sobota, 31 maja 2014

Chapter 2

Kilka dni później. Siedziałam na lekcji i zapisywałam notatki. Pomimo tego co miałam w domu, w szkole potrafiłam się skupić na nauce. Miałam dobre oceny i nigdy nie dostałam uwagi. Mama była ze mnie dumna. Ojca to nie obchodziło. Skończyłam właśnie ostatnią lekcje. Schowałam książki do szkolnej szafki i zabrałam tylko te, które będą mi potrzebne do nauki. Musiałam iść do centrum po nową torbę. Oczywiście uprzedziłam o tym ojca i dał mi godzinę. Musiałam zdążyć. Wyszłam za szkolną bramę. Szłam przez parking i zauważyłam czarny samochód. Nie byłam pewna, ale należał chyba do Michaela. Szłam dalej. Drzwi się otworzyły i wysiadł … Michael. Nie miałam pojęcia co On tutaj robi. Zatrzymałam się bo zobaczyłam, że idzie w moją stronę. Bez żadnego przebrania. Na szczęście nikogo na parkingu nie było.
- Co tutaj robisz? - był wyższy niż myślałam.
- Nie byłaś ostatnio rozmowna, więc pomyślałem, że może znowu Cię odwiozę. Z jakiegoś powodu nie chcesz dać mi swojego numeru, to przynajmniej tak Cię poznam.
- Niepotrzebnie się fatygowałeś. Zawsze wracam autobusem.
- Masz kogoś?
- Nie … skąd taki pomysł?
- Bo dziwnie się zachowujesz.
- Po prostu nikogo nie szukam. Przepraszam, ale spieszy mi się.
- Odwiozę Cię – nie dał mi zaprotestować – Tylko tyle … nic Ci nie zrobię.
- Muszę iść do centrum.
- Samochodem będzie szybciej – wskazał na pojazd za sobą.
- Niech już będzie – otworzył mi drzwi. Tym razem też nic nie mówiłam. Pod centrum byliśmy po 10 minutach.
- Zaczekam na Ciebie – powiedział, gdy wysiadałam. Łaziłam po sklepach i szukałam odpowiedniej torby. Gdy traciłam już nadzieje, znalazłam i wróciłam do samochodu – Szybka jesteś – uśmiechnął się – Szkoda, że moje siostry tak nie robią zakupów. Godzinami trzeba na nie czekać.
- Każda jest inna.
- To prawda. Gdzie teraz jedziemy?
- Jeżeli możesz to do domu.
- Nie ma problemu, ale może byśmy pojechali na jakieś ciastko, czy coś?
- Nie mogę.
- Na pewno nie dasz się skusić?
- Na pewno. Posłuchaj … nie mam pojęcia dlaczego to robisz. W ogóle się nie znamy, a Ty chcesz mnie ciągle gdzieś zawozić.
- Bo chcę Cię poznać. Chyba nie ma w tym nic dziwnego?
- W moim przypadku jest.
- Dlaczego? - westchnęłam – Wiem, że musisz się uczyć, ale jutro jest sobota. Może byś się ze mną spotkała?
- Naprawdę nie mogę.
- Jesteś uparta – zaśmiał się – Ja też jestem i tak łatwo nie odpuszczam – zawiózł mnie do domu. Oczywiście kazałam mu się zatrzymać wcześniej – Powiesz mi chociaż dlaczego mam stawać tak daleko od Twojego domu?
- Mój ojciec nie lubi, gdy rozmawiam z obcymi – nie wiedziałam co już mówić.
- Jesteś dorosła … niczego nie może Ci zabronić.
- Nie wiesz w jakiej jestem sytuacji. Muszę już iść. Dziękuje za podwiezienie – widziałam, że był zawiedziony, ale nie mogłam postąpić inaczej. Cieszyłam się, że wróciłam przed czasem. Była to zasługa Michaela i byłam mu za to wdzięczna. Ojciec siedział w salonie z piwem w dłoni. Spojrzał się na mnie i powrócił do oglądania telewizji. Poczułam niesamowitą ulgę, gdy wiedziałam, że nic mi dzisiaj nie zrobi. Obiady jadłam w szkole, ale zgłodniałam od tamtego czasu i zrobiłam sobie kanapki. Poszłam do siebie i zaczęłam odrabiać lekcje. Wolałam mieć je już z głowy, niż odrabiać na ostatnią chwilę. Po pół godzinie usłyszałam dzwoniący telefon. Podeszłam do drzwi i podsłuchiwałam.
- Tak .. dobrze … będę o 8 – uśmiechnęłam się do siebie. Dzwonił facet, który daje mu pracę. Nareszcie trochę spokoju. Nie wiem jeszcze na ile, ale mama się dowie. Godzinę później usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć. To był Mike. Otworzyłam małą szparkę aby tylko moja głowa była za drzwiami.
- Cześć – powiedział.
- Czego chcesz? - obejrzałam się czy ojciec nie idzie.
- Nie zaprosisz mnie do środka? - pokręciłam przecząco głową – Czemu?
- Tata odpoczywa – co chwila się oglądałam za siebie – Czego chcesz? - ponownie zapytałam.
- Chodzi o spotkanie …
- Już Ci powiedziałam ...
- Wiem, ale możesz zmienić zdanie.
- Czemu to robisz?
- Bo chce.
- Wcale nie.
- Nigdy nie robię czegoś na co nie mam ochoty.
- Nie mogę.
- Możesz – usłyszałam, że ojciec coś tam marudzi.
- Idź już.
- Najpierw się zgódź.
- Nie mogę – byłam tak przerażona, że nie wiem.
- Naprawdę możesz – założył ręce na tors i oparł się o futrynę.
- Powiedziałam, że nie mogę.
- Możesz – był strasznie uparty.
- Proszę .. idź już.
- Ale musisz się zgodzić.
- Czemu tak Ci na tym zależy?
- Może dlatego, że chce Cie lepiej poznać? - znowu usłyszałam głos ojca. Pytał się kto to.
- Dobrze … zgoda.
- Przyjadę po Ciebie o 13 – nie odpowiedziałam tylko jak najszybciej zamknęłam drzwi.
- Ogłuchłaś?! Kto to był?!
- Jakaś dziewczyna się zgubiła. Pytała o drogę – pokiwał głową. Poszłam do siebie. Niepotrzebnie się zgodziłam z nim spotkać. Chociaż z drugiej strony ojca jutro nie będzie i się nie dowie. Wiedziałam, że muszę wymyślić skuteczną bajeczkę, żeby Mike dał mi spokój. Nie chciałam Go spławiać, ale musiałam to zrobić. Będzie mi bardzo przykro z tego powodu, ale nie miałam wyjścia. Odrobiłam wszystkie lekcje. Mama wróciła o 20 i od razu do mnie przyszła. Jak zawsze.
- Już jestem. Jak minął dzień?
- Jeżeli pytasz o to czy mnie pobił, to nie. Byłam dzisiaj posłuszna. Słyszałam, że jutro ma wyjazd. Mogłabyś się dowiedzieć do kiedy?
- Oczywiście. A spotkało Cię dzisiaj coś dobrego?
- Chyba tak …. widziałam się z Michaelem.
- Ooo .. opowiadaj.
- Czekał na mnie pod szkołą. Chociaż nie wiem skąd wiedział gdzie chodzę. Potem zawiózł mnie do centrum i do domu.
- Tylko tyle?
- Był tutaj.
- Co?
- Nie wpuściłam Go do środka. Strasznie nalegał abym jutro się z nim spotkała.
- Zgodziłaś się?
- Nie chciałam, ale był strasznie uparty i bałam się, że ojciec Go zobaczy.
- Jutro Go nie będzie, to nie masz się czego bać. Ja mam wolne, to może byś Go wpuściła?
- Dlaczego?
- Che wiedzieć z kim spotyka się moja córka.
- Mamo! To będzie tylko jednorazowe spotkanie.
- Nie bądź taka pewna. Zależy mu na spotkaniu z Tobą i nie licz, że na jednym się skończy.
- Skończy, bo mu to powiem.
- No jak uważasz. Idę się dowiedzieć na ile jedzie i Ci powiem.
- Dobrze – wyszła z pokoju. Po paru minutach wróciła i oznajmiła, że ojciec wróci dopiero we wtorek. Bardzo się ucieszyłam. Trochę się stresowałam jutrzejszym spotkaniem. To było dla mnie coś zupełnie nowego. Nigdy nie spotykałam się z chłopakami i nie wiedziałam jak się powinnam zachować. Wzięłam prysznic i się położyłam. Ku mojemu zaskoczeniu sen przyszedł szybko. Obudziłam się po 6 i już nie mogłam zasnąć. Przeleżałam w łóżku do 7 i zeszłam na dół. Mama robiła śniadanie ojcu. Gdybym wiedziała co się stanie, to bym została w pokoju aż ojciec nie pojedzie. Zjadł śniadanie i popatrzył się na mnie. Podszedł do mnie i uderzył mnie z pięści w brzuch. Zgięłam się w pół z bólu.
- A to, żebyście o mnie nie zapomniały przez te kilka dni – zabrał kanapki i opuścił dom. Mama do mnie podeszła.
- Chodź do salonu – pomogła mi dojść do kanapy i usiadła obok – Przykro mi.
- Niepotrzebnie … nie powinnam być tym zaskoczona.
- Mocno Cie boli?
- Skąd … dostałam tylko z całej siły pięścią w brzuch.
- Betty …
- Nic nie mów … idę się ubrać – poszłam na górę. Wzięłam czyste ciuchy i zamknęłam się w łazience. Oparłam się rękami o umywalkę i się rozpłakałam. Nie byłam taka silna jak mama. Ona jakoś sobie z tym radziła, ale nie ja. Miałam już tego dość. Wzięłam prysznic i się ubrałam. Równo o 13 usłyszałam dzwonek do drzwi. Ale punktualny. Otworzyłam drzwi.
- Cześć – uśmiechał się – To dla Ciebie – wręczył mi piękne kwiaty.
- Cześć i dziękuje .. nie musiałeś. Wejdź – wpuściłam Go do środka.
- Co za odmiana. Wczoraj nie chciałaś mnie wpuścić – zamknęłam za nim drzwi.
- Ojciec był zmęczony, a dzisiaj jest w pracy.
- W porządku – mama wyłoniła się z salonu – Dzień dobry. Miło mi … Michael Jackson – uścisnęli sobie dłonie – Nie wiedziałam, że Pani będzie, dlatego nie kupiłem dla Pani kwiatów.
- Nic się nie stało. Betty mogę Cię na chwile prosić? - zwróciła się do mnie.
- Zaraz wracam – pokiwał głową – Co się stało? - zamknęła drzwi od salonu.
- Jak to co? On jest od Ciebie starszy.
- Co takiego? Z tego co wiem, to jest przed trzydziestką. Jakoś wczoraj nic o tym nie mówiłaś.
- Bo zapomniałam. Nie pakuj się w to. Będziesz potem żałować.
- Przecież już Ci mówiłam, że to jest jednorazowe spotkanie.
- Nie widać tego po nim.
- Mamo … proszę Cię .. przestań. Znasz mnie i wiesz, że nie zrobię niczego głupiego.
- Tobie ufam, ale nie jemu. To gwiazdor i myśli, że wszystko mu wolno.
- Nie dowiem się jeżeli sama się nie przekonam.
- Uważaj na siebie.
- Będę … wstawisz kwiaty do wazonu?
- Tak.
- Dzięki – wróciłam do niego – Przepraszam, że musiałeś tyle czekać.
- W porządku. Możemy jechać?
- Tak – otworzył mi drzwi od samochodu. Byłam ciekawa dokąd mnie zabiera. Miałam nadzieję, że nie do kina. Była piękna wiosna i szkoda spędzać ten czas w kinie.
- Zawsze jesteś taka małomówna?
- Tak … dokąd jedziemy?
- Byłaś w labiryncie?
- Nie.
- To będziesz miała teraz okazje. Byłem tam dwa razy i jest świetnie. Sama zobaczysz – dojechaliśmy do parku, w którym był labirynt z krzewów. Był ogromny. Mike wysiadł i otworzył mi drzwi.
- Chcesz tam tak po prostu pójść? - zdziwiłam się.
- Tak … poprosiłem właściciela o zamknięcie na cały dzień. Jesteśmy tylko my.
- Aha – weszliśmy do środka – A jak się zgubimy?
- Mamy cały dzień na odnalezienie drogi – uśmiechnął się – W samym środku jest przyjemna kawiarenka, ale najpierw musimy tam dotrzeć.
- To chodźmy.
- O której musisz być w domu? - zapytał z dziwnym uśmieszkiem.
- Jak sam zauważyłeś jestem dorosła i nie muszę się pytać, o której mam być w domu.
- Wolałem zapytać – chodziliśmy już jakiś czas – Więc … nadal się uczysz?
- Tak … jestem na drugim roku studiów.
- Jaki kierunek wybrałaś?
- Informatykę … od zawsze mnie to interesowało.
- Świetnie .. najważniejsze to robić, to co się kocha.
- To prawda.
- A jaką specjalność wybrałaś? Z tego co kojarzę, to jest ich kilka.
- Nie mogę się zdecydować. Wybrać muszę dopiero na trzecim roku.
- Masz jeszcze trochę czasu.
- A Ty czym się teraz zajmujesz? - postanowiłam, że muszę z nim normalnie rozmawiać.
- Jestem w trakcie nagrywania mini filmu, który będzie puszczany w Disneylandzie.
- Tylko tam?
- Tak.
- Szkoda … chętnie bym zobaczyła.
- Naprawdę?
- Tak, ale do Paryża nie polecę. Mam szkołę, a poza tym sama bym się bała – nie mogłam przecież powiedzieć, że ojciec, by mnie zabił, gdybym poleciała.
- W takim razie pokaże Ci, gdy już będzie skończony.
- Nie musisz robić sobie kłopotu.
- Żaden kłopot. Lot do Paryża też nie był by kłopotem.
- To miłe z twojej strony, ale …. miałam Ci to powiedzieć później …
- O co chodzi? - zatrzymał się.
- Nie możemy się spotykać. Dzisiaj jest to pierwszy i ostatni raz.
- Ale … dlaczego? Nie rozumiem.
- Już Ci mówiłam, że mój ojciec nie lubi, gdy się z kimś spotykam, a jeżeli by się dowiedział o dzisiejszym spotkaniu … byłby strasznie zły.
- Jeżeli nie chcesz się ze mną więcej spotkać, to powiedz mi to wprost, a nie kręcisz – jednocześnie posmutniał i się zezłościł.
- To nie tak ….
- A jak? Sprawa jest prosta. Chcesz się ze mną jeszcze spotkać, czy nie? - spojrzał mi prosto w oczy. Uciekłam wzrokiem. Sama do końca nie wiedziałam czego chce. Był ciekawą osobą i chciałam Go bardziej poznać.
- Tak, ale … to jest naprawdę bardziej skomplikowane niż myślisz.
- Więc twój ojciec nie zabroni Ci się z kimkolwiek spotykać. Jeżeli naprawdę się boisz jego reakcji, to nic mu nie powiem. Nawet nie będzie wiedział, że mnie znasz.
- I nie będziesz przychodził z niezapowiedzianą wizytą?
- Jeżeli tego właśnie chcesz, to w porządku. Chociaż i tak nie mogę tego zrozumieć.
- Dzięki. Chodźmy dalej – ruszyliśmy z miejsca. Labirynt był naprawdę ogromny. Dopiero po godzinie znaleźliśmy się w samym środku. Faktycznie, była tam kawiarenka. Poszliśmy do niej i zajęliśmy miejsca. Zamówiliśmy gorąco czekoladę i po kawałku szarlotki – Robisz coś jeszcze oprócz filmu?
- Naprawdę Cię to interesuje?
- Inaczej bym nie pytała.
- Nagrywam kolejny album. Chcę przebić Thillera i wierze, że mi się uda. Do tego długi klip do piosenki tytułowej.
- Nie za szybkie tempo sobie postawiłeś?
- Może, ale nie umiem nic nie robić.
- Ale nie można się tak przemęczać.
- Jestem do tego przyzwyczajony. Ubrudziłaś się.
- Gdzie? - zaczęłam wycierać buzie – Już? - zaśmiał się i wyciągnął rękę. Odruchowo cofnęłam głowę do tyłu.
- Spokojnie – uśmiechnął się i kciukiem wytarł kącik moich ust. Zarumieniłam się – Już.
- Dziękuje – nic więcej nie powiedziałam.
- Masz rodzeństwo?
- Mam starszą siostrę. Od ośmiu lat mieszka z ciocią. Nie dogadywała się z rodzicami i doszli do wniosku, że takie wyjście będzie najlepsze niż by miała mieszkać nie wiadomo gdzie.
- Pewnie często się widzicie.
- Nie jest tak … ostatni raz widziałam ją jakieś pół roku temu.
- Dlaczego?
- Sama nie wiem … ja się uczę, a Ona pracuje i nie mamy na to czasu.
- Z rodziną zawsze jest czas się spotkać. Ja też jestem zapracowany, ale zawsze znajdę tą godzinką aby pojechać do mamy albo Janet. Z innymi jest inaczej. Gdy Oni mogą się spotkać, to ja jestem zajęty i tak w kółko.
- Więc może powinieneś się spotkać lepiej z rodziną niż ze mną.
- Spotkałem się z Tobą, bo chciałem.
- Dlaczego? Jestem tylko zwykłą dziewczyną. Wytłumacz mi to bo nie rozumiem.
- Może patrzysz na mnie przez pryzmat gwiazdora, ale ja tak naprawdę jestem normalnym facetem. Wyróżnia mnie jedynie to, że jestem rozpoznawalnym na całym świecie. W życiu prywatnym jestem jak inni. Wiem, że to Cię dziwi … tak naprawdę nie mam prawdziwych przyjaciół poza Elizabeth Taylor i paroma innymi … każdy patrzy na moje pieniądze i jak się dzięki mnie wybić … to samo dotyczy się kobiet. Więc już masz odpowiedź na swoje pytanie .. nie jesteś jak inne – nie spodziewałam się, że aż tak się przede mną otworzy. Mama się myliła. To nie był typ faceta, któremu zależy na zaciągnięciu dziewczyny do łóżka.
- Skąd możesz wiedzieć jaka jestem?
- Od pewnego czasu potrafię rozpoznać zamiary człowieka.
- Yhym … ile masz lat?
- Jeszcze 27 … jest jakiś konkretny powód, że mnie o to zapytałaś?
- Chciałam wiedzieć.
- Myślisz, że nie wiem? - nie miałam pojęcia o czym mówił – Twoja mama za mną nie przepada, prawda?
- Czemu tak myślisz?
- Widziałem jej minę … no i poprosiła Cię na osobności. Wiem, że mówiła na mój temat negatywnie i nie zaprzeczaj.
- Martwi się o mnie.
- Wiem .. jak każda matka. Postaram się ją przekonać do siebie. Naprawdę nie mam wobec Ciebie złych intencji i Cię nie skrzywdzę. Mam jednak nadzieję, że na jednym spotkaniu się nie skończy.
- Jeszcze zobaczymy. Jestem na studiach i mam mnóstwo nauki.
- Rozumiem to. Ja też jestem zajęty, ale dla Ciebie znajdę czas.
- To miłe.
- I o Paryżu mówiłem poważnie. Przemyśl to, ok? Dodam, że film będzie kręcony w technologii 3D – poruszył zabawnie brwiami.
- Pomyśle.
- Chcesz już wracać? - zapytał. Spojrzałam na zegarek. Nie miałam pojęcia, że już tyle rozmawiamy.
- Może to i dobry pomysł jak na początek – odwiózł mnie pod sam dom. Podziękował za spędzony czas i pocałował mnie na pożegnanie w policzek. Oczywiście się zarumieniłam. Mama chodziła nadąsana, ale nic nie mówiła. Miałam nadzieję, że przekona się do Michaela tak samo jak ja.

sobota, 10 maja 2014

Witajcie oraz Chapter 1

Miło mi Was powitać na moim nowym blogu. Liczę, że wyrazicie swoją szczerą opinię na jego temat. Jak widzicie nie mam tutaj listy blogów, które czytam, ponieważ Bad Girl pozostaje moim głównym blogiem i nie ma sensu, żeby tutaj było tak samo. Nie wiem kiedy wstawię kolejną część, bo planowałam Go publikować nieco później, ale cóż ... wyszło jak wyszło. Więc to chyba tyle. Zapraszam do czytania i komentowania ;)

                                                                          ~~~~~~~~~~


Szłam właśnie ze szkoły. Autobus miałam mieć za 10 minut i modliłam się aby zdążyć. Inaczej ojciec się zdenerwuje. Spojrzałam w niebo. Chmury wskazywały, że będzie padać. Na moje nieszczęście. Torba naramienna rozdarła się pod spodem i cała jej zawartość znalazła się na chodniku. Zaczęłam szybko zbierać książki i zeszyty z ziemi. Zobaczyłam, że autobus się zbliża. Wiedziałam, że nie zdążę i miałam racje. Zanim pozbierałam zeszyty z chodnika, autobus odjechał. Nie było szans abym wróciła do domu na czas. Strasznie się bałam konsekwencji mojego spóźnienia. Poczułam coś mokrego na policzku. Zaczęło padać. Zanim dotarłam na przystanek, nieźle zmokłam. Usiadłam na ławce. Schowałam twarz w dłoniach z bezsilności. Kolejny autobus miał być dopiero za pół godziny. Deszcz się nasilał, a burza była coraz głośniejsza. Po paru minutach na przystanku zatrzymał się czarny samochód. Szyba od strony pasażera się otworzyła.
- Hej! - usłyszałam. Spojrzałam się przed siebie – Potrzebujesz podwózki?
- Nie … dziękuje za propozycje, ale zaraz mam autobus – nigdy nie korzystałam z okazji. Byłam przezorna.
- Nie wygłupiaj się. Jest okropna pogoda. Wsiadaj … chętnie Cię podwiozę – nie widziałam dokładnie jego twarzy, ale ten głos był znajomy. Nie wiem czemu, ale przystałam na jego propozycje. Pomyślałam, że nie może mnie już spotkać nic gorszego niż to co mnie czeka w domu. Wsiadłam i … zaniemówiłam – Mądra decyzja – uśmiechnął się – Michael – wyciągnął dłoń w moją stronę – Michael Jackson.
- Betty Henderson – uścisnęliśmy swoje dłonie.
- Piękne imię – ponownie się uśmiechnął.
- Dziękuje – zarumieniłam się.
- To gdzie Cię zawieść?
- Ale to na pewno nie jest dla Pana kłopot? - zapytałam nieśmiało.
- Jaki Pan? Nigdzie takiego nie widzę – zaczął się rozglądać. Uśmiechnęłam się, zrobił to samo. Był zabawny – A tak na poważnie, to mów mi po imieniu, ok? Nie jestem jeszcze taki stary.
- Ok – podałam mu adres i ruszyliśmy. Byłam onieśmielona jego obecnością i nic nie mówiłam. Nie chodziło tylko o tym kim był. Od jakiegoś czasu stałam się bardziej zamknięta w sobie. Chyba każdy na moim miejscu, by taki był.
- Przepraszam, że pytam, ale … dlaczego jesteś taka smutna?
- Bez powodu – skłamałam.
- Na pewno musi coś być – nalegał.
- Mój .. mój ojciec nie lubi, gdy się spóźniam.
- Rozumiem … ile masz lat? - spojrzałam się na niego.
- Dwadzieścia.
- To dlaczego jest na Ciebie zły, gdy później wrócisz? Jesteś dorosła.
- To jest bardziej skomplikowane.
- Przepraszam, że jestem taki wścibski. Już nie wypytuje – pokiwałam głową. Dojeżdżaliśmy pod mój dom.
- Możesz się zatrzymać tutaj?
- Tutaj? Przecież mieszkasz dalej.
- Proszę Cię – popatrzył się na mnie i zatrzymał samochód – Dziękuje – otworzyłam drzwi i chciałam wysiąść, ale złapał mnie za ramię. Syknęłam lekko z bólu
- Przepraszam .. za mocno złapałem?
- Nie, to nie Twoja wina – jego uścisk był bardzo delikatny, ale i tak mnie zabolało ze względu na wielkiego siniaka, który się krył pod rękawem.
- Zwykle tego nie robię, ale … dałabyś mi swój numer telefonu?
- Skoro tego nie robisz, to dlaczego tym razem zrobiłeś?
- Bo czuje, że potem bym tego żałował.
- Przykro mi, ale nie. Jeszcze raz dziękuje za podwiezienie – puścił mnie i wysiadłam. Szłam szybkim krokiem do domu. Spojrzałam na zegarek. Spóźniłam się 20 minut. Nikt nie ma pojęcia jak bardzo nie chciałam przekraczać progu tego domu, ale musiałam. Otworzyłam drzwi. Ojciec już na mnie czekał w salonie i kazał podejść. Zrobiłam to co kazał.
- Miałaś być 20 minut temu! Wiesz co to oznacza!
- Błagam Cię tato. Nie rób tego – zaczęłam płakać – To nie moja wina. Autobus mi uciekł.
- Dlaczego zawsze mnie do tego zmuszacie?! Jesteś tak samo nieposłuszna jak twoja matka! Nic do Was nie dociera! Muszę Cię nauczyć dyscypliny! - zaczął się do mnie zbliżać.
- Nie! - chciałam uciec na górę, ale nie zdążyłam. Złapał mnie wpół i zaniósł do salonu. Rzucił mnie na podłogę.
- Tylko pogarszasz swoją sytuacje! - zaczął mnie okładać pięściami gdzie popadnie, a potem kopać. Tak bardzo chciałam stracić przytomność i nie czuć tego okropnego bólu, który przeszywał całe moje ciało. Wcześniejsze siniaki jeszcze nie znikły, a już mam nowe. Był cwany. Bił wszędzie, ale nie po twarzy. Nie wiem po jakim czasie przestał. Wszystko mnie bolało i leżałam skulona na podłodze. Chciałam umrzeć i się nie męczyć, ale nie miałam odwagi tego zrobić i nie mogłam zostawić samej mamy – Będziesz mi tu leżała?! Wynocha do siebie! - nie wiem jakim cudem się podniosłam i poszłam do swojego pokoju. Nalałam wody do wanny. Ściągnęłam przemoczone ubranie. Stanęłam przed lustrem. Moje ciało mnie obrzydzało. Było całe w siniakach. Myślałam, że przez ten czas zdążę się już przyzwyczaić do tego bólu, ale tak nie było. Bolało za każdym razem. Woda nie była zbyt ciepła. Co sprawiło, że moje ciało przestało tak piec. Ubrałam na siebie piżamę i się położyłam. Było jeszcze wcześnie, ale chciałam zasnąć aby zapomnieć o tym wszystkim. Niestety nie udało mi się to. Mama kończyła dzisiaj późno prace. Była pielęgniarką. Przyszła do mojego pokoju. Leżałam tyłem do drzwi. Usiadła na łóżku i położyła dłoń na moim ramieniu. Wiedziała, że znowu to zrobił. Za każdym razem tak się zachowywałam.
- Śpisz?
- Nie – drżałam z bólu.
- A to drań! Za co tym razem?
- Spóźniłam się do domu – zaszlochałam.
- Moje biedactwo – przytuliła mnie. Postanowiłam jej opowiedzieć kogo dzisiaj poznałam.
- Autobus mi uciekł …. pewien chłopak zaproponował, że mnie podwiezie.
- Zgodziłaś się?
- Wiem, że nie powinnam, ale strasznie padało i jak widzisz nic mi nie zrobił.
- Na całe szczęście trafiłaś na normalnego, ale pamiętaj, że nie każdy taki jest.
- Wiem, ale nie uwierzysz kto to był. Sama nie mogłam uwierzyć.
- No chyba nie Elvis – zaśmiała się.
- Blisko, ale nie. To był …. Michael Jackson.
- Akurat.
- Naprawdę. Wiem, że trudno jest Ci uwierzyć, ale naprawdę to był On.
- Może i mówisz prawdę. W końcu mieszka w tym samym mieście. To jaki jest?
- Nie wiem. Tylko mnie podwiózł.
- I nie rozmawialiście?
- Trochę … widział, że byłam smutna i zapytał dlaczego, więc mu powiedziałam, że ojciec nie lubi, gdy się spóźniam … zdziwił się, bo jestem dorosła.
- Chyba mu nie powiedziałaś?
- Oczywiście, że nie.
- To dobrze … przystojny jest? - uśmiechnęła się.
- Mamo .. przestań.
- O co Ci chodzi? Po prostu pytam … bez żadnych podtekstów.
- Tak .. jest.
- Czyli telewizja nie kłamie.
- Chciał mój numer telefonu.
- Naprawdę? Dałaś mu?
- Nie … dobrze wiesz, że nikogo nie szukam i nie mogę mieć.
- Przykro mi … chciałabym abyś miała normalne życie.
- W porządku … już od dawna wiem, że to niemożliwe. Mogę już zostać sama? Muszę rano wstać.

- Dobrze. Dobranoc kochanie – pocałowała mnie w czoło i wyszła. Wciąż nie mogłam zasnąć. Na dodatek słyszałam jak ojciec wydzierał się na mamę, a potem jej płacz. Ją też bił. Nie mogłam jej pomóc. Byłam za słaba, aby z nim wygrać, ale nie mogłam tego znieść. Wszystko zaczęło się pięć lat temu. Stracił wtedy pracę. Szef pozwalniał wszystkich pracowników. Ojciec się załamał. Zaczął pić. Najpierw było to niegroźne. Zaledwie trzy drinki dziennie. Potem zwiększył ilość. Aż w końcu zaczął nas obwiniać o stratę pracy. Pierwszym jego celem była mama. Bił ją codziennie. Za byle co. Zdarzały się też dni, że bił bez żadnego powodu. Przyglądałam się temu z wielkim strachem. Pewnej nocy, gdy wrócił kompletnie pijany, przyszedł do mojego pokoju i wtedy wszystko się zaczęło. Nie mogłam uwierzyć, że to jest ten sam człowiek. Byłam roztrzęsiona. Nie wiedziałam co się przed chwilą stało. Leżałam na podłodze dopóki mama nie wróciła z pracy. Płakała, gdy zobaczyła, że i mnie zaczął bić. Nie wiem czemu od niego nie odeszła. Chyba się bała, że sobie same nie poradzimy. Teraz to jest już bez znaczenia. Zastanawiałam się kiedy nadejdzie ten dzień, w którym mnie tak pobije, że już się nie obudzę. Nie ukrywam, że czekałam na niego z utęsknieniem, bo wiedziałam, że do końca życia będę tak traktowana. Cieszyłam się, gdy dostawał telefon od jakiegoś faceta, który załatwiał mu tymczasową pracę. Był kierowcą i czasami nie było Go aż tydzień. Najkrócej tylko dwa dni, ale i tak był spokój przez ten czas. Oczywiście zarobione pieniądze przepijał. Gdyby nie praca mamy, nie mielibyśmy co jeść i gdzie mieszkać. Ja się nadal uczyłam, na dodatek na studiach dziennych i nie mogłam iść do pracy. Od dwóch tygodni nie pracował i wiedziałam, że niedługo dostanie telefon od tego faceta. Dochodziła 23. Oczy mi się już zamykały. Każdego dnia i każdej nocy czułam ten sam strach. Nie miałam zamka w drzwiach. Wymontował i zabronił zakładać nowy. Mógł w każdej chwili wejść i coś mi zrobić. Na początku zarywałam noce i czuwałam. Z czasem przestałam. Przypomniał mi się Michael. Dlaczego chciał mój numer? Przecież nie byłam warta, żeby znać taką osobistość. Wydawał się miły. Byłam ciekawa, czy kiedykolwiek jeszcze Go spotkam i zamienię parę słów. Po tych wszystkich rozmyśleniach, zasnęłam.