sobota, 2 kwietnia 2016

Chapter 37

Witajcie kochani.
No i w końcu dodałam nową notkę. Trochę nadrobiłam na Bad Girl, ale nie mogę teraz zaniedbać TLISU, wiec postaram się dodawać na przemian tak jak miałam to w planach od początku. No to chyba tyle. Zapraszam do czytania ;)


~~~~~~

Rozpoczął się nowy tydzień. Miałam nadzieje, że po weekendzie wszyscy już zapomnieli co zrobiła Victoria i znaleźli sobie inny temat. Nawet nie wiedziałam jak bardzo się myliłam. Owszem znaleźli inny, ale też dotyczący mnie. Weszłam do budynku pięć minut przed pierwszą lekcją. Zabrałam potrzebne podręczniki z szafki. Gdy ją zamykałam zauważyłam coś pod nogami. Sięgnęłam po kartkę. Znowu to zrobiła. Tylko tym razem na zdjęciu byłam sama w skąpej bieliźnie. Podany był mój numer, żeby chętnie na szybki i tani numerek dzwonili. Rozejrzałam się po korytarzu. Prawie wszyscy się na mnie gapili. Zgniotłam kartkę i wyrzuciłam do śmieci. Ale co z tego, jeżeli każdy ją dostał. Było mi przykro, ale nie dałam po sobie poznać. Poszłam na dzwonku do sali, zajęłam swoje miejsce i udałam jak by ta sytuacja nie miała miejsca. Najchętniej to bym nie wychodziła na przerwę, ale nie wolno nam przebywać w klasach. Wiedziałam, że się na mnie gapią. Nie miałam w nikim oparcia i nie miałam się komu wygadać. Było mi strasznie źle i nie wiedziałam co już robić. Podeszła do mnie Victoria ze swoją bandą.
- I co? - głupio się uśmiechała.
- Daj mi spokój.
- Nie podoba Ci się? Zrobiłam Ci reklamę i liczę na połowę zysków jakie zarobisz.
- Sobie powinnaś zrobić takie ulotki.
- Viki nie sądzę, żeby dużo zarobiła.
- Bez obaw. Będzie miała tylu klientów, że będzie brała dwóch naraz – wszystkie zaczęły się śmiać, a ja miałam łzy w oczach.
- Ojej zaraz się rozpłaczę.
- Nie wiedziałam, że tanie dziwki też płaczą – chciałam je wyminąć, ale mi nie pozwoliły – Dokąd to? - jedna z nich przybliżyła się i powąchała.
- Ona cuchnie. Pewnie już miała kilku i teraz chce się umyć, żeby nie było reklamacji.
- Tylko, żeby nie zarazili się jakimś syfem – One się śmiały, a ja płakałam. Już nie mogłam dłużej powstrzymać łez.
- Dajcie jej spokój! - nagle u mego boku zjawiła się Steffi – Słyszałyście?!
- O następna przyszła – Victoria nie miała zamiaru przestać.
- Jesteście chore! Nie macie prawa tak ją traktować! Pieprzone plastiki!
- Ej! Uważaj co mówisz! Chyba nie chcesz mieć też z nami na pieńku.
- I tak się was nie boję, a Betty macie zostawić w spokoju! - wykorzystałam to i po prostu uciekłam z płaczem. Wybiegłam na dwór i biegłam przed siebie prosto do domu. Jakimś cudem udało mi się otworzyć drzwi. Cieszyłam się, że nikogo nie było o tej godzinie w domu. Pobiegłam na górę do sypialni, walnęłam się na łóżko i płakałam w poduszkę. Nie mogłam się uspokoić. Dlaczego One tak mnie nienawidzą. Nic im nigdy nie zrobiłam. Zaskoczyła mnie Steffi. Tylko Ona jako jedyna stanęła w mojej obronie. Inni tylko się gapili jak zwykle. Nie chciałam już tam nigdy wracać. Usłyszałam dzwoniący telefon. Wyciągnęłam z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz. Nie znałam tego numeru, ale odebrałam.
- Halo?
- Witaj piękna. Widziałem Twoją ofertę. Gdzie się spotkamy? - nie wierzyłam własnym uszom. Od razu się rozłączyłam i bardziej rozpłakałam. Po chwili kolejny telefon z innego numeru. Nie wiem dlaczego, ale odebrałam.
- Ile bierzesz za godzinę i jakie usługi oferujesz? - też się rozłączyłam. Co parę minut ktoś dzwonił, ale nie odbierałam. Po dwudziestym telefonie wyłączyłam telefon. Od tego wszystkiego i płaczu, zasnęłam.
Usłyszałam coś. Otworzyłam oczy. To Michael rozmawiał z mamą. Nie słyszałam o czym. Leżałam plecami do drzwi. Zamknęłam oczy udając, że śpię, bo ktoś wszedł do pokoju.
- Kochanie? - usiadł na łóżku za mną – Śpisz? - nie odpowiedziałam. Westchnął i wyszedł. Chciałam się do niego przytulić. Potrzebowałam tego, ale nie chciałam aby zobaczył, że płakałam. Usiadłam i spojrzałam na zegarek. No tak już wieczór. Przespałam cały dzień. W głowie mi trochę szumiało. Poszłam do łazienki i przemyłam twarz. I tak było widać, że płakałam. Zrobiłam delikatny makijaż, żeby zakryć czerwone oczy. Zeszłam na dół – O wstałaś – podszedł do mnie – Byłem u Ciebie przed chwilą.
- Głowa mnie bolała i musiałam się położyć.
- Lepiej już? - dotknął mojego policzka. Po chwili wtuliłam się w niego – Wszystko w porządku?
- Tak. Jeszcze trochę boli, ale przejdzie.
- A powiesz prawdę? - odkleiłam się od niego i spojrzałam.
- O czym mówisz? - wyminęłam Go i poszłam do kuchni napić się soku. Poszedł za mną.
- Byłem po Ciebie, ale Steffi powiedziała ..
- Co Ci powiedziała? - spojrzałam na niego.
- Że wyszłaś po pierwszej lekcji – ale się wystraszyłam, że mu wygadała.
- Już mówiłam. Głowa mnie okropnie bolała i wróciłam do domu
- No dobrze, a czemu nie odbierałaś? Dzwoniłem od południa.
- To jakieś przesłuchanie? - odstawiłam szklankę i chciałam już wyjść z kuchni, ale zatrzymał mnie.
- Po prostu się martwiłem. Co się dzieje? - patrzył mi w oczy, a ja miałam straszne wyrzuty sumienia, że tak Go okłamuje. Znowu.
- Ehh .. rozładował mi się telefon, a potem zasnęłam i nie zdążyłam Go podłączyć.
- Rozumiem. Nie chciałem tak na Ciebie naskoczyć – dał mi buziaka – A tak w ogóle to strasznie się stęskniłem – przytulił mnie.
- Ja tak samo. Wiesz .. pójdę się przebrać w piżamę i się już położę.
- A kolacja? - w kuchni zjawiła się mama.
- Nie jestem głodna – poszłam na górę, przebrałam się i położyłam. Chciałam jak najszybciej zasnąć, ale nie mogłam. Po około pół godzinie przyszedł Mike. Wziął prysznic i położył się. Po chwili jednak wstał. Okrążył łóżko. Otworzyłam jedno oko i spojrzałam na niego. Jak zwykle mogłam podziwiać jego gołą klatę, bo na moje szczęście nie ubierał góry piżamy. Sięgnął po mój telefon. Nagle się zerwałam – Co robisz?
- Nic. Chcę Go naładować – jednak zanim włączył Go do ładowarki spróbował włączyć. Wiedziałam, że się włączy. W końcu to ja Go wyłączyłam celowo. Gdy telefon się włączył, spojrzał na mnie – Przecież jest naładowany.
- Tak? - udawałam chyba głupszą niż jestem.
- Tak – patrzył na mnie poważnym wzrokiem – Powiem Ci więcej. Jest sześćdziesiąt nieodebranych połączeń .. w tym dwanaście moich. Możesz mi to wyjaśnić?
- Myślałam, że rozładował, bo ..
- Przestań! - wydarł się – Chce usłyszeć prawdę! Co to są za numery?! Każdy jest inny!
- Nie krzycz …
- A dziwisz mi się?! Myślisz, że jestem głupi?! Udajesz, że śpisz, tylko dlatego, żeby ze mną nie rozmawiać!
- To nie tak …
- Powiesz mi o co tutaj chodzi, czy dalej będziesz kręciła?! - jeszcze nigdy nie widziałam Go tak wściekłego. Ale nie dziwiłam mu się. Nagle mój telefon zaczął dzwonić. Serce podskoczyło mi do gardła.
- Odbiorę ..
- Na pewno – odebrał – Słucham? - wiedziałam co usłyszy i bałam się tego. Jego reakcji tak samo – Coś Ty powiedział?! Zadzwoń jeszcze raz, a przysięgam, że Cie znajdę i urwę Ci łeb! - zakończył połączenie i patrzył na mnie wściekłym wzrokiem.
- Mike …
- Wiesz kto dzwonił?! Twój klient! Pytaj się kiedy masz wolny termin, bo podobno jesteś rozrywana na wszystkie strony!
- Proszę nie krzycz – chciało mi się płakać, gdy widziałam Go tak złego.
- To dlatego zerwałaś się z zajęć pod pretekstem bólu głowy, żeby się z nimi spotkać?! - myślałam, że się przesłyszałam.
- Jak śmiesz .. - wstałam i stanęłam naprzeciw niego – Nigdy Cie nie zdradziłam. Dobrze o tym wiesz.
- A jaką mam pewność! Ciągle mnie okłamujesz! Chociaż obiecałaś być szczera! Spotkałaś się z nimi?!
- Jeżeli uważasz mnie za dziwkę, to nie mamy o czym gadać! Zresztą jak wszyscy! - rozpłakałam się i wybiegłam z sypialni.
- Masz tutaj wracać! - wybiegł za mną. Po raz pierwszy się Go bałam. Przypomniał mi się obraz ojca. Też się tak wściekał, gdy mnie gonił. Wparowałam do pokoju mamy.
- Boże .. co się stało? - przytuliłam się do niej – Co się tam dzieje? Słychać Was w całym domu.
- Wracaj do sypialni! Jeszcze nie skończyłem!
- Chwileczkę – puściła mnie i podeszła do niego – Co to za ton? Nie masz prawa tak się odzywać do mojej córki, zrozumiano? Nie widzisz, że się Ciebie boi?
- Nic jej nie zrobię.
- Będzie spała dzisiaj ze mną i jak ochłoniesz, to na spokojnie porozmawiacie. A teraz idź spać. A i Michael … chyba nie chcesz, żebym zmieniła o Tobie zdanie? - zamknęła drzwi. Położyła się i mnie przytuliła – Ćśśś … nie bój się. Nic Ci nie zrobi … po prostu się zdenerwował, ale nie powinien wyładowywać się na Tobie.
- Miał prawo … bo to moja wina – powiedziałam przez płacz.
- Aż tak gwałtownie nie musiał reagować – gdyby tylko wiedziała o co poszło. Po chwili zasnęłam.

~~~~~~

- Betty .. wstawaj … jest po 7:00. Nie zdążysz na zajęcia.
- Nie idę dzisiaj.
- Jak to? - usiadła obok mnie na łóżku – Źle się czujesz? - dotknęła mojego czoła – Gorączki nie masz.
- Nie dam rady dzisiaj. Jak raz nie pójdę nic się nie stanie.
- Skoro tak .. ja idę zaraz do pracy.
- Ok – zamknęłam oczy i dalej spałam. Usłyszałam, tylko jak wyszła z pokoju. Po paru minutach wróciła.
- Betty? Michael na Ciebie czeka.
- Powiedź mu, że zostaje w domu – znowu zostałam sama w pokoju, ale nie na długo. Drzwi znowu się otworzyły – Mamo mówiłam Ci, że …
- To ja – usłyszałam jego głos i odwróciłam się – Dlaczego nie jedziesz dzisiaj na uczelnię?
- Bo nie mam ochoty. Chce zostać sama.
- Chce porozmawiać ..
- Z dziwką?
- Nigdy tak nie powiedziałem – chciał podejść.
- Wyjdź! - chwilę na mnie patrzył i wyszedł. Zawiódł mnie. Jak mógł tak o mnie pomyśleć. Gdybym powiedziała mu prawdę pewnie tak by się nie zachował, ale to Go nie usprawiedliwia. Wiedział co przechodziłam w domu. Jaki horror każdego dnia. Wiedział, że się przestraszę. Przez chwilę wszystko przestało mieć dla mnie sens. Nie dość, że byłam gnębiona, to Michael miał o mnie najgorsze zdanie. Nie chciało mi się w ogóle wstawać. Poza tym po co.

~~~~~~

Minął tydzień, a ja wciąż nie wyszłam z pokoju. Mama i Michael martwili się o mnie i pytali co się stało. Ale nie chciałam im mówić. Nie miałam siły. Zresztą co by to zmieniło. Ktoś wszedł.
- Betty … - poznałam głos Niny.
- Co tutaj robisz? - usiała przy mnie.
- Mike do mnie zadzwonił i powiedział, że nie jest z Tobą najlepiej.
- Jak zwykle przesadza.
- Raczej miał rację. Mówił, że nie chodzisz na zajęcia i tylko leżysz w łóżku. Masz mi powiedzieć co się dzieje – znowu mi się przypomniało co zrobiły te plastiki.
- Nie mogę ..
- Nawet nie chce tego słyszeć. Nigdy tak się nie zachowujesz.
- Mam zadzwonić po lekarza?
- Co? Nie!
- Więc gadaj – wiedziałam, że nie mam wyjścia. Nina nigdy nie odpuszczała.
- Ehh ….. bo chodzi o Victorię i jej koleżanki ..
- Masz na myśli te plastiki? - pokiwałam twierdząco głową – Co zrobiły? - opowiedziałam jej wszystko ze szczegółami co zrobiła tym razem Victoria. Było w szoku – A to szmata! - wstała i zaczęła chodzić nerwowo po pokoju.
- Tylko nie mów mamie i Michaelowi.
- Masz rację. Nie powiem, bo to Ty masz im powiedzieć całą prawdę.
- Ale nie chcę.
- A mnie to obchodzi! I dlaczego do cholery nie wyjaśniłaś tego Michaelowi? Nie dziw się, że był taki wściekły.
- Bałam się, że zrobi coś głupiego.
- On nie zrobi, bo to ja się do niej przejdę.
- Nie! Nie możesz tego zrobić.
- Mogę i zaraz to zrobię. Ta suka zapłaci mi za to – wyszła wściekła z pokoju. Wiedziałam, że tak będzie dlatego nie chciałam jej powiedzieć. Opadłam na poduszki i złapałam się za głowę. No to teraz się zacznie. Miałam nadzieje, że Nina nie zrobi czegoś głupiego, ale była tak wściekła, że wszystkiego można się było po niej spodziewać. Zamyśliłam się i nawet nie wiedziałam kiedy wszedł Mike.
- Mogę? Chcę pogadać – spojrzałam tylko na niego – A tak w ogóle, to dlaczego Nina wyszła taka wściekła?
- Powiedziałam jej prawdę. Usiądź – usiadł – Nie wiem, czy mi uwierzysz, ale żałuje, że od razu nie powiedziałam Ci o co chodzi.
- Poczekaj … chciałem Cie przeprosić za moje zachowanie. Nigdy bym Cie nie skrzywdził, wiesz o tym przecież. Zdenerwowałem się – opuścił głowę.
- Wiem … ehh … przyszedł czas na powiedzenie prawdy .. chociaż nie jest łatwa – złapał mnie za łapkę, żeby dodać mi otuchy. Było mi strasznie ciężko, ale powiedziałam mu całą prawdę co zrobiła Victoria. Widziałam, że się zdenerwował.
- Dlaczego od razu mi nie powiedziałaś? Coś bym poradził i dała by Ci spokój. Gdyby nie była kobietą … - nie dokończył, ale się domyślałam.
- Nie znasz jej … nie wiesz jaka jest.
- To do niej poszła Nina.
- Tak i mam nadzieje, że jej nie zabije.
- Jak by co wynajmę jej najlepszego adwokata. Obiecaj mi, ale teraz tak na poważnie, że powiesz mi jeżeli znowu coś zrobi, dobrze?
- Eh .. dobrze .. postaram się – przytulił mnie. Brakowało mi tego jak nie wiem.
- Zmieniłem Ci numer telefonu, żeby te palanty już nie dzwoniły.
- Dziękuje i nie znam ich.
- Wiem kochanie. Zazdrość mną kierowała, bo wiem, że nic Cie z nimi nie łączy – ulżyło mi i się ucieszyłam, że powiedziałam mu o wszystkim. Następnym razem od razu mu powiem. Chociaż mam nadzieje, że nie będzie takiej potrzeby.


4 komentarze:

  1. Jestem!!<3
    No ja się nie dziwię, że Mike tak zareagował. Zaufanie to jedno, ale usłyszenie czegoś takiego daje mocno do myślenia. Może nie powinien tak na nią wrzeszczeć po tym co przechodziła z ojcem, ale Bett sama do tego doprowadziła okłamując go.
    MEEGA mnie ucieszyła końcówka, że w końcu wyznała mu prawdę. Bardzo bardzo baaardzo się z tego cieszę bo tak powinno być od samego początku. Zaufanie i szczerość to podstawa, właśnie chociażby po to aby nie było więcej takich sytuacji jak ta teraz ich kłótnia.
    O tej szmacie nawet się nie wypowiem, oby tylko Mike załatwił jakos spokojnie tę sprawę xD
    Pozdrawiam!
    Dużo weny na oba opo!<333
    Teraz wiosna to wydaje mi się że humor i wena powinna być (przynajmniej tak jest u mnie xD)
    Buziaki;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Też jestem i zgłaszam, ze przeczytalam :)

    I jestem zdruzgotana tym co sie tam działo. No kurde terror jakis w szkole. Ja sie nke dziwię, ze Betty do niej nie chce chodzić. Jak mozna wgl takie cos zrobic. Podać numer telefonu i rozdawać ulotki na prawo i lewo. To jest psychicznie chore!!
    I jak zwykle Betty nic nie powie Michaelowi. I nie dziwie sie, ze była taka kłótnia skoro nic nie chciała powiedzieć i wciąż okłamywała .. Ciekawa jestem jak to Nina załatwi.
    I również sie ciesze, ze jednak Bett powiedziała Mike'owi prawdę. Juz na początku powinna powiedzieć. Ale ważne, ze wgl sie na to zdobyła w końcu.
    I mam nadzieję, ze teraz juz będzie tylko dobrze.
    I oby te szmaty dały jej w końcu spokoj i zajęły sie sobą bo mnie wkurzaja!!

    Wiola. Bardzo super notka. Super to na sam koniec rozwiązałaś. Bardzo fajnie sie to skonczylo i jestem dumna z Betty, ze w końcu wzięła sprawy w swoje rece. Oby juz zawsze mówiła prawdę Michaelowi.

    Pozdrawiam i czekam na nexta :) :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Co za suka z tej Victori! Wyrwalabym tej szmacie jej tlenione, tłuste kudły!
    Co to ma byc? Takie akcje w szkole i do tego na studiach, gdzie ludzie są dorośli?! Mam nadzieję, że Nina ukreci jej ten pusty łeb. Oczywiście bez środków, żeby nie miała problemów, bo szkoda trafić do więzienia przez byle kogo. Szkoda mi Betty to taka wrażliwa i delikatna osóbka. Nie zasługuje na takie traktowanie. Troszkę rozumiem złość Michaela, jednak Betty nie mówiła mu prawdy co w związku jest najważniejsze,a potem te telefony od tych mężczyzn.. Jedank Michael powinieneś bardziej ufać Betty i nie wybuchac tak. Ona biedna się przestraszyla.. Jedank na oboje działały emocje, więc ich zachowania były normalne, choć niekontrolowane. Najważniejsze, zd Bettu powiedziała prawdę. Zmienienie numeru to jednak nie wszystko i mam nadzieję,a raczej jestem przekonana, że Michael zrobi coś więcej w tej sprawie. Oczywiście żeby tylko nie miał problemów. Taki facet to skarb :-)
    Dużo, dużo emocji. Ciekawa i świetna notka, ale to jak wszystkie:)
    Pozdrawia Michaelowa :)

    OdpowiedzUsuń