Nie miałam ochoty iść na zajęcia,
ale przecież musiałam. Zjadłam tylko trochę śniadania. Na nic
nie miałam ochoty i nie miałam humoru. Mama usiadła naprzeciwko
mnie.
- Betty? Coś się stało?
- Nie … muszę już iść –
chciałam wstać, ale położyła swoją dłoń na mojej.
- Przecież widzę … wiem, że jesteś
nadal na mnie zła, ale możesz mi powiedzieć o wszystkim. Jestem
Twoją matką.
- Daj mi spokój .. proszę Cie –
wzięłam swoje rzeczy i wyszłam z domu. Była ostatnią osobą,
której bym o wszystkim powiedziała. Poszłam na ten przystanek
autobusowy co zwykle. Mike nie przyjechał. Wiedziałam. Nawet się z
tego cieszyłam. Nie musiałam przynajmniej udawać i wyjaśniać
mojego dziwnego zachowania. Nie umawiałam się ze Steffi, a i tak na
mnie czekała przed wejściem.
- Cześć – przywitała się z
uśmiechem.
- Cześć – wymusiłam się na
uśmiech.
- Dlaczego jesteś smutna? - weszliśmy
do środka.
- A .. takie tam … pewne sprawy, o
których nie mam ochoty mówić.
- W porządku. Nie wypytuje. Muszę Ci
o czymś powiedzieć.
- To coś poważnego?
- Niby nie … porozmawiamy na długiej
przerwie.
- Ok – rozeszłyśmy się. Michael
zajmował moje całe myśli i nie mogłam się skupić na zajęciach.
Jeżeli tak wygląda miłość, to ja się chce jak najszybciej
odkochać. Łudziłam się, że jest na to jakiś sposób.
- Panno Henderson. Proszę zejść na
ziemie. Wiem, że są rzeczy bardziej ciekawsze od zajęć, ale po to
tutaj Pani jest – wszyscy się zaśmiali.
- Przepraszam – opuściłam głowę i
się zawstydziłam. Co On ze mną zrobił? Nie mogłam sobie pozwolić
na takie zachowanie. Nauka była najważniejsza. Na długiej przerwie
spotkałam się ze Steffi. Tak jak ostatnio poszłyśmy na zewnątrz
– No to teraz mów o co chodzi.
- Nie wiem jak zacząć. Mam nadzieje,
że to nie zmieni naszych relacji. Nie mówiłam Ci, ale ja tutaj
chodzę od niedawna. Nie znam nikogo. Wcześniej z rodzicami i moim
starszym bratem mieszkaliśmy w innej dzielnicy. Przeprowadzka
oznaczało zmianę uczelni.
- Jak na razie wszystko rozumiem.
- Ale to nie wszystko. Teraz
najważniejsze. Evan Baxter jest Twoim nauczycielem, prawda?
- Tak – nie rozumiałam.
- Ja .. ja nazywam się … Steffi ..
Baxter … jestem jego siostrą.
- Co? - wybałuszyłam oczy –
Żartujesz?
- Chciałabym – posmutniała –
Dlatego nie studiuje tego co Ty. Ze względu na mojego brata. Nie
chcę, żeby ktokolwiek myślał sobie, że mam u niego fory, czy
coś. Jest dobrym nauczycielem. A Ty co sądzisz o nim?
- Wydaje się miły – powiedziałam
co chciała usłyszeć. Nie chciałam jej robić przykrości i nie
powiedziałam jej co chciał ode mnie. Pewnie i tak by nie uwierzyła.
- Jak byś miała z nim problemy, to mi
powiedź – pokiwałam tylko głową – Kończysz dzisiaj o 14?
- Tak.
- Ja też. Może wróciłybyśmy razem,
co? Chyba, że Twój przyjaciel po Ciebie przyjedzie.
- Pewnie. Nie dzisiaj po mnie nie
przyjedzie. Ma dużo pracy – tak naprawdę tego nie wiedziałam,
czy ma pracę, ale wiedziałam jedno … że nie przyjedzie. Miał
już kim się zajmować. Oby był z nią szczęśliwy.
- Betty? Zamyśliłaś się na chwilkę.
- Yy .. a tak. Wybacz. Chodź wracamy
już – po zajęciach wracałyśmy razem tak jak mówiłyśmy.
Okazało się, że Steffi też idzie na autobus. Wysiadała o
przystanek wcześniej.
- To widzimy się jutro, tak?
- Tak.
- Ciesze się, że to co Ci
powiedziałam, nie zmieniło Twojego zdania o mnie.
- To, że jesteś jego siostrą nie
oznacza, że jesteś taka sama. Każdy człowiek jest inny.
- To prawda, ale Evan nie jest taki
zły.
- Pewnie tak.
- O ja już muszę wysiadać. Trzymaj
się – wysiadła. Gdy ja wysiadłam na swoim przystanku, szłam do
domu bardzo wolno. Ojca nie było, a nawet jak by był .. co z tego?
Pewnie by się mi dostało. Jakoś się już tego nie bałam. Weszłam
do domu.
- Co tak szybko? - mama się zdziwiła
– Myślałam, że ten Jackson znowu Cie gdzieś wyciągnie – tak
mamo, dobijaj mnie jeszcze bardziej.
- Dzisiaj się z nim nie umawiałam. On
ma też swoje obowiązki.
- Coś takiego. Myślałam, że jego
głównym obowiązkiem jest zdobycie Ciebie.
- Czego Ty ode mnie chcesz, co?! -
wydarłam się. Kompletnie wyprowadziła mnie z równowagi.
- Nie tym tonem moja droga! Nie
zapominaj, że rozmawiasz ze swoją matką!
- Tak! Z matką, która ma gdzieś moje
uczucia! - pobiegłam do siebie. Dlaczego to jest takie trudne?
Dlaczego musiałam Go spotkać na swojej drodze? Nienawidzę siebie.
Może uda mi się o nim zapomnieć … o jego uśmiechu. Co ja gadam.
Prawie cały dzień przeleżałam w łóżku. Dopiero o 18 zeszłam
na dół.
- Betty .. - podeszła do mnie –
Przepraszam .. nie chciałam na Ciebie krzyczeć. Chce Cie tylko
uchronić przed największym błędem w Twoim życiu.
- Tym błędem jest Michaela?
- Tak .. to przez niego się kłócimy.
Wcześniej nie dochodziło między nami do sprzeczek.
- Mamo … ale ja … - już chciałam
wyznać jej moje uczucia do niego. Spojrzałam w jej oczy i zdałam
sobie sprawę, że nie mogę jej powiedzieć.
- O co chodzi? - opuściłam głowę.
- Już nic.
- Na pewno? - pokiwałam głową – No
dobrze. Mam prośbę. Mogłabyś iść do marketu? Zabrakło mi parę
rzeczy na kolacje.
- Dobrze – dała mi listę zakupów i
pieniądze. Sklep był nie daleko. Zrobiłam potrzebne zakupy i
ruszyłam w drogę powrotną. Gdy byłam już blisko domu i
przechodziłam obok krzaków, coś złapało mnie w pasie, zasłonił
ręką usta i zaciągnęło do tych krzaków. Chciałam krzyczeć,
ale nie dałam rady.
- Betty, Betty … spokojnie .. to ja –
poznałam ten głos i przestałam się wyrywać. Odwrócił mnie w
swoją stronę – Nie chciałem Cie wystraszyć.
- Ale udało Ci się.
- Przepraszam. Nie wiedziałam jak się
z Tobą skontaktować.
- Po co?
- Słucham? Co Ty mówisz? Posłuchaj …
- złapał mnie delikatnie za ramiona – Dlaczego wczoraj uciekłaś?
Chciałem Cie przedstawić .. - nie dałam mu dokończyć.
- Mama czeka na zakupy. Muszę iść –
wyminęłam Go i wyszłam z tych krzaków. Czułam się źle z tym
jak Go traktuje. Nie zasługiwał na to.
- Stój! - pobiegł za mną i mnie
zatrzymał – Co się dzieje? Dlaczego tak się zachowujesz? Wczoraj
od razu chciałem do Ciebie jechać, ale postanowiłem dać Ci trochę
czasu. Chociaż nie mam pojęcia co zrobiłem nie tak.
- Nic nie zrobiłeś.
- Więc o co chodzi? - zobaczyłam, że
przechodnie się na nas gapią.
- Chodź – pociągnęłam Go za rękę
bardziej w pobliże mojego domu. Widać było okna kuchni – Mike ..
masz swoje życie .. - nie wiedziałam jak mu powiedzieć, żeby
zajął się swoją dziewczyną.
- Nie rozumiem … nie chcesz się ze
mną już przyjaźnić? O to chodzi?
- Oczywiście, że chce.
- To mi to wyjaśnij, bo nie rozumiem.
- Nie mam czego wyjaśniać. Nie znałeś
mnie i też było dobrze. Nic nie wniosłam do Twojego życia.
- Mylisz się. Wniosłaś bardzo dużo
– dotknął mojego policzka. Walczyłam, żeby mu nie wyjawić co
do niego czuje.
- Ty w moje też – przyznałam.
- Więc dlaczego uciekłaś? Chciałem,
żebyś poznała moją siostrę, Ona Ciebie też chciała, a Ty po
prostu wyszłaś.
- Ale … siostrę? - myślałam, że
się przesłyszałam.
- Tak .. - uśmiechnął się –
LaToya jest moją starszą siostrą. Ostatnio nasze relacje się
poprawiły i opowiadałem jej o Tobie. Bardzo chciała Cie poznać i
myślałem, że to dobry pomysł .. jednak .. myliłem się –
posmutniał.
- Mike .. nie wiedziałam, że Ona ..
jest Twoją siostrą.
- A kim? Dziewczyną? - zaśmiał się.
Nie odpowiedziałam – Naprawdę tak pomyślałaś?
- Wiem .. to głupie.
- Bym Ci od razu powiedział, gdybym
kogoś miał. Nie oszukał bym Cię.
- Przepraszam .. nie wiem dlaczego tak
pomyślałam.
- To co teraz? Przytulas na zgodę? -
zrobił niewinną minkę i wyciągnął ręce w moją stronę.
Uśmiechnęłam się i przylgnęłam do niego. Przerażało mnie to,
że nie chciałam się od niego oderwać. Na szczęście On też nie
miał zamiaru mnie puszczać i nie wyszłam dzięki temu na jakąś
nienormalną – Hehe ja też tęskniłem – odsunęłam się od
niego i spojrzałam poważnie.
- Jak mogłeś mnie tak przestraszyć?
- walnęłam go w ramię – Myślałam, że to jakiś psychol albo
gwałciciel.
- Ałł hehe .. - śmiał się.
- Ja Ci się zaraz pośmieje – dostał
torbą z zakupami.
- Ałć - zasłaniał się.
- Zaraz Cie bardziej zaboli – zaczął
mi uciekać – Wracaj tutaj! - pobiegłam za nim – Już Cie nie
uderzę. Zatrzymaj się – niepewnie się zatrzymał.
- Na pewno?
- Tak – podeszłam do niego – A
masz! - dostał jeszcze z dwa razy i na więcej mi nie pozwolił, bo
złapał mnie od tyłu w pasie.
- I co teraz? - poczułam jego ciepły
oddech na mojej szyi – Myślisz, że możesz tak mnie bezkarnie
bić?
- A możesz już mnie puścić? - nie
czułam się komfortowo w takiej sytuacji.
- A jak nie chce, to co?
- To jeszcze raz dostaniesz i to w
takie miejsce, że na pewno poczujesz.
- Oj .. poważna groźba. Wole nie
ryzykować – puścił mnie – Ale musiałaś aż tak mocno mnie
bić? - masował bolącą głowę.
- Należało Ci się i już mnie tak
nie strasz.
- Nie będę. Chodź na chwilkę do
auta – wziął mnie pod rękę i szliśmy do samochodu. Otworzył
drzwi – Tak szybko uciekłaś, że zapomniałaś o swoim prezencie
– wystawił dłoń w moim kierunku, w której trzymał telefon.
- Jesteś tego pewien?
- Oczywiście .. inaczej bym Ci Go nie
kupił – nadal miałam wątpliwości, ale przyjęłam prezent.
- Dziękuje – schylił się niżej i
wskazał palcem swój policzek – Hehe – pocałowałam Go w ten
policzek.
- I teraz jesteśmy kwita. Słuchaj ..
masz dzisiaj jakieś plany?
- Nie mam, ale robi się już późno.
Powinnam wracać do domu.
- To Cie chociaż odprowadzę.
- Dobrze.
- I daj mi tą reklamówkę z zakupami.
- Nie jest ciężka – spojrzał na
mnie wzrokiem nieznoszącym sprzeciwu – No dobra. Trzymaj.
- Jeszcze bym Ciebie uradził na
drugiej ręce.
- Jasne – zapomniałam, że z nim się
nie zaczyna. Po chwili unosiłam się nad ziemią – Puść mnie,
wariacie – trzymał mnie tylko jedną rękę, a w drugiej miał
zakupy.
- Sama mnie sprowokowałaś, to teraz
nie narzekaj. Będziesz miała transport pod same drzwi. Mam
nadzieje, że Twoja mama nie wyskoczy na mnie z patelnią –
zaśmiałam się.
- Miejmy nadzieje, że nie.
- Proszę bardzo – puścił mnie na
nogi – Została Pani bezpiecznie przetransportowana.
- Bardzo dziękuje, ale nie było to
konieczne – staliśmy przed drzwiami wejściowymi. Oddał mi
zakupy.
- Moja mama i siostry chcą Cie poznać.
Kiedy dasz się zaprosić na obiad do domu mojej mamy?
- Mike … mam teraz dużo nauki.
Chciałabym, ale na chwilę obecną jest to niemożliwe. Na pewno
jeszcze je poznam.
- Ehh … nie będę Cie namawiał, ale
pamiętaj o tym. Zresztą i tak co jakiś czas będę Ci przypominał
– wyszczerzył się.
- Domyślam się – po chwili zrobiła
się niezręczna cisza – Yy … to ja już wejdę do środka.
- Ok … Betty?
- Tak? - zatrzymałam się jeszcze.
Podszedł do mnie.
- Chciałem Ci życzyć kolorowych snów
– pocałował mnie w policzek bardzo blisko ust – Dobranoc –
wsiadł do auta i odjechał. Nie mogłam dojść do siebie i zostałam
jeszcze chwile na zewnątrz. Nie wiem, czy zrobił to specjalnie, czy
nieumyślnie, ale to było dla mnie coś zupełnie nowego. Nawet
jeżeli nie pocałował mnie prosto w usta, to i tak było to dla
mnie nowe doświadczenie. Musiałam wrócić do domu. Nie chciałam
tłumaczyć się mamie, gdzie byłam.
- Co tak długo? Zanieść zakupy do
kuchni – zrobiłam co mi kazała. Miałam nadzieje, że nie zauważy
mojego innego zachowania. Weszła za mną – Kupiłaś wszystko?
- Tak – wypakowałam zakupy. Dziwnie
się na mnie patrzyła aż w końcu się odezwała.
- Mówiłaś, że dzisiaj nie masz się
z nim spotkać – spojrzałam się na nią zaskoczona – Widziałam
Was. Zapytam wprost. Co Was łączy?
- Nic … przyjaźń. Już mówiłam.
- To mi wyglądało na coś innego.
Przyjaciele nie przytulają się aż tak do siebie. Poza tym
widziałam jak na Ciebie patrzył.
- Wydaje Ci się. To był normalny
przyjacielski uścisk.
- Nie oszukuj mnie. A co robiliście
pod drzwiami?
- Tego już nie widziałaś, co? W
ogóle to jakim prawem nas podglądasz?
- Bo się o Ciebie martwię i odpowiedź
na moje pytanie. Co robiliście?
- Nic! Pocałował mnie w policzek na
pożegnanie! A nawet jeżeli by zrobił coś więcej … nic Ci do
tego!
- Od kiedy mówisz do mnie takim tonem?
On Cie buntuje przeciwko mnie?
- Jesteś nienormalna! - poszłam do
siebie. Zamknęłam drzwi, oparłam się o nie i zsunęłam się na
podłogę. Faktycznie ostatnio zrobiłam się jakaś nerwowa. Nie
panowałam nad tym. Około godziny 23 leżałam już w łóżku i
nagle zadzwonił mój telefon, który dostałam od Michaela.
Zdziwiłam się, bo numer nie znał nikt prócz Michaela – Słucham?
- odebrałam niepewnie.
- To ja. Poznajesz? - zawsze poznam ten
głos.
- Tak .. nie spodziewałam się, że
zadzwonisz o tej godzinie.
- Mam nadzieje, że Cie nie obudziłem.
- Nie. Dopiero się położyłam.
- To dobrze – chwila ciszy – Będę
jutro na Ciebie czekał jak zawsze.
- A nie masz ciekawszych zajęć?
- Hmm – udał, że myśli – Nawet,
gdybym miał, to i tak bym przyjechał, bo widziałem Cie parę
godzin temu, a już tęsknie.
- Dlaczego? - nie odpowiedział od
razu.
- Po prostu … tęsknie i już. Nie
można? - zaśmiał się nerwowo. Wyczułam to. Nie wiedziałam co o
tym myśleć.
- M-można.
- Miałaś jakieś problemy z mamą? -
zmienił temat.
- Trochę była zła, że długo mnie
nie było, ale poza tym to nic nie mówiła – nie chciałam mu
mówić prawdy.
- A już się bałem, że mi się
oberwie hehe.
- A kto mi przypomina, że jestem już
dorosła i nie muszę wracać o 22?
- Hehe no ja, ale wiesz … nie chce
jeszcze bardziej narażać się Twojej mamie. Chociaż i tak wiem, że
mnie nienawidzi.
- Nie mów tak. Gdy Cie lepiej pozna,
zmieni zdanie. Jestem pewna.
- Chciałbym abyś miała racje. Tylko
ciężko w to uwierzyć – westchnął.
- Wiesz, że jej zdanie nie jest ważne.
- Bardzo mnie cieszą Twoje słowa.
Teraz jestem pewny, że nie dopuścisz aby Twoja matka zniszczyła
naszą .. przyjaźń.
- To jest trudne. Nie chce z nią się
kłócić, ale chce, żeby coś zrozumiała.
- Nie martw się na zapas. Jutro się
spotkamy i humor Ci się poprawi.
- Coś planujesz?
- Hmm … może – byłam pewna, że w
tym momencie się uśmiechał.
- Powinnam się bać?
- Znasz mnie i wiesz, że nie masz
czego.
- Mam .. Twoich pomysłów hehe.
- Nom to prawda. To nic takiego.
Twojego ojca nie ma?
- Na razie Go nie ma i wiem, że jest
Ci to na rękę.
- Oj tam … no dobra .. przyznaje się
hehehe – też się zaśmiałam i niechcący ziewnęłam – Widzę,
że ktoś tu jest śpiący.
- Trochę.
- Nie będę Cie już męczył. Musisz
się wyspać, bo oczki będziesz miała podkrążone.
- Hehe .. nie będzie tak źle. Ale
może pójdziemy już naprawdę spać, bo Ty też musisz się wyspać.
- Ja to tam ja. Dam sobie radę.
- Weź tak nie mów, bo jest mi
przykro.
- Przepraszam.
- Mike? Mam pytanie …. normalnie
pójdziesz spać, czy … weźmiesz .. tabletkę?
- Betty … wiesz, że muszę.
- Nie chce, żebyś je brał. Zrób to
dla mnie i dzisiaj nie bierz. Wieże, że uda Ci się zasnąć.
- To nie jest takie proste. Chciałbym
zasypiać tak jak kiedyś, ale nie mogę. Nic na to nie poradzę.
Proszę .. nie bądź na mnie za to zła.
- Nie jestem .. to nie Twoja wina, ale
się o Ciebie martwię.
- Naprawdę nie musisz. Nie mówmy już
o tym.
- I tak wrócimy do tej rozmowy.
- Już się boję hehe. Kurcze ..
kończymy, bo naprawdę nie wstaniesz.
- Ok.
- Do zobaczenia za niedługo i
dobranoc.
- Dobranoc, Mike – rozłączył się.
Chyba coraz bardziej mi odbija. Coraz głębiej popadałam w to
uczucie i już nie mogłam z tego wybrnąć. Wiedziałam, że z dnia
na dzień będę kochała Go coraz bardziej i bałam się tego. Nie
chciałam aby kiedykolwiek się o tym dowiedział. Nawet zaczęłam o
nim śnić. To nie było nic nie przyzwoitego. Po prostu śniły mi
się nasze spędzone chwile. Od teraz stresowałam się za każdym
razem, gdy mieliśmy się spotkać.
Super notka. A jej mama doprowadza mnie do szału! Nie chcę, abyś popełniła największy błąd w życiu! Ble, ble, ble! Xdd Ech, jestem ciekawa kiedy oni wyznają sobie uczucia... Czekam na kolejną, szkoda, że nie pojawiła się dziś na Bad Girl, ale odpukutowałaś to ;)
OdpowiedzUsuńAlicja
Jak ja bym chciala zeby wyznali sobie juz uczucia mike by sie nia zajol i obronil przed tym durnym ojcem i ta jej matka. I te tabletki ktore bierze na sen...eh..szkoda ze nikt naprawde mu nie pomogl i nie zabronil ich brac...alew twoim opowiadaniu wszystko mozesz zrobic i wierze ze betty mu pomoze. Uwielbiam te opowiadanie:)
OdpowiedzUsuńPs.czema czekam na nastepna.:)
Pozdrawiam Michaelowa
Ooo, niech już sobie wyznają te uczucia! Plis! A matka Betty to masakra... Czy ona w reszcie ją zrozumie? Mam nadzieję.
OdpowiedzUsuńLolkaaa
Mam też pytanie: kiedy pojawi się Nina, jeśli możemy wiedzieć?
OdpowiedzUsuńLolkaaa
Rozdzialek na moim ulubionym blogu :D cóż za wspaniały widok :)
OdpowiedzUsuńAż nie wierzę jak ta matka może taka być? Jak ja jej dam błąd o nazwie Michael to ją karetka na sygnale zabierze. Chociaż ostatnio przypomina mi trochę moją mamusie, więc łącze się z Betty tym bólem jaki się z tym wiąże.
Miło, że Mike na nią czekał by z nią porozmawiać. No i końcu się zagadka rozwiązała :D juz wiemy kim jest tajemnicza "dziewczyna" Michaela :P. Nie powiem ulżyło mi. już sie bałam że nasza kochana gwiazda ma kogoś :).
Akcja z torbą najlepsza. A niech ma nauczkę na przyszłość. :D mam tylko nadzieję że zakupy byly dość ciężkie :P
Ahh jaki on silny :D Milo ze dał jej ten telefon jednak :P w końcu będą się normalnie kontaktować a nie liczyć na łaskę jej mamy. Która jak ma dobry dzień to powie że dzwonił a jak gorszy to nic nie pamięta :P
No niech ta nasza pani Henderson coś zrobi z tym Michaelem i jego tabletkami. Przecież nie może ich tak ciągle brać. Niech działa w tej sprawie :)
Kolejna notka ma być dłuższa :P bo ja kocham czytaj twoje opowiadanie :D
Czekam na następną
Edzia
Wiola, zdajęraport, że przeczytałam :D Tak, w końcu nastąpił ten dzień kiedy zdołałam się na przeczytanie opka :D
OdpowiedzUsuńNo więc.
Kurcze, doznaąm szoku, jak Steffi powiedziała, że jest siostrą tego Evana / i tu przedoczami mam TEGO Evana o któym gadałyśmy :D hahaha /.
Cóż.. trudno jest powiedzieć koleżance co tak na prawdę chciał od Betty... A mogłaby powiedzieć w sumie..... Chociaz z drugiej strony.... Sama nie wiem. Zobaczymy co zrobi główna bohaterla opka ;)
No i wkurza mnie nader wszystko mama No i co z tego, że Betty sęz nim spotkała... A raczej została "porwana" w krzaki :D
Wkurza mnei to jej czapialstwo... I jeśli ktoś tu jest błędem to ona sama... A nie Michael... Oooohh... Jak mogła tak wgl o nim powiedzieć... Zawsze musi być wrogo do niego nastawiona... Nie rozumiem tego czemu nie może go zaakceptować...
Co do Mike'a.
Hahaaha.. Uwielbom te ich sprzeczki. To takie fajne :D I miło się czyta kiedy tak się między sobą droczą :P
No i w końcu się dowiedzałam kim jest owa dziewczyna :D
Na miejscu Betty pewnie bym spaliła buraka :P I ona pewnie tak się tez poczuła, ehehe :P Ale z drugiej strony - skąd mogła wiedzieć :P
Teraz na szczęście się wszystko wyjaśniło ;)
I kocham tekst Michaela - "boję się, że dostanę patelnią od Twojej mamy" :D No to po prostu przebija wszystko :D
Mike jaki gentelman :P Proszę proszę :) Nie pozwoli jej dźwigać reklamówek i jeszcze ją samą na rękę weźmie :D Myślałam, że on nie mówi serio z tym... A on ją poważnie na rękę wziął :D Ah ten nasz kochany superman :D
Wiola, notka przewspaniała :) Oby tak dalej bo super akcja się rozkręca :)
Pozdrawiam, BAD25
Aha, co do tego telefonu, któy dostała od Michaela :P
OdpowiedzUsuńNo Betty, ciekawe, kto to mógł dzwonić :D Pomyślmy... Czyżby sam Michael? xD xD
Jak zawsze niezawodny :D