Jak tam w Nowym Roku? Mam nadzieje, że sylwester minął Wam bardzo dobrze, bo mi ... nawet dobrze ;D Ale nie będę przynudzała tylko zapraszam na notkę ;)
~~~~~~~~~~~
Była 6 rano w sobotę, a ja już nie
spałam. Prawda była taka, że tej nocy nie mogłam spać. Co
godzinę się budziłam i rozmyślałam o Michaelu. Jego telefon
naprawdę mnie zaniepokoił. Najchętniej, to od razu wczoraj bym do
niego pojechała. Nawet zapomniałam o swoich problemach. Leżałam i
chciałam poczekać do 8, ale nie umiałam. Wstałam, ogarnęłam się
i zeszłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę i gapiłam się na
produkty, z których mogłabym zrobić sobie śniadanie, ale myślami
byłam gdzie indziej.
- Nie śpisz już? - usłyszałam za
sobą.
- Yy .. co?
- Pytałam dlaczego już nie śpisz?
- A tak jakoś .. nie mogłam. Myślałam
o tym wszystkim.
- Ja też – spojrzałam się na nią,
ale po chwili zrozumiałam, że chodzi jej o moje problemy ze
studiami – Bardzo możliwe, że będziesz musiała zrezygnować ze
studiów na jakiś czas.
- Jak Ty to sobie wyobrażasz?
- Nie mamy wyjścia. Nie jestem w
stanie zapłacić za Twoje studia. Przynajmniej na razie. Co chcesz
na śniadanie?
- Nic …. nie mam apetytu … pójdę
do siebie – tak też zrobiłam. Spojrzałam na telefon. Zobaczyłam,
że świeci się dioda sygnalizująca przyjście wiadomości.
Odczytałam ją: ''To ja. Mam nadzieje, że Cie nie obudziłem.
Przepraszam za wczoraj … nie chce Cie do niczego zmuszać. Nie
musisz dzisiaj przychodzić.'' Co to miało znaczyć? Nie rozumiałam
i już byłam pewna, że muszę do niego jechać. Wiadomość wysłał
mi 5 minut temu, a to znaczy, że już nie śpi. Zabrałam swoje
klucze i zeszłam na dół. Ubrałam buty i bluzę.
- Wybierasz się gdzieś? - wyszła z
kuchni.
- Tak.
- Powiesz gdzie i to o tej godzinie?
- Mamo … muszę coś ważnego
załatwić. Pewnie będę wieczorem.
- Tylko pamiętaj, że ojciec wraca o
20.
- Powinnam zdążyć.
- Jeszcze jedno. Dzwoniłam do Niny.
Nie mówiłam o co chodzi, ale masz się z nią spotkać o 11 w jej
pracy. Może będzie miała pożyczyć pieniądze.
- Musiałaś do niej dzwonić? Wiesz,
że nie będę ją o nic prosiła.
- Nadal jesteś na nią zła, ale to
był jej wybór. Spotkasz się z nią? Ja nie mogę. Będę w pracy.
- Dobrze - wyszłam z domu i poszłam
na przystanek autobusowy. Po dziesięciu minutach siedziałam już w
autobusie. Bałam się tego co zastanę. Ale musiałam mu pomóc, a
przynajmniej spróbować. Stałam przed jego drzwiami. Wzięłam trzy
głębokie wdechy i zapukałam. Po chwili drzwi się otworzyły, a w
nich … postać przypominająca Michaela – Mike? - weszłam do
środka i zamknęłam za sobą drzwi.
- Jednak przyjechałaś – słabo się
uśmiechnął.
- Boże … co się stało? - źle
wyglądał. Oczy czerwone i podkrążone. Włosy nieuczesane i w
powyciąganych dresach.
- Mogę? - zanim odpowiedziałam,
przytulił się do mnie. Objęłam Go.
- Możemy usiąść? - poszliśmy do
salonu i usiedliśmy na kanapie – Powiedz mi teraz co się stało?
Twój telefon i dzisiejsza wiadomość mnie zaniepokoiły.
- Przepraszam … nie powinien ..
- Co Ty mówisz? Gadaj natychmiast co
się dzieje? Przecież widzę, że źle wyglądasz.
- Wczoraj źle się czułem .. dzisiaj
nie jest lepiej … na dodatek nie mogłem spać .. - dotknęłam
jego czoła.
- Jesteś rozpalony. Chodź .. położysz
się.
- Ale …
- Bez dyskusji – wstałam i zmusiłam
Go do tego samego. Poszliśmy do jego sypialni i czekałam aż się
położy – Gdzie masz termometr?
- Chyba w łazience.
- Chyba? Faceci – wywróciłam oczami
i poszłam do łazienki. Wróciłam z termometrem – Jestem. Włóż
Go pod pachę – wykonał polecenie. Usiadłam obok niego na łóżku.
- Nie wiedziałem do kogo zadzwonić.
- Cieszę się, że to zrobiłeś. To
znaczy, że mi ufasz.
- Bardzo Ci ufam .. jak nikomu innemu –
uśmiechnęłam się.
- Ok .. pokaż mi już ten termometr –
wyciągnął i mi podał – No ładnie .. 38 stopni. Zrobię Ci zimy
okład – wstałam.
- Powinien mieć jakieś leki na
obniżenie gorączki.
- I tak Ci ich nie mogę podać –
spojrzał na mnie – W nocy brałeś leki, gdy nie mogłeś zasnąć,
prawda? - kiwnął tylko głową – Więc sam widzisz, że nie mogę
– zrobiłam zimny okład i położyłam mu na czole – Powinno
pomóc. Jadłeś coś?
- Dzisiaj nic.
- W takim razie idę coś zrobić, a Ty
ładnie leż.
- Dobrze mamo.
- Grzeczny synek – poszłam do
kuchni. Postanowiłam zrobić jajecznicę ze szczypiorkiem. Gotowe
danie zaniosłam do sypialni. Gdy weszłam, myślałam, że śpi.
- Nie śpię – usłyszałam i
otworzył oczy – Wiesz, że nie mogę. Ale coś ładnie pachnie. Co
tam masz dobrego? - oparł się plecami o poduszki.
- Jajecznicę ze szczypiorkiem. Mam
nadzieje, że lubisz – położyłam tacę na jego nogach i usiadłam
obok.
- Mmm .. bardzo, a Ty nie jesz?
- Jadłam w domu – skłamałam –
Jedź póki ciepłe – wziął widelec i zaczął jeść.
- Bardzo dobra – uśmiechnął się,
ja też.
- A potem zrobię Ci rosołek na obiad.
Szybciej dojdziesz do siebie.
- Nie rozpieszczaj mnie tak, bo nie
będę chciał Cie stąd wypuścić – nie wiedziałam co
odpowiedzieć. Po paru minutach skończył jeść – Dziękuje.
- Na zdrowie. Pójdę od razu wymyć
talerz – wzięłam tacę.
- Potem – złapał mnie za dłoń.
- Yyy .. no dobrze – odstawiłam tacę
na stoli – Wiec … - próbowałam jakoś rozluźnić atmosferę –
Lepiej trochę?
- Tak trochę.
- A gorączka? - dotknęłam jego czoła
– Jeszcze gorące. Boli Cie gardło? Może się przeziębiłeś?
- Nie … nic mnie nie boli. Ale
przyznam się, że paskudnie się czuje.
- Sen dobrze Ci zrobi. Widzę po
oczach, że jesteś śpiący.
- Ale nie zasnę – odkrył kołdrę i
poklepał miejsce obok siebie. Zrozumiałam aluzję. Położyłam
się, a Mike mnie przykrył. Po prostu się do mnie przytulił i
zamknął oczy.
- Mam nadzieje, że to Ci pomoże
zasnąć – pogłaskałam Go po włosach. Nie jest mi wcale łatwo.
To co do niego czuję zaczyna powoli przejmować nade mną kontrolę
i boję się tego. Nie wiem ile minęło czasu, gdy zorientowałam
się, że zasnął. Uśmiechnęłam się sama do siebie i cieszyłam
się z tego. Przy nim i ja zasnęłam, nie wiedząc kiedy. Obudziłam
się z myślą, że mam spotkać się z Niną. Spojrzałam na
zegarek. Była 10. Potem spojrzałam na Michaela, który słodko
spał. Nie miałam serca Go budzić, ale musiałam jakoś wstać, a
On mi to nie umożliwiał. Dwadzieścia minut później byłam w
drodze na spotkanie z moją siostrą. Można powiedzieć, że się
stresowałam, ale równocześnie byłam zła. Musiałam jednak, to w
sobie stłumić. Przed czasem dotarłam na miejsce pracy Niny.
Pracowała jako kelnerka, więc zaczekałam na nią przy jednym ze
stolików. Zauważyła mnie i usiadła naprzeciwko.
- Cześć. Dawno się nie widziałyśmy
– zaczęła pierwsza.
- Cześć. Tak to prawda.
- Więc mów o co chodzi. Akurat mam 15
minutową przerwę.
- Czyli mam przejść do rzeczy, tak?
Bez mówienia o sobie i o tym co u mnie słychać. Ok. Chodzi o to,
że muszę opłacić studia, ale ojciec wypłacił całą kasę z
banku bez wiedzy mamy. Dlatego pomyślałyśmy, że może Ty byś
pożyczyła 4 tyś i … - przerwała mi.
- Chwila .. 4 tyś? Myślisz, że mam
taką kasę? Jestem tylko kelnerką.
- Rozumiem … - wstałam – Warto
było spróbować i .. miło Cie widzieć. Wiem, że gdybyś nawet
miała, to i tak byś nie pożyczyła.
- Zaczekaj ..
- Zaczekaj? Tak samo Cie prosiłam, gdy
się wyprowadzałaś. Nie posłuchałaś … zostawiłaś mnie z nim
– czułam już łzy w oczach – Wiedziałaś do czego jest zdolny,
a mimo to wyszłaś i już nie wróciłaś – dałam upust łzom –
Żyj tym swoim życiem – wyszłam i rozpłakałam się na dobre.
Ludzie się na mnie gapili, ale nie obchodziło mnie to. Ona była
moją jedyną szansą, ale czego ja się spodziewałam. Nie utrzymuje
z nami kontaktu, więc dlaczego miałaby mi teraz pomóc. Wzięłam
się w garść i wróciłam do Michaela. Czekał na mnie w salonie –
A co Ty robisz? Miałeś leżeć.
- Wiem, ale już dłużej nie mogłem
leżeć. No i nie mogłem się doczekać aż wrócisz.
- Ok, ale teraz już wracaj, a ja
zrobię obiad.
- Jak spotkanie z siostrą?
- Opowiem Ci potem, a teraz sio na
górę.
- Już idę – poszedł. Tak jak
zamierzałam wcześniej, zrobiłam rosołek. Na szczęście w lodówce
znalazłam potrzebne produkty. Zabrałam się za przygotowywanie. Gdy
zupa była już gotowa, zaniosłam sobie oraz Michaelowi.
- No nareszcie nie będę jadła sam –
podałam mu talerz z posiłkiem i usiadłam obok na krześle.
- Mam nadzieje, że będzie Ci
smakować.
- Na pewno – zaczął jeść, ja tak
samo. Dziesięć minut później skończyliśmy jeść – Było
bardzo smaczne. Dziękuje.
- Nie ma za co. Pójdę umyć wszystko
naczynia – zabrałam jego talerz i swój.
- Dobrze. Poleżę sobie – wyszłam i
poszłam do kuchni. Wiedziałam, że zaraz zaczął by pytać i
chciałam tego uniknąć. Przedłużyłam zmywanie, ale nie mogłam
tak w nieskończoność. Wróciłam do niego – Coś długo.
Chciałem już do Ciebie iść. Siadaj i opowiadaj – poklepał
miejsce na łóżku. Usiadłam.
- Od czego mam zacząć?
- Od czego chcesz .. pewnie siostra się
ucieszyła ze spotkania.
- I to jak .. - chyba to wyczuł.
- Coś nie tak? - nie miałam siły już
dłużej udawać.
- Tak … wszystko jest do kitu –
miałam łzy w oczach.
- Hej .. Betty .. powiedź mi
natychmiast co się dzieje.
- Mike …. moi rodzice odkładali
pieniądze na moje studia .. zbliża się termin kolejnej zapłaty ..
mama była w banku, żeby wypłacić pieniądze, ale .. nic nie ma na
koncie, rozumiesz? Ojciec jakiś czas temu wypłacił całą sumę.
Spotkałam się z Niną, żeby pożyczyć od niej te pieniądze, ale
powiedziała, że nie ma takiej kwoty. Była moją jedyną nadzieją
– rozpłakałam się. Przytulił mnie.
- Cii … spokojnie. Jaka to kwota?
- Cztery tysiące …. będę musiała
teraz przerwać studia. Nie wiadomo na jak długo.
- Nic nie będziesz musiała przerywać.
Poczekaj tutaj na mnie – wstał i wyszedł z sypialni. Wrócił po
paru minutach – Proszę – wręczył mi jakąś kopertę i usiadł
naprzeciwko.
- Co to jest?
- Otwórz – tak też zrobiłam.
Myślałam, że źle widzę. W środku były pieniądze. Bardzo dużo.
- Tutaj są cztery tysiące. Wpłać je
w poniedziałek.
- Nie .. Mike nie mogę ich przyjąć –
oddałam mu.
- Ale dlaczego? Chce Ci pomóc i to nie
jest pożyczka.
- Wiem, że masz dużo pieniędzy,
dlatego nie chce ich. Przyjaźnie się z Tobą bezwarunkowo.
- Betty .. wiem o tym. Wiem, że nie
jesteś jak inni, dlatego Ci ufam i przynajmniej tak się mogę
odwdzięczyć.
- Ale ja nie potrzebuje wdzięczności
za to, że się z Tobą przyjaźnie. Nie kupisz mnie … prawdziwej
przyjaźni nie da się kupić.
- Wiem i to nie tak. Nie chce Cie
kupić. Chce Ci pomóc … jak przyjaciel … proszę Cie ..
- Nie – pokręciłam głową – Nie
mogę … przepraszam … wiem, że chciałeś dobrze, ale naprawdę
nie mogę – posmutniał.
- Ehh … nie mogę Cie zmusić, ale
zastanów się, dobrze? Te pieniądze będą na Ciebie czekały,
gdybyś zmieniła zdanie.
- Doceniam to .. naprawdę. Cieszę
się, że mam takiego przyjaciela – słabo się uśmiechnęłam.
- Pamiętaj, że możesz mi powiedzieć
o wszystkim, a postaram Ci się pomóc. Bez względu na to co to
będzie.
- Dziękuje – przytuliłam się do
niego. Zrobił to samo. Rozmawialiśmy do wieczora. Kilka razy
próbował mnie przekonać, żebym jednak wzięła pieniądze, ale
byłam nieugięta. Co jakiś czas, dyskretnie spoglądałam na zegar.
Aktualnie wskazywał godzinę 19. Pamiętałam, że ojciec ma wrócić
za godzinę. Przecież nie mogłam zostawić Michaela samego. Na
dodatek znowu zaczynaj źle się czuć i dostał gorączki.
- Przepraszam Cie, że przeze mnie
musisz tutaj siedzieć.
- Co Ty mówisz? Gdybym nie chciała,
to bym już dawno sobie poszła.
- Zostaniesz? - nagle powiedział –
Nie chce być sam.
- Dobrze – odpowiedziałam bez
zastanowienia – Nie zostawię Cie.
- Dziękuje.
- A teraz spróbujesz zasnąć? - leżał
już w łóżku.
- A Ty? - przez chwilę na niego
patrzyłam. Położyłam się koło niego – Wiesz … chyba
znalazłem lekarstwo na moją bezsenność.
- Naprawdę?
- Tak …. Ciebie – przytulił się i
zamknął oczy. Oczywiście ja od razu nie zasnęłam. Za dużo myśli
zajmowało moją głowę. Wiedziałam co mnie jutro czeka w domu.
Mimo to zostałam. Poświęciłam się dla Michaela. Było warto. Bez
znaczenia na to co jutro się stanie. To z Michaelem spędzałam
najpiękniejsze chwile, nawet teraz, gdy się nim opiekuje i może
normalnie spać. Bez żadnych tabletek. Gdy byłam pewna, że śpi,
delikatnie, prawie nie wyczuwalnie pogłaskałam Go po policzku. Nie
mogłam odwrócić wzorku od jego pięknej twarzy. Wyglądał tak
niewinnie i uroczo, gdy spał. Patrząc na niego, zasnęłam. Tej
nocy Mike budził się kilka razy i sprawdzał czy na pewno jestem.
Musiałam Go zapewnić, że nigdzie się nie wybieram, ale i tak się
budził.
~~~~~~~~
Rano pierwsza się przebudziłam.
Spojrzałam na Michaela. Wciąż spał i nie chciałam Go budzić.
Delikatnie wstałam, żeby się nie obudził. Poszłam do łazienki,
uczesałam się i poprawiłam ciuchy. Jak wychodziłam z sypialni,
jeszcze spał, więc cicho zamknęłam drzwi i udałam się do
kuchni. Niedługo musiałam wracać do domu, dlatego od razu zrobiłam
dla Michaela śniadanie, obiad i kolację. Wystarczy, że potem sobie
odgrzeje. Byłam zamyślona i nie wiedziałam kiedy do kuchni wszedł
Mike – Dawno wstałaś?
- O już wstałeś? Zamyśliłam się.
Dosłownie jakieś 10 minut temu wstałam. Jak się czujesz? -
podeszłam do niego – Lepiej?
- Tak .. o wiele lepiej i to dzięki
Tobie – przytulił się.
- Wiesz, że możesz na mnie liczyć.
- Wiem i cieszę się, że Cie
poznałem. Co tam dobrego robisz?
- Śniadanko, obiad i kolację.
- Hmm? - spojrzał na mnie z zaskoczoną
miną.
- Za chwilę muszę uciekać, więc
przygotuje Ci pozostałe posiłki.
- Naprawdę musisz tak szybko iść?
Zostań chociaż na śniadaniu – mówił smutno.
- No dobrze. Zostanę, ale potem pójdę.
- To ja pójdę się ubrać i Cie
odwiozę.
- Nigdzie Pan nie pojedzie. Wrócę
autobusem i tyle.
- Ale ..
- Mike .. masz siedzieć w domu
przynajmniej kilka dni. Chyba nie chcesz, żeby było gorzej.
Obiecaj, że nie pojedziesz jutro do pracy.
- Ale jeżeli nie pojadę do pracy, to
będzie oznaczało, że nie przyjadę rano po Ciebie.
- Posłuchaj mnie .. zanim Cie poznałam
jeździłam autobusami i nic mi się nie stało, więc teraz też
mogę. Twoje zdrowie jest najważniejsze. Będziesz grzeczny?
- Ehh … no dobrze.
Tak jak było ustalone, po śniadaniu
pożegnałam się z Michaelem. Był smutny z tego powodu, ale
obiecałam, że jutro po zajęciach przyjdę do niego. Z duszą na
ramieniu wsiadłam do autobusu, który miał mnie zawieźć do domu.
Stałam przed drzwiami od domu i nie chciałam wchodzić, ale nie
miałam wyjścia. Nacisnęłam na klamkę i otworzyłam drzwi.
Niepewnie weszłam. Nikogo nie widziałam w przedpokoju. Najciszej
jak tylko potrafiłam, poszłam na górę do swojego pokoju.
Przekroczyłam próg pokoju i chciałam odetchnąć z ulgą, gdy
zobaczyłam na łóżku, rozłożoną koszulę Michaela, którą
jeszcze mu nie oddałam. Zresztą On też mi nie oddał jeszcze
mojej. Ale nie rozumiałam skąd ta koszula wzięła się na łóżku.
Przecież schowałam ją do szafy. Odpowiedź dostałam szybciej niż
się spodziewałam.
- Gdzie byłaś? - to był On. Ojciec.
Odwróciłam się. Nie wiedziałam co odpowiedzieć.
- By .. byłam u koleżanki.
- Koleżanki, co? - wziął tą koszulę
do ręki – A to też jest koleżanki?
- Grzebałeś w moich rzeczach? -
chciałam zmienić temat.
- W moim domu mogę robić co chce!
Gdzie byłaś?! U niego?! Puszczałaś się!
- Nie! Nie prawda.
- Podnosisz na mnie głos?! Na mnie?! -
uderzył mnie w brzuch. Skuliłam się z bólu – Dziwka! Każda
jest taka sama! Czekacie tylko na okazję! Muszę Cie w końcu
wychować! - pociągnął mnie za włosy na środek pokoju.
- Nie .. tato .. proszę Cie –
zaczęłam płakać.
- Znasz zasady! Albo jesteś posłuszna
albo dostajesz nauczkę! Może teraz coś w końcu zrozumiesz! - tym
razem kopnął mnie w plecy kilka razy i raz w brzuch. Myślałam, że
umrę z bólu – Jeżeli chcesz się pieprzyć, to Ci to załatwię
i jeszcze na tym zarobię!
- Nie – zdołałam tylko powiedzieć.
Nie wiem ile to trwało, ale miałam dość. Jak za mgłą
zobaczyłam, że wyszedł. Leżałam na podłodze i nie miałam siły
wstać. Wszystko mnie bolało i ledwo doczołgałam się do łóżka.
Niestety nie udało mi się na nie wejść. Nie minęło zbyt wiele
czasu, a straciłam świadomość.
Boże nie! Niech ten ( przepraszam za to słowo Jenn) pieprzony .. nie dokończę, bo tego wymaga kultura, da jej spokój, niech idzie siedzieć. Kurde damski bokser sie znalazł. Jak ja nienawidzę, facetów, którzy biją kobiety. Ja nigdy bym nie uderzył, a co do reszty notki, cudowna, rozczuliłaś, mnie. Naprawdę czekam na kolejną. I Mam pytanko kiedy dodasz nowa na Bad Girl?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Michael.
P.S Jakbyś chciała to możesz zajrzeć na mojego http://another-story-of-michael-jackson.blogspot.com/
Weź coś zrób temu ojcu, co?? Niech się zapije na śmierć albo wpadnie pod samochód czy coś! Tak nie może być!
OdpowiedzUsuńA poza tym dupkiem ( wybacz) notka jest wspaniała. Słodko, gdy Betty opiekuje się chorym Michaelem i wgl. Tylko kiedy oni będą razem, co? :)
Czekam na next, Lolkaaa
NIENAWIDZĘ JEJ OJCA!!! :/
OdpowiedzUsuńale reszta super ^^
Wiola, przeczytałam.
OdpowiedzUsuńMoże od poczatku.
Biedny Michaelek, chory... Dobrze, ze ma Betty, ktora, zajmuje sie nim jak synem :D to takie słodkie jak dba o Niego, gotuje, zasypia razem z nim. Tak bym juz chciala by razem byli. Musza byc razem. Nie ma inmej opcji.
I nareszcie Betty powiedziala o tych studiach. Juz dawno powinna to zrobic.
Niby ladnie z jej strony, ze nie chce tej kasy przyjac tej kasy, ale... Wiem, ze Mike nie odpusci. I mam wrazenie, ze jeśli ona tej kasy nie weźmie to pewnie Mike za nia wplaci. Takie mam cos przeczucie.
Co do ojca.
Rany Boskie...!!!
Jak czytalam ten fragment to moje oczy wygladaly tak o.O'
No jak on może tak traktowac rodzona córke? No litosci!! Przeciez on ja zakatuje na smierć! Wiola, dołączam sie do prośby innych. Zrob coś z tym psycholem! Blamam Cie!
Ogolnie notka jak zawsze ciekawa,milo sie czyta, az szkoda jak zblizam sie ku koncowi bo chcialabym wciaz czytac i czytac...
Czekam na nastepna notatke z niecierpliwoscia :)
Pozdrawiam, BAD25
O mój Boże!
OdpowiedzUsuńJak tak można traktować własną córkę ?!
W ogóle jak można być takim człowiekiem, a ta matka Betty niech w końcu przejrzy na oczy i wyprowadzi się wraz z nią od tego psychopaty!
Poza tym, notka jak zwykle fantastyczna. Miło tak popatrzeć jak Betty i Michael się nawzajem o siebie troszczą, aż ciepło się robi na serduszku.
Nie mogę się doczekać kolejnej notki.
Pozdrawiam K@te. :)
Świetne :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dopiero teraz komentuje. :* Rozdział jak zawsze - wspaniały, poza jednym mankamentem, a właściwie to... problemem Betty, jest to jej ojciec. Okropny typ, który nie myśli racjonalnie i lubi przemoc. Trochę nie rozumiem z czego wynika jego zachowanie. Dlaczego się tak wścieka? To nie jest normalne...
OdpowiedzUsuńBetty powinna o wszystkim powiedzieć Michael'owi i przyjąć te pieniądze, w dodatku bardzo miło jest czytać o tym jak pięknie opiekowała się nim, kiedy zachorował. Rozczulające ^^
Dziękuję za ten rozdział, i czekam niecierpliwie na następną.
Klaudia :*
PS. Zapomniałam dodać, że mnie nowa notka. :D Jak chcesz to usuń ten komm... :P
Usuńprzepraszam ze przez komentarz ale napisz do mnie esa bo straciłam wszystkie kontakty a na gg nie mogę wejść Karolina!
OdpowiedzUsuńŚwitne opowiadanie :D mogę je czytać w koło bez końca i mi się nie nudzi xd z niecierpliwością czekam na kolejną część :D
OdpowiedzUsuń