No i jest kolejna notka. Na wstępie chce tylko o czymś napisać. Zaznaczam, że nikogo nie atakuje, tylko chce wyjaśnić pewną kwestię. Chce, żebyście pamiętali, że to jest całkowicie fikcyjne opowiadanie. Mam wrażenie, że niektórzy zapominają o tym, a potem piszą dziwne komentarze. W opowiadaniu Mike może zachowywać się inaczej niż w rzeczywistości, bo taką mam wizję i tyle. Chociaż Mike nie był aż tak spokojny jakim Go niektórzy widzą. To był człowiek z krwi i kości, wiec miał prawo się zdenerwować, a my fani nie musieliśmy o tym wiedzieć. Czy to coś złego? Każdemu puszczają czasami nerwy. Jeżeli ktoś chce poczytać o jego życiu niech sięgnie po biografie, bo tam są same fakty. Mam nadzieje, że nikogo nie uraziłam i wszystko stało się przejrzyste, bo taki był mój cel. Pisze opowiadania dla tych, którzy chcą się oderwać od rzeczywistości choć na chwilę.
A tak z innej beczki to postaram się napisać kolejną na Bad Girl, ale oczywiście nie obiecuje.
Zapraszam, wiec do czytania oraz komentowania ;)
~~~~~~~~~~~
- Mike … skąd … skąd to masz?
- Czyli jednak się przyznajesz!
- Ale .. nie mam do czego ..
- Przestań! Okłamywałaś mnie w
sprawie pracy!
- Daj mi wyjaśnić .. proszę .. -
zbliżyłam się do niego i chciałam złapać za dłoń.
- Nie dotykaj mnie! Myślisz, że nie
wiem co to jest za klub?! Wiem doskonale i spodziewałbym się
wszystkiego, ale nie tego!
- Ja .. - przerwał mi.
- Daj mi spokój! Nie chce z Tobą
rozmawiać! To koniec!
- Co?? Nie .. Mike – rozpłakałam
się na dobre – Nie możesz .. kocham Cie, słyszysz?
- Kochasz?! Nie rozśmieszaj mnie! Ja
Cie kochałem i niczego przed Tobą nie ukrywałem! Już wiem,
dlaczego nie chciałaś zmienić pracy! Za dobrze płacą, co?!
- To nie tak jak myślisz .. - patrzył
na mnie wściekle.
- Wiem co widzę na zdjęciu! Żałuje,
że tak to się kończy i jest mi strasznie przykro z tego powodu –
spojrzał mi ostatni raz w oczy i odszedł.
- Mike! - krzyczałam za nim, ale się
nie odwrócił ani razy. Usiadłam na ławce i nie mogłam
powstrzymać łez. Kto mógł to zrobić? Przecież to nie prawda.
Nie umiałam się uspokoić. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do
niego, ale nie odebrał. Próbowałam jeszcze kilka razy aż okazało
się, że całkowicie wyłączył telefon. Nie wiedziałam co teraz
zrobię. Cały mój świat się zawalił. Próbowałam się trochę
uspokoić, ale nie umiałam. Do domu nie mogłam wrócić. Dlatego
poszłam do jedynej osoby, która mnie rozumiała w tej chwili.
Steffi. Przez całą drogę płakałam i nie wyraźnie widziałam
drogę, ale udało mi się dojść. Zapukałam i otworzyła mi tym
razem Steffi.
- Betty? Boże jak Ty wyglądasz? Co
się stało? - wpuściła mnie. Nie byłam w stanie odpowiedzieć –
Chodź – zaprowadziła mnie do siebie. Usiadłam na łóżku –
Mów.
- Mike ..
- Co z nim?
- Zostawił mnie – kolejna fala łez
zalana moją twarz.
- Co? Ale dlaczego? Przecież było
wszystko dobrze między wami.
- Bo … ktoś mu pokazał zdjęcie
gdzie pracuje – podała mi chusteczkę – Dziękuje – wytarłam
mokre policzki.
- Przecież wie gdzie pracujesz. W
pizzeri – spojrzałam na nią – Chcesz mi o czymś powiedzieć? -
opuściłam głowę – O co chodzi? Powiedź.
- Bo … ehh … ja nie pracuje w
pizzeri ..
- A gdzie? - było mi strasznie wstyd o
tym mówić, ale musiałam.
- W … klubie – powiedziałam
ciszej.
- Gdzie?
- W klubie – powiedziałam już
głośniej.
- W TYM klubie?
- Tak.
- Betty … ale chyba Ty nie …
- Nie … jestem tylko kelnerką.
- Więc o co chodzi Michaelowi?
Wyjaśniłaś mu?
- Ktoś zrobił mi zdjęcie jak jeden z
facetów posadził mnie sobie na kolanach i nie mam pojęcia skąd
Ono się wzięło u Michaela.
- To faktycznie dziwne. Przecież On
musi pozwolić Ci wyjaśnić.
- Nie widziałaś Go .. nie widziałaś
jaki był wściekły .. przestraszyłam się Go, bo nigdy taki dla
mnie nie był .. to koniec .. On już nie chce ze mną być – nie
umiałam nie płakać. Przytuliła mnie.
- Ćśśś .. nie płacz … jeszcze
się pogodzicie.
- Tylko do niego nie dzwoń .. nie rób
tak jak ostatnio.
- No dobrze.
Do wieczora przesiedziałam u Steffi.
Aż w końcu stwierdziła, że nie ma sensu abym wracała do domu,
tylko została u niej na noc. Zgodziłam się na to i nawet było mi
to na rękę. Przynajmniej nie musiałam tłumaczyć się mamie.
Rodzice Steffi też nie mieli nic przeciwko. Położyłam się u niej
na kanapie, chociaż chciała mi odstąpić łóżko, ale nie
chciałam. Nie mogłam w ogóle zasnąć. Cały czas myślałam o nim
i widziałam jego wściekłe spojrzenie. Dlaczego ktoś to zrobił?
Komu zależało, żeby nas rozdzielić. Płakałam do poduszki tak,
żeby nie słyszała. Co ja bez niego zrobię. Odnalazłam szczęście,
którego od zawsze mi brakowało, a teraz znowu jest tak samo.
Przepłakałam prawie całą noc. Dopiero nad ranem udało mi się
zasnąć, ale tylko na dwie godziny. Nie wiem, która była godzina i
nie obchodziło mnie to. Wiem, że było już rano bo w pokoju było
jasno, a ja byłam odwrócona w stronę oparcia kanapy. Przypomniały
mi się chwile spędzone w Paryżu i nasze wspólne zdjęcia. Teraz
żałowałam, że nie zostawiłam sobie chociaż jednego. Wszystkie
zostały u niego. W pokoju była zupełna cisza. Usłyszałam, że
drzwi się otworzyły, ale nie odwróciłam się. Byłam pewna, że
to Steffi. Poczułam, że ktoś usiadł i położył dłoń na moim
ramieniu.
- Jeszcze trochę poleżę, dobrze?
- Leż ile chcesz – to nie był głos
mojej przyjaciółki, tylko …
- Evan? - odwróciłam się – Znaczy
.. co Pan tutaj robi?
- A już myślałem, że przejdziemy w
końcu na ''Ty''
- Jest Pan moim nauczycielem.
- Owszem, ale teraz są wakacje, więc
mów mi po imieniu.
- Nie skorzystam. Gdzie jest Steffi?
- Wyszła na chwilę. Oczy masz
czerwone – dotknął mojego policzka.
- Proszę przestać – odepchnęłam
jego dłoń.
- Oj weź przestań udawać. Wiem jak
poprawić Ci humor.
- Nic Pan nie wie – wstałam i
poprawiłam ciuchy. Też wstał i stanął przede mną.
- Dlaczego się opierasz? Nie wyszło
Ci z facetem, ale to nie znaczy, że i ze mną Ci nie wyjdzie.
- Słucham? Skąd Pan o tym wie?
- Zapomniałaś, że Steffi to moja
siostra? Mówimy sobie o wszystkim. To jak będzie? Spotkamy się
dzisiaj wieczorem?
- Nigdy! - zdenerwowałam się. Wyszłam
od razu z pokoju i na schodach spotkałam Steffi.
- Dokąd idziesz? Zaraz będzie
śniadanie.
- Bardzo Ci dziękuje, że niedługo
wszyscy będą wiedzieli o tym, że rozstałam się z Michaelem!
Myślałam, że mogę na Ciebie liczyć! - pierwszy raz byłam tak
bardzo wściekła. Wyszłam na zewnątrz i szłam przed siebie.
Wolnym krokiem poszłam na plaże i usiadłam na piasku. O tej
godzinie plaża była prawie pusta, a ja mogłam się pogrążyć we
wspomnieniach na tle szumu fal. Przymknęłam oczy. Nie mam pojęcia
ile tam spędziłam czasu, ale musiałam w końcu wrócić do domu.
Na moje nieszczęście od progu przywitał mnie ojciec.
- Gdzie się szlajasz? - zatarasował
mi drogę na górę.
- Byłam się przejść – złapał
mnie mocno za ramię.
- Masz iść do roboty, a nie na
spacerki! Jasne?! - pokiwałam tylko głową – I jeszcze jedno. Za
tydzień dostaniesz wypłatę. Chyba nie muszę mówić, że chce
zobaczyć całą kwotę co do złotówki, tak?
- Tak – opuściłam głowę.
- Mam nadzieje – puścił mnie – A
teraz idź się szykować, bo za chwilę masz być w klubie i masz
się postarać i być miła dla klientów, bo inaczej porozmawiamy –
spojrzałam na niego ze strachem i poszłam po schodach do swojego
pokoju. Emocje znowu wzięły górę i kolejny raz się rozpłakałam.
Za co sobie na to zasłużyłam? Na chwilę się położyłam.
- Mike … zawsze będę Cie kochała …
nie ważne ile czasu minię – mówiłam cicho i płakałam – Przy
Tobie odnalazłam szczęście, chociaż trwało tak krótko - wzięłam
telefon do ręki. Chciałam do niego napisać, ale nie mogłam. Nie
byliśmy już razem. Dlaczego to tak bardzo boli? Powinnam żałować,
że się w nim zakochałam, ale tak nie było. Do końca życia będą
o nim pamiętała i o naszej miłości, która nie miała okazji się
bardziej rozwinąć – Żegnaj najdroższy – mówiłam przez łzy
– Nigdy o Tobie nie zapomnę i mam nadzieje, że w końcu
odnajdziesz szczęście. Byłeś moją pierwszą, prawdziwą i jedyną
miłością – wymęczona łzami, zasnęłam.
O matko! To już ich koniec? A było tak Dobrze.. Może się pogodza... ^^
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak rzadko dodajesz notki :-(
Pozdrawiam
O matko! To już ich koniec? A było tak Dobrze.. Może się pogodza... ^^
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak rzadko dodajesz notki :-(
Pozdrawiam
Oj smutny smutny rozdział :( Mam jednak nadzieję , że Michael jej wysłucha i wrócą do siebie .
OdpowiedzUsuńPzdrawiam Cię cieplutko i życzę dużo weny !
Fanka Michaela
Czuję, że powziętej czy później i tak się zejdą.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Oznajmiam, ze przeczytalam.
OdpowiedzUsuńBiore sie za komentarz.
O kurde. Ale sie Mike wścieknał. Nie dziwie sie, ze byl wściekły. Ale powinien dac dojsc do slowa Betty. Myślę ( o.O ), ze zrozumiałby, ze to nie tak, jak mysli sobie.
Tak właśnie myslalam, ze wyjdzie i nie będzie chciał sluchac nawet jej wyjaśnień.
I jak to fajnie, ze na Steffi może liczyć. Choć teraz to mam inne zdanie co niej.
W dodatku jeszcze ten idiota Evan... Rzeczywiście on tu jest potrzebny jak dziura w płocie...
No i czy on zgłupiał? Chyba nie myślał, ze ona w nim pojdzie w tango..
No co za... jełop taki.
No i na końcu ten jej ojczulek "kochany".
A niech sie goni :P nie znoszę go.
Kurcze, Wiolcia, oni będą znow RAZEM ( :-D ) , nie? Muszą być. To nie może być koniec opka...
Jak zawsze mnie sie podoba i czekam na dalszą notke gdzie sobie wyjaśnia wszystko.
Czekam z utęsknieniem na kolejna notke ;)
Pozdrawiam, BAD25
Wczoraj zaczęłam czytać, dzisiaj skończyłam już wszystkie rozdziały i z utęsknieniem czekam na kolejny ! <3
OdpowiedzUsuńFajnie, że akcja i ogólna fabuła różni się bardzo od Bad Girl, że nie lecisz na jedno kopyto:)
Przyznam, że twój styl pisania i niektóre "teksty" bardzo mi przypominają mój styl gdy pisałam swojego bloga z opowiadaniem:) Bardzo fajnie się czyta i duuuużo weny życzę !<3
Jednak tutaj dotarłaś hehe ;) Nie lubię pisać w każdym opowiadaniu o tym samym. To by było bez sensu przecież. I cieszę się, że również przypadło Ci do gustu, bo to najważniejsze :)
UsuńKolejna za tydzień, a dzisiaj nowa na Bad Girl. Zapraszam ;)