sobota, 3 stycznia 2015

Chapter 13

Witajcie!
Jak tam w Nowym Roku? Mam nadzieje, że sylwester minął Wam bardzo dobrze, bo mi ... nawet dobrze ;D Ale nie będę przynudzała tylko zapraszam na notkę ;)


                                                                      ~~~~~~~~~~~


Była 6 rano w sobotę, a ja już nie spałam. Prawda była taka, że tej nocy nie mogłam spać. Co godzinę się budziłam i rozmyślałam o Michaelu. Jego telefon naprawdę mnie zaniepokoił. Najchętniej, to od razu wczoraj bym do niego pojechała. Nawet zapomniałam o swoich problemach. Leżałam i chciałam poczekać do 8, ale nie umiałam. Wstałam, ogarnęłam się i zeszłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę i gapiłam się na produkty, z których mogłabym zrobić sobie śniadanie, ale myślami byłam gdzie indziej.
- Nie śpisz już? - usłyszałam za sobą.
- Yy .. co?
- Pytałam dlaczego już nie śpisz?
- A tak jakoś .. nie mogłam. Myślałam o tym wszystkim.
- Ja też – spojrzałam się na nią, ale po chwili zrozumiałam, że chodzi jej o moje problemy ze studiami – Bardzo możliwe, że będziesz musiała zrezygnować ze studiów na jakiś czas.
- Jak Ty to sobie wyobrażasz?
- Nie mamy wyjścia. Nie jestem w stanie zapłacić za Twoje studia. Przynajmniej na razie. Co chcesz na śniadanie?
- Nic …. nie mam apetytu … pójdę do siebie – tak też zrobiłam. Spojrzałam na telefon. Zobaczyłam, że świeci się dioda sygnalizująca przyjście wiadomości. Odczytałam ją: ''To ja. Mam nadzieje, że Cie nie obudziłem. Przepraszam za wczoraj … nie chce Cie do niczego zmuszać. Nie musisz dzisiaj przychodzić.'' Co to miało znaczyć? Nie rozumiałam i już byłam pewna, że muszę do niego jechać. Wiadomość wysłał mi 5 minut temu, a to znaczy, że już nie śpi. Zabrałam swoje klucze i zeszłam na dół. Ubrałam buty i bluzę.
- Wybierasz się gdzieś? - wyszła z kuchni.
- Tak.
- Powiesz gdzie i to o tej godzinie?
- Mamo … muszę coś ważnego załatwić. Pewnie będę wieczorem.
- Tylko pamiętaj, że ojciec wraca o 20.
- Powinnam zdążyć.
- Jeszcze jedno. Dzwoniłam do Niny. Nie mówiłam o co chodzi, ale masz się z nią spotkać o 11 w jej pracy. Może będzie miała pożyczyć pieniądze.
- Musiałaś do niej dzwonić? Wiesz, że nie będę ją o nic prosiła.
- Nadal jesteś na nią zła, ale to był jej wybór. Spotkasz się z nią? Ja nie mogę. Będę w pracy.
- Dobrze - wyszłam z domu i poszłam na przystanek autobusowy. Po dziesięciu minutach siedziałam już w autobusie. Bałam się tego co zastanę. Ale musiałam mu pomóc, a przynajmniej spróbować. Stałam przed jego drzwiami. Wzięłam trzy głębokie wdechy i zapukałam. Po chwili drzwi się otworzyły, a w nich … postać przypominająca Michaela – Mike? - weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi.
- Jednak przyjechałaś – słabo się uśmiechnął.
- Boże … co się stało? - źle wyglądał. Oczy czerwone i podkrążone. Włosy nieuczesane i w powyciąganych dresach.
- Mogę? - zanim odpowiedziałam, przytulił się do mnie. Objęłam Go.
- Możemy usiąść? - poszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie – Powiedz mi teraz co się stało? Twój telefon i dzisiejsza wiadomość mnie zaniepokoiły.
- Przepraszam … nie powinien ..
- Co Ty mówisz? Gadaj natychmiast co się dzieje? Przecież widzę, że źle wyglądasz.
- Wczoraj źle się czułem .. dzisiaj nie jest lepiej … na dodatek nie mogłem spać .. - dotknęłam jego czoła.
- Jesteś rozpalony. Chodź .. położysz się.
- Ale …
- Bez dyskusji – wstałam i zmusiłam Go do tego samego. Poszliśmy do jego sypialni i czekałam aż się położy – Gdzie masz termometr?
- Chyba w łazience.
- Chyba? Faceci – wywróciłam oczami i poszłam do łazienki. Wróciłam z termometrem – Jestem. Włóż Go pod pachę – wykonał polecenie. Usiadłam obok niego na łóżku.
- Nie wiedziałem do kogo zadzwonić.
- Cieszę się, że to zrobiłeś. To znaczy, że mi ufasz.
- Bardzo Ci ufam .. jak nikomu innemu – uśmiechnęłam się.
- Ok .. pokaż mi już ten termometr – wyciągnął i mi podał – No ładnie .. 38 stopni. Zrobię Ci zimy okład – wstałam.
- Powinien mieć jakieś leki na obniżenie gorączki.
- I tak Ci ich nie mogę podać – spojrzał na mnie – W nocy brałeś leki, gdy nie mogłeś zasnąć, prawda? - kiwnął tylko głową – Więc sam widzisz, że nie mogę – zrobiłam zimny okład i położyłam mu na czole – Powinno pomóc. Jadłeś coś?
- Dzisiaj nic.
- W takim razie idę coś zrobić, a Ty ładnie leż.
- Dobrze mamo.
- Grzeczny synek – poszłam do kuchni. Postanowiłam zrobić jajecznicę ze szczypiorkiem. Gotowe danie zaniosłam do sypialni. Gdy weszłam, myślałam, że śpi.
- Nie śpię – usłyszałam i otworzył oczy – Wiesz, że nie mogę. Ale coś ładnie pachnie. Co tam masz dobrego? - oparł się plecami o poduszki.
- Jajecznicę ze szczypiorkiem. Mam nadzieje, że lubisz – położyłam tacę na jego nogach i usiadłam obok.
- Mmm .. bardzo, a Ty nie jesz?
- Jadłam w domu – skłamałam – Jedź póki ciepłe – wziął widelec i zaczął jeść.
- Bardzo dobra – uśmiechnął się, ja też.
- A potem zrobię Ci rosołek na obiad. Szybciej dojdziesz do siebie.
- Nie rozpieszczaj mnie tak, bo nie będę chciał Cie stąd wypuścić – nie wiedziałam co odpowiedzieć. Po paru minutach skończył jeść – Dziękuje.
- Na zdrowie. Pójdę od razu wymyć talerz – wzięłam tacę.
- Potem – złapał mnie za dłoń.
- Yyy .. no dobrze – odstawiłam tacę na stoli – Wiec … - próbowałam jakoś rozluźnić atmosferę – Lepiej trochę?
- Tak trochę.
- A gorączka? - dotknęłam jego czoła – Jeszcze gorące. Boli Cie gardło? Może się przeziębiłeś?
- Nie … nic mnie nie boli. Ale przyznam się, że paskudnie się czuje.
- Sen dobrze Ci zrobi. Widzę po oczach, że jesteś śpiący.
- Ale nie zasnę – odkrył kołdrę i poklepał miejsce obok siebie. Zrozumiałam aluzję. Położyłam się, a Mike mnie przykrył. Po prostu się do mnie przytulił i zamknął oczy.
- Mam nadzieje, że to Ci pomoże zasnąć – pogłaskałam Go po włosach. Nie jest mi wcale łatwo. To co do niego czuję zaczyna powoli przejmować nade mną kontrolę i boję się tego. Nie wiem ile minęło czasu, gdy zorientowałam się, że zasnął. Uśmiechnęłam się sama do siebie i cieszyłam się z tego. Przy nim i ja zasnęłam, nie wiedząc kiedy. Obudziłam się z myślą, że mam spotkać się z Niną. Spojrzałam na zegarek. Była 10. Potem spojrzałam na Michaela, który słodko spał. Nie miałam serca Go budzić, ale musiałam jakoś wstać, a On mi to nie umożliwiał. Dwadzieścia minut później byłam w drodze na spotkanie z moją siostrą. Można powiedzieć, że się stresowałam, ale równocześnie byłam zła. Musiałam jednak, to w sobie stłumić. Przed czasem dotarłam na miejsce pracy Niny. Pracowała jako kelnerka, więc zaczekałam na nią przy jednym ze stolików. Zauważyła mnie i usiadła naprzeciwko.
- Cześć. Dawno się nie widziałyśmy – zaczęła pierwsza.
- Cześć. Tak to prawda.
- Więc mów o co chodzi. Akurat mam 15 minutową przerwę.
- Czyli mam przejść do rzeczy, tak? Bez mówienia o sobie i o tym co u mnie słychać. Ok. Chodzi o to, że muszę opłacić studia, ale ojciec wypłacił całą kasę z banku bez wiedzy mamy. Dlatego pomyślałyśmy, że może Ty byś pożyczyła 4 tyś i … - przerwała mi.
- Chwila .. 4 tyś? Myślisz, że mam taką kasę? Jestem tylko kelnerką.
- Rozumiem … - wstałam – Warto było spróbować i .. miło Cie widzieć. Wiem, że gdybyś nawet miała, to i tak byś nie pożyczyła.
- Zaczekaj ..
- Zaczekaj? Tak samo Cie prosiłam, gdy się wyprowadzałaś. Nie posłuchałaś … zostawiłaś mnie z nim – czułam już łzy w oczach – Wiedziałaś do czego jest zdolny, a mimo to wyszłaś i już nie wróciłaś – dałam upust łzom – Żyj tym swoim życiem – wyszłam i rozpłakałam się na dobre. Ludzie się na mnie gapili, ale nie obchodziło mnie to. Ona była moją jedyną szansą, ale czego ja się spodziewałam. Nie utrzymuje z nami kontaktu, więc dlaczego miałaby mi teraz pomóc. Wzięłam się w garść i wróciłam do Michaela. Czekał na mnie w salonie – A co Ty robisz? Miałeś leżeć.
- Wiem, ale już dłużej nie mogłem leżeć. No i nie mogłem się doczekać aż wrócisz.
- Ok, ale teraz już wracaj, a ja zrobię obiad.
- Jak spotkanie z siostrą?
- Opowiem Ci potem, a teraz sio na górę.
- Już idę – poszedł. Tak jak zamierzałam wcześniej, zrobiłam rosołek. Na szczęście w lodówce znalazłam potrzebne produkty. Zabrałam się za przygotowywanie. Gdy zupa była już gotowa, zaniosłam sobie oraz Michaelowi.
- No nareszcie nie będę jadła sam – podałam mu talerz z posiłkiem i usiadłam obok na krześle.
- Mam nadzieje, że będzie Ci smakować.
- Na pewno – zaczął jeść, ja tak samo. Dziesięć minut później skończyliśmy jeść – Było bardzo smaczne. Dziękuje.
- Nie ma za co. Pójdę umyć wszystko naczynia – zabrałam jego talerz i swój.
- Dobrze. Poleżę sobie – wyszłam i poszłam do kuchni. Wiedziałam, że zaraz zaczął by pytać i chciałam tego uniknąć. Przedłużyłam zmywanie, ale nie mogłam tak w nieskończoność. Wróciłam do niego – Coś długo. Chciałem już do Ciebie iść. Siadaj i opowiadaj – poklepał miejsce na łóżku. Usiadłam.
- Od czego mam zacząć?
- Od czego chcesz .. pewnie siostra się ucieszyła ze spotkania.
- I to jak .. - chyba to wyczuł.
- Coś nie tak? - nie miałam siły już dłużej udawać.
- Tak … wszystko jest do kitu – miałam łzy w oczach.
- Hej .. Betty .. powiedź mi natychmiast co się dzieje.
- Mike …. moi rodzice odkładali pieniądze na moje studia .. zbliża się termin kolejnej zapłaty .. mama była w banku, żeby wypłacić pieniądze, ale .. nic nie ma na koncie, rozumiesz? Ojciec jakiś czas temu wypłacił całą sumę. Spotkałam się z Niną, żeby pożyczyć od niej te pieniądze, ale powiedziała, że nie ma takiej kwoty. Była moją jedyną nadzieją – rozpłakałam się. Przytulił mnie.
- Cii … spokojnie. Jaka to kwota?
- Cztery tysiące …. będę musiała teraz przerwać studia. Nie wiadomo na jak długo.
- Nic nie będziesz musiała przerywać. Poczekaj tutaj na mnie – wstał i wyszedł z sypialni. Wrócił po paru minutach – Proszę – wręczył mi jakąś kopertę i usiadł naprzeciwko.
- Co to jest?
- Otwórz – tak też zrobiłam. Myślałam, że źle widzę. W środku były pieniądze. Bardzo dużo.
- Tutaj są cztery tysiące. Wpłać je w poniedziałek.
- Nie .. Mike nie mogę ich przyjąć – oddałam mu.
- Ale dlaczego? Chce Ci pomóc i to nie jest pożyczka.
- Wiem, że masz dużo pieniędzy, dlatego nie chce ich. Przyjaźnie się z Tobą bezwarunkowo.
- Betty .. wiem o tym. Wiem, że nie jesteś jak inni, dlatego Ci ufam i przynajmniej tak się mogę odwdzięczyć.
- Ale ja nie potrzebuje wdzięczności za to, że się z Tobą przyjaźnie. Nie kupisz mnie … prawdziwej przyjaźni nie da się kupić.
- Wiem i to nie tak. Nie chce Cie kupić. Chce Ci pomóc … jak przyjaciel … proszę Cie ..
- Nie – pokręciłam głową – Nie mogę … przepraszam … wiem, że chciałeś dobrze, ale naprawdę nie mogę – posmutniał.
- Ehh … nie mogę Cie zmusić, ale zastanów się, dobrze? Te pieniądze będą na Ciebie czekały, gdybyś zmieniła zdanie.
- Doceniam to .. naprawdę. Cieszę się, że mam takiego przyjaciela – słabo się uśmiechnęłam.
- Pamiętaj, że możesz mi powiedzieć o wszystkim, a postaram Ci się pomóc. Bez względu na to co to będzie.
- Dziękuje – przytuliłam się do niego. Zrobił to samo. Rozmawialiśmy do wieczora. Kilka razy próbował mnie przekonać, żebym jednak wzięła pieniądze, ale byłam nieugięta. Co jakiś czas, dyskretnie spoglądałam na zegar. Aktualnie wskazywał godzinę 19. Pamiętałam, że ojciec ma wrócić za godzinę. Przecież nie mogłam zostawić Michaela samego. Na dodatek znowu zaczynaj źle się czuć i dostał gorączki.
- Przepraszam Cie, że przeze mnie musisz tutaj siedzieć.
- Co Ty mówisz? Gdybym nie chciała, to bym już dawno sobie poszła.
- Zostaniesz? - nagle powiedział – Nie chce być sam.
- Dobrze – odpowiedziałam bez zastanowienia – Nie zostawię Cie.
- Dziękuje.
- A teraz spróbujesz zasnąć? - leżał już w łóżku.
- A Ty? - przez chwilę na niego patrzyłam. Położyłam się koło niego – Wiesz … chyba znalazłem lekarstwo na moją bezsenność.
- Naprawdę?
- Tak …. Ciebie – przytulił się i zamknął oczy. Oczywiście ja od razu nie zasnęłam. Za dużo myśli zajmowało moją głowę. Wiedziałam co mnie jutro czeka w domu. Mimo to zostałam. Poświęciłam się dla Michaela. Było warto. Bez znaczenia na to co jutro się stanie. To z Michaelem spędzałam najpiękniejsze chwile, nawet teraz, gdy się nim opiekuje i może normalnie spać. Bez żadnych tabletek. Gdy byłam pewna, że śpi, delikatnie, prawie nie wyczuwalnie pogłaskałam Go po policzku. Nie mogłam odwrócić wzorku od jego pięknej twarzy. Wyglądał tak niewinnie i uroczo, gdy spał. Patrząc na niego, zasnęłam. Tej nocy Mike budził się kilka razy i sprawdzał czy na pewno jestem. Musiałam Go zapewnić, że nigdzie się nie wybieram, ale i tak się budził.

                                                                       ~~~~~~~~

Rano pierwsza się przebudziłam. Spojrzałam na Michaela. Wciąż spał i nie chciałam Go budzić. Delikatnie wstałam, żeby się nie obudził. Poszłam do łazienki, uczesałam się i poprawiłam ciuchy. Jak wychodziłam z sypialni, jeszcze spał, więc cicho zamknęłam drzwi i udałam się do kuchni. Niedługo musiałam wracać do domu, dlatego od razu zrobiłam dla Michaela śniadanie, obiad i kolację. Wystarczy, że potem sobie odgrzeje. Byłam zamyślona i nie wiedziałam kiedy do kuchni wszedł Mike – Dawno wstałaś?
- O już wstałeś? Zamyśliłam się. Dosłownie jakieś 10 minut temu wstałam. Jak się czujesz? - podeszłam do niego – Lepiej?
- Tak .. o wiele lepiej i to dzięki Tobie – przytulił się.
- Wiesz, że możesz na mnie liczyć.
- Wiem i cieszę się, że Cie poznałem. Co tam dobrego robisz?
- Śniadanko, obiad i kolację.
- Hmm? - spojrzał na mnie z zaskoczoną miną.
- Za chwilę muszę uciekać, więc przygotuje Ci pozostałe posiłki.
- Naprawdę musisz tak szybko iść? Zostań chociaż na śniadaniu – mówił smutno.
- No dobrze. Zostanę, ale potem pójdę.
- To ja pójdę się ubrać i Cie odwiozę.
- Nigdzie Pan nie pojedzie. Wrócę autobusem i tyle.
- Ale ..
- Mike .. masz siedzieć w domu przynajmniej kilka dni. Chyba nie chcesz, żeby było gorzej. Obiecaj, że nie pojedziesz jutro do pracy.
- Ale jeżeli nie pojadę do pracy, to będzie oznaczało, że nie przyjadę rano po Ciebie.
- Posłuchaj mnie .. zanim Cie poznałam jeździłam autobusami i nic mi się nie stało, więc teraz też mogę. Twoje zdrowie jest najważniejsze. Będziesz grzeczny?
- Ehh … no dobrze.
Tak jak było ustalone, po śniadaniu pożegnałam się z Michaelem. Był smutny z tego powodu, ale obiecałam, że jutro po zajęciach przyjdę do niego. Z duszą na ramieniu wsiadłam do autobusu, który miał mnie zawieźć do domu. Stałam przed drzwiami od domu i nie chciałam wchodzić, ale nie miałam wyjścia. Nacisnęłam na klamkę i otworzyłam drzwi. Niepewnie weszłam. Nikogo nie widziałam w przedpokoju. Najciszej jak tylko potrafiłam, poszłam na górę do swojego pokoju. Przekroczyłam próg pokoju i chciałam odetchnąć z ulgą, gdy zobaczyłam na łóżku, rozłożoną koszulę Michaela, którą jeszcze mu nie oddałam. Zresztą On też mi nie oddał jeszcze mojej. Ale nie rozumiałam skąd ta koszula wzięła się na łóżku. Przecież schowałam ją do szafy. Odpowiedź dostałam szybciej niż się spodziewałam.
- Gdzie byłaś? - to był On. Ojciec. Odwróciłam się. Nie wiedziałam co odpowiedzieć.
- By .. byłam u koleżanki.
- Koleżanki, co? - wziął tą koszulę do ręki – A to też jest koleżanki?
- Grzebałeś w moich rzeczach? - chciałam zmienić temat.
- W moim domu mogę robić co chce! Gdzie byłaś?! U niego?! Puszczałaś się!
- Nie! Nie prawda.
- Podnosisz na mnie głos?! Na mnie?! - uderzył mnie w brzuch. Skuliłam się z bólu – Dziwka! Każda jest taka sama! Czekacie tylko na okazję! Muszę Cie w końcu wychować! - pociągnął mnie za włosy na środek pokoju.
- Nie .. tato .. proszę Cie – zaczęłam płakać.
- Znasz zasady! Albo jesteś posłuszna albo dostajesz nauczkę! Może teraz coś w końcu zrozumiesz! - tym razem kopnął mnie w plecy kilka razy i raz w brzuch. Myślałam, że umrę z bólu – Jeżeli chcesz się pieprzyć, to Ci to załatwię i jeszcze na tym zarobię!

- Nie – zdołałam tylko powiedzieć. Nie wiem ile to trwało, ale miałam dość. Jak za mgłą zobaczyłam, że wyszedł. Leżałam na podłodze i nie miałam siły wstać. Wszystko mnie bolało i ledwo doczołgałam się do łóżka. Niestety nie udało mi się na nie wejść. Nie minęło zbyt wiele czasu, a straciłam świadomość.

10 komentarzy:

  1. Boże nie! Niech ten ( przepraszam za to słowo Jenn) pieprzony .. nie dokończę, bo tego wymaga kultura, da jej spokój, niech idzie siedzieć. Kurde damski bokser sie znalazł. Jak ja nienawidzę, facetów, którzy biją kobiety. Ja nigdy bym nie uderzył, a co do reszty notki, cudowna, rozczuliłaś, mnie. Naprawdę czekam na kolejną. I Mam pytanko kiedy dodasz nowa na Bad Girl?
    Pozdrawiam Michael.
    P.S Jakbyś chciała to możesz zajrzeć na mojego http://another-story-of-michael-jackson.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Weź coś zrób temu ojcu, co?? Niech się zapije na śmierć albo wpadnie pod samochód czy coś! Tak nie może być!
    A poza tym dupkiem ( wybacz) notka jest wspaniała. Słodko, gdy Betty opiekuje się chorym Michaelem i wgl. Tylko kiedy oni będą razem, co? :)
    Czekam na next, Lolkaaa

    OdpowiedzUsuń
  3. NIENAWIDZĘ JEJ OJCA!!! :/
    ale reszta super ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiola, przeczytałam.

    Może od poczatku.
    Biedny Michaelek, chory... Dobrze, ze ma Betty, ktora, zajmuje sie nim jak synem :D to takie słodkie jak dba o Niego, gotuje, zasypia razem z nim. Tak bym juz chciala by razem byli. Musza byc razem. Nie ma inmej opcji.

    I nareszcie Betty powiedziala o tych studiach. Juz dawno powinna to zrobic.
    Niby ladnie z jej strony, ze nie chce tej kasy przyjac tej kasy, ale... Wiem, ze Mike nie odpusci. I mam wrazenie, ze jeśli ona tej kasy nie weźmie to pewnie Mike za nia wplaci. Takie mam cos przeczucie.

    Co do ojca.
    Rany Boskie...!!!
    Jak czytalam ten fragment to moje oczy wygladaly tak o.O'
    No jak on może tak traktowac rodzona córke? No litosci!! Przeciez on ja zakatuje na smierć! Wiola, dołączam sie do prośby innych. Zrob coś z tym psycholem! Blamam Cie!

    Ogolnie notka jak zawsze ciekawa,milo sie czyta, az szkoda jak zblizam sie ku koncowi bo chcialabym wciaz czytac i czytac...
    Czekam na nastepna notatke z niecierpliwoscia :)


    Pozdrawiam, BAD25

    OdpowiedzUsuń
  5. O mój Boże!
    Jak tak można traktować własną córkę ?!
    W ogóle jak można być takim człowiekiem, a ta matka Betty niech w końcu przejrzy na oczy i wyprowadzi się wraz z nią od tego psychopaty!
    Poza tym, notka jak zwykle fantastyczna. Miło tak popatrzeć jak Betty i Michael się nawzajem o siebie troszczą, aż ciepło się robi na serduszku.
    Nie mogę się doczekać kolejnej notki.
    Pozdrawiam K@te. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepraszam, że dopiero teraz komentuje. :* Rozdział jak zawsze - wspaniały, poza jednym mankamentem, a właściwie to... problemem Betty, jest to jej ojciec. Okropny typ, który nie myśli racjonalnie i lubi przemoc. Trochę nie rozumiem z czego wynika jego zachowanie. Dlaczego się tak wścieka? To nie jest normalne...
    Betty powinna o wszystkim powiedzieć Michael'owi i przyjąć te pieniądze, w dodatku bardzo miło jest czytać o tym jak pięknie opiekowała się nim, kiedy zachorował. Rozczulające ^^
    Dziękuję za ten rozdział, i czekam niecierpliwie na następną.
    Klaudia :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Zapomniałam dodać, że mnie nowa notka. :D Jak chcesz to usuń ten komm... :P

      Usuń
  7. przepraszam ze przez komentarz ale napisz do mnie esa bo straciłam wszystkie kontakty a na gg nie mogę wejść Karolina!

    OdpowiedzUsuń
  8. Świtne opowiadanie :D mogę je czytać w koło bez końca i mi się nie nudzi xd z niecierpliwością czekam na kolejną część :D

    OdpowiedzUsuń