No i w końcu dodaje kolejną notkę. Wiem, że trochę minęło za co Was bardzo przepraszam, ale choroba mnie trzymała i nie chciała odejść, a potem nie miałam czasu na pisanie. Notka nie jest długa, ale przynajmniej jest, prawda? Hehe. Co co Michaela i Rose to oczywiście będę je dalej pisała. Potrzebuje tylko czasu, żeby wszystko po kolei poukładać i wtedy będę miała czas na pisanie. Mam nadzieje, że mam jeszcze dla kogo pisać.
Koniec przynudzania i zapraszam na kolejną notkę ;)
~~~~~~~~
Od wczoraj jesteśmy z Michaelem
oficjalnie parą. Boże jak to pięknie brzmi. Wczoraj Mike grzecznie
poszedł do siebie co mnie cieszyło, że nie oczekiwał nic więcej.
Chociaż tak naprawdę nie chcieliśmy się ze sobą rozstawać. Z
tego wszystkiego nie mogłam zasnąć. Cały czas myślałam o nim i
o tym, że rano znowu się zobaczymy. Już nie mogłam się doczekać.
Chyba też nie mógł spać, bo przyszedł już o 8. Siedziałam w
piżamie na łóżku zamyślona. Ocknęłam się, gdy usłyszałam
pukanie. Poszłam mu otworzyć. Wpuściłam Go.
- Co tak wcześnie?
- Nie mogłem się doczekać kiedy Cie
znowu zobaczę – pocałował mnie delikatnie na powitanie.
Wyciągnął jedną róże zza pleców i mi wręczył – Dla mojej
pięknej Pani, piękna róża – nawet teraz się zarumieniłam.
- Dziękuje.
- Nadal Cie onieśmielam?
- Yyy … no trochę ..
- Niepotrzebnie. Przede mną nie musisz
niczego udawać. Po prostu bądź sobą .. jak zawsze.
- Zawsze jestem sobą, nawet jeżeli
jest to trudne.
- I to się chwali – wziął mnie za
dłoń i zaciągnął na kanapę. Usiadłam opierając się o niego
plecami – Dzisiaj zjemy kolacje na wieży .. co Ty na to? -
odwróciłam do niego głowę.
- Serio? Oczywiście, że chce. Muszę
Ci o czymś powiedzieć.
- Słucham Cie.
- Bo … - było mi głupio – Eh ..
- Coś się stało? - zaniepokoił się.
- Nie .. tylko … ale nie uznasz mnie
za wariatkę?
- No coś Ty – poczułam jak bardziej
mnie przytulił do siebie – Mów co Ci leży na sercu.
- Ja … ja Cie ….. ja Cie kocham od
dawna – moja twarz płonęła. Odwrócił mnie w swoją stronę,
ale ja opuściła głowę. Podniósł mój podbródek.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?
- Nie mogłam … nie chciałam Cie
stracić jako przyjaciela i bałam się, że mnie wyśmiejesz.
- Nigdy bym tak nie postąpił.
Pamiętasz jak wtedy chciałem Cie pocałować? - pokiwałam głową
– Wtedy mnie zauroczyłaś … ale to się przerodziło w miłość
… też się bałem Ci o tym powiedzieć. Ale tutaj … postawiłem
wszystko postawić na jedną kartę. Nie obchodziło mnie, czy byś
mnie odrzuciła .. chciałem, żebyś wiedziała … już dłużej
nie umiałem w sobie tego dusić. Los chciał, że jesteśmy razem i
nikt Nas nie rozdzieli. Nawet Twoja matka. Nie dopuszczę do tego.
Zbyt wiele dla mnie znaczysz.
- O matko … moja matka … Ona nie
może się dowiedzieć o Nas – spojrzałam ze strachem na niego.
- Spokojnie skarbie .. ode mnie się na
pewno nie dowie – czule mnie pocałował – Ale moja rodzina chyba
może wiedzieć, tak?
- Myślę, że tak .. i tak nie znają
mojej matki.
- Moja mama Cie pokocha, tak samo jak
ja Cie kocham, ale powiemy im o tym razem.
- Trochę się boję …. a jak mnie
nie zaakceptują? Jestem od Ciebie młodsza …
- Wiek nie ma znaczenia. Oboje jesteśmy
dorośli, a poza tym nie jestem jeszcze dziadkiem – zaśmiałam się
- Na szczęście. Pójdę się ubrać.
- Ok. Poczekam – zabrałam czyste
ciuchy i zamknęłam się w łazience. Gdy byłam prawie ubrana,
usłyszałam za drzwiami głos Michaela – Wiesz, że w
Disneylandzie jest park wodny?
- Hm … chyba widziałam w TV, a czemu
pytasz?
- Bo tak pomyślałem, że może byśmy
poszli tam – nie odpowiedziałam mu od razu. Zatkało mnie, bo
wiedziałam, że nie mogę paradować w bikini. Na plecach pozostały
jeszcze siniaki – Kochanie? - wyszłam kompletnie ubrana.
- Mike .. jeżeli masz ochotę, to
możesz.
- A Ty? Mam się sam bawić?
- Nie mam jakoś ochoty .. przepraszam.
- Nie przepraszaj. W porządku, ale sam
też nie mam ochoty. Następnym razem.
- Następnym razem?
- A myślałaś, że jesteśmy tutaj
pierwszy raz? Podoba Ci się tutaj?
- Bardzo.
- W takim razie jak będę miał wolne,
to przylecimy znowu.
- Wariat mój kochany – przytuliłam
się do niego – Ja ciągle nie mogę uwierzyć, że jesteśmy
razem. To jak sen.
- Więc nie budźmy się z niego.
Pozostańmy w nim na zawsze – uniosłam głowę i spojrzałam na
niego.
- Co masz na myśli?
- Wiesz, że Cie bardzo kocham, prawda?
- pokiwałam głową – I to, że to Ty jesteś tą jedyną? -
ponownie pokiwałam głową – Dlatego nie wyobrażam sobie życia
bez Ciebie – patrzył mi prosto w oczy, gdy to mówił i
zapieczętował pocałunkiem. Wzruszyłam się na te słowa i
popłakałam się – Powiedziałem coś nie tak?
- Nie … to ze szczęścia, głuptasku.
- A już się przestraszyłem –
zmierzył mnie wzrokiem – Ale Ty ślicznie wyglądasz.
- Mike .. robisz to specjalnie? -
zarumieniłam się.
- Ale co takiego?
- Ty już lepiej nie udawaj –
uśmiechnął się – Jesteś okropny.
- I kochany, tak?
- Masz o sobie wysokie mniemanie. Skąd
Ci to przyszło do głowy?
- Czyli się mylę? Eh .. coś tak
czułem, że to jest zbyt piękne aby mogło być prawdziwe – był
taki poważny, gdy to mówił.
- Mikey .. ale ja przecież się tylko
droczę z Tobą.
- Daj spokój.
- Musisz mi uwierzyć – naprawdę się
przestraszyłam, że wziął to na serio. Nagle spojrzał i się
roześmiał.
- Szkoda, że nie widzisz teraz swojej
miny.
- Osz Ty! - uderzyłam Go w ramię z
pięści – Ja tu się martwię, a ten sobie robi żarty ze mnie –
skrzyżowałam ręce na piersiach – Sam sobie jedź kolacje na
wieży – odwróciłam się.
- Ej .. kochanie … no nie gniewaj się
na mnie – stanął przede mną. Byłam nieugięta – Proszę Cie –
już dłużej nie mogłam się powstrzymać i się roześmiałam.
- Teraz Ty żałuj, że nie widzisz
swojej miny.
- No wiesz co ..
- Jesteśmy kwita, a teraz chodźmy już
– wzięłam Go za rękę i wyszliśmy z pokoju. W windzie, Mike
przyglądał mi się – Jestem gdzieś brudna?
- Nie – wziął moją twarz w swoje
dłonie i czule pocałował. Zaśmiałam się między pocałunkami.
Piętro niżej, do windy weszły dwie, młode dziewczyny. Musieliśmy
niestety przerwać pocałunek. Dosłownie strzelały piorunami w moją
stronę. Mike nic sobie z nich nie robił, ale ja nie czułam się
komfortowo. Miałam uraz po przygodach z Victorią, a te dziewczyny
mi ją przypominały. Opuściłam głowę, trzymałam Michaela za
rękę i czekałam aż wysiądziemy – Kotuś .. w porządku? -
spojrzały się na niego. Nie odpowiedziałam. Z windy wysiadłam od
razu, nie czekając na Michaela – Hej .. poczekaj na mnie –
dogonił mnie i zatrzymał – Co się stało? Spójrz mi w oczy –
niechętnie spojrzałam.
- Chodzi o te dziewczyny … widziałeś
jak na mnie patrzyły? Zupełnie jak Victoria.
- Nie przejmuj się nimi. Przestraszyły
Cie?
- Trochę … dobrze, że byłeś przy
mnie – przytulił mnie.
- Nie dam Cie nikomu skrzywdzić.
Powiedź mi jeżeli będziesz miała jakieś problemy.
- Dobrze. Na szczęście są wakacje i
mam od niej spokój. Będę mogła spędzać z Tobą dużo czasu i ze
Steffi.
- Ciesze się z tego powodu.
Kolejny dzień w Disneylandzie
spędziliśmy na wspólnej zabawie. Widziałam jak Michaela ciągnęło
do parku wodnego i znowu powiedziałam, że może iść, a ja
popatrzę, ale nie chciał się zgodzić. Powiedział stanowczo, że
jesteśmy tutaj razem i razem będziemy się bawić, a nie osobno. To
było kochane z jego strony, ale nie trzymałam Go na smyczy. No nic.
Związałam się z uparciuchem i nic nie mogłam poradzić.
Zrobiliśmy mnóstwo wspólnych zdjęć. Od razu powiedziałam, że
wolę, żeby zdjęcia zostały u niego. Zgodził się, ale myślał,
że chodzi tylko o mamę. Właśnie .. mama. Od dwóch dni nie miałam
z nią kontaktu. Mike zauważył, że posmutniałam. Powiedziałam mu
o co chodzi. Zaproponował, że to może ja powinnam zrobić pierwszy
krok i do niej zadzwonić. Chyba miał racje. Postanowiłam to zrobić
po powrocie do hotelu. Około 19 pojechaliśmy na wieże.
- Zamknij oczy – powiedział, gdy
jechaliśmy windą na górę. Spojrzałam na niego i zamknęłam.
Poczułam, że winda się zatrzymała – Jeszcze nie otwieraj –
położył dłonie na moich biodrach i prowadził – Już –
szepnął mi na ucho. Tak też zrobiłam. Moim oczom ukazał się
piękny widok. Na środku stał niewielki stolik, oświetlony
świecami. Atmosfera była bardzo romantyczna. Zauważyłam dwa
nakrycia – Chodź – wziął mnie za dłoń i poprowadził do
stolika. Odstawił mi krzesło. Usiadłam, zrobił to samo.
- Jesteśmy sami?
- Tak. Kazałem zamknąć, żebyśmy
mieli spokój.
- Ale .. kiedy Ty to wszystko
przygotowałeś?
- Mam swoje sposoby – położył
swoją dłoń na mojej, która spoczywała na stoliku. Uśmiechnęłam
się na ten gest. Spojrzałam na widok z wieży. Byliśmy nie za
wysoko, bo restauracja była na drugim piętrze, ale widok i tak był
piękny. Po chwili kelner przyniósł kolacje i szampana. Nalał do
kieliszków i nam podał. Mike wzniósł toast – Za nas.
- Za nas – powtórzyłam i
stuknęliśmy się kieliszkami. Wzięliśmy łyk. Mike odstawił swój
kieliszek, nachylił się i niespodziewanie mnie pocałował –
Kocham Cie.
- Ja Ciebie też – kolacja była
bardzo smaczna. Po kolacji pojechaliśmy windą na samą górę.
Widok był nieziemski. Aż zakryłam usta dłonią. Spędzałam
najpiękniejsze chwile w swoim życiu. Odwróciłam się do niego i
zarzuciłam mu ręce na szyję. Patrzyłam mu w oczy. Uśmiechał
się.
- I co teraz?
- A co byś chciał? - udawał, że się
zastanawia – Chyba wiem – stanęłam na palcach i musnęłam jego
usta. Skrzywił się – Coś nie tak?
- Tak jak by – zaśmiałam się, bo
już się domyśliłam. Tym razem pocałowałam Go namiętnie – Od
razu lepiej – wtuliłam się w niego.
Przebrana w piżamę, siedziałam na
łóżku po turecku i gapiłam się w telefon. Nie miałam odwagi
zadzwonić do mamy, a powinnam. Mike przyszedł po paru minutach.
- Dzwoniłaś już? - usiadł za mną i
objął.
- Eh .. jeszcze nie … wiem, że to
głupie, ale …
- Nie będzie tak źle. No śmiało –
podał mi telefon. Niepewnie wzięłam Go od niego. Wyszukałam numer
mamy i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Czekałam aż odbierze.
- Halo? - usłyszałam jej głos.
- Cześć mamo.
- Betty? Nareszcie zadzwoniłaś. Nadal
nie mogę uwierzyć, że mnie nie posłuchałaś.
- Jak widzisz nic mi się nie stało.
Świetnie się bawię.
- Nie dobiera się do Ciebie?
- Mamo! Przestań! Chciałam zadzwonić,
żebyś się nie martwiła, a Ty mówisz takie rzeczy.
- Nie dobrze już nie będę – parę
minut jeszcze z nią porozmawiałam i zakończyłam. Oparłam się
plecami o tors Michaela. Powiedziałam mu o tym. Tylko się
roześmiał.
- Póki co jeszcze się do Ciebie nie
dobieram.
- Póki co? - spojrzałam na niego z
dołu.
- Kiedyś będę się dobierał, ale
nie musisz się martwić – pocałował mnie w czoło. Zaskoczył
mnie tym, ale nie bałam się. Wiedziałam, że mnie nie skrzywdzi.
Nie chcieliśmy się z Michaelem rozstawać, więc tej nocy został
ze mną, ale tylko spaliśmy, jeżeli ktoś miał wątpliwości.
Wtuliłam się w niego i spałam tak do rana. Dzięki temu zasnął
bez tabletek. Cieszyło mnie to.
Jak co sobotę (nie, nie mam obsesji... No dobra. Może mam xd ) wchodzę i sprawdzam czy coś jest. Ja dzisiaj odświeżam i tu takie WOWOWOWOW 16 ROZDZIAŁ. Zaciesz na mordce od razu xD
OdpowiedzUsuńŚwietna notka. Nareszcie są razem i jestem z tego powodu mega happy :> czekam na nexta i życzę weny
Pozdrawiam
~Bunia ;3
Świetny rozdział ! Cieszę się , że w końcu go dodałaś no i bardzo się cieszę , że będą jolejne notki na Bad Girl :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię i życzę weny :)
Fanka Michaela
Zacznę może tak....
OdpowiedzUsuńROZDZIAŁ SWEET. Wchodziłem tu prawie codziennie, ale nie było nowych notek, gdy tu nagle, 16 rozdział. Kocham ten rozdział, a mama Betty zaczeła mnie rozśmieszać. " Nie dobiera się do Ciebie?" Nie no, nie ma to jak zaufanie... ach mam nadzieję, że w końcu się zmieni, i wszystko sie ułoży. Czytając to opowiadanie, mogę stwierdzić, że ojciec Betty jest troszeczkę, inny od Josepha, chociaż...
Czekam z niecierpliwością, na nową i tu i na Bad Girl, mam nadzieję, że Mike i Rose będą razem, a Joseph da im spokój, a co dfo tego opowiadania, chce by wreście Betty i Mike byli szczęśliwi. Zasługują na to.
Pozdrawiam, Mike
Właśnie przeczytałam i najbardziej przypadł mi do gustu tekst:
OdpowiedzUsuńcyt. "- Kiedyś będę się dobierał, ale nie musisz się martwić – pocałował mnie w czoło. Zaskoczył mnie tym, ale nie bałam się. Wiedziałam, że mnie nie skrzywdzi. Nie chcieliśmy się z Michaelem rozstawać, więc tej nocy został ze mną, ale tylko spaliśmy, jeżeli ktoś miał wątpliwości."
Szczególnie tekst na końcu mnie rozbroił xD
Ależ skąd, myślę że nikt tu nie ma żadnych wątpliwości :D :D przecież sa grzeczni :D
Ogólnie bardzo mi się podobało :) Wątek z romantyczną kolacja na wieży - cudowny.
Ahh.... Czeka ich tyle atrakcji w Paryżu.
Hmm.... Mam nadzieję, że dziewczyny jakoś im nie zaszkodza, nie?
Znając Ciebie nie bez powodu o nich napisałaś :P Ciekawa jestem.
Ha ha, mama Betty najlepsza jak zwykle.. :P
Pisz dalej Wiola :) Bardzo mnie ciekawi ci się dalej wydarzy :)
Pozdrawiam BAD25
Jaka niespodzianka !!!!Notka jak zawsze wspaniała :D ! Pozdrawiam gorąco :D
OdpowiedzUsuńTego też nie skomentowałam.. Co się ze mną dzieje?? XD rozdział sweet, piękny, uroczy i wgl <3
OdpowiedzUsuńLolkaaa