sobota, 6 września 2014

Chapter 7

Było sobotnie popołudnie. Prawie nie wychodziłam z pokoju. Czegoś mi bardzo brakowało, a właściwie kogoś. Nie oszukujmy się. Tą osobą był Mike. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak bardzo się do niego przywiązałam. Wcześniej nie wiedziałam co to znaczy za kimś tęsknic do tego stopnia, że się cały czas myśli o tej osobie. Z mamą nie mogłam o tym porozmawiać. Ciągle powtarzała, że mi to przejdzie, ale ja wiedziałam, że to nie prawda. Dłubałam widelcem w obiedzie. Nie miałam coś ochoty na jedzenie. Razem z mamą usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Powiedziała, że pójdzie otworzyć. Po chwili wróciła.
- Betty .. ktoś do Ciebie – zdziwiłam się i z ciekawości poszłam zobaczyć kto to.
- Cześć – przywitała się młoda dziewczyna. Była w moim wieku – Jetem Stephanie, ale wszyscy mówią mi Steffi – uśmiechnęła się.
- Yyy .. cześć .. ja ..
- Wiem .. Betty .. - a ja nadal nic nie rozumiałam. Skąd Ona znała moje imię i wiedziała gdzie mieszkam – Pewnie się zastanawiasz co tutaj robię.
- No .. tak. Znamy się?
- Nie kojarzysz mnie, ale chodzimy razem na wykłady z języka Angielskiego. Siedzę na końcu sali.
- Aha … więc .. po co przyszłaś?
- Nauczycielka mnie poprosiła abym przyniosła Ci zaległy materiał. Nie chce, żebyś znowu miała takie zaległości jak ostatnio – dopiero się spostrzegłam, że stoimy w drzwiach.
- Oh wybacz … chodź do środka – przepuściłam ją i zamknęłam drzwi. Ojca dzisiaj nie było, więc nie musiałam się obawiać – Mamo .. pójdziemy do mnie, dobrze? - wyszła z kuchni.
- Dobrze – uśmiechnęła się – Przynieść Wam coś do picia?
- Ja dziękuje. Przyszłam tylko na chwilę – poszłyśmy do mojego pokoju – Ładnie tutaj masz.
- Dziękuje .. siadaj – wskazałam na fotel. Usiadła i wyciągnęła z torby szkolnej zeszyty.
- Będziesz w poniedziałek na zajęciach?
- Tak.
- To jeżeli chcesz, to możesz mi oddać zeszyty w poniedziałek. Nie ma problemu.
- Naprawdę? Ale nie będziesz miała z czego się uczyć.
- Mam jeszcze książki. Nie ma sensu, żebyś teraz na szybko przepisywała, a trochę tego jest – posiedziała jeszcze trochę i wytłumaczyła mi nowy materiał. Widziałam jak na mnie patrzyła, gdy czytałam – Przepraszam … to nie moja sprawa, ale .. co Ci się stało?
- Yyy … spadłam ze schodów.
- Wybacz .. nie powinnam pytać.
- W porządku – do pokoju weszła mama. Oczywiście bez pukania no bo i po co.
- Betty .. telefon do Ciebie – podała mi. Przyłożyłam do ucha.
- Tak?
- Cześć księżniczko – to był Mike.
- Cześć Mike.
- Jak się czujesz?
- Już lepiej … nie martw się.
- Wiesz, że i tak będę. Ale powiem Ci, że jestem pozytywnie zaskoczony, że Twoja mama przekazała Ci słuchawkę.
- Hehe ja też – Steffi udawała, że nie słyszy i coś tam czytała.
- A co teraz porabiasz? Bo ja się nudzę bez Ciebie.
- Ja? Yy .. u mnie jest koleżanka.
- Koleżanka? - był zdziwiony, bo wcześniej mu mówiłam, że nie mogę nikogo przyprowadzać ani, że nie mam żadnej.
- W poniedziałek Ci wytłumaczę.
- No dobrze, ale na pewno to nie kolega?
- Mike .. przecież wiesz.
- Wiem wiem .. żartowałem – lekko się zaśmiał – Nie będę Ci już przeszkadzał. Mam nadzieje, że Twoja matka następnym razem też powie Ci, że dzwonię.
- Trzeba mieć nadzieje – uśmiechnęłam się.
- To prawda … no dobrze. Do zobaczenia .. już się nie mogę doczekać – nie wiedziałam co odpowiedzieć – Zawstydziłem Cie? - w tej właśnie chwili poczułam, że się rumienie.
- N – nie …
- Wybacz .. nie chciałem … do poniedziałku. Paa.
- Pa – rozłączyłam się. Steffi patrzyła się na mnie i się odezwała.
- To Twój chłopak?
- Co? Nie .. to tylko przyjaciel.
- Naprawdę? A zarumieniłaś się jak by był kimś więcej.
- Po prostu .. jestem wstydliwa.
- Wybacz, że tak ciągle wypytuje.
- W porządku – uśmiechnęłam się z przymusu, bo tak naprawdę nie odpowiadało mi to, że tak się wypytuje. Nie znałam jej i nie chciałam jej za dużo mówić.
- Nie będę już Ci zabierała czasu. Będziesz na pewno w poniedziałek na zajęciach?
- Tak, tak …
- W takim razie będę na Ciebie czekała przed wejściem, ok?
- Dobrze .. i dziękuje – odprowadziłam ją do drzwi.
- Nie ma problemu. Cześć – wyszła.
- Co chciała? - mama wyszła z kuchni – To Twoja koleżanka?
- Przyniosła mi zeszyty do przepisania. Z nią też nie mogę się zadawać?
- Nie zaczynaj – wróciła do kuchni.
- To ja zaczynam? To Ty mi wszystkiego zabraniasz – poszłam za nią – Jej też nie znasz.
- Ale Ona to co innego. Jest dziewczyną i nie mam nic przeciwko. Ale wiesz, że jak ojciec jest w domu, to nie może przychodzić.
- Mike też może przychodzić – spojrzała się na mnie – Dobrze słyszałaś … Mike będzie do mnie przychodził, gdy ojca nie będzie – postawiłam jej się.
- Jeszcze ja mam coś tutaj do powiedzenia.
- Ty już powiedziałaś swoje – trzasnęłam drzwiami i poszłam do siebie. Było mi przykro. Moja własna matka mnie nie rozumie, a ja chciałam ją prosić o radę. Dobrze, że tego nie zrobiłam. Musiałam się przejść. Zarzuciłam na siebie bluzę i wyszłam z domu. Poszłam do parku i usiadłam na ławce. Spojrzałam na zegarek. Było po 17, a mi się nadal nie chciało wracać do domu. W oddali zobaczyłam znajomą postać. Był przebrany, żeby nikt Go nie rozpoznał, ale ja poznałam. Ale chwila … czy On idzie z kobietą? Tak … wzięła Go pod ramię i szli sobie parkiem. Uśmiechnięci i zadowoleni. Dlaczego poczułam się dziwnie widząc tą scenę? Przecież byliśmy jedynie przyjaciółmi. Jednak i tak zrobiło mi się przykro. Nie chciałam, żeby mnie zauważył, dlatego wyszłam z parku. Byłam ciekawa, czy powie mi o swojej dziewczynie. W końcu przyjaciele zwierzają się sobie.

                                                                    ~~~~~~~~~~~~~~

Nadszedł dzień powrotu na zajęcia. Podeszłam do lustra. Siniaków nie było już widać. Mama miała specjalną maść, która likwidowała siniaki w parę dni. Niestety na plecy ani na inne części ciała Ona nie działała. Zjadłam śniadanie i poszłam na autobus. Myślałam, że Mike nie przyjedzie, ale myliłam się. Już na mnie czekał. Przywitaliśmy się i otworzył mi drzwi. Na początku jechaliśmy w ciszy.
- Jak się czujesz? - zapytał.
- Już dobrze – nie patrzyłam na niego, tylko przez szybę.
- Coś się stało? Jesteś na mnie zła?
- Nie .. no co Ty.
- To o co chodzi? - czułam jego wzrok na sobie.
- Jest coś o czym chciałbyś mi powiedzieć, ale nie wiesz jak albo boisz się mojej reakcji? - spojrzałam się na niego.
- Ja? Nie .. wiesz o mnie wszystko. Nie mam żadnych tajemnic – spodziewałam się takiej odpowiedzi. Nie wiedziałam dlaczego nie chce mi powiedzieć prawdy.
- Yhym .. - odwróciłam głowę. Nie potrafiłam z nim normalnie rozmawiać, wiedząc, że ukrywa przede mną swoją dziewczynę. Zatrzymał się na parkingu jak zawsze. Chciałam wysiąść.
- Betty .. - zatrzymał mnie – Co się dzieje?
- Nic .. naprawdę.
- Wiem, że nie mówisz mi prawdy – i kto to mówi – No dobrze … nie zatrzymuje Cie już. Przyjadę jak zawsze i mam dla Ciebie niespodziankę – uśmiechnął się.
- Dla mnie? Jaką?
- Jak powiem, to nie będzie niespodzianki. Jest Twój ojciec?
- Jest, ale po południu wychodzi.
- Bardzo dobrze. Bo ta niespodzianka jest u mnie w domu. Chyba nie masz nic przeciwko?
- Nie .. nie mam. Pójdę już, dobrze?
- Tak .. leć, bo się spóźnisz .. aha i jeszcze coś – niespodziewanie pocałował mnie w policzek. Jak zwykle się zarumieniłam i wysiadłam. Steffi czekała już na mnie przy wejściu. Oddałam jej zeszyty.
- Dziękuje.
- Jak byś jeszcze czegoś potrzebowała, to mów.
- Dobrze.
- To był On? - chodziło jej o to, że mnie odwiózł.
- Tak .. przywozi mnie i odwozi.
- To rzadkie zjawisko, że przyjaciel ma czas, żeby codziennie odwozić przyjaciółkę – czy Ona coś sugerowała?
- Po prostu potem jedzie do pracy – weszliśmy do szkoły.
- Aha .. czyli jest starszy od Ciebie, tak?
- No tak .. ale nie tak dużo .. - wiedziałam, że Steffi czekała na ciąg dalszy – Ehh … ma 28 lat. Moja matka nie jest z tego powodu zadowolona. Powiedź mi .. czy to jest coś złego jeżeli przyjaciel jest starszy?
- Jasne, że nie. Twoja mama jest najwidoczniej przewrażliwiona. Najważniejsze, że miło spędzacie czas i się dogadujecie. Poza tym jesteś dorosła.
- Wiem … - szłyśmy wzdłuż korytarza i kątem oka widziałam jak Victoria i jej koleżaneczki się na mnie patrzyły. Gdybym była sama pewnie by podeszły.
- Masz z nimi na pieńku?
- Powiedźmy … po prostu .. znaleźli sobie kozła ofiarnego.
- Nie możesz im na to pozwolić. Muszą zobaczyć, że nie są bezkarne. Wiesz, że One są zdolne zrobić wszystko aby tylko dostać to czego chcą.
- Już się o tym przekonałam.
- Co masz na myśli? - zadzwonił dzwonek na lekcje i każda poszła w swoją stronę. Siedząc w ławce zastanawiałam się czy mogę jej zaufać. Wydawała się sympatyczną dziewczyną, ale od tak dawna nie rozmawiałam z innymi, że teraz miałam opory. Musiałam się przełamać. Czekałam na koniec zajęć, bo nie mogłam się doczekać aż znowu porozmawiam ze Steffi. Upragniony dzwonek. Wszyscy wyszli z klasy. Miałam czekać na Steffi. Tak się umówiłyśmy. Z daleka zobaczyłam idąca Victorie. Udałam, że jej nie widzę. Jednak podeszła do mnie i złapała za ramię.
- Co Ty sobie wyobrażasz?
- Słucham?
- Napuściłaś na nas tego kolesia. Gdyby nie Ty miała bym Go już w garści. Widać, że jest nadziany. Jeszcze raz mi przeszkodzisz, a mnie popamiętasz – powiedziała ciszej i odeszła. Akurat przyszła Steffi.
- Znowu Ci dokuczała?
- Nie .. tym razem ostrzegała – chciałam zmienić temat – To co? Idziemy na lunch?
- Tak, ale i tak wszystko mi opowiesz – poszłyśmy na stołówkę i kupiłyśmy jedzenie – A może zjemy na dworze? Co Ty na to?
- Dobry pomysł – wyszłyśmy na zewnątrz. Sama jakoś nigdy się nie odważyłam. Nie uśmiechało mi się stać tak samej jak kołek, a teraz było inaczej. Usiedliśmy na równo ściętym trawniku przy dębie – Miło tak na świeżym powietrzu.
- Tak …. no to opowiadaj. Mamy długą przerwę - może i faktycznie zwierze jej się z pomysłów Victorii. Zaczęłyśmy jeść i w tym czasie rozmawiałyśmy, a właściwie to ja mówiłam.
- Ehh … Victoria widziała jak ten mój przyjaciel ciągle mnie przywozi i w ogóle, więc wymyśliła, żebym ich poznała. Masz pojęcie? Powiedziała, że ma niezłą furę i jeżeli ja Go nie chcę to, żebym taka nie była i ją z nim poznała. Oczywiście odmówiłam.
- I co zrobiła?
- Jak wychodziłam … zaciągnęły mnie za krzaki i kazała, żeby mnie pilnowała, a sama poszła do niego. Już na mnie czekał na parkingu. Spławił ją i ''uwolnił'' mnie od nich.
- Nie mogę w to uwierzyć. Ona jest nienormalna. A teraz co od Ciebie chciała?
- Że ją popamiętam, ale się nią nie przejmuje. Jest mocna tylko w buzi – to nie była do końca prawda, ale nie chciałam jej tego mówić. Znowu przerwał nam dzwonek.
- To już moja ostatnia lekcja, a Twoja? - szliśmy w stronę uczelni.
- Ja mam jeszcze dwie. No to do jutra – pożegnaliśmy się i weszliśmy do swoich klas. Ten dzień był inny niż wszystkie wcześniejsze. Czas leciał bardzo szybko i pierwszy raz odkąd znam Michaela nie cieszyłam się, że niedługo Go zobaczę. Dlaczego nie mówi mi prawdy? O co tutaj chodzi? W końcu mogłam iść do domu. Podeszłam jeszcze do swojej szafki, zabrać potrzebne książki. Na szafce była kartka od dyrektorki, że mam przyjść pod wskazany gabinet. Nie zdziwiło mnie to, bo nauczyciele, czy też właśnie dyrektorka zostawiali uczniom takie wiadomości na szafkach, gdy nie mogli iść znaleźć. Bez żadnych obaw udałam się tam. Sala byłą pusta. Postanowiłam zaczekać. Ale zamiast dyrektorki wszedł jakiś koleś.
- Betty? - zapytał.
- Tak .. kim jesteś? Czekam na dyrektorkę – zamknął za sobą drzwi na klucz.
- Dzisiaj to ja jestem dyrektorką – podszedł do mnie – Posłuchaj mała. Jeszcze raz przeszkodzisz mojej siostrze, a mnie popamiętasz!
- Co? Ja nic nie zrobiłam – byłam przerażona.
- Zamknij się! O wszystkim wiem! Victoria zdobędzie Twojego ''kolegę'' czy Ci się to podoba, czy nie! Jasne?! Chyba nie chcesz do końca życia jeść przez słomkę, co?! - nie odpowiedziałam – Tak myślałem. Mądra decyzja – miał już odejść – I jeszcze coś. Jeżeli komuś powiesz o tej rozmowie .. już po Tobie – od kluczył drzwi. Rozejrzał się, czy nikt nie idzie i wyszedł. Strach mnie sparaliżował i nie mogłam wykonać żadnego ruchu. Co Oni ode mnie chcą? Napuściła na mnie swojego brata. Do czego Ona jeszcze się posunie. Bałam się, ale musiałam wyjść. Mike pewnie już na mnie czekał. Na korytarzu nikogo już nie było, więc wyszłam z budynku. Zobaczyłam auto Michaela i podeszłam do niego. Nie wsiadłam.
- Betty? Co się dzieje? Dlaczego nie wsiadasz? - opuścił szybę.
- Na pewno nie masz innych planów?
- Co do Ciebie? Oczywiście, że mam – uśmiechnął się.
- Nie o to mi chodziło.
- Wsiadaj już – nie chciał słyszeć sprzeciwu. W końcu wsiadłam – Jak tam zajęcia? - odpalił auto i ruszyliśmy.
- Normalnie … nic ciekawego się nie wydarzyło.
- Nie miałaś żadnych kłopotów? - oczywiście, że miałam, ale przecież Ci nie powiem.
- Nie … zabierasz mnie do siebie? - zmieniłam temat.
- Nom .. tam mam dla Ciebie niespodziankę – uśmiechnął się od ucha do ucha. Uśmiechnęłam się słabo. Też spoważniał – Na pewno wszystko ok?
- Na pewno – już nie poruszał tego tematu. Zajechaliśmy pod jego dom. Tak naprawdę dopiero teraz mogłam się przyjrzeć wnętrzu. Za pierwszym razem, gdy tutaj byłam była noc.
- Rozgość się. Chcesz coś do picia?
- Zdaje się na Ciebie – usiadłam na kanapie.
- O jaka odważna – uśmiechnął się łobuzersko – Żartowałem. Zrobię dla nas coś dobrego. Zaraz wracam – zniknął chyba w kuchni. Jak na faceta, to miał bardzo przytulnie urządzony dom. Rozglądałam się dookoła. Nagle za sobą i tuż przy uchu usłyszałam – Podoba Ci się? - odwróciłam się. Przez chwile patrzeliśmy sobie w oczy i nasze nosy prawie się stykały.
- T-tak – za jąkałam się – Masz tutaj bardzo ładnie.
- Dziękuje .. mnie też się podoba – usiadł przy mnie – Robię gorąco czekoladę. Lubisz?
- Jasne – jakoś ciężko mi się rozmawiało, a przecież wcześniej tak nie było. Zaczęło mnie krępować to, że patrzył się na mnie bez przerwy.
- Idę po Twój prezent. Nie ruszaj się stąd – pogroził w żartach palcem.
- Hehe dobrze.
- Grzeczna dziewczynka – poszedł schodami na górę. Parę minut później wrócił i kazał mi zamknąć oczy. Poczułam, że usiadł na swoje poprzednie miejscu – Już możesz otworzyć – otworzyłam. Trzymał w ręku telefon komórkowy. Nie wiedziałem co powiedzieć – Dla Ciebie – wręczył mi.
- Ale .. Mike … nie mogę tego przyjąć.
- Dlaczego nie? Dzięki temu będziemy mieli ze sobą kontakt i Twoja matka już nie będzie mówiła, że nie dzwoniłem i że mam Cie gdzieś.
- No .. to prawda.
- Więc .. przyjmujesz prezent? Proszę – zrobił słodkie oczka.
- Tak … robię to dla Ciebie.
- I dla siebie – przytulił mnie – Aha i jeszcze coś … wystarczy, że wciśniesz jedynkę i słuchawkę, a połączysz się z najważniejszym numerem.
- Czyli ..?
- Moim oczywiście – wyszczerzył się. Walnęłam Go poduszką – Ej … oj zapomniałem o czekoladzie. Zaraz wracam – pobiegł do kuchni. Był niemożliwy. Piętnaście minut później siedzieliśmy sobie i rozmawialiśmy. Mike potrafił mnie rozbawić. Zastanawiało mnie jedno … dlaczego co chwilę spoglądał na zegarek.
- Czekasz na kogoś? - w końcu zapytałam.
- Tak .. chce Ci kogoś przedstawić. Mam nadzieje, że się polubicie. Bardzo mi na tym zależy.
- Ale o kim mówisz?
- Niedługo ją poznasz – ją? Chyba nie chciał mi przedstawiać swojej dziewczyny. Nie byłam na to gotowa.
- Yhym … - prawie dopiłam swoją czekoladę i usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
- Pójdę otworzyć – poleciał do drzwi. Usłyszałam, że mnie woła, więc poszłam w tamtą stronę. Miałam racje. To była Ona.
- Miło mi Cie poznać – wyciągnęła dłoń w moją stronę. Uścisnęłam ją – Michael dużo mi o Tobie opowiadał i ciesze się, że mogę Cie w końcu poznać.
- Betty to jest …
- Przepraszam ja muszę już iść – zabrałam szybko swoje rzeczy.
- Ale .. poczekaj – chciał mnie zatrzymać.
- Mama nie wie gdzie jestem – wyszłam z domu i szybkim krokiem szłam chodnikiem. Na całe szczęście nie poszedł za mną. Nawet nie wzięłam swojego prezentu. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu .. w swoim pokoju. Weszłam do domu z prędkością światła i jeszcze szybciej w swoim pokoju. Położyłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Co się ze mną dzieje. Powinnam się cieszyć, że ma dziewczynę i jest szczęśliwy, ale nie mogłam. Odpowiedź była tylko jedna …. zakochałam się.

7 komentarzy:

  1. Oj no czemu uciekla? Przynajmniej nareszcie przyznala przed soba ze sie zakochala. A ta cala Victoria no co za tepak! Jak ja nie znosze takich osob. No chyba w snach zdobedzie Mike. Jestem pewna ze Mike jej wszystko wyjasni ale juz tak sie niemogee doczekac kiedy beda razem:) uwielbiam tego bloga jak i BG i uwielbiam twoj styl pisania:)
    Ps. Dawaj nastepna notke :)
    Pozdrawiam Michaelowa

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta Victoria to jest jakaś głupia... Super, że znowu dodajesz regularnie notki, bo ja już się nie mogę doczekać co będzie po ,, Byliśmy w stanie pokonać wszystko. Wierzyłam w to aż do pewnej chwili ..." ;)
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie no te [ta cała Viktoria to jakaś nienormalna jest gezess...:/ co do Betty to terzmnie wkurzył dziś ..co to kurna było co ..zwiew... nidała Mikowi dokończyć wyjaśnić tylko sru i już jej niema..oj Bertty, Betty...:roll:
    Jenn jak zwykle piekny rozdział..;D czekamna kolejne :D
    Buziaki ~dzwoneczek~

    OdpowiedzUsuń
  4. Victoria to jakaś masakra, tak jak cała jej rodzinka...
    Jak słodko, że Betty się zakochała! Mam nadzieję, że szybko się zejdzie z Michaelem, ż to będzie piękna i szczera miłość.
    Tylko kim jest ta dziewczyna? Może Elizabeth albo Diana... Mam nadzieję, że to któraś z nich, bo raczej z nimi Michael nie będzie...
    Ale, wszystko zależy od Ciebie. Rozdział świetny, do następnej notki :)
    Pozdr. Lolkaaa

    OdpowiedzUsuń
  5. Nowa notka :D

    Jak to dobrze wiedzieć, że Betty być może będzie miała przyjaciółkę. :) w końcu już dawno powinna ją mieć :D

    Co do tego "plastika" z jej szkoły. Zdenerwowała mnie i to porządnie. Jak można być tak tępym człowiekiem? Niech sobie odpuści Michaela bo nie ma u niego szans. Nie ukrywajmy tego :P

    Oj biedy nasz Mike. Musiał się nieźle zdziwić gdy Betty tak nagle uciekła. Tylko czemu za nią nie pobiegł? Czy on nie zauważył tego, że zrobiła to z zazdrości? :D

    Zakończenie najlepsze!!! W końcu nasza bohaterka przyznała się do swoich uczuć. :D no ile miałam na to czekać? Teraz tylko musisz jakoś rozwiązać sytuację między Michelem a Betty. :D bo jeszcze nam tam zwariuje z tej zazdrości. :P no i mam nadzieję, że tą kobietą nie jest jego dziewczyna... No tak nie okłamał by Betty. Mówił jej, że nie ma dziewczyny. No ale z nam ciebie i wiem, że lubisz zaskakiwać :P.

    Szybko pisz następna bo sie doczekać już nie moge. :D

    Edzia

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak zwykle świetna notka. :) Fajnie, że Betty w końcu przyznała się sama przed sobą, że się zakochała i w końcu przestała się okłamywać. No i nareszcie znalazła jakąś koleżankę, z którą może normalnie porozmawiać. Źle zrobiła, że uciekła, ale i tak wszystko musi się wyjaśnić. :D

    Pozdrawiam, Kamila.

    OdpowiedzUsuń
  7. Oświadczam, że przeczytałam i jużzabieram się za kometowanie :D
    Tak, wiem, że uwielbiasz moje "krótkie" kometarze :lol: :lol: :DD

    Cieszę się, że Betty ma w końcu jakąś NORMALNĄ koleżankę, któej może zaufać... Choć ja bym dmuchała na zimne... Boję się, że może się okazać taką samą pustą lalą jak tamte pokroju Victorii jak i ina sama...
    Ale mam nadzieję, że się mylę...

    No i cieszy mnie, że Betty się w końcu postawiła mamie. Brawo Betty ;)

    Ale mam nerwa na tą całą Victroię... No kurde... Co ona sobie wyobraża... Że może tak na naszą bohaterkę nasyłać brata? I co tym zyska.... Co chce tym udowodnić... Pff... Boże jak ja nie nawidzę takich ludzi co wysługują się kimś by zdobyć jeszcze większą przewagę.... :roll: :/

    A Betty zamiast powiedzieć Michaelowi o tym co się dzieje to oczywiście woli zataić problem i samemu sobie radzić.... Ja bym powiedziała chyba jakbym miała tak poważny problem... Chociaż... Sama nie wiem... Może i bym nie powiedziała....

    Hm.... astanawia mnie scena w parku... Kto to u daska mógł być... Na początku wydawało mi się, że może Betty pomyliła z kimś Mike'a przebranego... Ale potem jak przeczytałam to wiedziałam, że serio to był Mike... ale co to za dziewczyna.... Oczywiście Betty musiała zrobić scenę i wybiegła jak gÓpek i tyle się dowiedziałam kim ta laska jest :D
    Betty kurna :D Wracaj tam bo jestem ciekawa :D :lol: :lol: :D

    No i zazdroszczę tak przy okazji Bohaterce, że dostała od Majkola telefon komórkowy :)
    haha, rozbroił mnei tekst -
    cyt."- wystarczy, że wciśniesz jedynkę i słuchawkę, a połączysz się z najważniejszym numerem.
    - Czyli ..?
    - Moim oczywiście."

    :D Cały Mike :D

    A, i jeszcze jedno. Najważniejsze w sumie :D Betty przyznała przed sobą, że się zakochała w Michaelu :D
    No być nie może :D W szoku jestem, że się odważyła w końcu :P Teraz będę czekać jak się to uczucie będzie rozwijało :D

    Cóż. No Ty moje zdanie znasz. Więc co tu dużo pisać. Jak zawsze ciekawie i interesująco :)
    Czekam na ciąg dalszy i mam nadzieję, że w końcu się dowiem kim jest owa dziewczyna :P :D
    Pozdrawiam, BAD25.

    OdpowiedzUsuń