poniedziałek, 21 września 2020

Chcecie tutaj powrotu?

 Witajcie!

Od bardzo dawna nic tutaj nie dodawałam. Jakoś tak się złożyło dziwnie. Dlatego napiszcie czy chcecie abym dalej je pisała czy już odpuścić. Jest mniej popularne od Bad Girl wiec wątpię, żeby ktoś tutaj czekał, ale wypada i tak mimo wszystko zapytać. Ile osób ma ochotę dalej czytać. Co do ankiety to oczywiście głody były w większości na tak. Napiszcie w komentarzach ;)

piątek, 15 marca 2019

Michael Jackson INNOCENT


Aż nie wiem od czego zacząć.
Nie chciałam poruszać Tego tematu, bo myślałam, że to chwilowe, ale jak się okazuje to zabrnęło za daleko. Nie muszę mówić co się ostatnio dzieje na temat Michaela przez pewien ''film''. Człowiekowi się aż nóż otwiera w kieszeni jak czyta te kłamstwa. Nagle ''ofiarom'' przypomniało się co Im robił. Bardzo dziwne, ale to się stało już normą po jego śmierci. Najłatwiej jest oskarżać osobę, które nie może się już obronić. Dlatego rodzina i MY fani. PRAWDZIWI fani musimy pokazać, że nie wierzymy w te brednie wyssane z palca. Michael został UNIEWINNIONY
i to mi wystarczy. Każdy wie, że prawo w Stanach jest bardzo surowe i jeżeli ktoś jest winny to idzie siedzieć albo dostaję jakąś karę. To nie Polska, że przestępcy są wypuszczani. Jakoś dziwnym sposobem pewna sławna osoba w Stanach po tym jak została oskarżona, poszła siedzieć. Bo był WINNY i Go wsadzili. Proste. Nie będę pisała o kogo chodzi, bo może się domyślacie. Teraz wiadomo dlaczego pojawiają się coraz to nowi ''poszkodowani''. Bo czują kasę. Wiedzą, że za każdą bzdurę jaką wypowiedzą, zarobią. Na tej szmirze co wyszła też zarobią. Jest mi wstyd, że żyję w czasach, w których liczą się, tylko pieniądze, a nie człowiek i prawda. Już wiem co czuli fani w 2005. Byłam wtedy dzieckiem. Ale teraz niestety mam okazje poczuć to co czuli wtedy, bo znowu scenariusz się powtarza. Ja mam tylko nadzieje, że osoby, które tak kłamią zostaną ukarani. Ale nie przez ludzi, tylko przez Boga, gdy przyjdzie na to czas.
Na dodatek na fejsie przeczytałam coś takiego:

My,polscy fani Michaela Jacksona prosimy Was o pomoc.
W dzielnicy Warszawy,Bemowo,gdzie 20 wrzesnia 1996 roku odbył sie wspaniały koncert Michaela,jest amfiteatr jego imienia,a takze tablica pamiatkowa.
Komuś to chyba bardzo przeszkadza,bo dzisiaj ukazał sie artykuł w jednej z gazet pod tytułem " Bemowo wstydzi się Michaela Jacksona.Zmienia patrona amfiteatru ? "
To nieprawda,to tylko głupi pomysł jakiegoś urzędnika.
Pod artykułem jest ankieta z zapytaniem , czy Michael powinien zostać nadal patronem amfiteatru ?
Proszę pomóżcie, klikajcie na odpowiedź "tak" ... po polsku pisze sie to "tak" .
Liczymy na Waszą pomoc,za która z góry dziekujemy.
To wszystko dla Michaela , love .

(przepraszam za błędy, ale skopiowałam oryginał)

Zróbmy to. Pokażmy, że nie zgadzamy się na coś takiego i kliknijmy TAK. Ja już to zrobiłam. Czas na Was kochani.
Michael byłby nam wdzięczny.
Ankieta znajdują się na samym końcu ''artykułu''.

Ankieta - Bemowo


środa, 5 grudnia 2018

Ankieta

Witajcie.
Zapraszam do udziału w ankiecie dotyczącej tego bloga. Od razu mówię, że chętnie bym dalej kontynuowała mimo, że minęło bardzo dużo czasu od ostatniej notki. Nawet przeczytałam wszystkie notki niedawno, ponieważ  nie pamiętałam połowy rzeczy. Nie zdawałam sobie sprawy, że czas tak szybko leci. Byłam w szoku jak zobaczyłam datę ostatniej notki. Ale mimo wszystko mam chęcie dalej pisać. Chce znowu powrócić do obu opowiadań i mam nadzieje, że mi się to uda.
Link poniżej:

Ankieta

sobota, 3 listopada 2018

Chcecie coś sprzedać?

Witajcie.
Mam do Was pytanie dość nietypowe.
Czy ktoś chce sprzedać jakąś książkę o Michaelu? Lub znacie osobę, która chce się pozbyć czegoś ze swojej kolekcji? To naprawdę pilne. W razie czego piszcie do mnie na maila:

wioleta15932@wp.pl

P.S. Wiem, że bardzo długo nie było żadnej notki. Za jakiś czas postaram się nadrobić.

piątek, 29 czerwca 2018

WAŻNE!!! Stop Cenzurze Internetu.

Kochani dziś z innej beczki. Jak za pewne wiecie Unia chce ocenzurować całkowicie internet. Co to znaczy? Że wszystkie treści zamieszczanie w internecie będą sprawdzane mówiąc w skrócie. Również to się tyczy praw autorskich i blogów. Możecie o tym poczytać dokładnie. Musimy zawalczyć o to aby do tego nie dopuścić. Chce dla Was nadal pisać opowiadania jak obiecałam, ale obawiam się, że nie będzie to możliwe, gdy Unii się uda ocenzurować internet ponieważ wykorzystuje nazwisko Michaela oraz zdjęcia na blogu. Tak to jest chore, ale musimy coś z tym zrobić. Może się uda. Niżej zostawiam Wam adres do strony, gdzie można podpisać petycje oraz poczytać o tym dokładniej. Ja napisałam o tym dość chaotycznie za co przepraszam, ale zależy mi aby jak najwięcej osób się dowiedziało i też idę spać, bo rano trzeba wstać do pracy. Trzymajcie kciuki aby pewnego dnia, gdy będziecie chcieli wejść na bloga nie okazało się, że strona nie istnieje. Nie wyobrażam sobie tego.

Wchodźcie na stronę:

antyart13.pl

(wolę nie zostawiać linka z wiadomych przyczyn)

P.S. Jak coś to zapiszcie sobie mój adres maila i nr GG ponieważ obie formy kontaktu są aktualne. To tak na wszelki, gdyby serio usunęli i byście nie wiedzieli co dalej. Dane są po prawej stronie w opisie O MNIE.

sobota, 7 października 2017

Wyjaśnienie nieobecności

Chyba należą Wam się pewne wyjaśnienia, prawda? Minęło już sporo czasu od ostatniej notki, zdaje sobie z tego sprawę. Za co przepraszam. Naprawdę. Otóż ... pewne Was to nawet nie obchodzi, ale chce być szczera z Wami mimo wszystko. Dwa miesiące temu miałam kolejny pogrzeb w rodzinie. Dokładnie mój dziadek odszedł do mojej babci, która również odeszła w tym roku w styczniu. Byłam z nimi bardzo zżyta ponieważ z nimi razem mieszkałam od urodzenia. Także przeżyłam dwie tragedie w krótkim odstępie czasu tak naprawdę. To na mnie bardzo wpłynęło, na moje zachowanie, życie ... na wszystko. Nie mogłam się po tym pozbierać i nadal nie mogą. Nie dociera to do mnie. I nie pisze tego aby wzbudzić w kimś litość, bo to nie jest mój cel. Pisze abyście wiedzieli, że nie przestałam pisać i dlaczego była mi ta przerwa potrzebna. Nie obiecuje kiedy pojawi się nowa notka, ale na pewno w tym roku heh. Nie powiem czy za tydzień, miesiąc, a może szybciej. Zaglądajcie, a pewnego dnia przywita Was kolejna notka pełna niespodzianek. W opowiadaniu jeszcze wiele się wydarzy. Czy dobrze? A może niekoniecznie? Sami się przekonacie. Do zobaczenia wkrótce. Pozdrawiam.

P.S. Informacja pojawiła się na moim pierwszy blogu również, ale nie wszyscy muszą czytać oba blogi, wiec tutaj też dodałam.

sobota, 30 kwietnia 2016

Chapter 38

Przepraszam za taką przerwę, ale naprawdę nie dałam rady wcześniej napisać. Nie dość, że najpierw dopadło mnie złe samopoczucie, to potem złapał mnie wirus i sami rozumiecie. Ale co ja tutaj będę gadała o chorobach. W końcu to nie blog medyczny hehe No wiec postaram się teraz wrzucać jak wcześniej regularnie. Od razu mówię, że ta notka mi nie wyszła i nie jestem z niej zadowolona. Wiec zapraszam do czytania oraz komentowania :) To motywuje ;)


~~~~~~


Nie widziałam Victorii w szkole odkąd Nina do niej poszła. Nie wiem też co jej zrobiła, bo za każdym razem odpowiadała, że nic takiego i przestanie mnie dręczyć. Miała rację. Nawet jej koleżaneczki się do mnie nie zbliżały co mnie ogromnie cieszyło. Nareszcie odżyłam i tak jak dawniej z chęcią chodziłam na zajęcia. Pogodziłam się też ze Steffi. Wytłumaczyłyśmy sobie wszystko i podziękowałam jej, że stanęła w mojej obronie przed tymi pustakiem. Poza tym jej brat dał mi spokój. W końcu zachowywał się jak na nauczyciela przystało.
- Wiesz może dlaczego tapeciara nie przychodzi? - spojrzałam na nią.
- Hm .. ostatnio moja siostra u niej była jak się dowiedziała co zrobiła.
- Serio? No to już wiadomo, dlaczego jej nie ma. Ale dobrze. Należało się suce.
- No coś Ty. Nina taka nie jest.
- Więc zobaczymy, czy będzie miała jakieś limo pod okiem.
Szczerze mówiąc to przez chwilę przemknęło mi przez myśl, że Nina mogła ją pobić, ale z drugiej strony nigdy nie załatwiała spraw siłowo. Może zrobiła wyjątek? Całkiem możliwe. Była wściekła.
Po zajęciach miałam iść ze Steffi do centrum handlowego. Dawno nigdzie razem nie byłyśmy. Akurat, gdy wychodziłyśmy podjechał Mike. Podeszłam i otworzyłam drzwi.
- A co Ty tutaj robisz?
- Mnie też jest miło Cie widzieć kochanie.
- Oj no wiesz co miałam na myśli. Więc?
- Więc przyjechałem po Ciebie ponieważ dzisiaj wieczorem idziemy na przyjęcie – na moment mnie zatkało, bo nie przepadałam za tego typu przyjęciami. Wiedziałam, że będą tam same gwiazdy.
- Mike .. ja tam nie pasuje .. idź sam.
- Nie ma mowy nawet. Wystarczy, że pasujesz do mnie, tak? - uśmiechnął się – Wskakuj i jedziemy kupić Ci suknie.
- Ale miałam właśnie iść ze Steffi do centrum.
- To świetnie. Może jechać z nami.
- Ok – zawołałam ją i po chwili obie siedziałyśmy w aucie. Pocałowałam Michaela w policzek na przywitanie. Widziałam, że się uśmiechnął. Po dziesięciu minutach byliśmy na miejscu. Mike zaparkował w podziemnym parkingu.
- To idźcie same, a ja na was zaczekam. Nie chce robić zamieszania jak mnie zobaczą.
- Czyli jednak się mnie wstydzisz – udałam oburzenie.
- Oczywiście, że nie. Nie chce po prostu by mnie rozpoznali. Poza tym jestem trochę zmęczony po pracy. No kotek – spojrzałam na niego, a po chwili się uśmiechnęłam.
- Droczyłam się – dałam mu buziaka w usta.
- Osz Ty niedobra. Za karę masz kupić jakąś seksowną kieckę – wyszczerzył się.
- No wiesz co? Jeszcze czego.
- I do tego jakąś zabójczą bieliznę .. – przybliżył się i powiedział na ucho – bo po powrocie mam co do Pani pewne plany – spojrzałam na niego.
- Niech Pan lepiej uczesze te swoje loczki, bo są nieposkromione jak Pana myśli.
- Nic na to nie poradzę – pocałował mnie czule. Odwzajemniałam, ale przypomniałam sobie o obecności Steffi i przerwałam.
- Musimy już iść – chciałam już wysiadać.
- Poczekaj – wyciągnął swoją kartę i mi podał – Kup sobie co tylko chcesz.
- Ale .. Mike ..
- Nie przyjmuje odmowy – nie miałam wyboru i wzięłam od niego tą kartę.
- No dobrze. Postaramy się szybko wrócić.
Łaziłyśmy po tym centrum jakieś dwadzieścia minut, a ja nadal nie wiedziałam co kupić. W jednych wyglądałam za bardzo wyzywającą, co spodobało by się Michaelowi, a w innych jak moja własna babcia. Dlaczego niektóre są tak bardzo niewymiarowe? Zrobiłyśmy sobie przerwę i poszłyśmy na koktajl.
- Mogę Cie o coś zapytać? - zaczęła niepewnie Steffi.
- Pewnie.
- Czy … czy wy .. macie już za sobą ten etap? No wiesz .. - poczułam jak się rumienię.
- Tak heh ale błagam nie pytaj mnie o szczegóły jak Nina.
- Hehe spokojnie. Nie miałam zamiaru. Zapytałam, bo słyszałam co powiedział Mike – spłonęłam jeszcze większym rumieńcem.
- Nie słuchaj Go .. typowy samiec heh – nerwowo bawiłam się rurką w koktajlu.
- Jak każdy. Idziemy dalej? - dokończyłyśmy i ruszyłyśmy dalej. W końcu udało mi się wybrać. Do tego dodatki i byłam gotowa na wieczór – Michaelowi na pewno się spodoba.
- Mam nadzieje, bo wybrałam ją ze względu na niego.
- Hmm a bielizna? - spojrzałam na nią – No co? - wyszczerzyła się – Tylko przypominam.
- Zabiję Cie – złapałam ją za szyję ramieniem.
- Haha! No dobra puść!
- Zastanowię się – szłam tak dalej ciągnąć ją za sobą
- No ej! Wystarczy! - obie się z tego śmiałyśmy. W końcu ją puściłam. Poszłyśmy jeszcze do KFC. Czekaliśmy na nasze zamówienie.
- Mike uwielbia kurczaki z KFC.
- Aaa już rozumiem. Tak chcesz Go przekupić.
- Uważaj, bo znowu Cie ukarzę – szturchnęłam ją łokciem. Szłyśmy już w drogę powrotną rozmawiając. Nagle z kimś się zderzyłam. Spojrzałam w górę i przez moje ciało przeszedł lodowaty dreszcz.
- Witaj córeczko. Nawet nie przywitasz się z ojcem? - chciałam Go wyminąć, ale mi nie pozwolił.
- Już nie jesteś moim ojcem .. nie po tym wszystkim – Steffi stała z boku i przyglądała się temu.
- Przeproś koleżankę – złapał mnie za ramię, ale się wyrwałam.
- Nigdzie z Tobą nie pójdę!
- Owszem pójdziesz. Wracasz ze mną do domu – tym razem złapał mnie obiema rękami za ramiona i mocno ścisnął.
- Niech Pan ją puści.
- Nie wtrącaj się mała. Chyba, że chcesz iść z nami.
- Nie mieszaj jej do tego! - spojrzałam na nią – Uciekaj stąd.
- Nie ..
- Słyszałaś co powiedziała. Idziemy córeczko – odwrócił mnie i skierował w przeciwną stronę. Nie chciałam robić zamieszania i poszłam z nim. Odwróciłam się i spojrzałam na Steffi. Nie wiedziała co się dzieje.

          ~~~~~~

Od prawie godziny czekałam w aucie na dziewczyny. Włączyłem radio i oparłem się o zagłówek. Przymknąłem oczy, bo czułe, że te zakupy jeszcze trochę potrwają. No tak. Kobiety. Ale na szczęście mamy sporo czasu. Już sobie wyobrażałem jak cudnie będzie wyglądała Betty w suknie i uśmiechnąłem się sam do siebie, gdy nagle usłyszałem, że drzwi pasażera się otworzyły. Spojrzałem od razu i zobaczyłem zdyszaną Steffi.
- A gdzie Betty?
- Mike .. - próbowała złapać oddech.
- Spokojnie. Co się stało?
- Musisz się pospieszyć! Jej ojciec .. spotkaliśmy Go i ją zabrał!
- O nie! - natychmiast wysiadłem i zaczął biec ile sił w nogach. Zabije Go! Co za drań! Zatrzymałem się i rozglądałem, ale nigdzie ich nie było.
- Szedł w stronę tylnego wyjścia – powiedziała Steffi. Znowu zacząłem biec zostawiając Steffi w tyle. Musiałem ich dogonić. Wybiegłem ze sklepu na parking. Z daleka zobaczyłem jak siłą wpycha ją do auta. Próbowała się bronić. Byłem tak wściekły, że nawet nie wiem jakim cudem już po chwili znalazłem się przy nim i odepchnąłem. Betty wysiadła i się we mnie wtuliła. Rozpłakała się. Mocno ją do siebie przytuliłem.
- Ćśśś .. już nic Ci nie zrobi.
- Jak śmiesz Ty gnoju! To moja córka!
- Kochanie idź do Steffi – podeszła do niej i ją przytuliła – Już nigdy więcej jej nie skrzywdzisz, słyszysz?! Ona teraz mieszka u mnie i nie masz prawa ją tknąć!
- A chcesz się przekonać?! - zbliżał się do mnie.
- Nie! Mike! - zamachnął się, zrobiłem unik unikając ciosu.
- Za wolny jesteś! - uderzyłem Go z całej siły pięścią w twarz. Upadł jak długi – Radzę Ci nie wstawać! - podszedłem do dziewczyn. Objąłem mojego kotka ramieniem – Chodźmy – wtuliła się we mnie – Nic Ci nie zrobił?
- Nie .. na szczęście … bardzo się bałam – rozpłakała się.
- Już dobrze kochanie .. nie pozwolę mu Cie skrzywdzić.
Pojechaliśmy prosto do domu. Betty była w kiepskim stanie, dlatego Steffi przyjechała z nami. Zaprowadziłem ją na górę. Położył się i skuliła. Nie sądziłem, że aż tak to przeżyje. Widocznie wszystkie wspomnienia wróciły. Czułem się bezradny. Przykryłem ją, pocałowałem w czoło i zostawiłem ze Steffi. Zszedłem do gabinetu i usiadłem na fotelu przy oknie. Musiałem zadzwonić i powiadomić, że nie przyjdziemy na przyjęcie. Sam nie miałem zamiaru iść. Na dodatek ze świadomością, że moja najdroższa jest w złym stanie. Wykręciłem numer i wyjaśniłem, ale bez szczegółów. Wstałem i podszedłem do okna. Chciałbym mieć taką moc abym mógł wymazać z jej pamięci okrutną przeszłość. Dlaczego to ciągle do niej musi wracać?
- Mike? - obejrzałem się. To była mama Betty.
- Tak?
- Wszystko w porządku?
- Ehh … Betty spotkała w centrum handlowym Pani męża.
- O Boże .. - zakryła dłonią usta – Nic jej nie zrobił?
- Chciał ją zabrać do siebie … nie pozwoliłem mu, ale … Ona to przeżyła .. bardziej niż myślałem. Koleżanka jest teraz u niej – usiadła na kanapie i schowała twarz w dłoniach.
- Co ja mam robić? To moja wina, że zgotowałam jej takie piekło. Nie chce, żeby do końca życia przez to cierpiała – usiadłem obok niej.
- Może być Pani pewna, że przy mnie Betty jest bezpieczna. Nie pozwolę jej skrzywdzić i zrobię wszystko aby zapomniała o przeszłości. Jeszcze nie wiem w jaki sposób, ale się nie poddam – spojrzała na mnie.
- Jesteś dobrym człowiekiem .. i niech nikt nigdy nie powie inaczej – pogłaskała mnie po policzku jak moja mama. Uśmiechnąłem się.
- Dziękuje za te słowa. Pójdę do niej.
- Idź .. potrzebuje Cie – wstałem i poszedłem na górę do sypialni. Steffi spojrzała jak wszedłem i położyła sobie palec na ustach.
- Zasnęła – pokiwałem głową i po cichu podszedłem.
- Możesz iść jeżeli chcesz.
- Powinnam, bo już dawno miała być w domu. Dasz mi znać, jeżeli coś by się działo?
- Pewnie, że tak.
Zostaliśmy sami. Odgarnąłem jej kosmyk włosów i chwilę popatrzyłem. Moja najdroższa. Taka delikatna. Zabije każdego kto będzie chciał ją skrzywdzić. Przysięgam. Delikatnie, żeby jej nie obudzić położyłem się za nią i objąłem. Wtuliłem twarz w jej włosy i zamknąłem oczy. Nie spałem. Delektowałem się jej bliskością. Po paru godzinach obudziła się i odwróciła się w moją stronę.
- Która godzina?
- Po 20:00.
- Co?? Przecież powinieneś być na tym przyjęciu.
- Nie kochanie. Powinienem być, ale przy swojej dziewczynie i właśnie to robię. Jak się czujesz?
- Lepiej. Ale nie powinieneś na mnie patrzeć, tylko pojechać.
- Bez Ciebie? Nic z tego. Jesteś ważniejsza od jakiegoś tam przyjęcia, na które i tak nie miałem ochoty jechać.
- Skoro tak mówisz .. dziękuje Misiu … kocham Cie.
- Ja Ciebie jeszcze bardziej – pocałowałem ją czule. Poczułem jak zarzuciła mi ręce na szyję wziąć odwzajemniając pocałunki. Przyciągnąłem ją bardziej do siebie. Już wiedziałem jak sprawić aby zapomniała.