sobota, 7 listopada 2015

Chapter 28 Part 1

Dzisiaj skończyłem wcześniej pracę w studio i musiałem odwiedzić Betty. Ostatnio ją unikałem, a to dlatego, żeby nie miała przeze mnie problemów. I tak ostatnio pokłóciła się z mamą z mojego powodu. Nie przeczę, że zabolały mnie jej słowa i nie rozumiałem, dlaczego Ona ma o mnie takie zdanie. Ale to nie ważne. Nie rozstanę się przez nią z Betty. Nie dam jej tej satysfakcji. Droga minęła mi nadzwyczaj szybko i już stałem pod drzwiami.
- O Mike .. - Nina zdziwiła się na mój widok – Wejdź – widziałem, że niechętnie mnie wpuściła i coś ukrywała.
- Jest Betty? Przyjechałem prosto z pracy.
- Chodź do salonu – była smutna. Poszedłem za nią i usiadłem na kanapie.
- Coś się stało? Coś z Betty? - przestraszyłem się.
- Nie … z nią wszystko w porządku … chyba ..
- To gdzie jest?
- Wróciła do domu.
- Co? Jak to? Przecież …
- Zostawiła tylko kartkę, że wraca z mamą do domu. Byłam w tym czasie w pracy i nie mogłam ją zatrzymać – wstałem i podszedłem do okna.
- Teraz całkiem nie będziemy się widywać … Ona na to nie pozwoli.
- Mike .. - podeszła – Dlaczego ani razu od tamtego zdarzenia nie przyjechałeś ani nie zadzwoniłeś do Betty? Wiem, że się zdenerwowałeś, ale to nie jej wina, że nasza matka taka jest.
- Wiem i nawet przez chwilę jej nie obwiniałem. Po prostu nie chciałem pogarszać sytuacji między nimi.
- Głupoty gadasz.
- Może i tak …. teraz tego żałuje … zmarnowałem tylko czas, który mogliśmy spędzić we dwoje.
- Ej! Tylko mi nie mów, że się poddajesz – potrząsnęła mną – Tylko spróbuj, a jak Boga kocham nakopie Ci do tego chudego tyłka.
- Po pierwsze dzięki za chudy tyłek, a po drugie nie miałem takiego zamiaru.
- No mam nadzieje.
- Dzwoniłaś do niej?
- Tak, ale nie odbiera.
- Ja spróbuje – wykręciłem do niej numer. Nina miała rację – Ma w ogóle telefon wyłączony. Chyba pojadę do niej.
- Nie wiem, czy to jest dobry pomysł.
- Tęsknie za nią. Jezu .. zaraz zwariuje. Muszę wiedzieć, że u niej wszystko w porządku. Po tym jak znalazłem ją w piwnicy .. boję się o nią. Gdyby odezwała się do Ciebie, daj mi znać, proszę.
- Oczywiście, że Ci powiem. Nie martw się. Na pewno jest wszystko w porządku.
- Ehh .. pojadę już. Dzięki – szedłem już w stronę drzwi, ale o czymś sobie przypomniałem – Zapomniałem .. - wyciągnąłem z kieszeni nasze zdjęcie. Spojrzał na nie – Byś mogła dać je jej, gdyby przyszła? - wzięła zdjęcie do ręki i spojrzała na nie z uśmiechem.
- Ładnie tutaj wyszliście – oddała mi je – Sam jej dasz i to szybciej niż Ci się wydaje – słabo się uśmiechnąłem i schowałem zdjęcie do kieszeni. Pożegnałem się i wyszedłem. Spojrzałem w niebo i wziąłem głęboki wdech. Czułem i widziałem, że Nina była smutna z jakiegoś powodu i coś ją trapiło. Nie chciałem siłą od niej wyciągać. Miałem nadzieje, że sama mi powie, ale na nadziei się skończyło. Wsiadłem do auta. Nie chciałem jednak jechać do pustego domu mimo, że byłem zmęczony po pracy. Za dużo bym o tym myślał. Zanim ruszyłem, spróbowałem zadzwonić do Betty jeszcze kilka razy, ale bezskutecznie. Jednak podjechałem pod jej dom. Zatrzymałem się po drugiej stronie ulicy i patrzyłem w jej okno. Nie wiedząc kiedy znużył mnie sen. Usłyszałem jakieś pukanie w szybę. Otworzyłem oczy i zobaczyłem przy drzwiach auta mamę Betty. Obniżyłem szybę.
- O co chodzi?
- To ja chciałabym wiedzieć. Koczuje tutaj Pan dobre trzy godziny. Proszę stąd odjechać albo zadzwonię na policje.
- Nie zabroni mi Pani tutaj parkować. Nic złego nie robię. Czekam tylko na Betty, żeby z nią porozmawiać.
- Ona nie chce z Panem rozmawiać. Kazała przekazać, że nie chce być już z Panem.
- Nie prawda .. kłamie Pani .. Ona by tego nie zrobiła.
- Przekazuje, tylko jej słowa. Zrozumiała, że nie jest Pan dla niej odpowiedni – patrzyłem się na nią i starałem się odczytać coś z jej twarzy.
- Niech mi to powie prosto w twarz. Niech mi powie, że mnie nie kocha i mam odejść.
- Problem w tym, że nie chce Pana oglądać. Jak Pan myśli, dlaczego nawet nie pożegnała się z Panem, tylko wróciła do domu?
- Powinna się Pani cieszyć – przekręciłem kluczyk w stacyjce i odjechałem. Z czasem pojawiły się łzy w moich oczach, których nie miałem siły już dusić. Pozwoliłem im spływać po moich policzkach. Byłem taki głupi. Miałem się nie zakochiwać, aż tu na mojej drodze stanęła Betty i oddałem jej swoje serce. Już mnie nic nie trzymało w tym mieście. Nagle wszystko straciło sens. Na początku nie wierzyłem w jej słowa, ale gdyby to by było kłamstwo .. Betty by zareagowała, by wybiegła z domu albo chociaż krzyknęła z okna. Nie wiem jakim cudem dojechałem do domu, oczy miałem pełne łez. Wszedłem do domu, rozejrzałem się po nim. Podszedłem do kominka i wziąłem do ręki ramki z naszymi zdjęciami. Byliśmy na nich szczęśliwi albo tylko mi się wydawało. Rozpaliłem kominek na chwilę. Usiadłem przed nim na kolanach i powyciągałem wszystkie zdjęcia z ramek. Spojrzałem na nie ostatni raz i na jednym z nich pocałowałem Betty – Kocham Cie – kolejna łza wydostała się z oka. Z bolącym sercem wrzuciłem wszystkie zdjęcia do ognia i patrzyłem jak moje wspomnienia i miłość zamieniają się w szary popiół. Tym teraz było moje serce. Kruchym popiołem, którego nie da się skleić. Rozpadło się na milion kawałeczków. Chwilę patrzyłem i wstałem. Zadzwoniłem do swojego menadżera, żeby powiadomił pilota o wylocie. Musiałem stąd wyjechać. Zbyt dużo wspomnień. Poszedłem na górę i zacząłem się pakować. Nie wiedziałem, że to będzie tak bardzo trudne. Spakowałem wszystkie swoje rzeczy, nie miałem zamiaru już tutaj wracać. Nie umiałbym przeżyć, gdybym zobaczył ją nagle z jakimś innym. Sprawdziłem raz jeszcze szafę i zobaczyłem jej bluzkę, którą kiedyś zostawiła. Wziąłem ją do ręki i usiadłem na łóżku. Patrzyłem się na materiał i jak na zawołanie wróciły wszystkie wspomnienia. Gdy została u mnie po raz pierwszy, gdy spędziliśmy wspaniały czas w Paryżu i wyznaliśmy sobie miłość. Miałem wrażenie jak by to działo się przed chwilą. Byłem gotów o nią walczyć, ale jaki to by miało sens. Skoro mnie nie chciała, siłą bym jej do siebie nie przekonał. Na dodatek jej matka by skutecznie mi tego uniemożliwiała. Wygrała. Chciała tego od pierwszej chwili. Wiele razy słyszałem, że płaczą tylko słabi faceci. W tej chwili miałem to gdzieś. Każdy mógł mnie nazwać mięczakiem, ale tylko ja wiedziałem co czuje. Odwiesiłem bluzkę na swoje miejsce i zamknąłem szafę. Zszedłem do swojego gabinetu, usiadłem przy biurku i zacząłem pisać do niej list.

Najdroższa. Wiem, że nie mam prawa tak pisać ani mówić, bo nie jesteś już moja, ale dla mnie na zawsze pozostaniesz Tą jedyną. Słowa nie opiszą jak bardzo Cie kocham i ile dla mnie znaczysz. Jedynie moje serce to wie.
Wygląda na to, że żyłem w baśni, w której taka miłość jak nasza zdarza się tylko raz w życiu. Żałuje, że się z niej obudziłem. Ale nie żałuje ani jednej chwili spędzonej z Tobą. To był najpiękniejszy czas w moim życiu. Mam skrytą nadzieje, że też tego nie żałujesz.
Rozumiem, że przemyślałaś wszystko i doszłaś do wniosku, że nie jestem dla Ciebie odpowiedni. Nie mam żalu. Naprawdę. Żałuje, tylko tego, że nie mogłem się z Tobą pożegnać.
Przepraszam za to, że ostatnio nie poświęcałem Ci tyle czasu co wcześniej. Nigdy mi przez głowę nie przeszło aby to zakończyć. Chciałem dać Ci czas i nie pogarszać sytuacji między Tobą, a Twoją mamą. Gdybym wiedział jaki będzie tego skutek .. zastanowił bym się dwa razy. Teraz jest już za późno.
Wyjeżdżam z LA i nigdy już nie wrócę. Nie mogę tutaj zostać.
Mam nadzieje, że będziesz szczęśliwa. Zasługujesz na to.
Chyba wszystko już napisałem, więc będę kończył.
Na zawsze pozostaniesz Tą jedyną.
Kocham Cie. Żegnaj. 
                                                            
                                                            Mike

Kilka razy przeczytałem ten list. I za każdym razem bolało tak samo. Wsadziłem Go do koperty i zakleiłem. Oparłem głowę na biurku. Zmęczenie dało o sobie znać.

                                                                             ~~~~~~

Następnego ranka obudziłem się w takim samym humorze w jakim zasnąłem. Przez chwilę miałem nadzieje, że to tylko głupi sen. Niestety. Musiałem się ogarnąć. Wziąłem prysznic, ubrałem się w czyste ciuchy i zawiadomiłem swojego kierowce, żeby przyjechał o 13:00. Samolot miałem o 17:00. Zawsze mogłem na niego liczyć. Punkt 13:00 zatrąbił, że już jest. Zabrałem walizki i zapakowałem je do bagażnika. Spojrzałem ostatni raz na dom i wsiadłem.
- Dokąd mam jechać? - zapytał.
- Do … labiryntu – doskonale wiedział o co mi chodzi. Sam pokazał mi to miejsce, a potem ja zabrałem tam Betty na pierwsze spotkanie. Chodziłem w środku tego labiryntu. Pamiętałem dokładnie każdy szczegół z tego spotkania. Po godzinie spędzonej wśród zieleni, powiedziałem, żeby pojechał na plaże. Tutaj też miałem wspomnienia. Usiadłem na ciepłym piasku i patrzyłem w dal. Nie wiem ile tak spędziłem, ale poczułem dłoń na ramieniu.
- Przepraszam, ale powinniśmy już jechać. Za dwie godziny ma Pan wylot.
- Dobrze Jack. Za chwilę przyjdę – wrócił do auta. Wstałem, otrzepałem się z piasku i po chwili siedziałem już w aucie. Podałem Jack'owi adres Niny. Zostawiłem w jej skrzynce list dla Betty oraz karteczkę:

Proszę przekaż ten list Betty.
O 17:00 mam samolot i nie mogłem czekać.
Opiekuj się nią. Dziękuje.

                           Mike

Przez te korki udało nam się dojechać dopiero po 16:00. Moje walizki zostały zabrane do samolotu. Zostało mi jedynie czekać na pilota. Czekałem przy samochodzie, żeby nacieszyć się ładną pogodą i świeżym powietrzem. Z rodziną się nie żegnałem. Znali mnie i wiedzieli, że dużo podróżuje. To nie była dla nich żadna nowość. Zostawiałem jedynie jedną osobę, na której mi zależało. Widocznie tak chciał los. Równo o 17:00 przyjechał pilot. Przywitał się ze mną uściśnięciem dłoni. Szedłem po schodkach do samolotu. Zanim przekroczyłem próg, obejrzałem się jeszcze na wszystkie strony. Nikogo tam nie było. I o to chodziło.

4 komentarze:

  1. Wiesz, dzięki Tobie sobotnie poranki cieszą mnie coraz bardziej ! <3
    Ale kurde, musisz się tak nad nami znęcać ?! Ja tutaj uparcie czekam aż Mike się dowie o ojcu Bett i co jej robi, a ty nam takie 'niespodzianki' szykujesz !
    Jak to wyjeżdża ?! Przysięgam że to ja mu nakopię do chudego dupska tak, że się nie pozbiera tak szybko. Jak mógł uwierzyć jej matce ? Na pewno Betty tak nie kazała mu przekazać, jej matka tak mnie ostatnio wku*wia, że już przestało mi aż być jej szkoda. Przez swój życiowy pech próbuje unieszczęśliwić wszystkich wokół, włącznie z swoja własną córką. Jak można być takim człowiekiem ? Zamiast starać się zapewnić jej lepszą przyszłość i życie od swojego, to wciąga biedną dziewczynę w to bagno wymyślając kłamstwa i grając na jej delikatnych uczuciach. Jeśli jej odpowiada życie z okładającym ją pięściami mężem, to niech sobie tak żyje. Jednak Bett powinna być mądrzejsza, odejść i nie dać sobą więcej pomiatać bo właśnie to robi z nią jej własna rodzicielka. Rodzic powinien uczyć swoje dziecko: jak żyć - a nie układać mu je za nie.
    Nie mam Michasiowi za złe, nie zna sytuacji i dlatego nie potrafi się odnaleźć i zrozumieć zaistniałej sprawy. Nie wiem czemu, ale ostatnie nadzieje chyba pokładam w Ninie. Czemu ? Nie wiem, próbuje być fair wobec siostry, jednak ma swój rozum i mam nadzieję że posłucha go i wyzna Mikowi prawdę, bo wydaje się odważniejsza i poważniejsza w tej kwestii od Betty.
    No nic, ja mam jednak nadzieję, że coś się wydarzy w ostatniej chwili i Michael nie odleci, tylko zostanie i pomoże ukochanej bo sama sobie nie poradzi.
    Pozdrawiam, masy weny Ci życzę ! <333

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu, ale ja jestem zła. No dlaczego on wyjechał i uwierzył w te głupoty? Teraz bym też mu nakopała do dupy. Przecież jestem przekonana, że to wszystko wymyśliła sobie matka Betty. Czemu Michael jej tak łatwo uwierzył? No nie mam słów na tego człowieka. Mam ochotę matce Betty jak i temu... zrobić coś po prostu . Nie wiem ja mam tylko nadzieję, że oni jakoś wrócą do siebie. Dla mnie to wcale nie był fajny początek dnia.
    Jenn no ja Cię błagam, weź tak tego nie kończ. Czekam z ogromną niecierpliwością na nexta.
    Pozdrawiam cieplutko :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. A więc przeczytalam i kurde poryczalam sie.
    Boze jaki Mike jest łatwowierny... Jak mógł uwierzyc w te bujdy.. Przecież to nie prawda..
    Nienawidzę tej matki .. To, ze jej sie nie układa nie znaczy, ze Bett też nie musi .. No cholera co to ma być..
    Nie rozumiem czemu tak łatwo sie poddał.. Tak łatwo uwierzył ..
    Ale ja też cos czuje, ze tak to sie nie skończy i cos sie wydarzy.. Pewnie Bett znajdzie list, przeczyta i może uda jej sie zatrzymać Mike'a ..
    Ehh... Tak sie smutno jakos zrobiło.. Wez to jakos zmien i nie pozwól by Mike tak łatwo wyjechał do tego LA..
    I jestem pewna, ze Bett o niczym nie wie. Ale mam nadzieje, ze sie dowie.. I to szybko ..

    Coż. Opek bardzo fajny ale bardzo wzruszający .. Próbowałam sie powstrzymać ale nie wyszlo... Lzy same poleciały..
    Mam nadzieje, ze za tydzień to sie wyjaśni wszystko i Mike jednak nie poleci.. Proszę ..

    Pozdrawiam, BAD25

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak ja nienawidzę jej matki! Wiedźma! Jej się w głowie poprzewracało, bo za często chyba mężulek ją bije. To, że ona jak widać wybrała sobie takie życiu u boku męża tyrana, to ok, ale niech Betty nie miesza w to.
    Oj Michael..a pisałam, że jako jedyny mnie jeszcze nie irytujesz..cofam to Panie Jackson! Co ty robisz? Jak możesz być tak naiwny i tak łatwo się poddawać Mike. Uratowałeś ostatnio Betty bo w piwnicy nieprzytoma była, jej ojciec to psychol, a ty nie zastanawiając się nad tymi wszystkimi złymi znakami i opuszczasz ją? Rozumiem, że matka Betty to wiedźma, ale to jest życie Mike i jeszcze nie jedną pzeszkodę o wiele większą spotkacie na swojej drodze. Jej matka to pikuś, złośliwy, stary pikuś, to następnym raze też posłuchasz się jej matki? Oj Michael, Michael..oby Betty zobaczyła w porę ten list, bo potem nw co cię ściągnie spowrotem do LA jak wyjedziesz. Najpierw powinieneś porozmawiać z Betty i to ona powinna ci powiedziec co i jak.
    ps.zrób coś z tym Michaelem..
    Pozdrawiam Michaelowa

    OdpowiedzUsuń