No i w końcu dodałam nową notkę. Trochę nadrobiłam na Bad Girl, ale nie mogę teraz zaniedbać TLISU, wiec postaram się dodawać na przemian tak jak miałam to w planach od początku. No to chyba tyle. Zapraszam do czytania ;)
~~~~~~
Rozpoczął się nowy tydzień. Miałam
nadzieje, że po weekendzie wszyscy już zapomnieli co zrobiła
Victoria i znaleźli sobie inny temat. Nawet nie wiedziałam jak
bardzo się myliłam. Owszem znaleźli inny, ale też dotyczący
mnie. Weszłam do budynku pięć minut przed pierwszą lekcją.
Zabrałam potrzebne podręczniki z szafki. Gdy ją zamykałam
zauważyłam coś pod nogami. Sięgnęłam po kartkę. Znowu to
zrobiła. Tylko tym razem na zdjęciu byłam sama w skąpej
bieliźnie. Podany był mój numer, żeby chętnie na szybki i tani
numerek dzwonili. Rozejrzałam się po korytarzu. Prawie wszyscy się
na mnie gapili. Zgniotłam kartkę i wyrzuciłam do śmieci. Ale co z
tego, jeżeli każdy ją dostał. Było mi przykro, ale nie dałam po
sobie poznać. Poszłam na dzwonku do sali, zajęłam swoje miejsce i
udałam jak by ta sytuacja nie miała miejsca. Najchętniej to bym
nie wychodziła na przerwę, ale nie wolno nam przebywać w klasach.
Wiedziałam, że się na mnie gapią. Nie miałam w nikim oparcia i
nie miałam się komu wygadać. Było mi strasznie źle i nie
wiedziałam co już robić. Podeszła do mnie Victoria ze swoją
bandą.
- I co? - głupio się uśmiechała.
- Daj mi spokój.
- Nie podoba Ci się? Zrobiłam Ci
reklamę i liczę na połowę zysków jakie zarobisz.
- Sobie powinnaś zrobić takie ulotki.
- Viki nie sądzę, żeby dużo
zarobiła.
- Bez obaw. Będzie miała tylu
klientów, że będzie brała dwóch naraz – wszystkie zaczęły
się śmiać, a ja miałam łzy w oczach.
- Ojej zaraz się rozpłaczę.
- Nie wiedziałam, że tanie dziwki też
płaczą – chciałam je wyminąć, ale mi nie pozwoliły – Dokąd
to? - jedna z nich przybliżyła się i powąchała.
- Ona cuchnie. Pewnie już miała kilku
i teraz chce się umyć, żeby nie było reklamacji.
- Tylko, żeby nie zarazili się jakimś
syfem – One się śmiały, a ja płakałam. Już nie mogłam dłużej
powstrzymać łez.
- Dajcie jej spokój! - nagle u mego
boku zjawiła się Steffi – Słyszałyście?!
- O następna przyszła – Victoria
nie miała zamiaru przestać.
- Jesteście chore! Nie macie prawa tak
ją traktować! Pieprzone plastiki!
- Ej! Uważaj co mówisz! Chyba nie
chcesz mieć też z nami na pieńku.
- I tak się was nie boję, a Betty
macie zostawić w spokoju! - wykorzystałam to i po prostu uciekłam
z płaczem. Wybiegłam na dwór i biegłam przed siebie prosto do
domu. Jakimś cudem udało mi się otworzyć drzwi. Cieszyłam się,
że nikogo nie było o tej godzinie w domu. Pobiegłam na górę do
sypialni, walnęłam się na łóżko i płakałam w poduszkę. Nie
mogłam się uspokoić. Dlaczego One tak mnie nienawidzą. Nic im
nigdy nie zrobiłam. Zaskoczyła mnie Steffi. Tylko Ona jako jedyna
stanęła w mojej obronie. Inni tylko się gapili jak zwykle. Nie
chciałam już tam nigdy wracać. Usłyszałam dzwoniący telefon.
Wyciągnęłam z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz. Nie znałam
tego numeru, ale odebrałam.
- Halo?
- Witaj piękna. Widziałem Twoją
ofertę. Gdzie się spotkamy? - nie wierzyłam własnym uszom. Od
razu się rozłączyłam i bardziej rozpłakałam. Po chwili kolejny
telefon z innego numeru. Nie wiem dlaczego, ale odebrałam.
- Ile bierzesz za godzinę i jakie
usługi oferujesz? - też się rozłączyłam. Co parę minut ktoś
dzwonił, ale nie odbierałam. Po dwudziestym telefonie wyłączyłam
telefon. Od tego wszystkiego i płaczu, zasnęłam.
Usłyszałam coś. Otworzyłam oczy. To
Michael rozmawiał z mamą. Nie słyszałam o czym. Leżałam plecami
do drzwi. Zamknęłam oczy udając, że śpię, bo ktoś wszedł do
pokoju.
- Kochanie? - usiadł na łóżku za
mną – Śpisz? - nie odpowiedziałam. Westchnął i wyszedł.
Chciałam się do niego przytulić. Potrzebowałam tego, ale nie
chciałam aby zobaczył, że płakałam. Usiadłam i spojrzałam na
zegarek. No tak już wieczór. Przespałam cały dzień. W głowie mi
trochę szumiało. Poszłam do łazienki i przemyłam twarz. I tak
było widać, że płakałam. Zrobiłam delikatny makijaż, żeby
zakryć czerwone oczy. Zeszłam na dół – O wstałaś – podszedł
do mnie – Byłem u Ciebie przed chwilą.
- Głowa mnie bolała i musiałam się
położyć.
- Lepiej już? - dotknął mojego
policzka. Po chwili wtuliłam się w niego – Wszystko w porządku?
- Tak. Jeszcze trochę boli, ale
przejdzie.
- A powiesz prawdę? - odkleiłam się
od niego i spojrzałam.
- O czym mówisz? - wyminęłam Go i
poszłam do kuchni napić się soku. Poszedł za mną.
- Byłem po Ciebie, ale Steffi
powiedziała ..
- Co Ci powiedziała? - spojrzałam na
niego.
- Że wyszłaś po pierwszej lekcji –
ale się wystraszyłam, że mu wygadała.
- Już mówiłam. Głowa mnie okropnie
bolała i wróciłam do domu
- No dobrze, a czemu nie odbierałaś?
Dzwoniłem od południa.
- To jakieś przesłuchanie? -
odstawiłam szklankę i chciałam już wyjść z kuchni, ale
zatrzymał mnie.
- Po prostu się martwiłem. Co się
dzieje? - patrzył mi w oczy, a ja miałam straszne wyrzuty sumienia,
że tak Go okłamuje. Znowu.
- Ehh .. rozładował mi się telefon,
a potem zasnęłam i nie zdążyłam Go podłączyć.
- Rozumiem. Nie chciałem tak na Ciebie
naskoczyć – dał mi buziaka – A tak w ogóle to strasznie się
stęskniłem – przytulił mnie.
- Ja tak samo. Wiesz .. pójdę się
przebrać w piżamę i się już położę.
- A kolacja? - w kuchni zjawiła się
mama.
- Nie jestem głodna – poszłam na
górę, przebrałam się i położyłam. Chciałam jak najszybciej
zasnąć, ale nie mogłam. Po około pół godzinie przyszedł Mike.
Wziął prysznic i położył się. Po chwili jednak wstał. Okrążył
łóżko. Otworzyłam jedno oko i spojrzałam na niego. Jak zwykle
mogłam podziwiać jego gołą klatę, bo na moje szczęście nie
ubierał góry piżamy. Sięgnął po mój telefon. Nagle się
zerwałam – Co robisz?
- Nic. Chcę Go naładować – jednak
zanim włączył Go do ładowarki spróbował włączyć. Wiedziałam,
że się włączy. W końcu to ja Go wyłączyłam celowo. Gdy
telefon się włączył, spojrzał na mnie – Przecież jest
naładowany.
- Tak? - udawałam chyba głupszą niż
jestem.
- Tak – patrzył na mnie poważnym
wzrokiem – Powiem Ci więcej. Jest sześćdziesiąt nieodebranych
połączeń .. w tym dwanaście moich. Możesz mi to wyjaśnić?
- Myślałam, że rozładował, bo ..
- Przestań! - wydarł się – Chce
usłyszeć prawdę! Co to są za numery?! Każdy jest inny!
- Nie krzycz …
- A dziwisz mi się?! Myślisz, że
jestem głupi?! Udajesz, że śpisz, tylko dlatego, żeby ze mną nie
rozmawiać!
- To nie tak …
- Powiesz mi o co tutaj chodzi, czy
dalej będziesz kręciła?! - jeszcze nigdy nie widziałam Go tak
wściekłego. Ale nie dziwiłam mu się. Nagle mój telefon zaczął
dzwonić. Serce podskoczyło mi do gardła.
- Odbiorę ..
- Na pewno – odebrał – Słucham? -
wiedziałam co usłyszy i bałam się tego. Jego reakcji tak samo –
Coś Ty powiedział?! Zadzwoń jeszcze raz, a przysięgam, że Cie
znajdę i urwę Ci łeb! - zakończył połączenie i patrzył na
mnie wściekłym wzrokiem.
- Mike …
- Wiesz kto dzwonił?! Twój klient!
Pytaj się kiedy masz wolny termin, bo podobno jesteś rozrywana na
wszystkie strony!
- Proszę nie krzycz – chciało mi
się płakać, gdy widziałam Go tak złego.
- To dlatego zerwałaś się z zajęć
pod pretekstem bólu głowy, żeby się z nimi spotkać?! - myślałam,
że się przesłyszałam.
- Jak śmiesz .. - wstałam i stanęłam
naprzeciw niego – Nigdy Cie nie zdradziłam. Dobrze o tym wiesz.
- A jaką mam pewność! Ciągle mnie
okłamujesz! Chociaż obiecałaś być szczera! Spotkałaś się z
nimi?!
- Jeżeli uważasz mnie za dziwkę, to
nie mamy o czym gadać! Zresztą jak wszyscy! - rozpłakałam się i
wybiegłam z sypialni.
- Masz tutaj wracać! - wybiegł za
mną. Po raz pierwszy się Go bałam. Przypomniał mi się obraz
ojca. Też się tak wściekał, gdy mnie gonił. Wparowałam do
pokoju mamy.
- Boże .. co się stało? -
przytuliłam się do niej – Co się tam dzieje? Słychać Was w
całym domu.
- Wracaj do sypialni! Jeszcze nie
skończyłem!
- Chwileczkę – puściła mnie i
podeszła do niego – Co to za ton? Nie masz prawa tak się odzywać
do mojej córki, zrozumiano? Nie widzisz, że się Ciebie boi?
- Nic jej nie zrobię.
- Będzie spała dzisiaj ze mną i jak
ochłoniesz, to na spokojnie porozmawiacie. A teraz idź spać. A i
Michael … chyba nie chcesz, żebym zmieniła o Tobie zdanie? -
zamknęła drzwi. Położyła się i mnie przytuliła – Ćśśś …
nie bój się. Nic Ci nie zrobi … po prostu się zdenerwował, ale
nie powinien wyładowywać się na Tobie.
- Miał prawo … bo to moja wina –
powiedziałam przez płacz.
- Aż tak gwałtownie nie musiał
reagować – gdyby tylko wiedziała o co poszło. Po chwili
zasnęłam.
~~~~~~
- Betty .. wstawaj … jest po 7:00.
Nie zdążysz na zajęcia.
- Nie idę dzisiaj.
- Jak to? - usiadła obok mnie na łóżku
– Źle się czujesz? - dotknęła mojego czoła – Gorączki nie
masz.
- Nie dam rady dzisiaj. Jak raz nie
pójdę nic się nie stanie.
- Skoro tak .. ja idę zaraz do pracy.
- Ok – zamknęłam oczy i dalej
spałam. Usłyszałam, tylko jak wyszła z pokoju. Po paru minutach
wróciła.
- Betty? Michael na Ciebie czeka.
- Powiedź mu, że zostaje w domu –
znowu zostałam sama w pokoju, ale nie na długo. Drzwi znowu się
otworzyły – Mamo mówiłam Ci, że …
- To ja – usłyszałam jego głos i
odwróciłam się – Dlaczego nie jedziesz dzisiaj na uczelnię?
- Bo nie mam ochoty. Chce zostać sama.
- Chce porozmawiać ..
- Z dziwką?
- Nigdy tak nie powiedziałem –
chciał podejść.
- Wyjdź! - chwilę na mnie patrzył i
wyszedł. Zawiódł mnie. Jak mógł tak o mnie pomyśleć. Gdybym
powiedziała mu prawdę pewnie tak by się nie zachował, ale to Go
nie usprawiedliwia. Wiedział co przechodziłam w domu. Jaki horror
każdego dnia. Wiedział, że się przestraszę. Przez chwilę
wszystko przestało mieć dla mnie sens. Nie dość, że byłam
gnębiona, to Michael miał o mnie najgorsze zdanie. Nie chciało mi
się w ogóle wstawać. Poza tym po co.
~~~~~~
Minął tydzień, a ja wciąż
nie wyszłam z pokoju. Mama i Michael martwili się o mnie i pytali
co się stało. Ale nie chciałam im mówić. Nie miałam siły.
Zresztą co by to zmieniło. Ktoś wszedł.
- Betty … - poznałam głos
Niny.
- Co tutaj robisz? - usiała
przy mnie.
- Mike do mnie zadzwonił i
powiedział, że nie jest z Tobą najlepiej.
- Jak zwykle przesadza.
- Raczej miał rację.
Mówił, że nie chodzisz na zajęcia i tylko leżysz w łóżku.
Masz mi powiedzieć co się dzieje – znowu mi się przypomniało co
zrobiły te plastiki.
- Nie mogę ..
- Nawet nie chce tego
słyszeć. Nigdy tak się nie zachowujesz.
- Mam zadzwonić po lekarza?
- Co? Nie!
- Więc gadaj –
wiedziałam, że nie mam wyjścia. Nina nigdy nie odpuszczała.
- Ehh ….. bo chodzi o
Victorię i jej koleżanki ..
- Masz na myśli te
plastiki? - pokiwałam twierdząco głową – Co zrobiły? -
opowiedziałam jej wszystko ze szczegółami co zrobiła tym razem
Victoria. Było w szoku – A to szmata! - wstała i zaczęła
chodzić nerwowo po pokoju.
- Tylko nie mów mamie i
Michaelowi.
- Masz rację. Nie powiem,
bo to Ty masz im powiedzieć całą prawdę.
- Ale nie chcę.
- A mnie to obchodzi! I
dlaczego do cholery nie wyjaśniłaś tego Michaelowi? Nie dziw się,
że był taki wściekły.
- Bałam się, że zrobi coś
głupiego.
- On nie zrobi, bo to ja się
do niej przejdę.
- Nie! Nie możesz tego
zrobić.
- Mogę i zaraz to zrobię.
Ta suka zapłaci mi za to – wyszła wściekła z pokoju.
Wiedziałam, że tak będzie dlatego nie chciałam jej powiedzieć.
Opadłam na poduszki i złapałam się za głowę. No to teraz się
zacznie. Miałam nadzieje, że Nina nie zrobi czegoś głupiego, ale
była tak wściekła, że wszystkiego można się było po niej
spodziewać. Zamyśliłam się i nawet nie wiedziałam kiedy wszedł
Mike.
- Mogę? Chcę pogadać –
spojrzałam tylko na niego – A tak w ogóle, to dlaczego Nina
wyszła taka wściekła?
- Powiedziałam jej prawdę.
Usiądź – usiadł – Nie wiem, czy mi uwierzysz, ale żałuje, że
od razu nie powiedziałam Ci o co chodzi.
- Poczekaj … chciałem Cie
przeprosić za moje zachowanie. Nigdy bym Cie nie skrzywdził, wiesz
o tym przecież. Zdenerwowałem się – opuścił głowę.
- Wiem … ehh … przyszedł
czas na powiedzenie prawdy .. chociaż nie jest łatwa – złapał
mnie za łapkę, żeby dodać mi otuchy. Było mi strasznie ciężko,
ale powiedziałam mu całą prawdę co zrobiła Victoria. Widziałam,
że się zdenerwował.
- Dlaczego od razu mi nie
powiedziałaś? Coś bym poradził i dała by Ci spokój. Gdyby nie
była kobietą … - nie dokończył, ale się domyślałam.
- Nie znasz jej … nie
wiesz jaka jest.
- To do niej poszła Nina.
- Tak i mam nadzieje, że
jej nie zabije.
- Jak by co wynajmę jej
najlepszego adwokata. Obiecaj mi, ale teraz tak na poważnie, że
powiesz mi jeżeli znowu coś zrobi, dobrze?
- Eh .. dobrze .. postaram
się – przytulił mnie. Brakowało mi tego jak nie wiem.
- Zmieniłem Ci numer
telefonu, żeby te palanty już nie dzwoniły.
- Dziękuje i nie znam ich.
- Wiem kochanie. Zazdrość
mną kierowała, bo wiem, że nic Cie z nimi nie łączy – ulżyło
mi i się ucieszyłam, że powiedziałam mu o wszystkim. Następnym
razem od razu mu powiem. Chociaż mam nadzieje, że nie będzie
takiej potrzeby.
Jestem!!<3
OdpowiedzUsuńNo ja się nie dziwię, że Mike tak zareagował. Zaufanie to jedno, ale usłyszenie czegoś takiego daje mocno do myślenia. Może nie powinien tak na nią wrzeszczeć po tym co przechodziła z ojcem, ale Bett sama do tego doprowadziła okłamując go.
MEEGA mnie ucieszyła końcówka, że w końcu wyznała mu prawdę. Bardzo bardzo baaardzo się z tego cieszę bo tak powinno być od samego początku. Zaufanie i szczerość to podstawa, właśnie chociażby po to aby nie było więcej takich sytuacji jak ta teraz ich kłótnia.
O tej szmacie nawet się nie wypowiem, oby tylko Mike załatwił jakos spokojnie tę sprawę xD
Pozdrawiam!
Dużo weny na oba opo!<333
Teraz wiosna to wydaje mi się że humor i wena powinna być (przynajmniej tak jest u mnie xD)
Buziaki;*
Też jestem i zgłaszam, ze przeczytalam :)
OdpowiedzUsuńI jestem zdruzgotana tym co sie tam działo. No kurde terror jakis w szkole. Ja sie nke dziwię, ze Betty do niej nie chce chodzić. Jak mozna wgl takie cos zrobic. Podać numer telefonu i rozdawać ulotki na prawo i lewo. To jest psychicznie chore!!
I jak zwykle Betty nic nie powie Michaelowi. I nie dziwie sie, ze była taka kłótnia skoro nic nie chciała powiedzieć i wciąż okłamywała .. Ciekawa jestem jak to Nina załatwi.
I również sie ciesze, ze jednak Bett powiedziała Mike'owi prawdę. Juz na początku powinna powiedzieć. Ale ważne, ze wgl sie na to zdobyła w końcu.
I mam nadzieję, ze teraz juz będzie tylko dobrze.
I oby te szmaty dały jej w końcu spokoj i zajęły sie sobą bo mnie wkurzaja!!
Wiola. Bardzo super notka. Super to na sam koniec rozwiązałaś. Bardzo fajnie sie to skonczylo i jestem dumna z Betty, ze w końcu wzięła sprawy w swoje rece. Oby juz zawsze mówiła prawdę Michaelowi.
Pozdrawiam i czekam na nexta :) :*
Co za suka z tej Victori! Wyrwalabym tej szmacie jej tlenione, tłuste kudły!
OdpowiedzUsuńCo to ma byc? Takie akcje w szkole i do tego na studiach, gdzie ludzie są dorośli?! Mam nadzieję, że Nina ukreci jej ten pusty łeb. Oczywiście bez środków, żeby nie miała problemów, bo szkoda trafić do więzienia przez byle kogo. Szkoda mi Betty to taka wrażliwa i delikatna osóbka. Nie zasługuje na takie traktowanie. Troszkę rozumiem złość Michaela, jednak Betty nie mówiła mu prawdy co w związku jest najważniejsze,a potem te telefony od tych mężczyzn.. Jedank Michael powinieneś bardziej ufać Betty i nie wybuchac tak. Ona biedna się przestraszyla.. Jedank na oboje działały emocje, więc ich zachowania były normalne, choć niekontrolowane. Najważniejsze, zd Bettu powiedziała prawdę. Zmienienie numeru to jednak nie wszystko i mam nadzieję,a raczej jestem przekonana, że Michael zrobi coś więcej w tej sprawie. Oczywiście żeby tylko nie miał problemów. Taki facet to skarb :-)
Dużo, dużo emocji. Ciekawa i świetna notka, ale to jak wszystkie:)
Pozdrawia Michaelowa :)
Świadków*
OdpowiedzUsuń