Tak jak obiecałam dodaje kolejną notkę. Możliwe, że są błędy, za które z góry przepraszam, ale grypa trzyma mnie już 2 tygodnie. Dzisiaj wyjątkowo długa notka ;) Zapraszam :)
~~~~~~~
Dzisiaj mieliśmy poznać oceny za
referaty. Razem ze Steffi strasznie się stresowałyśmy. Czekałyśmy
na to jak na ścięcie głowy. Na nasze nieszczęście, nasz referat
był ostatni i dodatkowo miałyśmy stresa. Jak się potem okazało
niepotrzebnie. Nauczycielka nas wywołała. Nigdy nie lubiłam stawać
przed całą klasą, ale dzięki Steffi czułam się trochę pewniej.
Stałyśmy obok biurka naszej wychowawczyni i czekałyśmy.
Wyciągnęła nasz referat, spojrzała na nas i się uśmiechnęła.
Okazało się, że nasz referat był najlepszy i dzięki temu nie
musiałyśmy się martwić o oceny do końca zakończenia roku.
Spojrzałam na Steffi, a Ona na mnie z szeroko otwartymi buziami.
Nauczycielka nas pochwaliła i pozwoliła wrócić na swoje miejsca.
Po zajęciach cieszyłyśmy się jak małe dzieci.
- Wiedziałam, że tak będzie! -
mówiła podekscytowana Steffi.
- Skąd?
- Bo świetnie je napisałaś. Wiesz
co? Zrobię dzisiaj wieczorem imprezę u siebie z tej okazji. Uczyć
się już nie musimy i oczywiście jesteś pierwszą zaproszoną.
- No nie wiem.
- Oj no nie bądź taka. Będzie niezła
zabawa do rana. W końcu jest piątek.
- Tylko muszę zapytać najpierw mamę
– Steffi wywróciła oczami.
- Nie przesadzasz? Masz już swoje
lata. Chyba wolno Ci chodzić na imprezy.
- To znaczy .. ja … nigdy nie byłam
na żadnej – zrobiło mi się głupio.
- Serio? W takim razie trzeba to
nadrobić. Będziesz u mnie o 18? Pomożesz mi wszystko przygotować.
- Ale .. eh .. jestem umówiona z
Michaelem.
- To czemu nie powiedziałaś od razu?
On też jest zaproszony razem z Tobą. W końcu będę miała okazję
Go poznać – puściła mi oczko.
- Zapytam Go dzisiaj – dzisiaj
wyjątkowo wracałam autobusem, bo Mike chciał nieco dłużej
popracować przed weekendem. Wysiadłam już na swoim przystanku i w
drodze do domu postanowiłam zadzwonić do Michaela. Odebrał za
drugim razem.
- Witaj myszko – nie przeczę, że
się zdziwiłam, ale równocześnie spodobało mi się to.
- Cześć Mike. Nie przeszkadzam?
- Nie. Właśnie mam przerwę. Co tam?
- Najpierw muszę Ci się pochwalić,
że nasz referat był najlepszy i to dzięki Tobie. Dziękuje.
- Naprawdę? W takim razie bardzo się
cieszę, że mogłem pomóc. A ta druga sprawa?
- A skąd wiesz, że jest druga?
- Domyślam się.
- No więc .. Steffi robi dzisiaj
imprezę i jestem zaproszona.
- Czyli … to baw się dobrze –
wyczułam po głosie, że posmutniał – Kiedy indziej się
spotkamy. Jak będziesz miała czas.
- Ale Mike .. Ty też jesteś
zaproszony.
- Serio? A chcesz, żebym poszedł
razem z Tobą?
- Tak .. szczerze to sama nie mam
ochoty tam iść. Pójdziesz? Proszęęęę ..
- Z Tobą oczywiście, że pójdę. O
której mam przyjechać?
- Steffi powiedziała, żebym była na
18 to jej pomogę przygotować wszystko.
- Ok, czyli będę po Ciebie o 17:30.
Może być?
- Pewnie. Będę czekała. Pa.
- Pa – rozłączyłam się. Ależ
byłam szczęśliwa. Weszłam do domu pełna humoru.
- Cześć mamo – powiedziałam
radośnie. Znalazłam ją w salonie. Podeszłam i dałam buziaka w
policzek.
- Oo jak miło widzieć Cie w takim
nastroju. Coś się stało?
- Tak! Ja i Steffi miałyśmy najlepszy
referat i dzięki temu nie musimy się uczyć do końca roku.
- To wspaniale. Gratuluje Wam.
- Dziękuje. I w związku z tym ..
Steffi robi taką niewielką imprezę. Mogę iść?
- Od kiedy chodzisz na imprezy?
- Nie chodzę, ale to jest wyjątkowa
okazja.
- No dobrze. Nie zabronię Ci. O której
byś była w domu?
- Tego nie jestem właśnie pewna.
Możliwe, że nie wrócę na noc – spojrzała się na mnie –
Czyli mogę?
- Tak .. tylko nie przesadź z
alkoholem.
- Ja nie pije.
- Na imprezie bywa różnie.
- Wiem. Idę się szykować –
pobiegłam do siebie. Nie wiedziałam w co się ubrać. Zegar tykał,
a ja od godziny głowiłam się nad strojem. W końcu postawiłam na
prościznę. Wybrałam błękitną bluzkę, do tego białą
spódniczka przed kolana. Zrobiłam lekki makijaż i rozpuściłam
włosy, końcówki zakręciłam. Przejrzałam się w lustrze. Może
być. Spojrzałam na zegarek. Co?? Za dziesięć minut przyjedzie
Mike. Ale ten czas zleciał. Schowałam do niewielkiej torebki klucze
od domu, gdybym jednak późno wróciła i swoje dokumenty. Zeszłam
na dół. Chciałam poznać opinię mamy – I jak? - obróciłam
się. Zmierzyła mnie wzrokiem.
- Ślicznie wyglądasz. Wychodzisz już?
- Za chwilę – spojrzałam na
zegarek.
- Czekasz na kogoś?
- Tak. Michael ma po mnie przyjechać.
- On też jedzie? - pokiwałam głową,
ale nie zdążyła odpowiedzieć, bo dostałam sms'a od niego, że
już czeka przed domem – Muszę już lecieć. Paa – wyszłam z
domu. Stał przy aucie. Widziałam zaskoczenie na jego twarzy, gdy
mnie zobaczył – Cześć.
- Cześć .. pięknie wyglądasz –
pocałował mnie w policzek. Zarumieniłam się.
- Dziękuje …. Ty też.
- Jedziemy?
- Tak – otworzył mi drzwi i je za
mną zamknął. Wsiadł za kierownicę i ruszył. Przez chwilę
milczeliśmy – O nie.
- Co się stało?
- Przecież powinnam coś kupić na tą
imprezę, a już nie zdążymy pojechać do sklepu.
- Pomyślałem o tym. Spójrz do tyłu
– tak też zrobiłam i zobaczyłam kilka siatek z zakupami –
Wystarczy? - spojrzałam na niego.
- Jesteś wspaniały, wiesz? - chyba
sprawiłam, że poczuł się zakłopotany, bo tylko się uśmiechnął
niewinnie – Mike? - spojrzał na mnie – Masz zamiar tak normalnie
tam wejść? Bez przebrania?
- Wiesz … na początku myślałem o
przebraniu, ale raczej nie spędzimy tam godziny, czy dwóch, co nie?
- No nie.
- Właśnie, więc nie będzie mi
wygodnie. Chyba, że to Ci przeszkadza to ..
- Nie – przerwałam mu – Wcale mi
nie przeszkadza – dwadzieścia minut później byliśmy na miejscu.
Podeszłam do drzwi, a Mike w tym czasie wyciągał zakupy. Nie
chciał abym mu pomogła. Otworzyła mi Steffi.
- O jesteście już. A gdzie masz ..
- Już idzie. Bierze zakupy.
- Ale nie musieliście … - podszedł.
- Cześć. Jestem Michael – przywitał
się z uśmiechem – Wybacz, że nie podam Ci dłoni, ale mam zajęte
ręce. Gdzie to zanieść?
- Yyyy .. do … kuchni – patrzyła
za nim jak szedł do kuchni – Czy .. czy .. ja mam przywidzenia? -
zapytała. Zaśmiałam się.
- Nie. Dobrze widzisz – weszłam i
zamknęłam za sobą drzwi.
- Nie mogę w to uwierzyć, ale jak ..
?
- Kiedyś Ci opowiem, a teraz powiedź
w czym mam Ci pomóc.
- Właśnie robię kanapki, a Ty możesz
zrobić koreczki – weszłyśmy do kuchni. Mike w tym czasie
wykładał zakupy na blat. Widziałam, że Steffi była onieśmielona.
- Pomóc Wam w czymś dziewczyny?
- Raczej nie.
- Możesz iść do salonu … i zając
się muzyką – powiedziała nie patrząc w jego stronę.
- W tym jestem najlepszy –
wyszczerzył się i wyszedł. Podeszła do mnie i mówiła szeptem.
- Nie mogę uwierzyć, że znasz
Michaela Jacksona. Dlaczego wcześniej nie powiedziałaś?
- A uwierzyłabyś? - nie odpowiedziała
– No właśnie, a tak to masz żywy dowód. Nie musisz się
krępować przy nim. Jest bardzo miły – zaczynam robić koreczki.
- Spróbuje – gdy już wszystko było
gotowe, zanieśliśmy do salonu. Za dziesięć minut mieli zbierać
się goście. Nagle usłyszałam znajomy głos.
- A co to? Jeszcze nie ma nikogo? -
Evan wszedł do salonu.
- Niedługo przyjdą – odpowiedziała
Steffi. Nie miałam pojęcia, że On będzie. Mike patrzył się na
niego.
- Cześć Betty – podszedł. Nie
odpowiedziałam. Mike stanął przy mnie. No tak przecież mówiłam
mu o Nim, poza tym widział już Go jak wtedy po mnie przyjechał –
A Pan? - albo udawał, że Go nie rozpoznaje albo nie wiem co On
sobie myślał.
- Michael.
- Evan – podali sobie dłonie.
Patrzyli na siebie uważnie i Mike nadal ściskał jego dłoń.
Wyrwał się – Mocny uścisk. Będę u siebie w razie czego –
poszedł.
- Rodzice zostawili mi dom, ale pod
warunkiem, że Evan zostanie. Na szczęście zgodził się od razu –
wyjaśniła.
- Nic dziwnego – wyrwało się
Michaelowi. Poszłam z Michaelem usiąść na kanapie, a Steffi
gdzieś poszła – Powiedziałaś już mamie o Paryżu?
- Eh .. jeszcze nie. Boję się jej
powiedzieć.
- Dlaczego? To kiedy zamierzasz jej
powiedzieć?
- Nie wiem.
- Super .. stanie na tym, że w ogóle
jej nie powiesz i nie pojedziesz – chyba humor mi się popsuł.
- Nie bądź zły.
- Jestem rozczarowany. Zachowujesz się
tak jak byś nie chciała ze mną polecieć.
- Wiesz, że chce. Obiecuje, że powiem
jej o tym – przytuliłam się do niego. Po chwili rozległ się
dzwonek do drzwi. Steffi otworzyła i weszła masa ludzi – O jacie
– powiedziałam ciszej do Michaela.
- Zgadzam się – każdy był
zaskoczony obecnością samego Michaela Jacksona i chętnie się z
nim witali. Bardzo szybko wszyscy się za klimatyzowali i impreza się
rozkręciła. Jedynie ja nie mogłam się odnaleźć. Cieszyłam się,
że Mike nie odstępował mnie na krok, bo bym w ogóle poszła do
pokoju Steffi i tam została do końca. Podeszła do nas Steffi i
dała drinki – Ja nie pije.
- Ja też nie.
- Ale się dobraliście. Oj dajcie
spokój. Na imprezie każdy pije.
- Ale ja prowadzę – dalej się
bronił.
- Dzisiaj nikt nie będzie prowadził.
Zabawa będzie do samego rana – poszła tanecznym krokiem do gości.
Chyba była lekko wstawiona. Spojrzałam na Michaela, a On na mnie.
- W sumie .. - powiedział i wziął
łyk – Nie jest taki zły – po tych słowach też spróbowałam.
Trochę skrzywiłam buzie. Mike miał niezły ubaw ze mnie.
- No bardzo śmieszne. Nigdy wcześniej
nie miałam alkoholu w ustach.
- Oj no już nie gniewaj się. Lepiej
chodź potańczyć.
- O nie, nie, nie .. – opierałam
się, ale i tak pociągnął mnie na środek salonu – I co teraz? -
nie wiedziałam jak się zachować.
- A teraz proszę zdać się na mnie –
tak też zrobiłam. Wziął moje obie dłoni i położył na swoich
barkach. Swoje położył na mojej talii. Poczułam przyjemny
dreszczyk. Najpierw delikatnie się kołysaliśmy, by po chwili
zacząć szaleć. Tak na mnie wpłynął, że zupełnie zapomniałam
o tych wszystkich osobach. Osiągnął to co chciał. Wyluzowałam
się. Gdy piosenka dobiegła końca, wróciliśmy na swoje miejsca,
by trochę odpocząć i dopić drinki – I jak?
- Wiedziałeś, że tak będzie –
zaśmiałam się.
- Ależ skąd – spojrzałam na niego
– No dobra. Przyznaje się, ale przyznaj, że Ci się podobało.
- Hm .. pewnie, że tak – podeszła
do nas jakaś dziewczyna.
- Cześć. Mogę Cie na chwilę porwać?
- zapytała Michaela.
- Cześć .. przykro mi, ale mam z kim
tańczyć – spojrzał na mnie.
- Tylko jeden taniec. Proszę –
zatrzepotała rzęsami.
- Nie będziesz miała nic przeciwko? -
zapytał mnie.
- Nie .. skąd .. - oczywiście nie
była to prawda. Wstał i poszedł z nią zatańczyć. Obserwowałam
ich i sztucznie się uśmiechałam, gdy na mnie spojrzał. Byłam
zazdrosna o tą Pannę, ale musiałam stwarzać pozory. Byłam zajęta
patrzeniem na nich tańczących i nie zauważyłam, jak podszedł do
mnie Evan.
- Widzę, że Twój towarzysz świetnie
się bawi.
- Taa .. ja też.
- Nie widać tego. Chodź .. zatańczymy
– wyciągnął dłoń w moim kierunku.
- Nie mam ochoty z Panem.
- No dalej mała – siłą złapał
moją dłoń i pociągnął abym wstała. Próbowałam się wyrwać.
- Powiedziałam, że nie chce! - nie
wiem skąd, nagle zjawił się Mike u mego boku.
- Co tutaj się dzieje? Dlaczego ją
szarpiesz?! - zdenerwował się.
- Chciałem z nią tylko zatańczyć.
- Ale Ona najwyraźniej nie ma z Tobą
ochoty. Poza tym ma już z kim tańczyć i lepiej się do niej nie
zbliżał. To jest ostrzeżenie – wziął mnie za rękę i
odeszliśmy od tego miejsca. Czyżbym wyczuła zazdrość? - Nic Ci
nie zrobił?
- Nie nic .. myśli, że wszystko i
wszystkie może mieć.
- To się zdziwi – spojrzałam na
niego – Odpoczęłaś?
- Yy .. tak – coś mi się wydawało,
że mogłam powiedzieć inaczej.
- To bardzo dobrze – złapał mnie za
rękę i zaprowadził do tańca. Muszę przyznać, że Mike nie tylko
solo był świetnym tancerzem, ale także świetnie prowadził
partnerkę, czyli mnie. Po kilku piosenkach zaczęła się wolna
piosenka. Chciałam wrócić na swoje miejsce, ale mi nie pozwolił –
Gdzie uciekasz?
- Nie chcesz odpocząć? - chciałam,
żeby powiedział, że tak.
- Ani trochę – objął mnie w pasie
i oparł brodę na moim barku. Nie wiedziałam co zrobić. W końcu
też Go objęłam i oparłam twarz na jego torsie. Było mi tak
dobrze w jego ramionach, że nie chciałam aby piosenka dobiegła
końca. Dopiero po około trzech minutach zorientowałam się, że
zaczęła się inna piosenka, a my pomimo tego, nadal trwaliśmy w
uścisku.
- Mike? - powiedziałam, żeby mnie
usłyszał.
- Tak?
- Wiesz, że piosenka się skończyła?
- Naprawdę? - trochę się odsunął –
Nawet nie zwróciłem uwagi – patrzeliśmy na siebie chwilę –
Chcesz usiąść?
- Tak – wróciliśmy na swoje
miejsce. Dostaliśmy kolejne drinki – Nie za dużo?
- To dopiero drugi, ale nie musisz pić
jeżeli nie masz ochoty – wziął łyk.
- Skoro Ty pijesz, to ja nie będę
gorsza. Poza tym nie są takie mocne – też upiłam trochę drinka.
- To prawda i na całe szczęście –
nagle poczułam się dziwnie. Zakręciło mi się w głowie i trochę
się obsunęłam – Betty? Wszystko ok? - przytrzymał mnie.
- Nie .. nie wiem .. w głowie mi się
kręci i mi słabo. Przecież nie wypiłam dużo.
- Poczekaj tutaj – gdzieś poszedł i
po chwili był już przy mnie – Chodź – pomógł mi wstać.
- Dokąd?
- Steffi powiedziała, że mogę Cie
zaprowadzić do pokoju dla gości – trzymał mnie w pasie. Wszystko
mi wirowało przed oczami i było zamazane. Weszliśmy po schodach i
dotarliśmy do pokoju, o którym mówiła Steffi – Połóż się –
tak też zrobiłam – Lepiej? - usiadł obok.
- Na razie nie – położyłam rękę
na czoło – Co mi się stało? – pytałam sama siebie.
- Pójdę Ci zrobić okład na czoło,
dobrze?
- Ok, tylko przyjdź zaraz – zostałam
sama w tym dużym pokoju. Nie możliwe, żeby alkohol tak na mnie
wypłynął. W drinku było więcej soku niż procentów.
Po tym jak Michael wyszedł z pokoju,
poszedł szukać Steffi. Znalazł ją w tłumie gości i podszedł do
niej.
- Steffi? Masz lód? Chce zrobić Betty
okład.
- Tak mam. Chodź do kuchni – weszli
do kuchni. Steffi wyciągnęła lód z lodówki i zawinęła w mały
ręcznik – Proszę.
- Dzięki.
- Jak Ona się czuje?
- Na razie tak samo jak wcześniej –
dostał jakiegoś przebłysku – Kto postawił nam nowe drinki?
- Hm .. z tego co widziałam to Evan ..
mój brat. Czemu pytasz?
- Bez powodu. Dzięki za lód –
wyszedł z kuchni. Już wiedział kogo szukać i znalazł tą osobę
bez problemu. Evan bajerował kolejną dziewczynę, nie mówiąc już,
że to były uczennice szkoły, w której uczy. Podszedł do niego –
Możemy pogadać?
- Czemu nie – Michael zabrał Go do
korytarza, gdzie nie było nikogo. Złapał Go za fraki i przywarł
do ściany.
- Posłuchaj gnojku. Wiem co
kombinujesz i wiem też, że to Ty wsypałeś jakiegoś świństwa do
drinka Betty. Spróbuj się do niej zbliżyć, a drugie spotkanie nie
będzie takie miłe. Rozumiemy się?
- Ależ oczywiście – odpowiedział
drwiąco.
- Nie igraj ze mną, bo będziesz tego
gorzko żałować.
- Na pewno – uderzył jeszcze nim o
ścianę i puścił – Do zobaczenia – zaśmiał się. Mike
spojrzał ze złością na niego i wrócił do Betty.
- Przepraszam, ale szukałem Steffi.
- Ok – dalej leżałam. Położył mi
lód na czoło – Tylko mnie tutaj nie zostawiaj.
- Spokojnie .. nigdzie się nie
wybieram – usiadł jak wcześniej.
- Ty się dobrze czujesz?
- Tak .. powinno Ci przejść niedługo.
Może za szybko wypiłaś .. tak czasami się zdarza.
- Pewnie masz racje. Ale to było
okropne. Dobrze, że byłeś, bo nie wiem co by ze mną było.
- Steffi by Ci pomogła.
- Widziałeś, że zabawiała gości –
dopiero po ponad godzinie mi przeszło. Mike nie odstępował mnie na
krok i przez ten czas porozmawialiśmy. Wróciliśmy do gości.
Steffi do nas podeszła.
- Jak się czujesz?
- Już dobrze.
Tak jak mówiła wcześniej Steffi,
impreza trwała do rana. Niestety nie dałam rady wytrzymać do końca
i razem z Michaelem poszliśmy do tego samego pokoju co wcześniej.
Steffi dała mi piżamę, a Michaelowi jakieś dresy. Przebrani
położyliśmy się. Wtuliłam się w niego. Stało się to dla mnie
czymś naturalnym. Zamknęłam oczy. Sen przyszedł szybko. Nawet nie
wiem kiedy wyszli ostatni goście. Obudziłam się i od razu
sprawdziłam, czy przy mnie jest Michael, ale nie było Go.
- Mike? - zaczęłam się rozglądać.
Przetarłam oczy i wyszłam z pokoju. Dom był duży. Szłam w stronę
schodów – Michael gdzie jesteś? - na moje drodze stanął Evan.
Spojrzałam tylko na niego i chciałam wyminąć, ale nie mi nie
pozwolił.
- Ładnie Ci w tej piżamce.
- Przepuść mnie albo będę krzyczeć
– uśmiechnął się pewnie siebie i mnie przepuścił. Zeszłam na
dół i ku mojemu zdziwieniu Steffi i Michael .. sprzątali? - Już
wstaliście? - spojrzeli w moją stronę – Czemu mnie nie
obudziliście? Pomogła bym – Mike do mnie podszedł.
- Tak słodko spałaś, że nie miałem
serca Cie budzić – pocałował mnie w policzek. Oczywiście
musiałam się zarumienić. Steffi nas obserwowała i tylko się
uśmiechała – I jak widzisz prawie skończyliśmy.
- Michael to świetny pomocnik. Kto by
pomyślał, że facet, a lubi sprzątać.
- No widzisz. Korzystaj z tego. Zaraz
do Was dołączę tylko się ubiorę – poszłam do pokoju po swoje
ciuchy. Weszłam do łazienki, przebrałam się i ogarnęłam.
Wróciłam do nich – Jestem. To w czym mam pomóc?
- Zrobimy śniadanko.
- A ja pójdę wyrzucić śmieci –
wziął dwa wielkie worki i wyszedł z domu. Ja ze Steffi poszłyśmy
do kuchni.
- I co o nim sądzisz? - byłam ciekawa
jej opinii.
- Poza tym, że pożera Cie wzrokiem? -
uśmiechała się.
- Co? O czym Ty mówisz? Wydaje Ci się
tylko. Przecież wiesz, że jesteśmy tylko przyjaciółmi. Z mojej
strony i Michaela tak samo.
- Skąd ta pewność? Widzę jak na
Ciebie patrzy i zwraca się do Ciebie.
- Już mówiłam, że Ci się tylko
wydaje – nie chciałam ciągnąć tego tematu. Zrobiłyśmy
śniadanie i usiedliśmy we trójkę do stołu w kuchni i zaczęliśmy
jeść. Powiedziałam Steffi o Paryżu. Była zaskoczona i mrugnęła
do mnie okiem. Poczułam się trochę niezręcznie. Po śniadaniu,
pożegnaliśmy się i wsiedliśmy do auta.
- Było bardzo fajnie. Jak się
bawiłaś?
- Poza moim złym samopoczuciem, to
świetnie. Dziękuje, że ze mną przyjechałeś i nie mogę doczekać
się Paryża, a właśnie … czy ja Ci już podziękowałam za to?
- Heh .. nie musisz. Chce, żebyś ze
mną poleciała.
- Wiem, ale i tak dziękuje – dałam
mu całuska w policzek.
~~~~~~~~
Nadszedł dzień rozmowy z mamą. Do
wyjazdu został tydzień, a do zakończenia szkoły sześć dni. Ale
ten czas zleciał. Strasznie się obawiałam tej rozmowy, ale
postanowiłam być nieugięta. Usiadłyśmy z mamą w salonie. Nie
wiedziałam jak zacząć.
- No więc słucham. O czym chciałaś
ze mną porozmawiać?
- Muszę Ci o czymś powiedzieć, ale
obiecaj, że nie będziesz krzyczała.
- Boże – zakryła usta dłonią –
Jesteś w ciąży, tak? Wiedziałam, że tak będzie.
- Co?? Nie!! Skąd wgl taki pomysł?
Nie jestem w żadnej ciąży – nie spodziewałam się, że o tym
pomyśli.
- Na pewno?
- Tak mamo. Żeby być to trzeba
najpierw mieć chłopaka, a ja nie mam jak wiesz.
- Uspokoiłaś mnie.
- No więc …... za tydzień … lecę
z Michaelem do … Paryża – zaniemówiła na chwilę.
- Słucham? Chciałaś zapytać, czy
możesz, tak?
- Nie mamo … oświadczam Ci, że lecę
z nim do Paryża na tydzień i to już postanowione.
- Nie zgadzam się. Nigdzie nie
polecisz, a na pewno nie z nim.
- Przypominam Ci, że jestem dorosła i
polecę.
- Po moim trupie!
- A co zrobisz? Czemu taka jesteś?
Przecież zaakceptowałaś Michaela. Skąd ta nagła zmiana decyzji?
Widzisz, że po imprezie normalnie wróciłam.
- Nocna impreza, a tygodniowy wyjazd na
drugi koniec świata to co innego. Już powiedziałam, że nigdzie
nie polecisz. Zapomnij. Koniec rozmowy – wyszła z salonu.
- Mylisz się! Właśnie, że polecę!
I będę się świetnie bawiła! - byłam wściekła jak jeszcze
nigdy. Poszłam czym prędzej do siebie. Walnęłam się na łóżko
i zaczęłam płakać. Mike wiedział, że dzisiaj mam rozmawiać z
mamą, dlatego właśnie dzwonił. Odebrałam – Halo?
- To ja .. Ty płaczesz? Co Ci
powiedziała?
- Że nie pozwoli mi lecieć i mogę
zapomnieć – dalej płakałam.
- Mam przyjechać? Może ja z nią
porozmawiam.
- Lepiej nie. Wiesz jak to by mogło
się skończyć. Chce, żebyś wiedział, że i tak z Tobą polecę.
Nie zabroni mi. Przecież mnie nie zwiąże.
- Nie byłbym tego taki pewien.
- Mike .. chce z Tobą polecieć i
polecę.
- Dobrze, ale już nie płacz, ok?
- Postaram się. Spotkamy się jutro?
- Z Tobą zawsze. Przyjadę po Ciebie.
Nie smuć się już.
- Eh .. dobrze.
- Zobaczysz, że za tydzień będziemy
się świetnie bawić i zapomnisz o tej przykrej sytuacji.
- Dzięki Twoim pomysłom na pewno –
zaśmiał się.
- Postaram się jak mogę.
- W to nie wątpię – jeszcze chwile
porozmawialiśmy i musiał kończyć. Zawsze potrafił poprawić mi
humor i tym razem było tak samo. Chyba powinnam sprawdzić co mogę
spakować do Paryża. Chciałam się spakować dzień przed wylotem,
bo nie chciałam aby ojciec zobaczył walizkę. O matko! Przecież On
jeszcze nic nie wie. Wpadnie w szał, a musi wiedzieć.
~~~~~~~~
Na zakończenie roku poszłam razem ze
Steffi. Usiedliśmy na swoich miejscach na sali gimnastycznej, w
której zawsze mieliśmy zakończenie. Było mnóstwo rodziców,
tylko brakowało mojej mamy. Powiedziała, że ma dzisiaj pierwszą
zmianę i nie da rady. Było mi smutno z tego powodu. Zresztą
podejrzewałam, że mogła specjalnie wziąć tą zmianę. Chciała
mi dać nauczkę? Możliwe, ale jeżeli myśli, że przez to nie
polecę do Paryża, to się myli. Każdy odebrał swoje świadectwo i
poszli świętować. Steffi nie chciała ze względu na mnie, ale ją
namówiłam, żeby nie zwracała na mnie i poszła się bawić. Ja
musiałam się jeszcze spakować i wróciłam prosto do domu.
~~~~~~~~
Dzień wylotu. Byłam już spakowana.
Ojcu powiedziałam, że lecę z wycieczką szkolną do Paryża i
uczelnia pokrywa całe koszty. Tak jak podejrzewałam, nie robił o
to awantury, bo nie wyłożył na to ani dolara. Mama robiła mi
codziennie awanturę. Krzyczała, że mnie nie puści, ale ja
wiedziałam swoje. Próbowałam nawet z nią rozmawiać na ten temat
i wyjaśnić. Niestety nie dała się przekonać. Nie pożegnała się
ze mną, tylko się fochała jak małe dziecko. Byłam umówiona z
Michaelem na tym przystanku autobusowym co zawsze. Mike już czekał
w samochodzie. Wysiadł i otworzył bagażnik. Wziął moją walizkę.
- Cześć – przywitałam się –
Spóźniłam się?
- Cześć. Nie – uśmiechnął się –
Przyjechałem wcześniej. Jak tam mama? - siedzimy już w aucie.
- Nie pytaj. Nawet mi nie odpowiedziała
jak powiedziałam, że wychodzę.
- Nie przejmuj się. Zobaczysz, że
zmięknie jak wrócisz, a teraz już o tym nie myśl, bo spędzimy
cudowny tydzień.
- I nie zamierzam się nią martwić.
- Prawidłowo. Boisz się latać?
- Zaskoczę Cie, ale nie. Chyba tylko
raz w życiu leciałam samolotem i to jak byłam mała, ale nie bałam
się.
- Odważna dziewczynka – uśmiechnęłam
się – Przed nami dziesięć godzin lotu.
- Aż tyle? O jacie. Która jest teraz
godzina w Paryżu?
- Hmm … u nas 8, czyli w Paryżu jest
jakaś 17. Na miejscu będziemy o 3 w nocy … a i jeszcze dojazd do
hotelu.
- Widzę, że wszystko masz zaplanowane
.. mam rację? - uśmiechnął się.
- No cóż .. jak dojedziemy do hotelu,
pójdziemy spać, pobudka gdzieś tak 8?
- Niee .. 9? - zaśmiał się.
- Ok. I od razu pojedziemy do
Disneylandu. Jest tam tyle atrakcji, że wrócimy dopiero wieczorem.
- I tak największą atrakcją będzie
film z Twoim udziałem.
- Przesadzasz – a co to? Zarumienił
się? Chyba pierwszy raz.
Dojechaliśmy na lotnisko. Wsiedliśmy
do prywatnego samolotu Michaela i zajęliśmy miejsca. Lot minął
spokojnie. W tym czasie obejrzeliśmy kilka filmów i coś zjedliśmy.
Po dziesięciu godzinach byliśmy już na miejscu. Było już ciemno.
Chyba nikt nie wiedział, że Michael przyleci dzisiaj do Paryża.
Widziałam ulgę na jego twarzy. Wsiedliśmy do auta, ochroniarze
wzięli nasze rzeczy i ruszyliśmy. Patrzyłam przez boczną szybę
na miasto. Z daleka zobaczyłam podświetloną wieże Eiffla. Mike
się uśmiechał widząc mój zachwyt.
- Pojedziemy tam? - wskazałam na
wieże.
- Pewnie, że tak. Zdążymy zwiedzić
wszystko – dalej wpatrywałam się w szybę. Ile tutaj zakochanych
par, trzymających się za ręce i całujących się. Westchnęłam.
- Mike .. głupio mi, że za wszystko
płacisz .. nawet za hotel.
- Nie wygłupiaj się. To ja Cie
zaprosiłem i nie wracajmy do tego.
- Ale ..
- Cśśś – przyłożył palec do ust
– Nie mówmy o tym. Nie wziąłbym od Ciebie pieniędzy –
popatrzyłam na niego chwilę.
- Dziękuje za wszystko – tylko się
uśmiechnął.
Oczywiście w hotelu wszyscy byli
wyszczerzeni, gdy tylko Mike przekroczył próg. Podszedł do nas sam
właściciel hotelu i się przywitał. Na początku nawet myślałam,
że pomylił Michaela ze stomatologiem, bo tak się uśmiechał, że
pokazywał wszystkie zęby. Mike spojrzał na mnie i wywrócił
oczami. Cicho się zaśmiałam. Michael odebrał klucze i razem z
ochroniarzem pojechaliśmy windą. Otworzył drzwi.
- To Twój pokój – weszliśmy i
zaniemówiłam.
- Żartujesz? - uśmiechnął się i
zaprzeczył głową – Mój jest obok – ochroniarz wniósł moją
walizkę i wyszedł – Wyśpij się, bo jutro .. znaczy dzisiaj
czeka nas ciekawy dzień. Będę u siebie w razie czego. Dobranoc
Betty – podeszłam do niego i pocałowałam w policzek.
- Dobranoc – wyszedł i zamknął
drzwi. Położyłam się na to ogromne łóżku. Rozpakowywanie
zostawiłam na rano. Wzięłam prysznic w tej niesamowitej łazience.
Nie mogłam uwierzyć. To wszystko wyglądało jak z bajki. Myślałam,
że nie uda mi się zasnąć, bo w Los Angeles była teraz inna
godzina, ale ku mojemu zdziwieniu udało się.
~~~~~~~~
Punkt 9 usłyszałam pukanie. Zaspana
otworzyłam drzwi. To był Mike ze śniadaniem. Wpuściłam Go.
- Wybacz, ale zaspało mi się.
- Nic nie szkodzi. Dla spóźnialskich
śniadanko – postawił tacę na stoliku i usiadł na kanapie –
Idź się ubierz. Zaczekam.
- Ok – wzięłam czyste ubranie z
walizki i poszłam do łazienki. Przemyłam twarz i się uczesałam.
Zrobiłam delikatny makijaż jak zawsze. Ubrałam się na luzie, ale
równocześnie elegancko. Nawet Mike tak samo powiedział, więc Go
posłuchałam. W końcu wie najlepiej jak się ubrać na daną
okazję. Po śniadaniu postanowiliśmy już się zbierać. Byłam
podekscytowana tym miejscem, jak i filmem Michaela. Tradycyjnie
założył wąsy, brodę, czapkę z daszkiem i okulary
przeciwsłoneczne. Szliśmy w stronę kina. Ależ to wesołe
miasteczko ma powierzchnie. Nie wiem, czy jeden dzień nam wystarczy
– Dawno się Pan nie golił – powiedziałam szeptem, gdy staliśmy
w kolejce do kina.
- No widzi Pani .. brak czasu, ale
chyba aż tak źle nie jest, hm? - przyjrzałam mu się.
- Hmm .. zdecydowanie lepiej Panu bez.
- Więc będę musiał się tego pozbyć
jak wrócimy.
- Koniecznie – zaśmialiśmy się.
Ludzie zaczęli się rozpychać w kolejce. Złapał mnie za rękę,
żebym się nie zgubiła. To było słodkie i się na to
uśmiechnęłam. Zastanawiało mnie, dlaczego po prostu nie wejdzie
jako On na film, w którym gra. Wyjaśnił mi wszystko, jak byliśmy
już na sali kinowej. Ochroniarze byli po cywilnemu. A poszczególne
osoby wiedziały o przebraniu Michaela. Oczywiście popcorn był
nieodłącznym dodatkiem do filmu dla Michaela i tym razem było tak
samo. Chrupał mi nad uchem, a jak spojrzałam znacząco, żeby
przestał, to się tylko uśmiechnął. Oglądałam ten film i
naprawdę mi się podobał. Byłam z niego dumna i musiałam mu o tym
powiedzieć. Podczas scen muzycznych, Mike wybijał rytm nogą o
podłogę. Zostaliśmy do końca napisów. Niektórzy nawet zostali,
żeby obejrzeć jeszcze raz. My jednak mieliśmy inne plany.
- I jak Ci się podobało?
- Wiesz co? Jesteś świetny we
wszystkim co robisz. Co chwila mnie zaskakujesz i jestem z Ciebie
bardzo dumna. Chodź tu do mnie – przytuliłam Go.
- A ja jestem najszczęśliwszym
człowiekiem na świecie mając taką przyjaciółkę.
- Przestań, bo zacznę się rumienić.
- Jak zawsze – zaśmieliśmy się na
to – Ale słodko wtedy wyglądasz.
- I myślisz, że jak takie słówka
działają na inne kobiety, to na mnie też będą?
- Hm .. poniekąd liczyłem na to –
lekko dziabnęłam Go w bok.
- Ałłł! - złapał się teatralnie
za bok.
- No rzeczywiście Cie zabolało –
wywróciłam oczami.
- Taka jesteś mądra? No to teraz
idziemy na karuzele i ja pierwszą wybieram. Zacznij się bać.
- Nie mam zamiaru – wytknęłam mu
język.
- Zobaczymy – oczywiście nie był by
sobą, gdyby nie wybrał największej kolejki górskiej, na która
mnie zaciągnął. Potem była masa innych. Tak jak przypuszczałam
udało nam się tylko skorzystać z połowy atrakcji. Byliśmy
zgodni, że dokończymy jutro. Byłam wykończona i Mike chyba też.
Właśnie wracamy do hotelu.
- Świetnie się bawiłam i to dzięki
Tobie.
- Oj tam. Zjesz ze mną kolacje?
- Z przyjemnością.
- To jesteśmy umówieni.
Poszliśmy do swoich pokoi się
przebrać w czyste ciuchy. Nie wiem czemu, ale czułam lekkiego
stresika przed tą kolacją. Jak by miało coś się wydarzyć. No
nic, trzeba się wziąć w garść. Akurat zdążyłam zapiąć
bluzkę, gdy zapukał Mike. Jak zwykle elegancki. W drodze do
restauracji, która znajduje się w hotelu, w ogóle się nie
odzywałam. Pytał, czy wszystko ok, ale co mu miałam odpowiedzieć?
Że zaczął mnie krępować? Nie wiem co się ze mną działo.
Znaczy wiem, bo Go kocham, ale dlaczego tak nagle nasze relacje z
mojej strony się zmieniły? Jeszcze rano było wszystko dobrze. Przy
stoliku nie było wcale lepiej. Siedziałam skrępowana. Mike to
wyczuł i sam zamówił dla nas kolacje.
- Coś się stało? Źle się czujesz?
- dopytywał.
- Nie .. wszystko .. ok …. jestem
tylko trochę zmęczona i dlatego taka jestem.
- Rozumiem .. zaraz pójdziemy do
swoich pokoi i się położysz – kiwnęłam tylko głową. Po
skończonym posiłku, którego prawie nie tknęłam, zaprosił mnie
do tańca. Nie umiałam mu odmówić. Podczas tańca patrzył mi
głęboko w oczy i nie zamierzał przestać. Ja też nie potrafiłam
zerwać tego kontaktu wzrokowego. Po tańcu każdy poszedł do
swojego pokoju. Oparłam się o drzwi i odchyliłam głowę. Boże ..
muszę się uspokoić. Dlaczego On tak na mnie patrzył? Przebrałam
się w piżamę i wyszłam na balkon. Miałam piękny widok. Było
widać prawie całe oświetlone miasto. W tym wieże Eiffla. Mogłabym
tak stać całą noc, ale ktoś postanowił mi przerwać. Otworzyłam
drzwi i stał w nich Michael? Zdziwiłam się, ale Go wpuściłam –
Nie obudziłem Cie przypadkiem?
- Nie .. patrzyłam na miasto z
balkonu.
- To chodźmy – poszliśmy na balkon.
Znowu panowała niezręczna atmosfera.
- Jest piękne.
- To prawda … ale .. znam coś
bardziej pięknego .. - spojrzałam na niego.
- Co takiego? Chętnie to zobaczę.
- Ty to widzisz codziennie rano w
lustrze, a ja prawie codziennie – zbliżył się do mnie – Ty
jesteś piękna .. mógłbym patrzeć na Ciebie codziennie .. bez
przerwy, a i tak nie miałbym dość – odgarnął mi włosy z
twarzy. Jego twarz była coraz bliżej mojej. Spojrzał mi po raz
ostatni raz w oczy i … pocałował nieśmiało. Byłam w szoku.
Ponownie na mnie spojrzał – Betty .. trochę trwało zanim zdałem
sobie sprawę z moich uczuć do ciebie, ale teraz już wiem .. kocham
Cie .. i mam gdzieś co powiedzą o tym inni, łącznie z Twoją
matką. Jeżeli .. Ty nic do mnie nie czujesz .. zrozumiem. Chciałem,
żebyś wiedziała … przepraszam.
- Przepraszasz, że mnie kochasz? W
takim razie ja też przepraszam, że .. zakochałam się w Tobie –
spojrzał z niedowierzaniem.
- Naprawdę … naprawdę mnie kochasz?
- Czy, gdybym nie kochała, to
zrobiłabym to? - tym razem to ja Go pocałowałam, chodź też
nieśmiało. Oddawał mi każdy pocałunek. Byłam w siódmym niebie.
Jestem w najbardziej romantycznym mieście, za mną jest piękny
widok i trzyma mnie w objęciach ukochany. Czy jest coś
piękniejszego?
Och, jak uroczo!
OdpowiedzUsuńZakochałam się w tej notce. W końcu wyznali sobie miłość. Po prostu cud, miód i malina. XD
Coś przeczuwałam, że w tym Paryżu dojdzie do tego pocałunku. Ach, jaka ja jestem szczęśliwa, że wreszcie się odważyli przyznać do swoich uczuć, a ta matka Betty niech się opamiętania, bo przez swoje zachowanie może stracić swoją jedyną córkę!
Jenn piszesz fantastycznie, uwielbiam czytać Twoje opowiadania.
Z niecierpliwością czekam na kolejny wpis.
Pozdrawiam i życzę dużo weny,
K@te :)
hehehe ty wiesz najlepiej jak ja na to czekałam :) czytając cały czas się uśmiechałam i nie mogłam przestać! ciesze się że nie było większych problemów w tej notce tylko oczywiście ta mamuśka...ale i tak jestem zachwycona! to był dopiero pierwszy dzień..ciekawe co się zdarzy dalej...hm..no nic trzeba poczekać heh.Nigdy mnie nie zawodzisz :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Michaelowa :)
Hej. Od dawna czytam tego i tamtego bloga twojego autorstwa. Bardzo mi się podobają i cieszę sie ze w koncu wyznali sb miłość. Długo na to czekałam. Jeżeli miałabyś ochote to zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńdontleavemysoul.blogspot.com
Moze dasz mi kilka wskazówek co do mojej historii.
Pozdrawiam
Bunia :3
Brawo !Brawo , wiedziałam że Paryż musi tak na nich zadziałać ! Co tu dużo mówić notka boska !
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaahhhh............ :-) czy ja jeszcze żyje? A ten zaciesz z buźki to chyba już dzis nie zejdzie :)
OdpowiedzUsuńBoże co za cudowna notka, cudowna wyobraźnia :-)
Nawet nie wiem od czego mam zacząć komentowac.
Wypadałoby od poczatku :P
No więc.
Tak się cieszę, że Betty już ma z głowy szkole i pełen luz bez obaw.
Zaliczyła cudowny referat, który sama z chęcią bym przeczytala, hehehe :P
Co do imprezy u Steffy.
Jakże sie śmiałam z jej reakcji jak Majkola zobaczyła w realu, heheh :D jej reakcją bezcenna po prostu :-)
Dalej już na imprezie. Kolejna rzecz jaką mnie zaskoczyła to to, że Betty się opila po drugim drinku. Ale tak przypuszczałam, że to Evan coś dosypal.
I myślę, że ta dziewczyna celowo poprosiła Mike'a do tańca by Evan też mógł wykorzystać okazję. Niestety mu się nie udało. I bardzo dobrze.
Nie znoszę tego Evana.... wrrrrr.....
No i potem.
Ah ta mamuśka.. Czy ona czasem nie wie, że ma już dorosłą córę?
Dobrze, że Betty jej się postawila!!
Wiedziałam, że i tak nie zrezygnuje z wyjazdu....
No i przyszedł magiczny czas wylotu z Michaelem do Paryża.
Boże.... Marzenie każdej fanki :-) <3<3<3<3<3
Wyobrażałam sobie wszystko gdzie się znajdowali w danym miejscu :)
Te widoki, wieża Eiffla! Matko <3 Jak ja Betty zazdroszcze... :-)
I nadejszla wiekopomna chwiła :-D :-)
Jak ja czekałam z niecierpliwością na ten moment kiedy się pocaluja :)
W tak romantycznym aspekcie na balkonie na tle widoku miasta............ :-):-):-):-)
Matko Boskaaa.... :-):-)
I to niewinne wyznanie... spojrzenia w oczy.... dotyk.... delikatne i niewinne pocalunki... dreszczyk emocji....
Dobra... Aga!!!! Zejdź na ziemię bo się zagalopujesz :-D:-D
Wioluś, Ty doskonale wiesz co ja myślę. Nie przestawaj pisać bo teraz to się dopiero zaczyna romantyczną przygoda <3<3
Niech trwa i trwa :-)
Cos pięknego :-)
Dobra, trochę się rozpisalam :-D wybacz :-)
Pozdrawiam, BAD25
Jej wreście wyznali sobie miłość. To słodkie. Notka cudowna, z resztą jak każda, zawsze potarfiłaś pisac i masz talent. Juz nie mogę się doczekać kolejnej i mam pytanko kiedy nowa na Bad Girl? Bo tam też czekam i nie wiem czy nie zmieniłas zdania co do prowadzenia go.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Mike
Jest! W końcu sobie wyznali miłość! Dziewczyno, nawet nie wiesz ile na to czekałam. Czekam na następną notkę. Tymczasem zapraszam na mojego bloga: http://bestofjoy.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńCzytam twoje blogi od jakiegoś czasu i... jestem po wrażeniem historii jakie wymyśliłaś. BARDZO wciągnęło mnie Bad Girl i muszę przyznać, że jestem rozczarowana tym iż BARDZO dawno nic tam nie dodałaś tym bardziej, że ostatni rozdział skończył się w TAKIM momencie. Niestety historia Betty wciągnęła mnie równie mocno :/ w soboty nie czekam na nic innego tylko na kolejny rozdział (PARANOJA). Jeżeli chodzi o poprawność to moim zdaniem piszesz całkiem poprawnie aczkolwiek nie do końca ( taki paradoks, ale u mnie to zupełnie normalne :D człowiek paradoks, co poradzisz ? XD), ale myślę, że jeżeli poczytasz trochę o tej masakrycznej gramatyce to będzie wspaniale XDDDDD
OdpowiedzUsuńNo dobra dosyć tego mojego wymądrzania się XD PO ZA TYM KOCHAM TWOJE OPOWIADANIA I TYLE :D Miałam nadzieje, że walentynki spędzę z kolejnym rozdziałem a tu dupa ;( nie ładnie ! bardzo nie ładnie ! :P
A no i bardzo ładnie proszę o kolejny rozdział na Bad Girl <3
Ja rowniez bardzo prosze o kolejny rozdrzial na Bad Girl bo jestem ciekawa jak dalej bedzie miedzy nimi i czy wrorca do siebie :) Pliss :)
OdpowiedzUsuńMatko, czytałam to już dawno, dawno, przeczytałam sb dzisiaj jeszcze raz, a tu nie ma mojego komentarza!!! Przepraszam xD co do notki - piękna, nic dodać, nic ująć ( DOSŁOWNIE)
OdpowiedzUsuńLolkaaa