Przepraszam za taką przerwę, ale naprawdę nie dałam rady wcześniej napisać. Nie dość, że najpierw dopadło mnie złe samopoczucie, to potem złapał mnie wirus i sami rozumiecie. Ale co ja tutaj będę gadała o chorobach. W końcu to nie blog medyczny hehe No wiec postaram się teraz wrzucać jak wcześniej regularnie. Od razu mówię, że ta notka mi nie wyszła i nie jestem z niej zadowolona. Wiec zapraszam do czytania oraz komentowania :) To motywuje ;)
~~~~~~
Nie widziałam Victorii w szkole odkąd
Nina do niej poszła. Nie wiem też co jej zrobiła, bo za każdym
razem odpowiadała, że nic takiego i przestanie mnie dręczyć.
Miała rację. Nawet jej koleżaneczki się do mnie nie zbliżały co
mnie ogromnie cieszyło. Nareszcie odżyłam i tak jak dawniej z
chęcią chodziłam na zajęcia. Pogodziłam się też ze Steffi.
Wytłumaczyłyśmy sobie wszystko i podziękowałam jej, że stanęła
w mojej obronie przed tymi pustakiem. Poza tym jej brat dał mi
spokój. W końcu zachowywał się jak na nauczyciela przystało.
- Wiesz może dlaczego tapeciara nie
przychodzi? - spojrzałam na nią.
- Hm .. ostatnio moja siostra u niej
była jak się dowiedziała co zrobiła.
- Serio? No to już wiadomo, dlaczego
jej nie ma. Ale dobrze. Należało się suce.
- No coś Ty. Nina taka nie jest.
- Więc zobaczymy, czy będzie miała
jakieś limo pod okiem.
Szczerze mówiąc to przez chwilę
przemknęło mi przez myśl, że Nina mogła ją pobić, ale z
drugiej strony nigdy nie załatwiała spraw siłowo. Może zrobiła
wyjątek? Całkiem możliwe. Była wściekła.
Po zajęciach miałam iść ze Steffi
do centrum handlowego. Dawno nigdzie razem nie byłyśmy. Akurat, gdy
wychodziłyśmy podjechał Mike. Podeszłam i otworzyłam drzwi.
- A co Ty tutaj robisz?
- Mnie też jest miło Cie widzieć
kochanie.
- Oj no wiesz co miałam na myśli.
Więc?
- Więc przyjechałem po Ciebie
ponieważ dzisiaj wieczorem idziemy na przyjęcie – na moment mnie
zatkało, bo nie przepadałam za tego typu przyjęciami. Wiedziałam,
że będą tam same gwiazdy.
- Mike .. ja tam nie pasuje .. idź
sam.
- Nie ma mowy nawet. Wystarczy, że
pasujesz do mnie, tak? - uśmiechnął się – Wskakuj i jedziemy
kupić Ci suknie.
- Ale miałam właśnie iść ze Steffi
do centrum.
- To świetnie. Może jechać z nami.
- Ok – zawołałam ją i po chwili
obie siedziałyśmy w aucie. Pocałowałam Michaela w policzek na
przywitanie. Widziałam, że się uśmiechnął. Po dziesięciu
minutach byliśmy na miejscu. Mike zaparkował w podziemnym parkingu.
- To idźcie same, a ja na was
zaczekam. Nie chce robić zamieszania jak mnie zobaczą.
- Czyli jednak się mnie wstydzisz –
udałam oburzenie.
- Oczywiście, że nie. Nie chce po
prostu by mnie rozpoznali. Poza tym jestem trochę zmęczony po
pracy. No kotek – spojrzałam na niego, a po chwili się
uśmiechnęłam.
- Droczyłam się – dałam mu buziaka
w usta.
- Osz Ty niedobra. Za karę masz kupić
jakąś seksowną kieckę – wyszczerzył się.
- No wiesz co? Jeszcze czego.
- I do tego jakąś zabójczą bieliznę
.. – przybliżył się i powiedział na ucho – bo po powrocie mam
co do Pani pewne plany – spojrzałam na niego.
- Niech Pan lepiej uczesze te swoje
loczki, bo są nieposkromione jak Pana myśli.
- Nic na to nie poradzę – pocałował
mnie czule. Odwzajemniałam, ale przypomniałam sobie o obecności
Steffi i przerwałam.
- Musimy już iść – chciałam już
wysiadać.
- Poczekaj – wyciągnął swoją
kartę i mi podał – Kup sobie co tylko chcesz.
- Ale .. Mike ..
- Nie przyjmuje odmowy – nie miałam
wyboru i wzięłam od niego tą kartę.
- No dobrze. Postaramy się szybko
wrócić.
Łaziłyśmy po tym centrum jakieś
dwadzieścia minut, a ja nadal nie wiedziałam co kupić. W jednych
wyglądałam za bardzo wyzywającą, co spodobało by się
Michaelowi, a w innych jak moja własna babcia. Dlaczego niektóre są
tak bardzo niewymiarowe? Zrobiłyśmy sobie przerwę i poszłyśmy na
koktajl.
- Mogę Cie o coś zapytać? - zaczęła
niepewnie Steffi.
- Pewnie.
- Czy … czy wy .. macie już za sobą
ten etap? No wiesz .. - poczułam jak się rumienię.
- Tak heh ale błagam nie pytaj mnie o
szczegóły jak Nina.
- Hehe spokojnie. Nie miałam zamiaru.
Zapytałam, bo słyszałam co powiedział Mike – spłonęłam
jeszcze większym rumieńcem.
- Nie słuchaj Go .. typowy samiec heh
– nerwowo bawiłam się rurką w koktajlu.
- Jak każdy. Idziemy dalej? -
dokończyłyśmy i ruszyłyśmy dalej. W końcu udało mi się
wybrać. Do tego dodatki i byłam gotowa na wieczór – Michaelowi
na pewno się spodoba.
- Mam nadzieje, bo wybrałam ją ze
względu na niego.
- Hmm a bielizna? - spojrzałam na nią
– No co? - wyszczerzyła się – Tylko przypominam.
- Zabiję Cie – złapałam ją za
szyję ramieniem.
- Haha! No dobra puść!
- Zastanowię się – szłam tak dalej
ciągnąć ją za sobą
- No ej! Wystarczy! - obie się z tego
śmiałyśmy. W końcu ją puściłam. Poszłyśmy jeszcze do KFC.
Czekaliśmy na nasze zamówienie.
- Mike uwielbia kurczaki z KFC.
- Aaa już rozumiem. Tak chcesz Go
przekupić.
- Uważaj, bo znowu Cie ukarzę –
szturchnęłam ją łokciem. Szłyśmy już w drogę powrotną
rozmawiając. Nagle z kimś się zderzyłam. Spojrzałam w górę i
przez moje ciało przeszedł lodowaty dreszcz.
- Witaj córeczko. Nawet nie przywitasz
się z ojcem? - chciałam Go wyminąć, ale mi nie pozwolił.
- Już nie jesteś moim ojcem .. nie po
tym wszystkim – Steffi stała z boku i przyglądała się temu.
- Przeproś koleżankę – złapał
mnie za ramię, ale się wyrwałam.
- Nigdzie z Tobą nie pójdę!
- Owszem pójdziesz. Wracasz ze mną do
domu – tym razem złapał mnie obiema rękami za ramiona i mocno
ścisnął.
- Niech Pan ją puści.
- Nie wtrącaj się mała. Chyba, że
chcesz iść z nami.
- Nie mieszaj jej do tego! - spojrzałam
na nią – Uciekaj stąd.
- Nie ..
- Słyszałaś co powiedziała. Idziemy
córeczko – odwrócił mnie i skierował w przeciwną stronę. Nie
chciałam robić zamieszania i poszłam z nim. Odwróciłam się i
spojrzałam na Steffi. Nie wiedziała co się dzieje.
~~~~~~
Od prawie godziny czekałam w aucie na
dziewczyny. Włączyłem radio i oparłem się o zagłówek.
Przymknąłem oczy, bo czułe, że te zakupy jeszcze trochę
potrwają. No tak. Kobiety. Ale na szczęście mamy sporo czasu. Już
sobie wyobrażałem jak cudnie będzie wyglądała Betty w suknie i
uśmiechnąłem się sam do siebie, gdy nagle usłyszałem, że drzwi
pasażera się otworzyły. Spojrzałem od razu i zobaczyłem zdyszaną
Steffi.
- A gdzie Betty?
- Mike .. - próbowała złapać
oddech.
- Spokojnie. Co się stało?
- Musisz się pospieszyć! Jej ojciec
.. spotkaliśmy Go i ją zabrał!
- O nie! - natychmiast wysiadłem i
zaczął biec ile sił w nogach. Zabije Go! Co za drań! Zatrzymałem
się i rozglądałem, ale nigdzie ich nie było.
- Szedł w stronę tylnego wyjścia –
powiedziała Steffi. Znowu zacząłem biec zostawiając Steffi w
tyle. Musiałem ich dogonić. Wybiegłem ze sklepu na parking. Z
daleka zobaczyłem jak siłą wpycha ją do auta. Próbowała się
bronić. Byłem tak wściekły, że nawet nie wiem jakim cudem już
po chwili znalazłem się przy nim i odepchnąłem. Betty wysiadła i
się we mnie wtuliła. Rozpłakała się. Mocno ją do siebie
przytuliłem.
- Ćśśś .. już nic Ci nie zrobi.
- Jak śmiesz Ty gnoju! To moja córka!
- Kochanie idź do Steffi – podeszła
do niej i ją przytuliła – Już nigdy więcej jej nie skrzywdzisz,
słyszysz?! Ona teraz mieszka u mnie i nie masz prawa ją tknąć!
- A chcesz się przekonać?! - zbliżał
się do mnie.
- Nie! Mike! - zamachnął się,
zrobiłem unik unikając ciosu.
- Za wolny jesteś! - uderzyłem Go z
całej siły pięścią w twarz. Upadł jak długi – Radzę Ci nie
wstawać! - podszedłem do dziewczyn. Objąłem mojego kotka
ramieniem – Chodźmy – wtuliła się we mnie – Nic Ci nie
zrobił?
- Nie .. na szczęście … bardzo się
bałam – rozpłakała się.
- Już dobrze kochanie .. nie pozwolę
mu Cie skrzywdzić.
Pojechaliśmy prosto do domu. Betty
była w kiepskim stanie, dlatego Steffi przyjechała z nami.
Zaprowadziłem ją na górę. Położył się i skuliła. Nie
sądziłem, że aż tak to przeżyje. Widocznie wszystkie wspomnienia
wróciły. Czułem się bezradny. Przykryłem ją, pocałowałem w
czoło i zostawiłem ze Steffi. Zszedłem do gabinetu i usiadłem na
fotelu przy oknie. Musiałem zadzwonić i powiadomić, że nie
przyjdziemy na przyjęcie. Sam nie miałem zamiaru iść. Na dodatek
ze świadomością, że moja najdroższa jest w złym stanie.
Wykręciłem numer i wyjaśniłem, ale bez szczegółów. Wstałem i
podszedłem do okna. Chciałbym mieć taką moc abym mógł wymazać
z jej pamięci okrutną przeszłość. Dlaczego to ciągle do niej
musi wracać?
- Mike? - obejrzałem się. To była
mama Betty.
- Tak?
- Wszystko w porządku?
- Ehh … Betty spotkała w centrum
handlowym Pani męża.
- O Boże .. - zakryła dłonią usta –
Nic jej nie zrobił?
- Chciał ją zabrać do siebie … nie
pozwoliłem mu, ale … Ona to przeżyła .. bardziej niż myślałem.
Koleżanka jest teraz u niej – usiadła na kanapie i schowała
twarz w dłoniach.
- Co ja mam robić? To moja wina, że
zgotowałam jej takie piekło. Nie chce, żeby do końca życia przez
to cierpiała – usiadłem obok niej.
- Może być Pani pewna, że przy mnie
Betty jest bezpieczna. Nie pozwolę jej skrzywdzić i zrobię
wszystko aby zapomniała o przeszłości. Jeszcze nie wiem w jaki
sposób, ale się nie poddam – spojrzała na mnie.
- Jesteś dobrym człowiekiem .. i
niech nikt nigdy nie powie inaczej – pogłaskała mnie po policzku
jak moja mama. Uśmiechnąłem się.
- Dziękuje za te słowa. Pójdę do
niej.
- Idź .. potrzebuje Cie – wstałem i
poszedłem na górę do sypialni. Steffi spojrzała jak wszedłem i
położyła sobie palec na ustach.
- Zasnęła – pokiwałem głową i po
cichu podszedłem.
- Możesz iść jeżeli chcesz.
- Powinnam, bo już dawno miała być w
domu. Dasz mi znać, jeżeli coś by się działo?
- Pewnie, że tak.
Zostaliśmy sami. Odgarnąłem jej
kosmyk włosów i chwilę popatrzyłem. Moja najdroższa. Taka
delikatna. Zabije każdego kto będzie chciał ją skrzywdzić.
Przysięgam. Delikatnie, żeby jej nie obudzić położyłem się za
nią i objąłem. Wtuliłem twarz w jej włosy i zamknąłem oczy.
Nie spałem. Delektowałem się jej bliskością. Po paru godzinach
obudziła się i odwróciła się w moją stronę.
- Która godzina?
- Po 20:00.
- Co?? Przecież powinieneś być na
tym przyjęciu.
- Nie kochanie. Powinienem być, ale
przy swojej dziewczynie i właśnie to robię. Jak się czujesz?
- Lepiej. Ale nie powinieneś na mnie
patrzeć, tylko pojechać.
- Bez Ciebie? Nic z tego. Jesteś
ważniejsza od jakiegoś tam przyjęcia, na które i tak nie miałem
ochoty jechać.
- Skoro tak mówisz .. dziękuje Misiu
… kocham Cie.
- Ja Ciebie jeszcze bardziej –
pocałowałem ją czule. Poczułem jak zarzuciła mi ręce na szyję
wziąć odwzajemniając pocałunki. Przyciągnąłem ją bardziej do
siebie. Już wiedziałem jak sprawić aby zapomniała.