sobota, 10 maja 2014

Witajcie oraz Chapter 1

Miło mi Was powitać na moim nowym blogu. Liczę, że wyrazicie swoją szczerą opinię na jego temat. Jak widzicie nie mam tutaj listy blogów, które czytam, ponieważ Bad Girl pozostaje moim głównym blogiem i nie ma sensu, żeby tutaj było tak samo. Nie wiem kiedy wstawię kolejną część, bo planowałam Go publikować nieco później, ale cóż ... wyszło jak wyszło. Więc to chyba tyle. Zapraszam do czytania i komentowania ;)

                                                                          ~~~~~~~~~~


Szłam właśnie ze szkoły. Autobus miałam mieć za 10 minut i modliłam się aby zdążyć. Inaczej ojciec się zdenerwuje. Spojrzałam w niebo. Chmury wskazywały, że będzie padać. Na moje nieszczęście. Torba naramienna rozdarła się pod spodem i cała jej zawartość znalazła się na chodniku. Zaczęłam szybko zbierać książki i zeszyty z ziemi. Zobaczyłam, że autobus się zbliża. Wiedziałam, że nie zdążę i miałam racje. Zanim pozbierałam zeszyty z chodnika, autobus odjechał. Nie było szans abym wróciła do domu na czas. Strasznie się bałam konsekwencji mojego spóźnienia. Poczułam coś mokrego na policzku. Zaczęło padać. Zanim dotarłam na przystanek, nieźle zmokłam. Usiadłam na ławce. Schowałam twarz w dłoniach z bezsilności. Kolejny autobus miał być dopiero za pół godziny. Deszcz się nasilał, a burza była coraz głośniejsza. Po paru minutach na przystanku zatrzymał się czarny samochód. Szyba od strony pasażera się otworzyła.
- Hej! - usłyszałam. Spojrzałam się przed siebie – Potrzebujesz podwózki?
- Nie … dziękuje za propozycje, ale zaraz mam autobus – nigdy nie korzystałam z okazji. Byłam przezorna.
- Nie wygłupiaj się. Jest okropna pogoda. Wsiadaj … chętnie Cię podwiozę – nie widziałam dokładnie jego twarzy, ale ten głos był znajomy. Nie wiem czemu, ale przystałam na jego propozycje. Pomyślałam, że nie może mnie już spotkać nic gorszego niż to co mnie czeka w domu. Wsiadłam i … zaniemówiłam – Mądra decyzja – uśmiechnął się – Michael – wyciągnął dłoń w moją stronę – Michael Jackson.
- Betty Henderson – uścisnęliśmy swoje dłonie.
- Piękne imię – ponownie się uśmiechnął.
- Dziękuje – zarumieniłam się.
- To gdzie Cię zawieść?
- Ale to na pewno nie jest dla Pana kłopot? - zapytałam nieśmiało.
- Jaki Pan? Nigdzie takiego nie widzę – zaczął się rozglądać. Uśmiechnęłam się, zrobił to samo. Był zabawny – A tak na poważnie, to mów mi po imieniu, ok? Nie jestem jeszcze taki stary.
- Ok – podałam mu adres i ruszyliśmy. Byłam onieśmielona jego obecnością i nic nie mówiłam. Nie chodziło tylko o tym kim był. Od jakiegoś czasu stałam się bardziej zamknięta w sobie. Chyba każdy na moim miejscu, by taki był.
- Przepraszam, że pytam, ale … dlaczego jesteś taka smutna?
- Bez powodu – skłamałam.
- Na pewno musi coś być – nalegał.
- Mój .. mój ojciec nie lubi, gdy się spóźniam.
- Rozumiem … ile masz lat? - spojrzałam się na niego.
- Dwadzieścia.
- To dlaczego jest na Ciebie zły, gdy później wrócisz? Jesteś dorosła.
- To jest bardziej skomplikowane.
- Przepraszam, że jestem taki wścibski. Już nie wypytuje – pokiwałam głową. Dojeżdżaliśmy pod mój dom.
- Możesz się zatrzymać tutaj?
- Tutaj? Przecież mieszkasz dalej.
- Proszę Cię – popatrzył się na mnie i zatrzymał samochód – Dziękuje – otworzyłam drzwi i chciałam wysiąść, ale złapał mnie za ramię. Syknęłam lekko z bólu
- Przepraszam .. za mocno złapałem?
- Nie, to nie Twoja wina – jego uścisk był bardzo delikatny, ale i tak mnie zabolało ze względu na wielkiego siniaka, który się krył pod rękawem.
- Zwykle tego nie robię, ale … dałabyś mi swój numer telefonu?
- Skoro tego nie robisz, to dlaczego tym razem zrobiłeś?
- Bo czuje, że potem bym tego żałował.
- Przykro mi, ale nie. Jeszcze raz dziękuje za podwiezienie – puścił mnie i wysiadłam. Szłam szybkim krokiem do domu. Spojrzałam na zegarek. Spóźniłam się 20 minut. Nikt nie ma pojęcia jak bardzo nie chciałam przekraczać progu tego domu, ale musiałam. Otworzyłam drzwi. Ojciec już na mnie czekał w salonie i kazał podejść. Zrobiłam to co kazał.
- Miałaś być 20 minut temu! Wiesz co to oznacza!
- Błagam Cię tato. Nie rób tego – zaczęłam płakać – To nie moja wina. Autobus mi uciekł.
- Dlaczego zawsze mnie do tego zmuszacie?! Jesteś tak samo nieposłuszna jak twoja matka! Nic do Was nie dociera! Muszę Cię nauczyć dyscypliny! - zaczął się do mnie zbliżać.
- Nie! - chciałam uciec na górę, ale nie zdążyłam. Złapał mnie wpół i zaniósł do salonu. Rzucił mnie na podłogę.
- Tylko pogarszasz swoją sytuacje! - zaczął mnie okładać pięściami gdzie popadnie, a potem kopać. Tak bardzo chciałam stracić przytomność i nie czuć tego okropnego bólu, który przeszywał całe moje ciało. Wcześniejsze siniaki jeszcze nie znikły, a już mam nowe. Był cwany. Bił wszędzie, ale nie po twarzy. Nie wiem po jakim czasie przestał. Wszystko mnie bolało i leżałam skulona na podłodze. Chciałam umrzeć i się nie męczyć, ale nie miałam odwagi tego zrobić i nie mogłam zostawić samej mamy – Będziesz mi tu leżała?! Wynocha do siebie! - nie wiem jakim cudem się podniosłam i poszłam do swojego pokoju. Nalałam wody do wanny. Ściągnęłam przemoczone ubranie. Stanęłam przed lustrem. Moje ciało mnie obrzydzało. Było całe w siniakach. Myślałam, że przez ten czas zdążę się już przyzwyczaić do tego bólu, ale tak nie było. Bolało za każdym razem. Woda nie była zbyt ciepła. Co sprawiło, że moje ciało przestało tak piec. Ubrałam na siebie piżamę i się położyłam. Było jeszcze wcześnie, ale chciałam zasnąć aby zapomnieć o tym wszystkim. Niestety nie udało mi się to. Mama kończyła dzisiaj późno prace. Była pielęgniarką. Przyszła do mojego pokoju. Leżałam tyłem do drzwi. Usiadła na łóżku i położyła dłoń na moim ramieniu. Wiedziała, że znowu to zrobił. Za każdym razem tak się zachowywałam.
- Śpisz?
- Nie – drżałam z bólu.
- A to drań! Za co tym razem?
- Spóźniłam się do domu – zaszlochałam.
- Moje biedactwo – przytuliła mnie. Postanowiłam jej opowiedzieć kogo dzisiaj poznałam.
- Autobus mi uciekł …. pewien chłopak zaproponował, że mnie podwiezie.
- Zgodziłaś się?
- Wiem, że nie powinnam, ale strasznie padało i jak widzisz nic mi nie zrobił.
- Na całe szczęście trafiłaś na normalnego, ale pamiętaj, że nie każdy taki jest.
- Wiem, ale nie uwierzysz kto to był. Sama nie mogłam uwierzyć.
- No chyba nie Elvis – zaśmiała się.
- Blisko, ale nie. To był …. Michael Jackson.
- Akurat.
- Naprawdę. Wiem, że trudno jest Ci uwierzyć, ale naprawdę to był On.
- Może i mówisz prawdę. W końcu mieszka w tym samym mieście. To jaki jest?
- Nie wiem. Tylko mnie podwiózł.
- I nie rozmawialiście?
- Trochę … widział, że byłam smutna i zapytał dlaczego, więc mu powiedziałam, że ojciec nie lubi, gdy się spóźniam … zdziwił się, bo jestem dorosła.
- Chyba mu nie powiedziałaś?
- Oczywiście, że nie.
- To dobrze … przystojny jest? - uśmiechnęła się.
- Mamo .. przestań.
- O co Ci chodzi? Po prostu pytam … bez żadnych podtekstów.
- Tak .. jest.
- Czyli telewizja nie kłamie.
- Chciał mój numer telefonu.
- Naprawdę? Dałaś mu?
- Nie … dobrze wiesz, że nikogo nie szukam i nie mogę mieć.
- Przykro mi … chciałabym abyś miała normalne życie.
- W porządku … już od dawna wiem, że to niemożliwe. Mogę już zostać sama? Muszę rano wstać.

- Dobrze. Dobranoc kochanie – pocałowała mnie w czoło i wyszła. Wciąż nie mogłam zasnąć. Na dodatek słyszałam jak ojciec wydzierał się na mamę, a potem jej płacz. Ją też bił. Nie mogłam jej pomóc. Byłam za słaba, aby z nim wygrać, ale nie mogłam tego znieść. Wszystko zaczęło się pięć lat temu. Stracił wtedy pracę. Szef pozwalniał wszystkich pracowników. Ojciec się załamał. Zaczął pić. Najpierw było to niegroźne. Zaledwie trzy drinki dziennie. Potem zwiększył ilość. Aż w końcu zaczął nas obwiniać o stratę pracy. Pierwszym jego celem była mama. Bił ją codziennie. Za byle co. Zdarzały się też dni, że bił bez żadnego powodu. Przyglądałam się temu z wielkim strachem. Pewnej nocy, gdy wrócił kompletnie pijany, przyszedł do mojego pokoju i wtedy wszystko się zaczęło. Nie mogłam uwierzyć, że to jest ten sam człowiek. Byłam roztrzęsiona. Nie wiedziałam co się przed chwilą stało. Leżałam na podłodze dopóki mama nie wróciła z pracy. Płakała, gdy zobaczyła, że i mnie zaczął bić. Nie wiem czemu od niego nie odeszła. Chyba się bała, że sobie same nie poradzimy. Teraz to jest już bez znaczenia. Zastanawiałam się kiedy nadejdzie ten dzień, w którym mnie tak pobije, że już się nie obudzę. Nie ukrywam, że czekałam na niego z utęsknieniem, bo wiedziałam, że do końca życia będę tak traktowana. Cieszyłam się, gdy dostawał telefon od jakiegoś faceta, który załatwiał mu tymczasową pracę. Był kierowcą i czasami nie było Go aż tydzień. Najkrócej tylko dwa dni, ale i tak był spokój przez ten czas. Oczywiście zarobione pieniądze przepijał. Gdyby nie praca mamy, nie mielibyśmy co jeść i gdzie mieszkać. Ja się nadal uczyłam, na dodatek na studiach dziennych i nie mogłam iść do pracy. Od dwóch tygodni nie pracował i wiedziałam, że niedługo dostanie telefon od tego faceta. Dochodziła 23. Oczy mi się już zamykały. Każdego dnia i każdej nocy czułam ten sam strach. Nie miałam zamka w drzwiach. Wymontował i zabronił zakładać nowy. Mógł w każdej chwili wejść i coś mi zrobić. Na początku zarywałam noce i czuwałam. Z czasem przestałam. Przypomniał mi się Michael. Dlaczego chciał mój numer? Przecież nie byłam warta, żeby znać taką osobistość. Wydawał się miły. Byłam ciekawa, czy kiedykolwiek jeszcze Go spotkam i zamienię parę słów. Po tych wszystkich rozmyśleniach, zasnęłam.

14 komentarzy:

  1. Cieszę się, że jednak szybciej założyłaś tego bloga :D. Już nie mogłam się tego doczekać. Szkoda, że notka taka krótka :(. Powinna być mega długa :P. Biedna Betty, jej ojciec ma coś z głową. Czekam na nn. I mam nadzieję, że szybko ją wstawiasz. :D
    Edzia

    OdpowiedzUsuń
  2. O jejku. Ale ten jej tata mnie wkurzył. Jak tak można?! Już nie mogę się doczekać ich następnego spotkania :) Rozdział genialny, pomysł na bloga świetny :) Jak zawsze :)
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny pomysł. Cieszę się, że opisujesz takie realne sytuacje... Bardzo mi się podoba, bo jestem fanką twojego stylu :* Z niecierpliwością czekam na rozwój wypadków. Może Mike przyjdzie Betty na ratunek? :)
    Pozdr.
    Klaudia

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak już wcześniej wspominałam: Genialny pomysł. Fajnie, że udało Ci się założyć bloga wcześniej, niż planowałaś. Widzę, że obie szykowałyśmy (ja jeszcze szykuje) niespodziankę dla czytelników. Czekam na kolejną. Również podejrzewam, że Michael przyjdzie teraz z pomocą głównej bohaterce...
    Pozdram. Martuś.

    OdpowiedzUsuń
  5. O rany! Początek niesamowicie ciekawy, więc proszę abyś dostawała nowe czesci często, w miarę możliwości. :) michael i betty maja podobna sytuacje rodzinną, co moze ich do siebie zbliżyć ;) zapraszam tez do nas :) Diana

    OdpowiedzUsuń
  6. O rany Super Cudowny blog, już go pokochałam tak samo jak Bad Girl. Jestem nowa blogerka więc mam prośbę jakbyś mogła skomenotwac co uważasz o moim blogu. i Powiadamiać mnie o nowych notkach tu i na bad Girl. Serdecznie dziękuje.
    P.S Oto link do mojego bloga. http://the-girl-is-mine.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Super blog! Bede codziennie wchodzic i patrzec czy nie ma nowej notki :). Jestem pewna ze Michael jej pomoze, a ten jej ojciec to zwykly dran! Widac, ze nie jedno sie wydarzy w ich zyciu. Ciesze sie, ze wczesniej zalozylas tego bloga :)
    Ps. Czekam na nowa notke.
    Pozdrawiam Michaelowa :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej zapraszam na pierwszą cześć http://the-girl-is-mine.blogspot.com/.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jen sświetnie że założyłaś kolejnego bloga, piszesz genialnie ,emocjonalnie tak prawdziwie.:D tylko kurcze czemu tak smutno , czemu każesz swoim bohaterom tak cierpiec..:( Biedna Betty cierpi podwójnie kiedy jest bita i kiedy "ojciec" bije jej mame ..:( mama nadzieje że znajomośc z Michaelem wprowadzi troche radosci w jej smutne życie... Pisz dalej Buziaki Dzwoneczek :* :*

    PS. cudne tło .<3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Pewnie sama to doskonale wiesz, ale masz ogromny talent. Notka jak najbardziej udana i miło się ją czytało. Pomysł na te opowiadanie jest też bardzo oryginalny. Szkoda mi tylko Betty. To musi być okropne, gdy we własnym ojcu nie można znaleźć oparcia, tylko wroga.

    "Przykro mi, ale nie. Jeszcze raz dziękuje za podwiezienie."? No już myślałam, że w tym momencie nastanie wymiana kontaktów. Rozumiem, że chcesz postawić na przypadek, co sprawia, że nie wiemy jak i kiedy kolejny raz się zobaczą.

    Czekam na nową notkę i pozdrawiam. Kinga :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wspaniale! Widać, że praca nad pierwszym opowiadaniem sprawiła, że masz o wiele lepszy styl pisania (co nie oznacza, że bad girl jest gorsze... wręcz przeciwnie) - Nawet nie wiesz jak bardzo sprawiasz mi radość jak co sobote ukazuje się nowa notka. Tak wgl to ja mam pytanie. Masz Aska?

    OdpowiedzUsuń
  12. Notka super! Jeszcze jak to sie rozwinie to wgl bedzie cudnie *.* czekam na nn :D
    Zuzia

    OdpowiedzUsuń
  13. O Boże! Przeczytałam wczoraj i byłam święcie przekonana, że skomentowałam. Przepraszam.
    Następne opowiadanie, które zapowiada się bardzo, bardzo i jeszcze raz bardzo ciekawie. Uzależniłam się od Bad Girl, a jak to się rozwinie... Oh... ;)
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
    Gabi.

    OdpowiedzUsuń
  14. Jenn, a jednak się przekonałam do przeczytania tej notki na Niu blogu :)
    Strasznie fajnie piszesz, tylko bardzo smutno... Biedna Betty.... Tak musi cierpieć... Ona i jej mama...
    Straszny jest ten jej ojciec... Jak można bić bez powodu swoje dziecko wgl.... O.o'
    Jakiś psychopata z tego ojca jest...

    Powiem tak. Jest cień szansy, że polubię też i tego opka. Ale za BAD GIRL po prostu szaleję.
    Nie masz pojęcia jak się dziś ucieszyłam jak zobaczyłam nowy wpis :P :D
    Zobaczymy co wyjdzie z tego opka. Mam nadzieję, że Betty spotka się jeszcze z Michaelem i to właśnie on jej pomoże w tej sysuacji rodzinnej. I wprowadzi trochę radości do opowiadania :)

    Pozdrawiam BAD25

    OdpowiedzUsuń