Było sobotnie popołudnie. Prawie nie
wychodziłam z pokoju. Czegoś mi bardzo brakowało, a właściwie
kogoś. Nie oszukujmy się. Tą osobą był Mike. Dopiero teraz
zdałam sobie sprawę jak bardzo się do niego przywiązałam.
Wcześniej nie wiedziałam co to znaczy za kimś tęsknic do tego
stopnia, że się cały czas myśli o tej osobie. Z mamą nie mogłam
o tym porozmawiać. Ciągle powtarzała, że mi to przejdzie, ale ja
wiedziałam, że to nie prawda. Dłubałam widelcem w obiedzie. Nie
miałam coś ochoty na jedzenie. Razem z mamą usłyszeliśmy pukanie
do drzwi. Powiedziała, że pójdzie otworzyć. Po chwili wróciła.
- Betty .. ktoś do Ciebie –
zdziwiłam się i z ciekawości poszłam zobaczyć kto to.
- Cześć – przywitała się młoda
dziewczyna. Była w moim wieku – Jetem Stephanie, ale wszyscy mówią
mi Steffi – uśmiechnęła się.
- Yyy .. cześć .. ja ..
- Wiem .. Betty .. - a ja nadal nic nie
rozumiałam. Skąd Ona znała moje imię i wiedziała gdzie mieszkam
– Pewnie się zastanawiasz co tutaj robię.
- No .. tak. Znamy się?
- Nie kojarzysz mnie, ale chodzimy
razem na wykłady z języka Angielskiego. Siedzę na końcu sali.
- Aha … więc .. po co przyszłaś?
- Nauczycielka mnie poprosiła abym
przyniosła Ci zaległy materiał. Nie chce, żebyś znowu miała
takie zaległości jak ostatnio – dopiero się spostrzegłam, że
stoimy w drzwiach.
- Oh wybacz … chodź do środka –
przepuściłam ją i zamknęłam drzwi. Ojca dzisiaj nie było, więc
nie musiałam się obawiać – Mamo .. pójdziemy do mnie, dobrze? -
wyszła z kuchni.
- Dobrze – uśmiechnęła się –
Przynieść Wam coś do picia?
- Ja dziękuje. Przyszłam tylko na
chwilę – poszłyśmy do mojego pokoju – Ładnie tutaj masz.
- Dziękuje .. siadaj – wskazałam na
fotel. Usiadła i wyciągnęła z torby szkolnej zeszyty.
- Będziesz w poniedziałek na
zajęciach?
- Tak.
- To jeżeli chcesz, to możesz mi
oddać zeszyty w poniedziałek. Nie ma problemu.
- Naprawdę? Ale nie będziesz miała z
czego się uczyć.
- Mam jeszcze książki. Nie ma sensu,
żebyś teraz na szybko przepisywała, a trochę tego jest –
posiedziała jeszcze trochę i wytłumaczyła mi nowy materiał.
Widziałam jak na mnie patrzyła, gdy czytałam – Przepraszam …
to nie moja sprawa, ale .. co Ci się stało?
- Yyy … spadłam ze schodów.
- Wybacz .. nie powinnam pytać.
- W porządku – do pokoju weszła
mama. Oczywiście bez pukania no bo i po co.
- Betty .. telefon do Ciebie – podała
mi. Przyłożyłam do ucha.
- Tak?
- Cześć księżniczko – to był
Mike.
- Cześć Mike.
- Jak się czujesz?
- Już lepiej … nie martw się.
- Wiesz, że i tak będę. Ale powiem
Ci, że jestem pozytywnie zaskoczony, że Twoja mama przekazała Ci
słuchawkę.
- Hehe ja też – Steffi udawała, że
nie słyszy i coś tam czytała.
- A co teraz porabiasz? Bo ja się
nudzę bez Ciebie.
- Ja? Yy .. u mnie jest koleżanka.
- Koleżanka? - był zdziwiony, bo
wcześniej mu mówiłam, że nie mogę nikogo przyprowadzać ani, że
nie mam żadnej.
- W poniedziałek Ci wytłumaczę.
- No dobrze, ale na pewno to nie
kolega?
- Mike .. przecież wiesz.
- Wiem wiem .. żartowałem – lekko
się zaśmiał – Nie będę Ci już przeszkadzał. Mam nadzieje, że
Twoja matka następnym razem też powie Ci, że dzwonię.
- Trzeba mieć nadzieje –
uśmiechnęłam się.
- To prawda … no dobrze. Do
zobaczenia .. już się nie mogę doczekać – nie wiedziałam co
odpowiedzieć – Zawstydziłem Cie? - w tej właśnie chwili
poczułam, że się rumienie.
- N – nie …
- Wybacz .. nie chciałem … do
poniedziałku. Paa.
- Pa – rozłączyłam się. Steffi
patrzyła się na mnie i się odezwała.
- To Twój chłopak?
- Co? Nie .. to tylko przyjaciel.
- Naprawdę? A zarumieniłaś się jak
by był kimś więcej.
- Po prostu .. jestem wstydliwa.
- Wybacz, że tak ciągle wypytuje.
- W porządku – uśmiechnęłam się
z przymusu, bo tak naprawdę nie odpowiadało mi to, że tak się
wypytuje. Nie znałam jej i nie chciałam jej za dużo mówić.
- Nie będę już Ci zabierała czasu.
Będziesz na pewno w poniedziałek na zajęciach?
- Tak, tak …
- W takim razie będę na Ciebie
czekała przed wejściem, ok?
- Dobrze .. i dziękuje –
odprowadziłam ją do drzwi.
- Nie ma problemu. Cześć – wyszła.
- Co chciała? - mama wyszła z kuchni
– To Twoja koleżanka?
- Przyniosła mi zeszyty do
przepisania. Z nią też nie mogę się zadawać?
- Nie zaczynaj – wróciła do kuchni.
- To ja zaczynam? To Ty mi wszystkiego
zabraniasz – poszłam za nią – Jej też nie znasz.
- Ale Ona to co innego. Jest dziewczyną
i nie mam nic przeciwko. Ale wiesz, że jak ojciec jest w domu, to
nie może przychodzić.
- Mike też może przychodzić –
spojrzała się na mnie – Dobrze słyszałaś … Mike będzie do
mnie przychodził, gdy ojca nie będzie – postawiłam jej się.
- Jeszcze ja mam coś tutaj do
powiedzenia.
- Ty już powiedziałaś swoje –
trzasnęłam drzwiami i poszłam do siebie. Było mi przykro. Moja
własna matka mnie nie rozumie, a ja chciałam ją prosić o radę.
Dobrze, że tego nie zrobiłam. Musiałam się przejść. Zarzuciłam
na siebie bluzę i wyszłam z domu. Poszłam do parku i usiadłam na
ławce. Spojrzałam na zegarek. Było po 17, a mi się nadal nie
chciało wracać do domu. W oddali zobaczyłam znajomą postać. Był
przebrany, żeby nikt Go nie rozpoznał, ale ja poznałam. Ale chwila
… czy On idzie z kobietą? Tak … wzięła Go pod ramię i szli
sobie parkiem. Uśmiechnięci i zadowoleni. Dlaczego poczułam się
dziwnie widząc tą scenę? Przecież byliśmy jedynie przyjaciółmi.
Jednak i tak zrobiło mi się przykro. Nie chciałam, żeby mnie
zauważył, dlatego wyszłam z parku. Byłam ciekawa, czy powie mi o
swojej dziewczynie. W końcu przyjaciele zwierzają się sobie.
~~~~~~~~~~~~~~
Nadszedł dzień powrotu na zajęcia.
Podeszłam do lustra. Siniaków nie było już widać. Mama miała
specjalną maść, która likwidowała siniaki w parę dni. Niestety
na plecy ani na inne części ciała Ona nie działała. Zjadłam
śniadanie i poszłam na autobus. Myślałam, że Mike nie
przyjedzie, ale myliłam się. Już na mnie czekał. Przywitaliśmy
się i otworzył mi drzwi. Na początku jechaliśmy w ciszy.
- Jak się czujesz? - zapytał.
- Już dobrze – nie patrzyłam na
niego, tylko przez szybę.
- Coś się stało? Jesteś na mnie
zła?
- Nie .. no co Ty.
- To o co chodzi? - czułam jego wzrok
na sobie.
- Jest coś o czym chciałbyś mi
powiedzieć, ale nie wiesz jak albo boisz się mojej reakcji? -
spojrzałam się na niego.
- Ja? Nie .. wiesz o mnie wszystko. Nie
mam żadnych tajemnic – spodziewałam się takiej odpowiedzi. Nie
wiedziałam dlaczego nie chce mi powiedzieć prawdy.
- Yhym .. - odwróciłam głowę. Nie
potrafiłam z nim normalnie rozmawiać, wiedząc, że ukrywa przede
mną swoją dziewczynę. Zatrzymał się na parkingu jak zawsze.
Chciałam wysiąść.
- Betty .. - zatrzymał mnie – Co się
dzieje?
- Nic .. naprawdę.
- Wiem, że nie mówisz mi prawdy – i
kto to mówi – No dobrze … nie zatrzymuje Cie już. Przyjadę jak
zawsze i mam dla Ciebie niespodziankę – uśmiechnął się.
- Dla mnie? Jaką?
- Jak powiem, to nie będzie
niespodzianki. Jest Twój ojciec?
- Jest, ale po południu wychodzi.
- Bardzo dobrze. Bo ta niespodzianka
jest u mnie w domu. Chyba nie masz nic przeciwko?
- Nie .. nie mam. Pójdę już, dobrze?
- Tak .. leć, bo się spóźnisz ..
aha i jeszcze coś – niespodziewanie pocałował mnie w policzek.
Jak zwykle się zarumieniłam i wysiadłam. Steffi czekała już na
mnie przy wejściu. Oddałam jej zeszyty.
- Dziękuje.
- Jak byś jeszcze czegoś
potrzebowała, to mów.
- Dobrze.
- To był On? - chodziło jej o to, że
mnie odwiózł.
- Tak .. przywozi mnie i odwozi.
- To rzadkie zjawisko, że przyjaciel
ma czas, żeby codziennie odwozić przyjaciółkę – czy Ona coś
sugerowała?
- Po prostu potem jedzie do pracy –
weszliśmy do szkoły.
- Aha .. czyli jest starszy od Ciebie,
tak?
- No tak .. ale nie tak dużo .. -
wiedziałam, że Steffi czekała na ciąg dalszy – Ehh … ma 28
lat. Moja matka nie jest z tego powodu zadowolona. Powiedź mi .. czy
to jest coś złego jeżeli przyjaciel jest starszy?
- Jasne, że nie. Twoja mama jest
najwidoczniej przewrażliwiona. Najważniejsze, że miło spędzacie
czas i się dogadujecie. Poza tym jesteś dorosła.
- Wiem … - szłyśmy wzdłuż
korytarza i kątem oka widziałam jak Victoria i jej koleżaneczki
się na mnie patrzyły. Gdybym była sama pewnie by podeszły.
- Masz z nimi na pieńku?
- Powiedźmy … po prostu .. znaleźli
sobie kozła ofiarnego.
- Nie możesz im na to pozwolić. Muszą
zobaczyć, że nie są bezkarne. Wiesz, że One są zdolne zrobić
wszystko aby tylko dostać to czego chcą.
- Już się o tym przekonałam.
- Co masz na myśli? - zadzwonił
dzwonek na lekcje i każda poszła w swoją stronę. Siedząc w ławce
zastanawiałam się czy mogę jej zaufać. Wydawała się sympatyczną
dziewczyną, ale od tak dawna nie rozmawiałam z innymi, że teraz
miałam opory. Musiałam się przełamać. Czekałam na koniec zajęć,
bo nie mogłam się doczekać aż znowu porozmawiam ze Steffi.
Upragniony dzwonek. Wszyscy wyszli z klasy. Miałam czekać na
Steffi. Tak się umówiłyśmy. Z daleka zobaczyłam idąca Victorie.
Udałam, że jej nie widzę. Jednak podeszła do mnie i złapała za
ramię.
- Co Ty sobie wyobrażasz?
- Słucham?
- Napuściłaś na nas tego kolesia.
Gdyby nie Ty miała bym Go już w garści. Widać, że jest nadziany.
Jeszcze raz mi przeszkodzisz, a mnie popamiętasz – powiedziała
ciszej i odeszła. Akurat przyszła Steffi.
- Znowu Ci dokuczała?
- Nie .. tym razem ostrzegała –
chciałam zmienić temat – To co? Idziemy na lunch?
- Tak, ale i tak wszystko mi opowiesz –
poszłyśmy na stołówkę i kupiłyśmy jedzenie – A może zjemy
na dworze? Co Ty na to?
- Dobry pomysł – wyszłyśmy na
zewnątrz. Sama jakoś nigdy się nie odważyłam. Nie uśmiechało
mi się stać tak samej jak kołek, a teraz było inaczej. Usiedliśmy
na równo ściętym trawniku przy dębie – Miło tak na świeżym
powietrzu.
- Tak …. no to opowiadaj. Mamy długą
przerwę - może i faktycznie zwierze jej się z pomysłów Victorii.
Zaczęłyśmy jeść i w tym czasie rozmawiałyśmy, a właściwie to
ja mówiłam.
- Ehh … Victoria widziała jak ten
mój przyjaciel ciągle mnie przywozi i w ogóle, więc wymyśliła,
żebym ich poznała. Masz pojęcie? Powiedziała, że ma niezłą
furę i jeżeli ja Go nie chcę to, żebym taka nie była i ją z nim
poznała. Oczywiście odmówiłam.
- I co zrobiła?
- Jak wychodziłam … zaciągnęły
mnie za krzaki i kazała, żeby mnie pilnowała, a sama poszła do
niego. Już na mnie czekał na parkingu. Spławił ją i ''uwolnił''
mnie od nich.
- Nie mogę w to uwierzyć. Ona jest
nienormalna. A teraz co od Ciebie chciała?
- Że ją popamiętam, ale się nią
nie przejmuje. Jest mocna tylko w buzi – to nie była do końca
prawda, ale nie chciałam jej tego mówić. Znowu przerwał nam
dzwonek.
- To już moja ostatnia lekcja, a
Twoja? - szliśmy w stronę uczelni.
- Ja mam jeszcze dwie. No to do jutra –
pożegnaliśmy się i weszliśmy do swoich klas. Ten dzień był inny
niż wszystkie wcześniejsze. Czas leciał bardzo szybko i pierwszy
raz odkąd znam Michaela nie cieszyłam się, że niedługo Go
zobaczę. Dlaczego nie mówi mi prawdy? O co tutaj chodzi? W końcu
mogłam iść do domu. Podeszłam jeszcze do swojej szafki, zabrać
potrzebne książki. Na szafce była kartka od dyrektorki, że mam
przyjść pod wskazany gabinet. Nie zdziwiło mnie to, bo
nauczyciele, czy też właśnie dyrektorka zostawiali uczniom takie
wiadomości na szafkach, gdy nie mogli iść znaleźć. Bez żadnych
obaw udałam się tam. Sala byłą pusta. Postanowiłam zaczekać.
Ale zamiast dyrektorki wszedł jakiś koleś.
- Betty? - zapytał.
- Tak .. kim jesteś? Czekam na
dyrektorkę – zamknął za sobą drzwi na klucz.
- Dzisiaj to ja jestem dyrektorką –
podszedł do mnie – Posłuchaj mała. Jeszcze raz przeszkodzisz
mojej siostrze, a mnie popamiętasz!
- Co? Ja nic nie zrobiłam – byłam
przerażona.
- Zamknij się! O wszystkim wiem!
Victoria zdobędzie Twojego ''kolegę'' czy Ci się to podoba, czy
nie! Jasne?! Chyba nie chcesz do końca życia jeść przez słomkę,
co?! - nie odpowiedziałam – Tak myślałem. Mądra decyzja –
miał już odejść – I jeszcze coś. Jeżeli komuś powiesz o tej
rozmowie .. już po Tobie – od kluczył drzwi. Rozejrzał się, czy
nikt nie idzie i wyszedł. Strach mnie sparaliżował i nie mogłam
wykonać żadnego ruchu. Co Oni ode mnie chcą? Napuściła na mnie
swojego brata. Do czego Ona jeszcze się posunie. Bałam się, ale
musiałam wyjść. Mike pewnie już na mnie czekał. Na korytarzu
nikogo już nie było, więc wyszłam z budynku. Zobaczyłam auto
Michaela i podeszłam do niego. Nie wsiadłam.
- Betty? Co się dzieje? Dlaczego nie
wsiadasz? - opuścił szybę.
- Na pewno nie masz innych planów?
- Co do Ciebie? Oczywiście, że mam –
uśmiechnął się.
- Nie o to mi chodziło.
- Wsiadaj już – nie chciał słyszeć
sprzeciwu. W końcu wsiadłam – Jak tam zajęcia? - odpalił auto i
ruszyliśmy.
- Normalnie … nic ciekawego się nie
wydarzyło.
- Nie miałaś żadnych kłopotów? -
oczywiście, że miałam, ale przecież Ci nie powiem.
- Nie … zabierasz mnie do siebie? -
zmieniłam temat.
- Nom .. tam mam dla Ciebie
niespodziankę – uśmiechnął się od ucha do ucha. Uśmiechnęłam
się słabo. Też spoważniał – Na pewno wszystko ok?
- Na pewno – już nie poruszał tego
tematu. Zajechaliśmy pod jego dom. Tak naprawdę dopiero teraz
mogłam się przyjrzeć wnętrzu. Za pierwszym razem, gdy tutaj byłam
była noc.
- Rozgość się. Chcesz coś do picia?
- Zdaje się na Ciebie – usiadłam na
kanapie.
- O jaka odważna – uśmiechnął się
łobuzersko – Żartowałem. Zrobię dla nas coś dobrego. Zaraz
wracam – zniknął chyba w kuchni. Jak na faceta, to miał bardzo
przytulnie urządzony dom. Rozglądałam się dookoła. Nagle za sobą
i tuż przy uchu usłyszałam – Podoba Ci się? - odwróciłam się.
Przez chwile patrzeliśmy sobie w oczy i nasze nosy prawie się
stykały.
- T-tak – za jąkałam się – Masz
tutaj bardzo ładnie.
- Dziękuje .. mnie też się podoba –
usiadł przy mnie – Robię gorąco czekoladę. Lubisz?
- Jasne – jakoś ciężko mi się
rozmawiało, a przecież wcześniej tak nie było. Zaczęło mnie
krępować to, że patrzył się na mnie bez przerwy.
- Idę po Twój prezent. Nie ruszaj się
stąd – pogroził w żartach palcem.
- Hehe dobrze.
- Grzeczna dziewczynka – poszedł
schodami na górę. Parę minut później wrócił i kazał mi
zamknąć oczy. Poczułam, że usiadł na swoje poprzednie miejscu –
Już możesz otworzyć – otworzyłam. Trzymał w ręku telefon
komórkowy. Nie wiedziałem co powiedzieć – Dla Ciebie – wręczył
mi.
- Ale .. Mike … nie mogę tego
przyjąć.
- Dlaczego nie? Dzięki temu będziemy
mieli ze sobą kontakt i Twoja matka już nie będzie mówiła, że
nie dzwoniłem i że mam Cie gdzieś.
- No .. to prawda.
- Więc .. przyjmujesz prezent? Proszę
– zrobił słodkie oczka.
- Tak … robię to dla Ciebie.
- I dla siebie – przytulił mnie –
Aha i jeszcze coś … wystarczy, że wciśniesz jedynkę i
słuchawkę, a połączysz się z najważniejszym numerem.
- Czyli ..?
- Moim oczywiście – wyszczerzył
się. Walnęłam Go poduszką – Ej … oj zapomniałem o
czekoladzie. Zaraz wracam – pobiegł do kuchni. Był niemożliwy.
Piętnaście minut później siedzieliśmy sobie i rozmawialiśmy.
Mike potrafił mnie rozbawić. Zastanawiało mnie jedno … dlaczego
co chwilę spoglądał na zegarek.
- Czekasz na kogoś? - w końcu
zapytałam.
- Tak .. chce Ci kogoś przedstawić.
Mam nadzieje, że się polubicie. Bardzo mi na tym zależy.
- Ale o kim mówisz?
- Niedługo ją poznasz – ją? Chyba
nie chciał mi przedstawiać swojej dziewczyny. Nie byłam na to
gotowa.
- Yhym … - prawie dopiłam swoją
czekoladę i usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
- Pójdę otworzyć – poleciał do
drzwi. Usłyszałam, że mnie woła, więc poszłam w tamtą stronę.
Miałam racje. To była Ona.
- Miło mi Cie poznać – wyciągnęła
dłoń w moją stronę. Uścisnęłam ją – Michael dużo mi o
Tobie opowiadał i ciesze się, że mogę Cie w końcu poznać.
- Betty to jest …
- Przepraszam ja muszę już iść –
zabrałam szybko swoje rzeczy.
- Ale .. poczekaj – chciał mnie
zatrzymać.
- Mama nie wie gdzie jestem – wyszłam
z domu i szybkim krokiem szłam chodnikiem. Na całe szczęście nie
poszedł za mną. Nawet nie wzięłam swojego prezentu. Chciałam jak
najszybciej znaleźć się w domu .. w swoim pokoju. Weszłam do domu
z prędkością światła i jeszcze szybciej w swoim pokoju.
Położyłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Co się ze mną
dzieje. Powinnam się cieszyć, że ma dziewczynę i jest szczęśliwy,
ale nie mogłam. Odpowiedź była tylko jedna …. zakochałam się.
Oj no czemu uciekla? Przynajmniej nareszcie przyznala przed soba ze sie zakochala. A ta cala Victoria no co za tepak! Jak ja nie znosze takich osob. No chyba w snach zdobedzie Mike. Jestem pewna ze Mike jej wszystko wyjasni ale juz tak sie niemogee doczekac kiedy beda razem:) uwielbiam tego bloga jak i BG i uwielbiam twoj styl pisania:)
OdpowiedzUsuńPs. Dawaj nastepna notke :)
Pozdrawiam Michaelowa
Ta Victoria to jest jakaś głupia... Super, że znowu dodajesz regularnie notki, bo ja już się nie mogę doczekać co będzie po ,, Byliśmy w stanie pokonać wszystko. Wierzyłam w to aż do pewnej chwili ..." ;)
OdpowiedzUsuńMagda
Nie no te [ta cała Viktoria to jakaś nienormalna jest gezess...:/ co do Betty to terzmnie wkurzył dziś ..co to kurna było co ..zwiew... nidała Mikowi dokończyć wyjaśnić tylko sru i już jej niema..oj Bertty, Betty...:roll:
OdpowiedzUsuńJenn jak zwykle piekny rozdział..;D czekamna kolejne :D
Buziaki ~dzwoneczek~
Victoria to jakaś masakra, tak jak cała jej rodzinka...
OdpowiedzUsuńJak słodko, że Betty się zakochała! Mam nadzieję, że szybko się zejdzie z Michaelem, ż to będzie piękna i szczera miłość.
Tylko kim jest ta dziewczyna? Może Elizabeth albo Diana... Mam nadzieję, że to któraś z nich, bo raczej z nimi Michael nie będzie...
Ale, wszystko zależy od Ciebie. Rozdział świetny, do następnej notki :)
Pozdr. Lolkaaa
Nowa notka :D
OdpowiedzUsuńJak to dobrze wiedzieć, że Betty być może będzie miała przyjaciółkę. :) w końcu już dawno powinna ją mieć :D
Co do tego "plastika" z jej szkoły. Zdenerwowała mnie i to porządnie. Jak można być tak tępym człowiekiem? Niech sobie odpuści Michaela bo nie ma u niego szans. Nie ukrywajmy tego :P
Oj biedy nasz Mike. Musiał się nieźle zdziwić gdy Betty tak nagle uciekła. Tylko czemu za nią nie pobiegł? Czy on nie zauważył tego, że zrobiła to z zazdrości? :D
Zakończenie najlepsze!!! W końcu nasza bohaterka przyznała się do swoich uczuć. :D no ile miałam na to czekać? Teraz tylko musisz jakoś rozwiązać sytuację między Michelem a Betty. :D bo jeszcze nam tam zwariuje z tej zazdrości. :P no i mam nadzieję, że tą kobietą nie jest jego dziewczyna... No tak nie okłamał by Betty. Mówił jej, że nie ma dziewczyny. No ale z nam ciebie i wiem, że lubisz zaskakiwać :P.
Szybko pisz następna bo sie doczekać już nie moge. :D
Edzia
Jak zwykle świetna notka. :) Fajnie, że Betty w końcu przyznała się sama przed sobą, że się zakochała i w końcu przestała się okłamywać. No i nareszcie znalazła jakąś koleżankę, z którą może normalnie porozmawiać. Źle zrobiła, że uciekła, ale i tak wszystko musi się wyjaśnić. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Kamila.
Oświadczam, że przeczytałam i jużzabieram się za kometowanie :D
OdpowiedzUsuńTak, wiem, że uwielbiasz moje "krótkie" kometarze :lol: :lol: :DD
Cieszę się, że Betty ma w końcu jakąś NORMALNĄ koleżankę, któej może zaufać... Choć ja bym dmuchała na zimne... Boję się, że może się okazać taką samą pustą lalą jak tamte pokroju Victorii jak i ina sama...
Ale mam nadzieję, że się mylę...
No i cieszy mnie, że Betty się w końcu postawiła mamie. Brawo Betty ;)
Ale mam nerwa na tą całą Victroię... No kurde... Co ona sobie wyobraża... Że może tak na naszą bohaterkę nasyłać brata? I co tym zyska.... Co chce tym udowodnić... Pff... Boże jak ja nie nawidzę takich ludzi co wysługują się kimś by zdobyć jeszcze większą przewagę.... :roll: :/
A Betty zamiast powiedzieć Michaelowi o tym co się dzieje to oczywiście woli zataić problem i samemu sobie radzić.... Ja bym powiedziała chyba jakbym miała tak poważny problem... Chociaż... Sama nie wiem... Może i bym nie powiedziała....
Hm.... astanawia mnie scena w parku... Kto to u daska mógł być... Na początku wydawało mi się, że może Betty pomyliła z kimś Mike'a przebranego... Ale potem jak przeczytałam to wiedziałam, że serio to był Mike... ale co to za dziewczyna.... Oczywiście Betty musiała zrobić scenę i wybiegła jak gÓpek i tyle się dowiedziałam kim ta laska jest :D
Betty kurna :D Wracaj tam bo jestem ciekawa :D :lol: :lol: :D
No i zazdroszczę tak przy okazji Bohaterce, że dostała od Majkola telefon komórkowy :)
haha, rozbroił mnei tekst -
cyt."- wystarczy, że wciśniesz jedynkę i słuchawkę, a połączysz się z najważniejszym numerem.
- Czyli ..?
- Moim oczywiście."
:D Cały Mike :D
A, i jeszcze jedno. Najważniejsze w sumie :D Betty przyznała przed sobą, że się zakochała w Michaelu :D
No być nie może :D W szoku jestem, że się odważyła w końcu :P Teraz będę czekać jak się to uczucie będzie rozwijało :D
Cóż. No Ty moje zdanie znasz. Więc co tu dużo pisać. Jak zawsze ciekawie i interesująco :)
Czekam na ciąg dalszy i mam nadzieję, że w końcu się dowiem kim jest owa dziewczyna :P :D
Pozdrawiam, BAD25.