sobota, 24 stycznia 2015

Chapter 14

Witajcie!
Przepraszam za wszelkie błędy, ale mam grypę, wiec sami rozumiecie. Powiem jeszcze, że za tydzień również pojawi się notka na Betty :)
Zapraszam do czytania oraz komentowania ;) Od razu dziękuje za wszystkie szczere komentarze. Są motywujące do pisania i wiem, że mam dla kogo pisać :)


                                                                       ~~~~~~~~~~


Obudziłam się następnego dnia w swoim łóżku. Rozejrzałam się. Byłam sama i nie dałam rady wstać. Kręciło mi się w głowie i wszystko mnie bolało. Dopiero po chwili zorientowałam się, że nie poszłam dzisiaj na zajęcia, ale pewnie mama już zadzwoniła i powiadomiła dyrekcję. Drzwi się otworzyły i zobaczyłam mamę. Podeszła i usiadła obok mnie na łóżku.
- Jak się czujesz? - myślałam, że jej pytanie było żartem.
- Żartujesz sobie? Jak mam się czuć? Nie dość, że wszystko mnie boli po pobiciu, to na dodatek zrobił to mój własny ojciec. Zresztą .. ja nie mam już ojca.
- Eh .. wiem, że cierpisz …
- Przestań .. nie mam siły na rozmowę. Poza tym i tak wiem, że jest bezcelowa.
- No dobrze. Nie będę Cie męczyła. Ale powiedź tylko jak spotkanie z Niną?
- Tak jak się spodziewałam. Nie ma kasy i tyle, a teraz możesz mnie już zostawić?
- Już sobie idę – wyszła. Nagle przypomniało mi się o Michaelu i o tym, że miałam dzisiaj po zajęciach do niego pojechać. Musiałam do niego zadzwonić i powiedzieć, że nie przyjadę. Wykręciłam do niego numer i czekałam aż odbierze.
- Słucham?
- Cześć Mike.
- O Betty – wyraźnie się ucieszył – Czekam na Ciebie.
- Ja właśnie dzwonię w tej sprawie. Niestety nie mogę przyjechać.
- Ale dlaczego? Coś się stało? - zaniepokoił się.
- Nie .. właściwie tak … dzisiaj źle się czuję. Nawet nie poszłam na zajęcia.
- Ojej .. to coś poważnego?
- Nie. Chyba jutro już pójdę do szkoły i wpadnę do Ciebie, dobrze?
- Ok, ale jeżeli nie dasz rady, to zrozumiem.
- Obiecałam, że się Tobą zaopiekuje i słowa dotrzymam. Jak się czujesz?
- Dzisiaj trochę lepiej.
- A nie wstajesz? Wiesz, że masz leżeć.
- Tak wiem mamusiu. Grzecznie leże i czekam. Robię tylko wyjątki, żeby coś zjeść i pójść siusiu. Chyba tyle to mogę?
- Hehe tak, tyle możesz.
- Uff … bo się bałem, że mi się oberwie.
- Nie miałabym serca Cie bić.
- Uspokoiłaś mnie. Jednak nie jesteś taka zła i okrutna.
- No wiesz co .. powinnam się chyba obrazić. Nie wiem nawet skąd taki wniosek na mój temat. Zawsze jestem spokojna.
- Droczę się tylko.
- Wiem Mikey – było mi źle z tym, że Go okłamuje i czułam, że zaraz zacznę płakać – Będę już kończyła.
- Betty …
- Odpoczywaj – szybko się rozłączyłam i od razu rozpłakałam. Tak bardzo Cie przepraszam. Nie masz pojęcia jak bardzo chciałabym Ci powiedzieć prawdę, ale nie mogę. Po godzinie przyszła mama. Bez pytania otworzyła moją szafę i wyciągnęła koszulę Michaela.
- To przez to miałaś problemy.
- Zostaw to. Odłóż na swoje miejsce.
- Wyrzucę ją – chciała ją zabrać.
- Nie! Muszę ją oddać Michaelowi.
- Dlaczego do tego czasu tego nie zrobiłaś? Po co ją trzymasz?
- Zapomniałam .. zdarza się. Mam dużo na głowie.
- Powiedź mi – usiadła na rogu łóżka – Czy łączy Was coś więcej? Widzę, że się zmieniłaś – przez ułamek sekundy chciałam jej powiedzieć prawdę, ale na szczęście się opamiętałam.
- Nie mamo … już Ci mówiłam, że jesteśmy tylko i wyłącznie przyjaciółmi. Dlaczego mi nie wierzysz? Dałam Ci jakiś powód?
- Po prostu nigdy nie byłaś w towarzystwie chłopców, nie wspominając o mężczyznach.
- I co z tego? Kiedyś musi być ten pierwszy raz.
- Słucham??
- Od pewnego czasu myślisz tylko o jednym, a ja nie miałam tego na myśli. Towarzystwo Michaela mi jak najbardziej odpowiada. Mam jeszcze Steffi jak wiesz i z nią też mnie nic nie łączy, uprzedzając Twoje pytanie.
- To nie jest śmieszne.
- Jest mamo. To jest bardzo śmieszne co Ty mówisz. Nie daje Ci powodu abyś miała mi nie wierzyć.
- Może … faktycznie przesadzam.
- Nareszcie …. czyli .. nie będziesz mi dokuczała, gdy będę miała spotkanie z Michaelem albo będę chciała Go tutaj zaprosić? - zastanawiała się chwilę.
- Ehh … no dobrze … chociaż nadal nie pochwalam tego, ale odpuszczę Ci. Mam nadzieje, że nie będę tego żałowała i nic Ci nie zrobi.
- Dziękuje – przytuliłam się do niej, pomimo bólu całego ciała – Nic mi nie zrobi. Bardzo mu ufam. Nie jest taki.
- Ale będę miała na niego oko.
- Jak zawsze. Przepraszam, ale mogła byś mnie zostawić samą? Chciałabym się przespać, a i odwieś koszulę.
- Dobrze. Przyniosę Ci obiad – powiesiła koszulę Michaela z powrotem i wyszła. Położyłam się. Nadal nie mogłam w to uwierzyć, a może mi się tylko śniło? Nie .. to stało się naprawdę. Mama w końcu zaakceptowała Michaela. Ale byłam pewna, że gdybym jej powiedziała prawdę o moich uczuciach do niego, wcale by tak nie postąpiła. Wręcz przeciwnie. Może kiedyś się dowie. Zamknęłam oczy i z uśmiechem na ustach, zasnęłam.

                                                                        ~~~~~~                               

Na zajęcia poszłam dopiero w środę. Czułam się już lepiej. Bolały mnie jeszcze trochę plecy, ale na tyle, że dałam radę iść. Chciałam zrobić Michaelowi niespodziankę i nie powiedziałam, że dzisiaj do niego przyjdę. Miałam nadzieje, że mnie nie oszukuje i leży w łóżku. Trudno było Go zatrzymać w łóżku. Gdy pojawiłam się w szkole od razu podeszła do mnie Steffi.
- Cześć. Nareszcie jesteś – uśmiechnęła się.
- Cześć. Nom .. chyba jakiś wirus mnie złapał, czy coś, ale już się lepiej czuje.
- To dobrze. A nie przywiózł Cie Twój przyjaciel?
- Wyjątkowo nie .. też zachorował i kazałam mu zostać w łóżku.
- Widzę, ze się Ciebie słucha. Zapłaciłaś już za kolejny rok?
- Yyy … jeszcze nie. Mama nie miała czasu iść do banku. Muszę powiedzieć dzisiaj o tym nauczycielce.
Z naszą wychowawczynią mieliśmy ostatnią lekcję. Nie powinnam się stresować tą rozmową, bo wiedziałam co mi powie, ale pomimo to się bałam. Poczekałam aż wszyscy opuścili klasę i podeszłam do biurka, przy którym siedzi moja nauczycielka.
- Mogę z Panią porozmawiać?
- Oczywiście. O co chodzi Betty? - trochę mnie zdziwiło jej pytanie. Myślałam, że od razu powie, że to koniec mojej nauki. Odłożyła papiery i czekała na to co powiem.
- Bo .. chodzi o zapłatę za kolejny rok ..
- Mów dalej.
- Niestety .. nie opłacę kolejnego roku … wiem, że oznacza to .. - przerwała mi.
- Ale szkoła dostała już wpłatę za kolejny rok na Twoje studia. Wszystko jest już załatwione. Tylko o tym chciałaś porozmawiać?
- Tak, ale …. nie rozumiem … skąd ta wpłata?
- Wczoraj był tutaj pewien mężczyzna i powiedział, że chce zapłacić za Twoje studia i że wiesz o tym. Oczywiście się zgodziłam.
- Ale .. - nie rozumiałam – Nic nie wiedziałam …
- Może chciał zrobić Ci niespodziankę. Także nie musisz się już martwić.
- No .. dobrze … nie zabieram już Pani czas. Do widzenia – wyszłam z sali i oparłam się plecami o ścianę. Myślałam kim był ten mężczyzna. Ale po chwili wszystko stało się jasne. Michael … to On zapłacił. A przecież Go prosiłam. Czeka Nas poważna rozmowa. Zabrałam swoje rzeczy z szafki i poszłam na autobus. Wcześniej się cieszyłam ze spotkania z Michaelem, ale teraz już się nie cieszę. Byłam na niego zła. Zapukałam i czekałam aż otworzy.
- Betty, nareszcie przyszłaś – uśmiechał się. Za to ja miałam poważną i złą minę. Weszłam do środka i zaczęłam.
- Jak mogłeś to zrobić?
- O czym ..
- Nie udawaj! - uniosłam głos – Dobrze wiesz o czym mówię. Myślałeś, że się nie dowiem?
- Eh .. Betty … daj mi wyjaśnić ..
- Dlaczego? Przecież mówiłam, że nie chce od Ciebie pieniędzy, bo nie dla nich się z Tobą przyjaźnię. Musiałeś zrobić po swojemu. Zawiodłeś mnie.
- Nie .. proszę nie mów tak. Nie chce Cie stracić ..
- Dlaczego? - ponownie zapytałam.
- Wiem, że nie powinienem, ale nie mogłem dopuścić abyś została wyrzucona z uczelni. Wiem jak bardzo chcesz studiować. Nie zrobiłem tego, bo nie liczę się z Twoim zdaniem, ale zrobiłem to dla Ciebie .. tylko i wyłącznie. Proszę .. uwierz mi … chce tylko Twojego szczęścia.
- Dobrze wiesz, że nie zgodziłabym się na to .. dlatego zrobiłeś to za moimi plecami.
- Źle zrobiłem .. wiem o tym, ale proszę Cie ..
- Czy zawsze musi być wszystko tak jak chcesz?
- Nie …
- A właśnie, że tak … właśnie dałeś tego dowód .. wiesz co? Pójdę już. Chciałam tylko, żebyś wiedział, że czuje się zawiedziona – podeszłam do drzwi. Wzięłam głęboki wdech i je otworzyłam.
- Nie – podszedł i je zamknął – Nie dam Ci odejść … nie pozwolę aby przez moją głupotę zakończyła się ta przyjaźń – wziął moją twarz w swoje dłonie i spojrzał w oczy – Wybacz mi to … obiecuje, że już nigdy tak nie postąpię .. - zaczął zbliżać swoją twarz do mojej. Nasze usta dzieliły już tylko milimetry, a serce waliło mi jak szalone. Myślałam, że mnie pocałuje, ale nie zrobił tego. Jego usta zmieniły kierunek i pocałował mnie w policzek. Byłam trochę zawiedziona – Przepraszam – wyszeptał. Dlaczego On był tak bardzo przekonywający? A może to z powodu moich uczuć do niego. Sama już nie wiem.
- Mike … dobrze .. wybaczam Ci, bo to był pierwszy raz, ale proszę .. nie rób tak więcej .. nie lubię tego.
- Przysięgam – przytulił mnie – Mam nadzieje, że teraz mi nie uciekniesz.
- Pod warunkiem, że to był pierwszy i ostatni raz.
- Już nie będę. Obiecałem. Chodźmy do salonu – przepuścił mnie pierwszą i usiedliśmy na kanapie – Chcesz coś do picia?
- Nie dzięki. Powiedź .. jak się czujesz?
- Dużo lepiej, a Ty?
- Też … a tak w ogóle to jak to zrobiłeś? Przecież miałeś nie wychodzić z domu.
- I nie wychodziłem. Wysłałem mojego pracownika.
- Sprytnie .. jest jeszcze coś o czym powinnam wiedzieć?
- Noo … tak .. - podrapał się po głowie – Masz opłacone całe studia. Tylko nie krzycz – powiedział pospiesznie. Przymknęłam oczy.
- Mike … nie wierzę … musiałeś, co?
- Nie, ale chciałem i przypominam, że to jest wciąż moje jedno wykroczenie, bo dotyczy tego samego.
- Cwaniak, ale niech będzie. I pamiętaj .. - pogroziłam mu palcem.
- Będę pamiętał. Mama wie, że tutaj jesteś?
- Nie. Przyjechałam prosto z uczelni.
- Wiesz, że tak szybko Cie nie wypuszczę.
- Domyślam się.
- Więc powinienem zamknąć drzwi na klucz – zaśmialiśmy się. No tak przecież On jeszcze o niczym nie wiedział.
- A nie musisz. Mam dla Ciebie niespodziankę.
- Lubię niespodzianki. No to mów, bo się nie mogę doczekać.
- Więc .. rozmawiałam ostatnio z mamą i … zgodziła się abym się z Tobą widywała .. - jego mina była bezcenna.
- Żartujesz?
- Hehe nie .. mówię zupełnie serio, ale to nie wszystko. Możesz mnie też odwiedzać u mnie w domu.
- Teraz to naprawdę żartujesz.
- Myślałam, że się ucieszysz – zrobiłam smutną minkę.
- Oczywiście, że się cieszę. Po prostu mnie zaskoczyłaś. Już nie pamiętam kiedy byłem taki szczęśliwy. Naprawdę.
- Hm .. nie wiem, czy mogę Ci wierzyć – specjalnie to powiedziałam.
- Jak chcesz to Cie zaraz wyleczę z tych wątpliwości.
- Pf .. niby jak?
- Teraz to się doigrałaś – dosłownie rzucił się na mnie i zaczął łaskotać. Pod wpływem jego ciężaru, poległam na tej kanapie.
- Niee … Mi .. Mike … haha … proszę .. hahaha .. przestań – próbowałam złapać Go za ręce, ale nie dałam rady.
- Wiesz kiedy przestanę.
- Dobrze .. haha …. wierzę Ci .. - na chwilę przestał. Nachylał swoją twarz nad moją.
- Mówisz prawdę, czy tylko po to abym przestał, hm?
- Prawdę .. - nie byłam w stanie nic więcej powiedzieć. Jego twarz była tak blisko mojej. Znowu to samo uczucie, znowu serce mi przyspieszyło. Patrzyłam mu w oczy. Chyba czuł to samo. Też nic nie mówił, tylko się patrzył – Mike .. - dotknęłam jego twarz. Nie zdziwił się. Po chwili się opamiętał i zmienił pozycję na poprzednią. Pomógł mi się podnieść i usiąść.
- Wierzę Ci – atmosfera stała się inna. Oboje to czuliśmy i nie wiedzieliśmy jak się zachować. Rozmowa przychodziła nam z trudem i byliśmy zakłopotani. Zostałam u Michaela dwie godziny i musiałam iść, a raczej chciałam. Na dworze poczułam wielką ulgę. Nie musiałam już udawać przed Michelem, nie było to łatwe. Boże, dlaczego musiałam się w nim zakochać. Właśnie w nim. W moim przyjacielu. Na przystanku rozmyślałam, czy aby nie za szybko mu wybaczyłam. Prawdą było, że na nikogo nie umiałam się długo gniewać. Wyjątkiem była moja siostra, ale z nią to inna historia. Może źle zrobiłam. Powinnam Go trochę przetrzymać. Chwila .. co ja gadam? Przetrzymać? Przecież nie jesteśmy parą. Chyba mi powoli odbija. Mimo wszystko byłam szczęśliwa, że mogę dalej studiować i musiałam powiedzieć o tym mamie. Chyba zapomniałam podziękować za to Michaelowi. Zrobię to przy pierwszej okazji. Weszłam do domu.
- Spóźniłaś się na obiad – usłyszałam z kuchni. Poszłam tam.
- Przepraszam, ale … byłam u Michaela – czekałam na jej reakcje.
- Aha – tylko tyle? W sumie to nawet dobrze. Koniec z przy gryzkami z jej strony.
- Ostatnio nie czuł się najlepiej i chciałam sprawdzić jak się czuje.
- Rozumiem. Zaraz odgrzeje ci obiad.
- Ok – poszłam do łazienki umyć ręce i wróciłam. Usiadłam przy stole. Mama podała mi obiad.
- Smacznego.
- Dziękuje – nie wiedziałam, czy powiedzieć jej teraz – Mamo?
- Tak? - usiadła.
- Kiedy pójdziemy kupić nowe książki? - specjalnie tak zaczęłam.
- A po co Ci nowe? To ostatni Twój rok …
- Zaskoczę Cie, ale nie. Mam opłacone całe studia.
- Ale .. jak to .. przecież ..
- Bo … dzisiaj się dowiedziałam, że … Michael opłacił moje studia.
- Co takiego?
- Też byłam zaskoczona i nie prosiłam Go o to.
- Ale ja żartowałam z tym, że ma za Ciebie zapłacić. Byłam zwyczajnie zła.
- Tak myślałam. Mike jak się dowiedział, że nie mam za co zapłacić, to dawał mi pieniądze, ale ich nie przyjęłam, dlatego zrobił mi niespodziankę i sam zapłacił.
- Tylko, że nie wiem kiedy będę mogła mu oddać.
- Mike nie chce, żebym mu oddała – spojrzała się na mnie znacząco – O co chodzi?
- Nie wydaje Cie się to dziwne? Nikt nie robi tak drogich prezentów bezinteresownie.
- Co znowu sugerujesz?
- Oddam mu całość choćbym miała się zapożyczyć, ale nie pozwolę abyś mu się oddała.
- Chyba się przesłyszałam! Co to ma znaczyć? Po pierwsze już Ci powiedziałam, że Michael taki nie jest, a po drugie znasz mnie całe życie i dobrze wiesz, że nigdy bym nie spłaciła w ten sposób swoich długów – wstałam od stołu.
- A obiad?
- Odechciało mi się – poszłam od razu do siebie. Znowu to robiła. A myślałam, że się zmieniła. Nie .. Ona nigdy się nie zmieni. Zrobiło mi się przykro. Mike ma dobre serce i zrobił to bo chciał mi pomóc, a nie dlatego, że chciał mnie zaciągnąć do łóżka. Nigdy w to nie uwierzę.

                                                                     ~~~~~~~~

Minęły dwa tygodnie od mojego ostatniego spotkania z Michaelem. Był zajęty pracą nad filmem i nie miał czasu. Tęskniłam za nim bardzo, ale rozumiałam to. To w końcu jego praca. Właśnie dostałam sms'a od Michaela, że za pół godziny przyjedzie. Tak .. przyjedzie do mnie do domu. Byłam ciekawa reakcji mamy, gdy Go zobaczy, a dodam, że w ogóle jej nie uprzedziłam. Na szczęście ojciec był dzisiaj na spotkaniu ze swoimi koleżkami i wróci późno. Godzina 19. Usłyszałam pukanie, ale czekałam u siebie aż mama otworzy. Po chwili moje drzwi się otworzyły.
- Mogę? - usłyszałam głos Michaela.
- Mikey! - od razu podbiegłam i się do niego przytuliłam. Zrobił to samo.
- O jak miło. Też się stęskniłem – niechętni się od niego odkleiłam i usiedliśmy na łóżku – Ale obiecuje, że już nigdy tak długo nie będziemy się nie widywać. I powiem Ci, że Twoja mama mnie zaskoczyła. Bez żadnych pretensji wpuściła mnie i powiedziała, że jesteś u siebie.
- Serio? W takim razie bardzo się cieszę, że dotrzymała słowa.
- I dobrze, że przynajmniej w malutkim stopniu się do mnie przekonała.
- To prawda. A jak praca nad filmem?
- Dobrze .. powiem więcej. Właśnie dzisiaj zakończyłem ostatnie zdjęcia i Disneylandzie pojawi się na samym początku wakacji.
- O czyli wszystko poszło po Twojej myśli?
- Tak, ale to nie wszystko.
- Co jeszcze?
- Pamiętasz jak Ci mówiłem, że zabiorę Cie do Paryża na premierę?
- No tak .. pamiętam.
- Więc .. - wyciągnął białą kopertę z kieszeni i mi podał – Otwórz – wzięłam kopertę do rąk i otworzyłam. Wyciągnęłam z niej …. dwa bilety samolotowe?
- … - zaniemówiłam.
- Zabieram Cie na samym początku wakacji do Paryża i nie przyjmuje odmowy. Spędzimy tam calutki tydzień. Bilety tak naprawdę nie są potrzebne, bo polecimy moim samolotem, ale chciałem, żeby było tak oficjalnie.
- Ale … ja nie wiem co na to moja mama. Nie będzie zachwycona.
- No tak, ale nie zabroni Ci jechać. Może nie będzie tak źle. Już się trochę zmieniła. Zostawię Cie bilet i jej pokażesz.
- Lepiej nie – bałam się, że ojciec Go znajdzie i znowu wpadnie w szał – Niech będą u Ciebie.
- Dobrze. Jak wolisz, ale na pewno chcesz jechać, tak?
- Oczywiście, że chce.

Mike posiedział u mnie godzinkę i musiał jechać. Nie dawał po sobie poznać, ale widziałam, że był zmęczony. Nie mogłam się doczekać wylotu. Ale została jeszcze najgorsza sprawa. Jak ja mam o tym powiedzieć mamie?  

4 komentarze:

  1. Fajny,śmieszny rozdział ;) już w niektórych momentach myślałam, że tak pięknie się pocałują, a tu klapa... No nic, poczekam xD
    Fajnie, że Betty poleci z Michaelem do Paryża, miasta miłości... Tylko co z jej mamuśką ?
    Czekam na nexta, Lolkaaa

    OdpowiedzUsuń
  2. Oznajmiam, ze przeczytalam ;-)
    No wiec. Od poczatku.

    Dobrze, ze Betty juz doszla do siebie i ze czuje sie lepiej.
    I jestem w szoku!! Mama zaakceptowaka Michaela!
    Nie moze byc!
    Nareszch.e to sie stalo!

    I tak myslalam, ze to wlasnie Mike oplaci jej te studia.
    Hehe, Betty jaka fochnieta o jo. No ale nie dziwie sie.
    Z drugiej strony, dalej moze studiowac.

    I,Wiola, o rany! Juz myslalam, ze oni sie pocaluja :p tak niewiele brakowako :p hehehe!
    Widac, ze laczy ich uczucie.

    No i ciekawa jestem jak mama Betty zareagujena ten wyjazd :p
    Cos czuje, ze zachwycooa nie bedzie :p

    Wiolka, czekam na cd!
    Geniakne :-)
    Pozdrawiam, BAD25

    OdpowiedzUsuń
  3. Notka super ! Jest genialna !

    OdpowiedzUsuń
  4. Mysle ze nawet jesli byla zla na Michaela, to juz po calej klotni wypadalo mu chociaz podziekowac, a nie powiedziec na odwal cos w stylu, spoko ze zaplaciles ale nie rob tak wiecej, i tyle... podobnie z Paryzem

    OdpowiedzUsuń