sobota, 31 maja 2014

Chapter 2

Kilka dni później. Siedziałam na lekcji i zapisywałam notatki. Pomimo tego co miałam w domu, w szkole potrafiłam się skupić na nauce. Miałam dobre oceny i nigdy nie dostałam uwagi. Mama była ze mnie dumna. Ojca to nie obchodziło. Skończyłam właśnie ostatnią lekcje. Schowałam książki do szkolnej szafki i zabrałam tylko te, które będą mi potrzebne do nauki. Musiałam iść do centrum po nową torbę. Oczywiście uprzedziłam o tym ojca i dał mi godzinę. Musiałam zdążyć. Wyszłam za szkolną bramę. Szłam przez parking i zauważyłam czarny samochód. Nie byłam pewna, ale należał chyba do Michaela. Szłam dalej. Drzwi się otworzyły i wysiadł … Michael. Nie miałam pojęcia co On tutaj robi. Zatrzymałam się bo zobaczyłam, że idzie w moją stronę. Bez żadnego przebrania. Na szczęście nikogo na parkingu nie było.
- Co tutaj robisz? - był wyższy niż myślałam.
- Nie byłaś ostatnio rozmowna, więc pomyślałem, że może znowu Cię odwiozę. Z jakiegoś powodu nie chcesz dać mi swojego numeru, to przynajmniej tak Cię poznam.
- Niepotrzebnie się fatygowałeś. Zawsze wracam autobusem.
- Masz kogoś?
- Nie … skąd taki pomysł?
- Bo dziwnie się zachowujesz.
- Po prostu nikogo nie szukam. Przepraszam, ale spieszy mi się.
- Odwiozę Cię – nie dał mi zaprotestować – Tylko tyle … nic Ci nie zrobię.
- Muszę iść do centrum.
- Samochodem będzie szybciej – wskazał na pojazd za sobą.
- Niech już będzie – otworzył mi drzwi. Tym razem też nic nie mówiłam. Pod centrum byliśmy po 10 minutach.
- Zaczekam na Ciebie – powiedział, gdy wysiadałam. Łaziłam po sklepach i szukałam odpowiedniej torby. Gdy traciłam już nadzieje, znalazłam i wróciłam do samochodu – Szybka jesteś – uśmiechnął się – Szkoda, że moje siostry tak nie robią zakupów. Godzinami trzeba na nie czekać.
- Każda jest inna.
- To prawda. Gdzie teraz jedziemy?
- Jeżeli możesz to do domu.
- Nie ma problemu, ale może byśmy pojechali na jakieś ciastko, czy coś?
- Nie mogę.
- Na pewno nie dasz się skusić?
- Na pewno. Posłuchaj … nie mam pojęcia dlaczego to robisz. W ogóle się nie znamy, a Ty chcesz mnie ciągle gdzieś zawozić.
- Bo chcę Cię poznać. Chyba nie ma w tym nic dziwnego?
- W moim przypadku jest.
- Dlaczego? - westchnęłam – Wiem, że musisz się uczyć, ale jutro jest sobota. Może byś się ze mną spotkała?
- Naprawdę nie mogę.
- Jesteś uparta – zaśmiał się – Ja też jestem i tak łatwo nie odpuszczam – zawiózł mnie do domu. Oczywiście kazałam mu się zatrzymać wcześniej – Powiesz mi chociaż dlaczego mam stawać tak daleko od Twojego domu?
- Mój ojciec nie lubi, gdy rozmawiam z obcymi – nie wiedziałam co już mówić.
- Jesteś dorosła … niczego nie może Ci zabronić.
- Nie wiesz w jakiej jestem sytuacji. Muszę już iść. Dziękuje za podwiezienie – widziałam, że był zawiedziony, ale nie mogłam postąpić inaczej. Cieszyłam się, że wróciłam przed czasem. Była to zasługa Michaela i byłam mu za to wdzięczna. Ojciec siedział w salonie z piwem w dłoni. Spojrzał się na mnie i powrócił do oglądania telewizji. Poczułam niesamowitą ulgę, gdy wiedziałam, że nic mi dzisiaj nie zrobi. Obiady jadłam w szkole, ale zgłodniałam od tamtego czasu i zrobiłam sobie kanapki. Poszłam do siebie i zaczęłam odrabiać lekcje. Wolałam mieć je już z głowy, niż odrabiać na ostatnią chwilę. Po pół godzinie usłyszałam dzwoniący telefon. Podeszłam do drzwi i podsłuchiwałam.
- Tak .. dobrze … będę o 8 – uśmiechnęłam się do siebie. Dzwonił facet, który daje mu pracę. Nareszcie trochę spokoju. Nie wiem jeszcze na ile, ale mama się dowie. Godzinę później usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć. To był Mike. Otworzyłam małą szparkę aby tylko moja głowa była za drzwiami.
- Cześć – powiedział.
- Czego chcesz? - obejrzałam się czy ojciec nie idzie.
- Nie zaprosisz mnie do środka? - pokręciłam przecząco głową – Czemu?
- Tata odpoczywa – co chwila się oglądałam za siebie – Czego chcesz? - ponownie zapytałam.
- Chodzi o spotkanie …
- Już Ci powiedziałam ...
- Wiem, ale możesz zmienić zdanie.
- Czemu to robisz?
- Bo chce.
- Wcale nie.
- Nigdy nie robię czegoś na co nie mam ochoty.
- Nie mogę.
- Możesz – usłyszałam, że ojciec coś tam marudzi.
- Idź już.
- Najpierw się zgódź.
- Nie mogę – byłam tak przerażona, że nie wiem.
- Naprawdę możesz – założył ręce na tors i oparł się o futrynę.
- Powiedziałam, że nie mogę.
- Możesz – był strasznie uparty.
- Proszę .. idź już.
- Ale musisz się zgodzić.
- Czemu tak Ci na tym zależy?
- Może dlatego, że chce Cie lepiej poznać? - znowu usłyszałam głos ojca. Pytał się kto to.
- Dobrze … zgoda.
- Przyjadę po Ciebie o 13 – nie odpowiedziałam tylko jak najszybciej zamknęłam drzwi.
- Ogłuchłaś?! Kto to był?!
- Jakaś dziewczyna się zgubiła. Pytała o drogę – pokiwał głową. Poszłam do siebie. Niepotrzebnie się zgodziłam z nim spotkać. Chociaż z drugiej strony ojca jutro nie będzie i się nie dowie. Wiedziałam, że muszę wymyślić skuteczną bajeczkę, żeby Mike dał mi spokój. Nie chciałam Go spławiać, ale musiałam to zrobić. Będzie mi bardzo przykro z tego powodu, ale nie miałam wyjścia. Odrobiłam wszystkie lekcje. Mama wróciła o 20 i od razu do mnie przyszła. Jak zawsze.
- Już jestem. Jak minął dzień?
- Jeżeli pytasz o to czy mnie pobił, to nie. Byłam dzisiaj posłuszna. Słyszałam, że jutro ma wyjazd. Mogłabyś się dowiedzieć do kiedy?
- Oczywiście. A spotkało Cię dzisiaj coś dobrego?
- Chyba tak …. widziałam się z Michaelem.
- Ooo .. opowiadaj.
- Czekał na mnie pod szkołą. Chociaż nie wiem skąd wiedział gdzie chodzę. Potem zawiózł mnie do centrum i do domu.
- Tylko tyle?
- Był tutaj.
- Co?
- Nie wpuściłam Go do środka. Strasznie nalegał abym jutro się z nim spotkała.
- Zgodziłaś się?
- Nie chciałam, ale był strasznie uparty i bałam się, że ojciec Go zobaczy.
- Jutro Go nie będzie, to nie masz się czego bać. Ja mam wolne, to może byś Go wpuściła?
- Dlaczego?
- Che wiedzieć z kim spotyka się moja córka.
- Mamo! To będzie tylko jednorazowe spotkanie.
- Nie bądź taka pewna. Zależy mu na spotkaniu z Tobą i nie licz, że na jednym się skończy.
- Skończy, bo mu to powiem.
- No jak uważasz. Idę się dowiedzieć na ile jedzie i Ci powiem.
- Dobrze – wyszła z pokoju. Po paru minutach wróciła i oznajmiła, że ojciec wróci dopiero we wtorek. Bardzo się ucieszyłam. Trochę się stresowałam jutrzejszym spotkaniem. To było dla mnie coś zupełnie nowego. Nigdy nie spotykałam się z chłopakami i nie wiedziałam jak się powinnam zachować. Wzięłam prysznic i się położyłam. Ku mojemu zaskoczeniu sen przyszedł szybko. Obudziłam się po 6 i już nie mogłam zasnąć. Przeleżałam w łóżku do 7 i zeszłam na dół. Mama robiła śniadanie ojcu. Gdybym wiedziała co się stanie, to bym została w pokoju aż ojciec nie pojedzie. Zjadł śniadanie i popatrzył się na mnie. Podszedł do mnie i uderzył mnie z pięści w brzuch. Zgięłam się w pół z bólu.
- A to, żebyście o mnie nie zapomniały przez te kilka dni – zabrał kanapki i opuścił dom. Mama do mnie podeszła.
- Chodź do salonu – pomogła mi dojść do kanapy i usiadła obok – Przykro mi.
- Niepotrzebnie … nie powinnam być tym zaskoczona.
- Mocno Cie boli?
- Skąd … dostałam tylko z całej siły pięścią w brzuch.
- Betty …
- Nic nie mów … idę się ubrać – poszłam na górę. Wzięłam czyste ciuchy i zamknęłam się w łazience. Oparłam się rękami o umywalkę i się rozpłakałam. Nie byłam taka silna jak mama. Ona jakoś sobie z tym radziła, ale nie ja. Miałam już tego dość. Wzięłam prysznic i się ubrałam. Równo o 13 usłyszałam dzwonek do drzwi. Ale punktualny. Otworzyłam drzwi.
- Cześć – uśmiechał się – To dla Ciebie – wręczył mi piękne kwiaty.
- Cześć i dziękuje .. nie musiałeś. Wejdź – wpuściłam Go do środka.
- Co za odmiana. Wczoraj nie chciałaś mnie wpuścić – zamknęłam za nim drzwi.
- Ojciec był zmęczony, a dzisiaj jest w pracy.
- W porządku – mama wyłoniła się z salonu – Dzień dobry. Miło mi … Michael Jackson – uścisnęli sobie dłonie – Nie wiedziałam, że Pani będzie, dlatego nie kupiłem dla Pani kwiatów.
- Nic się nie stało. Betty mogę Cię na chwile prosić? - zwróciła się do mnie.
- Zaraz wracam – pokiwał głową – Co się stało? - zamknęła drzwi od salonu.
- Jak to co? On jest od Ciebie starszy.
- Co takiego? Z tego co wiem, to jest przed trzydziestką. Jakoś wczoraj nic o tym nie mówiłaś.
- Bo zapomniałam. Nie pakuj się w to. Będziesz potem żałować.
- Przecież już Ci mówiłam, że to jest jednorazowe spotkanie.
- Nie widać tego po nim.
- Mamo … proszę Cię .. przestań. Znasz mnie i wiesz, że nie zrobię niczego głupiego.
- Tobie ufam, ale nie jemu. To gwiazdor i myśli, że wszystko mu wolno.
- Nie dowiem się jeżeli sama się nie przekonam.
- Uważaj na siebie.
- Będę … wstawisz kwiaty do wazonu?
- Tak.
- Dzięki – wróciłam do niego – Przepraszam, że musiałeś tyle czekać.
- W porządku. Możemy jechać?
- Tak – otworzył mi drzwi od samochodu. Byłam ciekawa dokąd mnie zabiera. Miałam nadzieję, że nie do kina. Była piękna wiosna i szkoda spędzać ten czas w kinie.
- Zawsze jesteś taka małomówna?
- Tak … dokąd jedziemy?
- Byłaś w labiryncie?
- Nie.
- To będziesz miała teraz okazje. Byłem tam dwa razy i jest świetnie. Sama zobaczysz – dojechaliśmy do parku, w którym był labirynt z krzewów. Był ogromny. Mike wysiadł i otworzył mi drzwi.
- Chcesz tam tak po prostu pójść? - zdziwiłam się.
- Tak … poprosiłem właściciela o zamknięcie na cały dzień. Jesteśmy tylko my.
- Aha – weszliśmy do środka – A jak się zgubimy?
- Mamy cały dzień na odnalezienie drogi – uśmiechnął się – W samym środku jest przyjemna kawiarenka, ale najpierw musimy tam dotrzeć.
- To chodźmy.
- O której musisz być w domu? - zapytał z dziwnym uśmieszkiem.
- Jak sam zauważyłeś jestem dorosła i nie muszę się pytać, o której mam być w domu.
- Wolałem zapytać – chodziliśmy już jakiś czas – Więc … nadal się uczysz?
- Tak … jestem na drugim roku studiów.
- Jaki kierunek wybrałaś?
- Informatykę … od zawsze mnie to interesowało.
- Świetnie .. najważniejsze to robić, to co się kocha.
- To prawda.
- A jaką specjalność wybrałaś? Z tego co kojarzę, to jest ich kilka.
- Nie mogę się zdecydować. Wybrać muszę dopiero na trzecim roku.
- Masz jeszcze trochę czasu.
- A Ty czym się teraz zajmujesz? - postanowiłam, że muszę z nim normalnie rozmawiać.
- Jestem w trakcie nagrywania mini filmu, który będzie puszczany w Disneylandzie.
- Tylko tam?
- Tak.
- Szkoda … chętnie bym zobaczyła.
- Naprawdę?
- Tak, ale do Paryża nie polecę. Mam szkołę, a poza tym sama bym się bała – nie mogłam przecież powiedzieć, że ojciec, by mnie zabił, gdybym poleciała.
- W takim razie pokaże Ci, gdy już będzie skończony.
- Nie musisz robić sobie kłopotu.
- Żaden kłopot. Lot do Paryża też nie był by kłopotem.
- To miłe z twojej strony, ale …. miałam Ci to powiedzieć później …
- O co chodzi? - zatrzymał się.
- Nie możemy się spotykać. Dzisiaj jest to pierwszy i ostatni raz.
- Ale … dlaczego? Nie rozumiem.
- Już Ci mówiłam, że mój ojciec nie lubi, gdy się z kimś spotykam, a jeżeli by się dowiedział o dzisiejszym spotkaniu … byłby strasznie zły.
- Jeżeli nie chcesz się ze mną więcej spotkać, to powiedz mi to wprost, a nie kręcisz – jednocześnie posmutniał i się zezłościł.
- To nie tak ….
- A jak? Sprawa jest prosta. Chcesz się ze mną jeszcze spotkać, czy nie? - spojrzał mi prosto w oczy. Uciekłam wzrokiem. Sama do końca nie wiedziałam czego chce. Był ciekawą osobą i chciałam Go bardziej poznać.
- Tak, ale … to jest naprawdę bardziej skomplikowane niż myślisz.
- Więc twój ojciec nie zabroni Ci się z kimkolwiek spotykać. Jeżeli naprawdę się boisz jego reakcji, to nic mu nie powiem. Nawet nie będzie wiedział, że mnie znasz.
- I nie będziesz przychodził z niezapowiedzianą wizytą?
- Jeżeli tego właśnie chcesz, to w porządku. Chociaż i tak nie mogę tego zrozumieć.
- Dzięki. Chodźmy dalej – ruszyliśmy z miejsca. Labirynt był naprawdę ogromny. Dopiero po godzinie znaleźliśmy się w samym środku. Faktycznie, była tam kawiarenka. Poszliśmy do niej i zajęliśmy miejsca. Zamówiliśmy gorąco czekoladę i po kawałku szarlotki – Robisz coś jeszcze oprócz filmu?
- Naprawdę Cię to interesuje?
- Inaczej bym nie pytała.
- Nagrywam kolejny album. Chcę przebić Thillera i wierze, że mi się uda. Do tego długi klip do piosenki tytułowej.
- Nie za szybkie tempo sobie postawiłeś?
- Może, ale nie umiem nic nie robić.
- Ale nie można się tak przemęczać.
- Jestem do tego przyzwyczajony. Ubrudziłaś się.
- Gdzie? - zaczęłam wycierać buzie – Już? - zaśmiał się i wyciągnął rękę. Odruchowo cofnęłam głowę do tyłu.
- Spokojnie – uśmiechnął się i kciukiem wytarł kącik moich ust. Zarumieniłam się – Już.
- Dziękuje – nic więcej nie powiedziałam.
- Masz rodzeństwo?
- Mam starszą siostrę. Od ośmiu lat mieszka z ciocią. Nie dogadywała się z rodzicami i doszli do wniosku, że takie wyjście będzie najlepsze niż by miała mieszkać nie wiadomo gdzie.
- Pewnie często się widzicie.
- Nie jest tak … ostatni raz widziałam ją jakieś pół roku temu.
- Dlaczego?
- Sama nie wiem … ja się uczę, a Ona pracuje i nie mamy na to czasu.
- Z rodziną zawsze jest czas się spotkać. Ja też jestem zapracowany, ale zawsze znajdę tą godzinką aby pojechać do mamy albo Janet. Z innymi jest inaczej. Gdy Oni mogą się spotkać, to ja jestem zajęty i tak w kółko.
- Więc może powinieneś się spotkać lepiej z rodziną niż ze mną.
- Spotkałem się z Tobą, bo chciałem.
- Dlaczego? Jestem tylko zwykłą dziewczyną. Wytłumacz mi to bo nie rozumiem.
- Może patrzysz na mnie przez pryzmat gwiazdora, ale ja tak naprawdę jestem normalnym facetem. Wyróżnia mnie jedynie to, że jestem rozpoznawalnym na całym świecie. W życiu prywatnym jestem jak inni. Wiem, że to Cię dziwi … tak naprawdę nie mam prawdziwych przyjaciół poza Elizabeth Taylor i paroma innymi … każdy patrzy na moje pieniądze i jak się dzięki mnie wybić … to samo dotyczy się kobiet. Więc już masz odpowiedź na swoje pytanie .. nie jesteś jak inne – nie spodziewałam się, że aż tak się przede mną otworzy. Mama się myliła. To nie był typ faceta, któremu zależy na zaciągnięciu dziewczyny do łóżka.
- Skąd możesz wiedzieć jaka jestem?
- Od pewnego czasu potrafię rozpoznać zamiary człowieka.
- Yhym … ile masz lat?
- Jeszcze 27 … jest jakiś konkretny powód, że mnie o to zapytałaś?
- Chciałam wiedzieć.
- Myślisz, że nie wiem? - nie miałam pojęcia o czym mówił – Twoja mama za mną nie przepada, prawda?
- Czemu tak myślisz?
- Widziałem jej minę … no i poprosiła Cię na osobności. Wiem, że mówiła na mój temat negatywnie i nie zaprzeczaj.
- Martwi się o mnie.
- Wiem .. jak każda matka. Postaram się ją przekonać do siebie. Naprawdę nie mam wobec Ciebie złych intencji i Cię nie skrzywdzę. Mam jednak nadzieję, że na jednym spotkaniu się nie skończy.
- Jeszcze zobaczymy. Jestem na studiach i mam mnóstwo nauki.
- Rozumiem to. Ja też jestem zajęty, ale dla Ciebie znajdę czas.
- To miłe.
- I o Paryżu mówiłem poważnie. Przemyśl to, ok? Dodam, że film będzie kręcony w technologii 3D – poruszył zabawnie brwiami.
- Pomyśle.
- Chcesz już wracać? - zapytał. Spojrzałam na zegarek. Nie miałam pojęcia, że już tyle rozmawiamy.
- Może to i dobry pomysł jak na początek – odwiózł mnie pod sam dom. Podziękował za spędzony czas i pocałował mnie na pożegnanie w policzek. Oczywiście się zarumieniłam. Mama chodziła nadąsana, ale nic nie mówiła. Miałam nadzieję, że przekona się do Michaela tak samo jak ja.

11 komentarzy:

  1. super notka! Tak dlugo na nia czekalam i mam nadzieje, ze bedziesz czesciej dodawac notki na tego bloga. Widac, ze Michaelow zalezy na Betty. Ten jej ojciec jest straszny. Normalny damski bokser. Juz sie boje co sie stanie kiedy jej ojciec sie dowie, ze spotyka sie z Michaelem. Czekam na nastepna :)
    Pozdrawiam Michaelowa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie pierwsza dodalam komentarz :)
    Pozdrawiam Michaelowa :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest notka !! :D hura. Jakoś bardzo spodobała mi się ta historia :D a co do tej notki to świetna. Michael jak zwykle miał świetny pomysł na randkę (no ale jak by mogło być inaczej?) hehe :) tylko powiedz mi kobieto czemu te twoje notki na tym blogu są takie krótkie? :( następna ma być dłuższa :P
    Czekam na nn na tym jak i na drugim twoim blogu :D

    OdpowiedzUsuń
  4. O znów nie jestem pierwszy :( No , ale trudno. Notka cudowna, piękna i wogóle.
    Pozdrawiam Michael.
    P.S E nie wiem czy jesteś na mnie zła, ale mam szczerą nadzieję, że nie, bo ostatnio nie skomentowałaś Dirty Diany, i nie wiem co o tym myśleć. Jak coś to zapraszam. Oto Link http://michael-story-about-amy-and-michael.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej. Obiecałam sobie, że się wyśpię, ale się nie da zasnąć z świadomością, że gdzieś tutaj czeka na mnie kolejna część opowiadania. Jak to jest, że potrafisz tak szybko zaciekawić czytelnika? Opowiadanie na pewno będzie udane, podobnie, jak to o Rose. Musi być, bo jest w końcu Twojego autorstwa. Z niecierpliwością czekam na kolejne.
    Pozdram. Martuś.

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajnie, że w tym opowiadaniu bohaterka to nie jest córeczka rodziców, która nie ma nic do roboty... to jest takie bardziej życiowe :D I mają podobne doświadczenia - Joseph bije Mike'a a ojciec Betty ją.

    Czekam na więcej! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne opowiadanie. I to tło <3
    Raven0908

    OdpowiedzUsuń
  8. Super :) Już się nie mogę doczekać nowej
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej nie wiem czy znasz mojego bloga o Lisie i Michaelu więc podaję link http://michael-and-lisa-stories.blogspot.com/, jest tam nowa notka

    OdpowiedzUsuń
  10. No i mnie tym drugim odcinkiem przekonałaś jednak :)
    Bardzo fajnie się zapowiada to opowiadanie :)
    heheeh, rozśmieszyła mnie bardzo scenka jak Betty i Michael sięw tych drzwiach przekomarzali o to spotkanie :D xD Michael uparciuch jak zawsze :P :D Kocham to w nim :DD
    No i wiedziałam, po prostu wiedziałam, że znajdzie odpowiedni sposób by się spotkaćw końcu z Betty :P

    Tylko ten ojciec jej mnie wkurza... Ehh... On jest powalony i psychiczny... Uderzyć pięścią w brzuch... Przecież mógł jej tym krzywdę zrobić.... Dobrze, że go teraz w domu nie ma.... Przynajmniej Betty ma spokój od niego...
    No i wydaje mi się, że i mama i córka się przekonają do Michaela :) No kto się nie potrafi do niego przekonać :P hehehe.
    Pisz dalej to opko bo ciekawa jestem jak to dalej się potoczy :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej.
    Jezu, przepraszam. Przeczytałam ten rozdział prawie od razu po publikacji i oczywiście zapomniałam skomentować. Jestem beznadziejna. Przepraszam.
    W każdym razie rozdział jest wspaniały. Zresztą jak zawsze. Co tu dużo mówić. Czekam na kolejny.
    Pozdrawiam,
    Gabi.
    PS. Przepraszam za błędy, piszę z telefonu.

    OdpowiedzUsuń