Tak jak obiecałam, dodaje notkę. Mam nadzieje, że się spodoba. Z góry przepraszam za błędy jeżeli są, ale nie miałam już czasu je sprawdzić i poprawić. Postaram się za tydzień wstawić notkę na Bad Girl. Zapraszam do czytania ;)
~~~~~~~~~~~~
Późnym wieczorem wróciłam z mamą
do domu. Bałam się jego reakcji. Mama to widziała. Mówiła, że
wszystko będzie dobrze i nie pozwoli mnie skrzywdzić. Ale co Ona
mogła. Jak będzie mnie broniła, to i jej się dostanie. Weszłyśmy
do domu pełne obaw. Okazało się, że ojciec śpi pijany.
Zachowywałyśmy się cicho, żeby Go nie obudzić. Poszłam do
siebie, a mama chciała trochę posprzątać ten bałagan, który
zostawił ojciec i jego towarzystwo. Mike puścił mi sygnał.
Zrozumiałam przez to, że chciał abym do niego oddzwoniła jak
mogę. Usiadłam na łóżku i wykręciłam do niego numer.
- Możesz rozmawiać? - odebrał od
razu.
- Tak. Właśnie wróciłyśmy do domu.
Jeszcze nie śpisz?
- Martwiłem się i musiałem usłyszeć,
że wszystko ok.
- Dziękuje, ale wszystko dobrze.
Ojciec śpi i już nikogo nie ma prócz nas.
- To dobrze. Dasz radę spotkać się
jutro?
- Raczej nie. Przepraszam.
- Nie musisz przepraszać. Rozumiem.
Jak będziesz mogła to dasz mi znać. I tak spotkamy się w
poniedziałek.
- Nie znudziło Ci się jeszcze to?
- Czyli co?
- No odwożenie i przywożenie mnie.
- Już o tym rozmawialiśmy ...
- Wiem, ale może teraz zmieniłeś
zdanie.
- Nigdy mi się to nie znudzi. Wiem, że
ciężko jest Ci w to uwierzyć, ale to prawda. Uwierz mi.
- Wierzę – porozmawialiśmy jeszcze
trochę i się pożegnaliśmy. Ehh .. nadal nie mogłam w to
uwierzyć, że Go znam. Jest tak wspaniałym człowiekiem, że aż
trudno w to uwierzyć. Szkoda, że mama tego nie widzi. Co On musi
zrobić aby zmieniła o nim zdanie? Wiedziałam, że był gotów
zrobić wiele, żeby tylko Go polubiła. Z takimi rozmyśleniami
zasnęłam. Około 4 nad ranem obudził mnie hałas w domu.
Otworzyłam oczy. Słyszałam wydzieranie się ojca i płacz mamy.
Znowu ją bił i krzyczał. To była moja wina. Wściekł się, że
uciekłam z domu i to mnie powinno się dostać, a nie mamie. Nawet
nie wiem kiedy zaczęłam płakać w poduszkę. Chciałam tam iść.
Zasłoniłam uszy, żeby tego nie słyszeć, ale zachowywał się tak
głośno, że to nic nie dało. Musiałam tam iść. Wstałam i
wyszłam z pokoju. Bałam się, ale już zdecydowałam. Weszłam do
ich sypialni. Mama leżała na podłodze, a On się nad nią
nachylał.
- Zostaw ją! - krzyknęłam. Odwrócił
się w moją stronę.
- Kogo my tu mamy – zaczął iść w
moją stronę – Ty dziwko! - uderzył mnie z otwartej dłoni w
twarz – Miałaś czekać w pokoju na mojego kumpla! Jesteś
nieposłuszna! Gdzie się szlajałaś?!
- Nigdzie. Pojechałam do mamy.
- Nie słuchasz się ojca?! To ja Cie
wychowałem!
- Rick .. daj jej spokój.
- Zamknij się! Mało dostałaś?!
- To uderz mnie, a nie Betty.
- Nie! Mamo!
- Idź do siebie – powiedziała do
mnie. Zrezygnowana wyszłam z sypialni. Wróciłam do siebie,
położyłam się do łóżka i zaczęłam płakać. Schowałam się
cała pod kołdrę, ale i tak słyszałam co z nią robił. Wymęczona
płaczem, zasnęłam.
~~~~~~~~~
Obudziłam się za sprawą okropnego
bólu głowy. Na moje nieszczęście leki przeciwbólowe były w
kuchni. Bałam się wyjść z pokoju. Poszłam do łazienki i
spojrzałam w odbicie lustra. Uderzył mnie z taką siłą, że
dzisiaj miałam ślad. Nie wiedziałam jak ja to wytłumaczę
Michaelowi. Nie jest głupi. I wiedziałam, że nie będzie łatwo.
Będąc w łazience, usłyszałam, że ktoś wszedł do pokoju. Nie
pewnie wychyliłam głowę za framugę. Na szczęście to była mama.
Wyszłam do niej. Wyglądałam okropnie. Podeszła do mnie i dotknęła
mojej twarzy.
- Boli?
- Trochę … bałam się, że Cie
zabije – przytuliłam się do niej.
- Cii .. najważniejsze, że Tobie nie
zrobił nic poważniejszego – odwzajemniła uścisk.
- Jak długo to jeszcze potrwa? Kiedy
się od niego uwolnimy?
- Nie mogę odpowiedzieć Ci na to
pytanie.
- Mamo …. - spojrzałam na nią –
Możemy odejść … wynieść się stąd ..
- Ale dokąd? Gdzie? Wszędzie nas
znajdzie, a wtedy będzie jeszcze gorzej .. przecież wiesz.
- … - nie byłam pewna, czy to
powiedzieć – Ja wiem kto może nam pomóc .. Michael … gdybym mu
powiedziała ..
- Nie! Masz mu nic nie mówić o
naszych rodzinnych sprawach, jasne?
- Czemu taka jesteś? Jeszcze nie
zauważyłaś, że Mike nie jest jakimś psycholem? Pomaga mi ..
gdyby nie On … dobrze wiesz co by mi zrobił kumpel ojca.
- Nie przekonasz mnie do niego. To są
pozory. Robi to wszystko po to, żebyś była za nim, a wtedy pokaże
swoją prawdziwą twarz.
- Nie prawda. Mówisz tak tylko, żebym
zerwała z nim kontakt. Ale ja i tak tego nie zrobię. Nie ważne co
wymyślisz … ja nie zmienię swojego zdania. Nie chce się z Tobą
kłócić, ale nie dajesz mi wyboru .. ja Go naprawdę lubię.
- Czy .. aby na pewno tylko Go lubisz?
- Coś sugerujesz?
- Dobrze wiesz o czym mówię.
- Jesteśmy tylko przyjaciółmi .. już
Ci przecież mówiłam.
- Mam nadzieje .. chociaż i tak nie
zaakceptuje tej przyjaźni.
- Szkoda … przykro mi z tego powodu.
Zostawisz mnie samą?
- Tak. Wzięłam wolne.
- Aha – nie bardzo mnie to
obchodziło. Popsuła mi humor tym co powiedziała. Wyszła.
Wyciągnęłam czyste ubrania i się w nie przebrałam. Zdążyłam
założyć bluzkę, gdy mój telefon zaczął dzwonić. W pierwszej
chwili myślałam, że to Mike, bo tylko On miał mój numer.
Spojrzałam na wyświetlacz. Zdziwiłam się, bo nie znałam tego
numeru. Niepewnie odebrałam.
- Halo?
- Betty? Cześć. To ja, Steffi.
- Steffi? Skąd masz mój numer?
- Zapomniałaś? Ostatnio wymieniłyśmy
się numerami.
- No tak .. przepraszam, ale dużo na
głowie i wyleciało mi z głowy. W jakiej sprawie dzwonisz?
- Nic się nie stało. Dzwonię w
sprawie naszego referatu. Może byś dzisiaj przyszła do mnie i
byśmy zaczęły. Co Ty na to?
- No nie wiem – podrapałam się po
głowie.
- Nie daj się prosić. Mam pomysł ..
zapytaj się mamy i oddzwonisz do mnie, ok?
- … ok – rozłączyłam się.
Wzięłam głęboki wdech i wyszłam z pokoju. Zajrzałam do sypialni
mamy. Na szczęście nie musiałam jej długo szukać, bo siedziała
na łóżku – Mamo?
- Tak?
- Dzwoniła do mnie koleżanka z
uczelni i … zaprosiła mnie do siebie. Mamy pisać wspólnie
referat i dzisiaj byśmy zaczęły.
- A na pewno nie chcesz pojechać do
niego?
- Mamo .. dlaczego mi nie wierzysz?
- Bo nie przypominam sobie, żebyś
miała jakąś koleżankę.
- No właśnie .. nie miałam, ale
teraz mam. Powinnaś się cieszyć.
- Cieszę się z tego, ale wiem też,
że mogłaś ją wymyślić aby pojechać do niego.
- Jeżeli bym chciała pojechać do
Michaela, to bym nie kłamała, bo nie zabronisz mi się z nim
spotykać – spojrzała się na mnie zaskoczona – Dobrze słyszysz,
mamo. Rozumiem, że mogę pójść do Steffi?
- Tak … o której wrócisz? I co
powiesz ojcu?
- Pewnie wieczorem, bo mamy dużo do
pisania. Myślałam, że Go nie ma w domu. Chyba .. muszę mu
powiedzieć prawdę. Pójdę się przygotować – wróciłam do
swojego pokoju. Wybrałam numer do Steffi. Powiedziała, że jednak
przyjdą. Zapisałam jej adres, który mi podała. Spakowałam
wszystkie potrzebne rzeczy do torby. Sprawdziłam jeszcze, czy
niczego nie zapomniałam. W ostatniej chwili przypomniało mi się,
że przecież mam ślad po tym uderzeniu. Szybko poszłam do łazienki
i obejrzałam dokładnie twarz – A niech to .. i co teraz? -
zaczęłam się rozglądać po łazience. Dostrzegłam delikatny
podkład – Musi się udać – zaczęłam nakładać cienką
warstwę. Po paru minutach skończyłam – Na szczęście nie wdać
– wzięłam swoje rzeczy i zeszłam na dół. Natknęłam się na
ojca.
- Wybierasz się gdzieś? - podszedł
do mnie.
- Do .. do koleżanki … mamy do
napisania wspólny referat.
- Do koleżanki? - przyglądał mi się
uważnie – A ta koleżanka nie jest przypadkiem chłoptasiem? -
chciałam zaprzeczyć. Złapał mnie za brodę i ścisnął – Od
kiedy malujesz się dla koleżanki?
- Musiałam .. żeby nie było widać
siniaka .. - powiedziałam to niepewnie.
- Zaraz będziesz miała kolejny ..
- Zostaw ją! - uniosła głos mama i
zeszła na dół – Daj jej się uczyć. Idzie do koleżanki odrobić
lekcje. Idź Betty – puścił mnie. Opuściłam głowę i wyszłam
z domu. Miałam nadzieje, że nic jej za to nie zrobi. Poszłam na
przystanek autobusowy. Po dwudziestu minutach byłam przed domem
Steffi. Podeszłam do drzwi i zapukałam. Drzwi się otworzyły.
- Nareszcie jesteś – wpuściła mnie
do środka – Chcesz coś do picia?
- Nie, dzięki. Jesteś sama?
- Tak .. rodzice i brat pojechali do
dziadków. Będą wieczorem i mamy cały dom dla siebie –
uśmiechnęła się - Może rozłożymy się z rzeczami w salonie?
- Jak Ci wygodnie – poszłam za nią
do salonu i usiadłam na kanapie.
- Jesteś smutna? Coś się stało?
- A wiesz .. takie tam kłopoty domowe
.. norma.
- Rozumiem .. kto ich nie ma heh. To
co? Zaczynamy?
- Tak .. tylko od czego? - Steffi miała
kilka informacji i Michaelu. Byłam ciekawa, czy są prawdziwe. Nie
mogłam przecież jej powiedzieć, że niedługo będę miała
informacje od samego źródła. Ustaliłyśmy, że dzisiaj nie
zaczniemy pisać tego referatu, tylko najpierw posegregujemy
wszystkie informacje po kolei. Zeszło nam do 18 i resztę czasu
poświęciłyśmy na rozmowie. Po pół godzinie wrócił jej brat,
Evan. Bez rodziców. Zobaczył, że jestem i dosiadł się do nas.
Mało się odzywał, tylko się na mnie gapił. Chciałam jak
najszybciej wyjść – Steffi? Ja już pójdę.
- Tak szybko? Zostań jeszcze trochę.
- Zanim dojadę do domu …
- Evan Cie odwiezie, prawda? - zwróciła
się do niego.
- Z przyjemnością. Nie ma problemu.
- Widzisz .. już masz załatwiony
transport.
- Nie będę robiła problemu .. - i
jak na zawołanie, ktoś zaczął do mnie dzwonić – Przepraszam ..
muszę odebrać – odebrałam – Tak?
- Cześć Betty. Nie przeszkadzam? - to
była druga osoba, która znała mój numer.
- Cześć Mike. Jestem u koleżanki,
ale zaraz będę wracała do domu.
- Przyjadę po Ciebie.
- Ale ..
- Poczekam w aucie. Podaj mi adres –
westchnęłam i podałam mu adres Steffi – Będę za pół godzinki
– rozłączył się.
- To był Twój przyjaciel? - zapytała.
- Tak .. za pół godziny po mnie
przyjedzie.
- Ale po co ma robić sobie kłopot. Ja
bym Cie odwiózł – powiedział.
- Już Pan nie musi – Steffi się
zdziwiła, że mówię mu na Pan.
- Już mówiłem, żebyś mówiła mi
po imieniu – niedobrze mi się robiło od tej jego grzeczności, a
tak naprawdę wiedziałam jaki jest.
- Jest Pan moim nauczycielem, a nie
kolegą. Steffi .. będę się pomału szykowała – zaczęłam
chować swoje rzeczy do torby. Równo o 19, dostałam sms'a od
Michaela, że już czeka – Do jutra Steffi – pożegnałam się z
nią i już miałam wychodzić.
- Odprowadzę Cie – zaproponował.
- Nie trzeba … - nie słuchał i
otworzył mi drzwi. Wyszedł za mną i zamknął drzwi. Szłam
szybkim krokiem w stronę auta.
- Gdzie się tak spieszysz? Poczekaj –
zatrzymał mnie.
- Nie mam czasu.
- Znowu się opierasz? I po co? I tak
będziesz moja – głupio się uśmiechnął.
- Chciałbyś – wyrwałam mu się i
wsiadłam do auta – Cześć – pocałowałam Go w policzek na
przywitanie. Miałam nadzieje, że nie widział tego zdarzenia.
- Co to było? - od razu zapytał.
- Co masz na myśli?
- Dobrze wiesz – patrzył się na
mnie poważnie.
- Nic … możemy już jechać?
- To był On? To On jest tym
nauczycielem?
- Mike .. daj spokój ..
- Jak mam dać spokój, gdy byłem
świadkiem tego jak Cie traktuje.
- To nic takiego … zwykła wymiana
zdań .. naprawdę. Nic mi nie zrobił.
- Niech by tylko spróbował Cie tknąć
– zacisnął zęby – Nie dopuszczę do tego .. możesz być pewna
– dotknął mojego policzka.
- Jestem – patrzyłam mu w oczy –
Dziękuje, że się o mnie troszczysz.
- Jestem Twoim przyjacielem. Zawsze
możesz na mnie liczyć i polegać. Jeżeli będziesz miała jakieś
z nim problemy, powiedź mi o tym.
- Żebyś Go pobił? - lekko się
uśmiechnęłam.
- Delikatnie mówiąc – też się
uśmiechnął – No to jedziemy – uruchomił samochód –
Rozumiem, że prosto do domu .. - bardziej stwierdził.
- Tak szczerze mówiąc, to nie
powiedziałam mamie dokładnie, o której będę – spojrzał się
na mnie, a po chwili się szeroko uśmiechnął.
- Naprawdę? W takim razie spędzimy
ten czas razem. Chyba nie masz nic przeciwko?
- Czy ja wiem – udałam, że myślę
– Raczej nie … mam nadzieje, że nie będę żałowała.
- Postaram się abyś nie żałowała.
I przy okazji przeprowadzisz ze mną wywiad.
- Hmm?
- Bo po to się spotkałaś dzisiaj ze
Steffi. Pisałyście referat.
- Pisałyśmy to za dużo powiedziane.
Steffi miała kilka informacji o Tobie, ale nie byłam pewna, czy są
prawdziwe.
- Masz racje .. nie warto wierzyć we
wszystko co piszą albo mówią. Mam pomysł .. pojedziemy do mnie,
zrobię coś do jedzenia i opowiem Ci o sobie, zgoda?
- Ok, ale nie dłużej niż dwie
godziny.
- Umowa stoi – po chwili dotarło to
co powiedział.
- Chwila .. chyba nie chcesz mi
powiedzieć, że Ty będziesz gotował.
- Wątpisz w mój talent kulinarny?
- Hehe nie, ale nie za dużo umiesz?
Ciągle mnie zaskakujesz.
- O to chodziło – zatrzymał się na
podjeździe i otworzył mi drzwi. Weszliśmy do domu – Usiądź
sobie, a ja pójdę coś raz dwa przygotować dla nas.
- A co takiego będziesz robił?
- Niespodzianka – wyszczerzył się i
zniknął w kuchni. Ja w tym czasie wyciągnęłam gruby zeszyt, w
którym zapisywałam wszystko co jest związane z referatem.
Pozostało mi czekać na Michaela.
- Może Ci pomóc? - powiedziałam
głośniej, żeby usłyszał.
- Poradzę sobie – po piętnastu
minutach wrócił z dwoma talerzami – Lubisz sushi?
- Nie wiem .. nie miałam okazji
spróbować.
- To teraz masz – postawił jeden
talerz przede mną i usiadł koło mnie.
- Sam to zrobiłeś? - patrzyłam się
na niego ze zdziwieniem.
- Oczywiście .. dziwi Cie to?
- Trochę – spróbowałam – Mmm …
pyszne.
- Uff .. a już się bałem, że nie
będzie Ci smakowało
- Pewne obawy miałam, ale musiałam
spróbować.
- No wiesz ..
- Oj żartowałam. Jest bardzo smaczne.
- Ciesze się. Może w tym czasie
zaczniemy ten referat?
- Czemu nie – Mike zaczął mi
opowiadać po kolei wszystko o sobie, a ja zapisywałam. Postanowiłam
nie pisać o jego prywatnych sprawach. Czułam, że nie do końca
mówił mi wszystko, ale nie chciałam dopytywać. Gdy mówił o
swoim dzieciństwie, był smutny. Przerwałam – Mikey? Nie musimy
dzisiaj kończyć. Mamy jeszcze czas.
- Mogę mówić .. - odłożyłam
zeszyt i długopis.
- Nie zmuszaj się. I tak mam dużo
napisane.
- Na pewno?
- Tak.
- No dobrze. Zaniosę talerze do kuchni
– wstał i poszedł z talerzami do kuchni. Ja schowałam już
zeszyt do torby. Wrócił do salonu.
- Powinnam już wracać do domu.
- Szkoda – nadal był smutny.
Podeszłam do niego i się przytuliłam – Lepiej – lekko się
uśmiechnął – Już tęsknię i nie mogę się doczekać jutra.
- Oj tam. Nie przesadzaj .. jeździ
stąd jakiś autobus?
- Autobus? Chyba żartujesz. Odwiozę
Cie. Nie będziesz jeździła autobusem o tej godzinie.
- Nawet nie próbuje protestować.
- I bardzo dobrze – uśmiechnął się
– Gotowa?
- Tak. Możemy jechać – wyszliśmy z
domu. Mike jak zawsze nie zatrzymał się przed moim domem, tylko
wcześniej. Umówiliśmy się na jutro, bo miał po mnie przyjechać.
Chciałam już wysiąść, ale w ostatniej chwili zobaczyłam idącego
ojca w naszą stronę. Poczekałam aż się oddali.
- W porządku? - zapytał.
- Tak – ojca nie było już widać –
Do jutra, Mike – otworzyłam drzwi.
- Do zobaczenia – poczekał aż
weszłam do domu i odjechał.
- W końcu jesteś – to była mama –
I jak było u koleżanki?
- Dobrze .. jeszcze nie skończyliśmy
z referatem, ale dobrze nam idzie. Mogę iść do siebie?
- Zrobić Ci coś do jedzenia?
- Jadłam u Steffi – skłamałam –
Pójdę już – poszłam do swojego pokoju. Przeczytałam jeszcze to
co napisałam u Michaela – I będę musiała to wszystko przerobić
– przygotowałam się na jutro, przebrałam się i położyłam.
Mike jak zawsze napisał do mnie sms'a ''Dobranoc :)''. Odpisałam mu
to samo. Leżałam tak chwile. Gdy byłam u Michaela, starałam się
nie myśleć o tym co do niego czułam, dlatego zachowywałam się w
miarę normalnie. Ale za każdym razem, gdy był blisko, czułam jak
moje serce przyspiesza i nie umiałam nad tym zapanować. W takich
chwilach bałam się, że się wygadam i dowie się o wszystkim. Nie
mógł się dowiedzieć. Nigdy.
Właśnie nie! Mike musi się dowiedzieć, wyznać jej miłość, pocałować i będzie happy endzik!! ;-) a tak na poważnie, to super, jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńCzekam na next. Lolkaaa
Wiola, przeczytalam ;-)
OdpowiedzUsuńJak zawsze notka świetna . Wkurza mnie zachowanie ojca Betty.. To tyran a nie ojciec... Boze kochany..
Hahaha, sushi u Michaela :-D
Czemu ten tekst brzmi znajomo :-D az sie uśmiechnelam :-P
Swoja droga z Michaela niezły kucharzjest :-P kto by pomyslal :-D
No i nie moge sie doczekac jak bedzie ten referat wygladal ;-)
Czekam na kolejna notke i pozdrawiam, BAD25
Ciekawa notka...oby tak dalej.
OdpowiedzUsuńMichaelowa.
Bardzo fajna notka :D szkoda tylko że ojciec Betty jest jeszcze gorszy niz Rose w Bad Girl ;p hahaha
OdpowiedzUsuńJuz nie moge dłużej czekać na Bad Girl więc pisz szybciutko! Prooooszeee ;-; ;*
Zuzia
Nie nooo kurr..... czy matka Betty dobrze się czuje ...no prosze...jak długo można zgadzać się na takie traktowane ..no żesz kur..mać...przeciez póki Same nie powiedzą komuś , nie poproszą o pomoc to nic się nie zmieni ludzieeeee...gezesss...:roll: Za każdym razem jak czytam co ten pseudo tatuś wyprawia to nóż mi się w kieszeni otwiera...:/ a te dwie kupki nieszcześcia na to dają przywolenie no masakra..... a przeciez wystarczy jedno słowo , jeden gest a Michael im pomoże ....eh Boże...mam nadzieje że wkońcu pójąd po rozum do głowy i przerwą ten zaklęty krąg... Co do uczuć to też nie rozumiem Betty przecież to widać z daleka że Mike ją kocha , bo inaczej az tak bardzo by o Nią nie zabiegał ...przecież to logiczne...
OdpowiedzUsuńJenn kochana świetnie piszesz , czekam nakolejne wrzutki...:D
Buziaczki :**************************************** Dzwoneczek
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSuper, że powróciłaś Wiola!
OdpowiedzUsuńOby tak dalej. Notka jak zawsze świetna, bardzo mi szkoda Betty i jej mamy, ale mam nadzieję, że już niedługo uwolnią się od tego psychopaty Ricka oraz że uczucie pomiędzy Betty a Michaelem się rozwinie.
Czekam na next.
Pozdrawiam K@te. :)
Notka, super fajnie, że wróciłaś, oczywiście będę wpadał, i niech coś się w końcu rozwinie między Betty a Mickeyem.
OdpowiedzUsuńŻyczę ci dużo weny i pozdrawiam.
Michael.
P.S Jeśli byś chciała to zapraszam na mojego nowego bloga http://another-story-of-michael-jackson.blogspot.com/