomniałaś sobie o siostrze? Wyprowadziłaś się i miałaś nas gdzieś. Myślałaś, tylko o sobie i swoim bezpieczeństwie.
- Nie musisz mi przypominać, że źle zrobiłam.
- Wyrzuty sumienia nic nie pomogą. Betty idziemy.
- Nie! Daj jej spokój! Też ma prawo ułożyć sobie życie! - podeszłam do siostry.
- Dziękuje za wszystko, ale muszę z nią wrócić – nie chciałam. Wiedziałam co się stanie, ale nie chciałam, żeby skrzywdził mamę z mojego powodu. Nie zasługiwała na to.
- Nie musisz. Zostań u mnie.
- Chciałabym ..
- On Cie znowu skrzywdzi – nie odpowiedziałam, tylko się z nią pożegnałam. Zabrałam swoje rzeczy i wyszłam razem z mamą. Przez całą drogę milczałam. Próbowałam się przygotować na to co mnie czeka. Cały czas słyszałam słowa Niny. Dobrze wiedziałam, że ma racje.
- Betty?
- Hm? - spojrzałam na nią.
- Pytałam się, dlaczego uciekłaś.
- Bo miałam dość – nic więcej nie powiedziałam. Droga autobusem wydawała mi się wiecznością i cieszyłam się z tego. Niestety wszystko kiedyś się kończy i musiałyśmy już wysiadać. Szłam jak na karę śmierci i tak się czułam. Mama otworzył drzwi i przepuściła mnie pierwszą. Od razu na mnie naskoczył.
- Gdzie się szlajasz mała dziwko?! - uderzył mnie w twarz.
- Rick! Przestań!
- Zamknij się! Jesteście takie same! - znowu mnie zdzielił, tym razem mocniej – Pytałem o coś! - nie odpowiedziałam. Złapał mnie za włosy – Odpowiesz czy nie?!
- Nie! - już było mi wszystko jedno.
- Pyskujesz?! - uderzył mnie z pięści w brzuch. Skuliłam się pod wpływem bólu – Prosisz się o to!
- Proszę .. zostaw ją .. - płakała. Nie słuchał jej.
- Popamiętasz mnie! Raz na zawsze! - po kolejnym ciosie, upadłam. Kopnął mnie w brzuch.
- Zabijesz ją! - chciała Go odciągnąć, ale odepchnął ją na ścianę.
- Jutro idziesz do pracy!
- Już nigdy tam nie pójdę … nie będę zarabiała na Twój alkohol – ledwo wypowiedziałam. Spojrzał na mnie wściekłe i zaczął bić gdzie popadnie. Czułam okropny ból. Ostatnie co słyszałam, to przeraźliwy krzyk mamy, a potem już nic.
Nie wiem ile czasu minęło, a może dni? Powoli otwierałam oczy. Nawet tak prosta czynność sprawiała mi ból. Zobaczyłam, że jestem w swoim pokoju w łóżku. Jakikolwiek ruch sprawiał mi dużo bólu i leżałam nie ruchomo. Mama weszła do pokoju.
- Boże .. - podeszła i usiadła na skraju łóżka – Nareszcie się obudziłaś – miała zapłakane oczy.
- Która godzina? - cicho zapytałam.
- Druga w nocy. Tak mi przykro – uroniła łzę – Chciałam Go powstrzymać.
- Wiem mamo – ledwo mówiłam.
- Nina miała rację … mogłaś u niej zostać. Nie będę Cie męczyła. Odpoczywaj i niczym się nie martw. Do tej pracy już nie pójdziesz – pocałowała mnie w czoło i chciała wyjść.
- Mamo? - spojrzała na mnie – Możesz zostać ze mną? - bałam się zostać sama w pokoju.

- Dobrze kochanie – usiadła w fotelu – Śpij dobrze – upewniłam się, czy jest i zamknęłam oczy. Budziłam się kilka razy za sprawą gorączki, która dawała się we znaki. Mama cały czas była przy mnie i pocieszała, że wszystko będzie dobrze, robiła zimne okłady na czoło. W łóżku i tak musiałam zostać kilka dni. Na szczęście miała wolne i czułam się bezpieczniej. Chciała mnie zawieźć do szpitala, ale nie mogła. By musiała im wszystko powiedzieć jak do tego doszło, a żadna z nas tego nie chciała. Na dodatek nie mogłam chodzić z powodu zbitej kostki. Pięknie. Kolejne dni zapowiadają się świetnie.


                                                                            ~~~~~~~


P.S. Chce tutaj oficjalnie podziękować pewnej osobie, która czyta każdą notkę i zostawia po sobie ślad (chociaż wcale nie musi) Aguś to o Tobie ;) Zawsze mogę liczyć na Twoją szczerą opinię i za to Ci dziękuje :) Ty wiesz ile to dla mnie znaczy i piszesz co uważasz. I wiem, że nie czytasz moich wypocin z przymusu, a to jest dla mnie najważniejsze.





sobota, 22 sierpnia 2015

Chapter 20

Witajcie!

Hmm chyba tym razem nie mam nic do powiedzenia hehe Tylko to, że się cieszę, że jesteście i wciąż czytacie. Nie obiecuje notki za tydzień na Bad Girl, ale się postaram.
Zapraszam do czytania ;)


                                                                       ~~~~~~~~~~


Każdy kolejny dzień był taki sam. Chodziłam do pracy, wracałam i prawie w ogóle nie wychodziłam z pokoju. Nie miałam po co tak naprawdę. Mamy prawie nie było w domu. Podobno był jakiś wypadek i każdy był potrzebny do pomocy. Teraz się cieszyłam, że tak późno wracam do domu. Przynajmniej nie musiałam na niego patrzeć. No i nie myślałam o Michaelu. Właśnie. Przez tą pracę Go straciłam, a może przez moje kłamstwa? Gdybym wiedziała jak to się skończy, bym mu od razu powiedziała co to za praca. Niestety bałam się jak zareaguje.
Wycierając kolejny stolik, moją uwagę przykuł starszy mężczyzna. Rzadko się tutaj takich widuje. Na dodatek w ciemnych okularach. Pewnie światła ze sceny były za mocne. Siedział dosyć długo. W pewnym momencie spojrzał na mnie. Tak po prostu i wyszedł. Nie wiedziałam kim był i czego chciał, ale zachowywał się dosyć dziwnie. Niczego nie zamówił. Po prostu siedział.
Nadszedł dzień wypłaty. Szef zadowolony dał mi do ręki całą sumę.
- I nie jest tak źle – zagadał.
- Yhym.
- Jestem zadowolony z Twojej pracy, dlatego .. - powiedział ciszej – Należy Ci się premia – wręczył mi dodatkową sumę.
- Ale ..
- Bez gadki – miał już odchodzić – Aha i jeszcze jedno. Mam nadzieje, że niedługo będziesz jeszcze bardziej otwarta. Rozumiemy się? - spojrzał na mnie i odszedł. Nie wiedziałam o co mu może chodzić. Przecież wykonuje swoje obowiązki. Podeszła do mnie jedna z dziewczyn.
- Uważaj na niego – i poszła. Patrzyłam chwilę za nią i całkiem nie wiedziałam o co tutaj chodzi. Poszłam do szatni i szybko się przebrałam. Wypłatę schowałam do portfela, a premie … do biustonosza. Tak właśnie tam, bo ojciec był zdolny przeszukać moją torebkę i kieszenie w nadziei, że znajdzie ukryte pieniądze i będzie miał mnie za co zlać. Już przebrana, wyszłam z klubu, ale nie poszłam od razu do domu. Wolałam iść na spacer i nawet późna godzina mnie nie przerażała jak kiedyś. Chodziłam sobie i rozmyślałam nad tym wszystkim. Nawet nie miałam z kim porozmawiać. Ze Steffi nie bardzo chciałam. Ostatnio wygadała się swojemu braciszkowi. Miałam nadzieje, że chociaż nie powiedziała mu kim jest .. był mój chłopak. Spojrzałam w niebo. Tej nocy było bardzo piękne. Gwieździste. Tylko szkoda, że podziwiałam je zupełnie sama. Koniec użalania się nad sobą. Nigdy tego nie lubiłam. Nawet nie wiem kiedy doszłam do domu. Nie muszę nawet mówić kogo spotkałam, gdy tylko weszłam.
- Masz? - spojrzałam na niego.
- Tak – wyciągnęłam pieniądze z portfela i mu dałam. Przeliczył przy mnie.
- Na pewno to wszystko?
- Na pewno .. więcej nie mam.
- Grzeczna dziewczynka – dziwnie na mnie spojrzał i dotknął mojego policzka. Nie byłam w stanie nic zrobić.
- Mogę … mogę iść do siebie? - przełknęłam ślinę.
- Może – wciąż nie zabrał dłoni.
- Jestem zmęczona.
- Wiesz, że mamy nie ma i długo jej nie będzie – przestraszyłam się. Nie odpowiedziałam – Jesteśmy sami.
- Ale jesteś moim ojcem …
- I jestem też mężczyzną, który ma swoje potrzeby. Wiesz, że z Twoją mamą nam się nie układa i lepiej bądź posłuszna – zmierzył mnie wzrokiem i poszedł do salonu dalej pić. Od razu pobiegłam do siebie. Zastawiłam krzesłem drzwi i skuliłam się w rogu pokoju koło łóżka. Tak strasznie się bałam, że tutaj przyjdzie i ….
- Mike gdzie jesteś – płakałam – Potrzebuje Cie … potrzebuje Cie jak jeszcze nigdy.
Myślałam co zrobić. Wytarłam łzy i chodziłam po pokoju. Nagle spojrzałam w stronę szafy. Podeszłam do niej, otworzyłam, wyciągnęłam torbę i spakowałam kilka rzeczy. Na szczęście miałam pieniądze z premii. Muszę to zrobić. Muszę uciec. Nie mam wyjścia. Otworzyłam okno i spojrzałam w dół – Jak On to robił .. - próbowałam wejść na to drzewo i udało mi się dopiero za trzecim razem. Ostrożnie zeszłam na dół. Sprawdziłam jeszcze czy nie wychodzi z domu i zaczęłam biec w stronę najbliższego przystanku. Nie wiedziałam jeszcze gdzie mam pojechać. Nie znałam nikogo prócz Steffi i … ehh .. tylko ją. Jednak nie miałam zamiaru do niej pojechać ze względu na Evana. Był okropny i nachalny, a ja nikogo nie szukałam. Zwłaszcza kogoś takiego jak On. Ani trochę nie był w moim typie. Typowy blondas z niebieskimi oczami. Co za banał. Tacy myślą, że mogą mieć każdą. Musiałam przestać o nim myśleć, bo jeszcze bardziej psułam sobie humor. Podjechał autobus. Nie miałam za dużego wyboru i po prostu do niego wsiadłam. Usiadłam na samym końcu i patrzyłam się przez okno. Było zupełnie ciemno i nie wiedziałam co dalej. Po około piętnastu minutach autobus zatrzymał się blisko domu mojej siostry. Nie byłam pewna, ale wysiadłam. Zatrzymałam się przed jej domem i stałam tak kilka minut zanim zapukałam.
- Co tutaj robisz? - wyglądała jak by zobaczyła ducha.
- Nina … mogę wejść .. na chwilę?
- Tak – wpuściła mnie i zamknęła drzwi – Nie powinnaś być w domu o tej godzinie?
- Powinnam, ale nie jestem – głupio mi się z nią rozmawiało, ponieważ nasze relacje nie były najlepsze. Kazała mi iść za nią do salonu i tak też zrobiłam – Obudziłam Cie?
- Nie. Dopiero się kładłam. Po co Ci torba?
- Uciekłam ..
- Ale …
- Dobrze wiesz dlaczego. Ja już z nim dłużej nie wytrzymam.
- Dlatego się wyprowadziłam – ciągle miałam do niej żal o to, że zostawiła mnie i mamę z nim, żeby się uwolnić.
- Szkoda, że nie zabrałaś nas ze sobą.
- I żałuje – spojrzałam na nią – Mówię zupełnie serio. Opowiedz co się stało.
- Trochę się tego nazbierało … może zacznę od tego, że załatwił mi pracę … w klubie.
- W klubie? Zgodziłaś się na to?
- A miałam wyjście? Nie miałam. Ale to nie to o czym myślisz. Pracuje tam jako kelnerka. Dzisiaj dostałam wypłatę i musiałam mu całą oddać.
- To jak tutaj przyjechałaś?
- Ukryłam pieniądze z premii, ale nie to jest najgorsze.
- Mów dalej. Poczekaj. Chcesz może coś do picia albo jedzenia?
- Nie .. dzięki, ale nie jestem w stanie nic przełknąć.
- No dobrze – zaczęłam mówić dalej.
- Bo .. poznałam kogoś ..
- O naprawdę? - pokiwałam głową.
- Byliśmy przyjaciółmi, ale w Paryżu wszystko się zmieniło – wyprzedziłam jej pytanie – Zaprosił mnie i możesz się domyślać jak mama wariowała z tego powodu.
- Zawsze była za bardzo nadopiekuńcza.
- No właśnie. Wracając do tematu … będąc tam .. wyznaliśmy sobie miłość – uśmiechnęłam się na samo wspomnienie – Wiedziałam, że nie będzie nam łatwo, ale nie sądziłam, że tak szybko się zakończy – opuściłam głowę i posmutniałam – Nie wiem skąd, ale w jego posiadaniu znalazło się zdjęcie, gdy jeden z tych facetów w klubie posadził mnie sobie na kolana. Nie dał mi wyjaśnić. On myśli, że … że pracuje tam jako striptizerka, a najgorsze jest to, że Go oszukiwałam i mówiłam, że pracuje w pizzeri – oczy zaczęły mi wilgotnieć. Przysunęła się bliżej i mnie objęła – Nie jesteśmy już razem, a ja Go tak bardzo kocham – i stało się. Rozpłakałam się i wtuliłam się w nią.
- Może jeszcze się wam ułoży.
- On już mnie nie chce.
- Przykro mi.
- Był wspaniały. Nigdy nie spotkałam tak dobrego i kochającego człowieka.
- Jeszcze spotkasz i to nie raz. Zobaczysz. Ale powiesz mi, dlaczego uciekłaś? - spojrzałam na nią – Możesz powiedzieć mi wszystko.
- Wiem …. bo ojciec .. On … po tym jak zabrał moją wypłatę … powiedział, że nie układa mu się z mamą i jako mężczyzna ma swoje potrzeby.
- Co Ty mówisz – nie dowierzała.
- Tak powiedział. Też byłam w szoku i strasznie się bałam, że przyjdzie do mnie w nocy.
- Na pewno do tej pory nie posunął się dalej?
- Na szczęście nie. Na dodatek mama jest cały czas w pracy i bym została z nim sama. Przepraszam, że przyszłam, ale nie miałam do kogo.
- No coś Ty. Zawsze mogłaś do mnie przyjść.
- Myślałam, że …
- Wiem, że po ostatnim naszym spotkaniu byłaś na mnie zła, ale naprawdę nie mogłam Ci pożyczyć tych pieniędzy. Przez jakiś czas spotykałam się z takim jednym, ale okazał się pomyłką. Na dodatek był na moim utrzymaniu i musiałam spłacić jego długi.
- Nie wiedziałam.
- Mogłam od razu powiedzieć. Więc skąd miałaś pieniądze?
- Mike mi opłacił całe studia bez mojej wiedzy. O kurcze … będę musiała mu je oddać .. nawet w ratach.
- Za całe? Widzę, że Ty miałaś więcej szczęścia do faceta niż ja.
- Heh to prawda. Chociaż nic od niego nigdy nie chciałam.
- Czyli są jeszcze normalni faceci. A słuchaj … czy wy .. no wiesz.
- Nie .. - zarumieniłam się – On taki nie jest.
- Dobrze o nim świadczy. Szkoda, że nie miałam okazji Go poznać.
- Eh … też żałuje.
- Co teraz zrobisz? Wrócisz do domu?
- Nie … pójdę gdziekolwiek .. byle nie do domu – wstałam – Dziękuje, że mogłam z Tobą porozmawiać, ale to niczego nie zmieni między nami.
- Nie oczekiwałam tego od Ciebie, bo wiem, że źle zrobiłam, ale czasu nie cofnę.
- Niestety – szłam już w stronę drzwi.
- Betty? - zatrzymałam się i obejrzałam – Może chcesz zostać? Jesteś moją siostrą i nie chce, żebyś się włóczyła po ulicy.
- Sama nie wiem …
- Na chwilę zapomnij o tym co zrobiłam i daj sobie pomóc. On nie wie gdzie mieszkam i tutaj nie przyjdzie. Nie masz się czego bać.
- No dobrze .. dziękuje, ale tylko jedna noc.

- Ok – pościeliła mi w salonie i poszła do sypialni. Przebrałam się w piżamę i się położyłam. Nie czułam się tutaj komfortowo. Nie było jak kiedyś i wiedziałam, że już nie będzie. Nigdy nie przestanę czuć żalu i w pewien sposób złości, ale musiałam skorzystać z jej propozycji. Nie bałam się o mamę, bo była w pracy i nie uderzy jej za mnie. Zanim zasnęłam, znowu myślałam o Michaelu. Zastanawiałam się co teraz robi. Czy jest w pracy, a może umówił się z jakąś panną. Zrobiło mi się przykro z tego powodu. Nie mogłam znieść myśli, że jakaś inna może być z nim i robią tam nie wiadomo co. Już nie miałam prawa być zazdrosna, ale to samo przychodziło. Oby tylko był szczęśliwy.

sobota, 8 sierpnia 2015

Chapter 19 Part 2

Witajcie!
No i jest kolejna notka. Na wstępie chce tylko o czymś napisać. Zaznaczam, że nikogo nie atakuje, tylko chce wyjaśnić pewną kwestię. Chce, żebyście pamiętali, że to jest całkowicie fikcyjne opowiadanie. Mam wrażenie, że niektórzy zapominają o tym, a potem piszą dziwne komentarze. W opowiadaniu Mike może zachowywać się inaczej niż w rzeczywistości, bo taką mam wizję i tyle. Chociaż Mike nie był aż tak spokojny jakim Go niektórzy widzą. To był człowiek z krwi i kości, wiec miał prawo się zdenerwować, a my fani nie musieliśmy o tym wiedzieć. Czy to coś złego? Każdemu puszczają czasami nerwy. Jeżeli ktoś chce poczytać o jego życiu niech sięgnie po biografie, bo tam są same fakty. Mam nadzieje, że nikogo nie uraziłam i wszystko stało się przejrzyste, bo taki był mój cel. Pisze opowiadania dla tych, którzy chcą się oderwać od rzeczywistości choć na chwilę.
A tak z innej beczki to postaram się napisać kolejną na Bad Girl, ale oczywiście nie obiecuje.
Zapraszam, wiec do czytania oraz komentowania ;)

                                                                         ~~~~~~~~~~~

- Mike … skąd … skąd to masz?
- Czyli jednak się przyznajesz!
- Ale .. nie mam do czego ..
- Przestań! Okłamywałaś mnie w sprawie pracy!
- Daj mi wyjaśnić .. proszę .. - zbliżyłam się do niego i chciałam złapać za dłoń.
- Nie dotykaj mnie! Myślisz, że nie wiem co to jest za klub?! Wiem doskonale i spodziewałbym się wszystkiego, ale nie tego!
- Ja .. - przerwał mi.
- Daj mi spokój! Nie chce z Tobą rozmawiać! To koniec!
- Co?? Nie .. Mike – rozpłakałam się na dobre – Nie możesz .. kocham Cie, słyszysz?
- Kochasz?! Nie rozśmieszaj mnie! Ja Cie kochałem i niczego przed Tobą nie ukrywałem! Już wiem, dlaczego nie chciałaś zmienić pracy! Za dobrze płacą, co?!
- To nie tak jak myślisz .. - patrzył na mnie wściekle.
- Wiem co widzę na zdjęciu! Żałuje, że tak to się kończy i jest mi strasznie przykro z tego powodu – spojrzał mi ostatni raz w oczy i odszedł.
- Mike! - krzyczałam za nim, ale się nie odwrócił ani razy. Usiadłam na ławce i nie mogłam powstrzymać łez. Kto mógł to zrobić? Przecież to nie prawda. Nie umiałam się uspokoić. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do niego, ale nie odebrał. Próbowałam jeszcze kilka razy aż okazało się, że całkowicie wyłączył telefon. Nie wiedziałam co teraz zrobię. Cały mój świat się zawalił. Próbowałam się trochę uspokoić, ale nie umiałam. Do domu nie mogłam wrócić. Dlatego poszłam do jedynej osoby, która mnie rozumiała w tej chwili. Steffi. Przez całą drogę płakałam i nie wyraźnie widziałam drogę, ale udało mi się dojść. Zapukałam i otworzyła mi tym razem Steffi.
- Betty? Boże jak Ty wyglądasz? Co się stało? - wpuściła mnie. Nie byłam w stanie odpowiedzieć – Chodź – zaprowadziła mnie do siebie. Usiadłam na łóżku – Mów.
- Mike ..
- Co z nim?
- Zostawił mnie – kolejna fala łez zalana moją twarz.
- Co? Ale dlaczego? Przecież było wszystko dobrze między wami.
- Bo … ktoś mu pokazał zdjęcie gdzie pracuje – podała mi chusteczkę – Dziękuje – wytarłam mokre policzki.
- Przecież wie gdzie pracujesz. W pizzeri – spojrzałam na nią – Chcesz mi o czymś powiedzieć? - opuściłam głowę – O co chodzi? Powiedź.
- Bo … ehh … ja nie pracuje w pizzeri ..
- A gdzie? - było mi strasznie wstyd o tym mówić, ale musiałam.
- W … klubie – powiedziałam ciszej.
- Gdzie?
- W klubie – powiedziałam już głośniej.
- W TYM klubie?
- Tak.
- Betty … ale chyba Ty nie …
- Nie … jestem tylko kelnerką.
- Więc o co chodzi Michaelowi? Wyjaśniłaś mu?
- Ktoś zrobił mi zdjęcie jak jeden z facetów posadził mnie sobie na kolanach i nie mam pojęcia skąd Ono się wzięło u Michaela.
- To faktycznie dziwne. Przecież On musi pozwolić Ci wyjaśnić.
- Nie widziałaś Go .. nie widziałaś jaki był wściekły .. przestraszyłam się Go, bo nigdy taki dla mnie nie był .. to koniec .. On już nie chce ze mną być – nie umiałam nie płakać. Przytuliła mnie.
- Ćśśś .. nie płacz … jeszcze się pogodzicie.
- Tylko do niego nie dzwoń .. nie rób tak jak ostatnio.
- No dobrze.
Do wieczora przesiedziałam u Steffi. Aż w końcu stwierdziła, że nie ma sensu abym wracała do domu, tylko została u niej na noc. Zgodziłam się na to i nawet było mi to na rękę. Przynajmniej nie musiałam tłumaczyć się mamie. Rodzice Steffi też nie mieli nic przeciwko. Położyłam się u niej na kanapie, chociaż chciała mi odstąpić łóżko, ale nie chciałam. Nie mogłam w ogóle zasnąć. Cały czas myślałam o nim i widziałam jego wściekłe spojrzenie. Dlaczego ktoś to zrobił? Komu zależało, żeby nas rozdzielić. Płakałam do poduszki tak, żeby nie słyszała. Co ja bez niego zrobię. Odnalazłam szczęście, którego od zawsze mi brakowało, a teraz znowu jest tak samo. Przepłakałam prawie całą noc. Dopiero nad ranem udało mi się zasnąć, ale tylko na dwie godziny. Nie wiem, która była godzina i nie obchodziło mnie to. Wiem, że było już rano bo w pokoju było jasno, a ja byłam odwrócona w stronę oparcia kanapy. Przypomniały mi się chwile spędzone w Paryżu i nasze wspólne zdjęcia. Teraz żałowałam, że nie zostawiłam sobie chociaż jednego. Wszystkie zostały u niego. W pokoju była zupełna cisza. Usłyszałam, że drzwi się otworzyły, ale nie odwróciłam się. Byłam pewna, że to Steffi. Poczułam, że ktoś usiadł i położył dłoń na moim ramieniu.
- Jeszcze trochę poleżę, dobrze?
- Leż ile chcesz – to nie był głos mojej przyjaciółki, tylko …
- Evan? - odwróciłam się – Znaczy .. co Pan tutaj robi?
- A już myślałem, że przejdziemy w końcu na ''Ty''
- Jest Pan moim nauczycielem.
- Owszem, ale teraz są wakacje, więc mów mi po imieniu.
- Nie skorzystam. Gdzie jest Steffi?
- Wyszła na chwilę. Oczy masz czerwone – dotknął mojego policzka.
- Proszę przestać – odepchnęłam jego dłoń.
- Oj weź przestań udawać. Wiem jak poprawić Ci humor.
- Nic Pan nie wie – wstałam i poprawiłam ciuchy. Też wstał i stanął przede mną.
- Dlaczego się opierasz? Nie wyszło Ci z facetem, ale to nie znaczy, że i ze mną Ci nie wyjdzie.
- Słucham? Skąd Pan o tym wie?
- Zapomniałaś, że Steffi to moja siostra? Mówimy sobie o wszystkim. To jak będzie? Spotkamy się dzisiaj wieczorem?
- Nigdy! - zdenerwowałam się. Wyszłam od razu z pokoju i na schodach spotkałam Steffi.
- Dokąd idziesz? Zaraz będzie śniadanie.
- Bardzo Ci dziękuje, że niedługo wszyscy będą wiedzieli o tym, że rozstałam się z Michaelem! Myślałam, że mogę na Ciebie liczyć! - pierwszy raz byłam tak bardzo wściekła. Wyszłam na zewnątrz i szłam przed siebie. Wolnym krokiem poszłam na plaże i usiadłam na piasku. O tej godzinie plaża była prawie pusta, a ja mogłam się pogrążyć we wspomnieniach na tle szumu fal. Przymknęłam oczy. Nie mam pojęcia ile tam spędziłam czasu, ale musiałam w końcu wrócić do domu. Na moje nieszczęście od progu przywitał mnie ojciec.
- Gdzie się szlajasz? - zatarasował mi drogę na górę.
- Byłam się przejść – złapał mnie mocno za ramię.
- Masz iść do roboty, a nie na spacerki! Jasne?! - pokiwałam tylko głową – I jeszcze jedno. Za tydzień dostaniesz wypłatę. Chyba nie muszę mówić, że chce zobaczyć całą kwotę co do złotówki, tak?
- Tak – opuściłam głowę.
- Mam nadzieje – puścił mnie – A teraz idź się szykować, bo za chwilę masz być w klubie i masz się postarać i być miła dla klientów, bo inaczej porozmawiamy – spojrzałam na niego ze strachem i poszłam po schodach do swojego pokoju. Emocje znowu wzięły górę i kolejny raz się rozpłakałam. Za co sobie na to zasłużyłam? Na chwilę się położyłam.

- Mike … zawsze będę Cie kochała … nie ważne ile czasu minię – mówiłam cicho i płakałam – Przy Tobie odnalazłam szczęście, chociaż trwało tak krótko - wzięłam telefon do ręki. Chciałam do niego napisać, ale nie mogłam. Nie byliśmy już razem. Dlaczego to tak bardzo boli? Powinnam żałować, że się w nim zakochałam, ale tak nie było. Do końca życia będą o nim pamiętała i o naszej miłości, która nie miała okazji się bardziej rozwinąć – Żegnaj najdroższy – mówiłam przez łzy – Nigdy o Tobie nie zapomnę i mam nadzieje, że w końcu odnajdziesz szczęście. Byłeś moją pierwszą, prawdziwą i jedyną miłością – wymęczona łzami, zasnęłam.