Notka miała być tydzień temu, ale się nie wyrobiłam.
Przy okazji chciałam życzyć Wam Zdrowych, Pogodnych Świąt Wielkanocnych oraz bardzo mokrego Dyngusa ;)
Za tydzień postaram się dodać nową na Bad Girl, bo będę dodawała na przemian, ale nie chce obiecywać. Teraz mam trochę na głowię i jeszcze dochodzi seria badań, które będę miała, dlatego nie wiem ile będę miała czasu na pisanie. Mam nadzieje, że rozumiecie i dziękuje, że wciąż jesteście :)
Zapraszam do czytania i komentowania :)
******
Postanowiliśmy, że spakujemy się już
dzisiaj i dzięki temu mieliśmy więcej czasu dla siebie. Tak,
niestety jutro wracamy do LA. Eh .. bardzo szybko zleciał nam ten
pobyt tutaj. Nie pamiętam kiedy tak ostatnio się bawiłam.
Zapomniałam zupełnie o problemach, o ojcu. Teraz czekała mnie ta
sama rzeczywistość. Z tą różnicą, że byłam z Michaelem. Nie
mogłam się doczekać kiedy powiem o tym Steffi. Tylko jej mogłam
się zwierzyć i potrzebowałam tego. Mike rozmawiał właśnie z
kimś przez telefon, gdy ja pakowałam swoje rzeczy. Zdążyłam się
już spakować, a On jeszcze rozmawiał. Usiadłam na kanapie i
czekałam aż skończy. Gdy skończył, usiadł obok.
- Ze studia. Pytali kiedy wracam.
- Czyli .. nie będziemy się tak
często widywać, prawda? - skierowałam wzrok na swoje dłonie.
- Dlaczego?
- Wiem, że jesteś zajęty i to Twoja
praca.
- Kotku .. - wziął moje dłonie w
swoje – Dla Ciebie zawsze znajdę czas … a może .. - zmieszał
się lekko.
- Tak? - spojrzałam na niego.
- Do niczego Cie nie zmuszam, ale …
nie chciałabyś ze mną zamieszkać? - nie spodziewałam się tego.
- Mike .. zaskoczyłeś mnie …
- Wiem, ale to jest dobry pomysł ..
sama zobacz .. nie musielibyśmy się rozstawać i Twoja matka by się
nie wtrącała.
- Ale … Ty to przemyślałeś?
- Tak .. kocham Cie i nie widzę w tym
nic dziwnego .. wręcz przeciwnie.
- Ja Ciebie też kocham … ale nie
mogę … wybacz, ale to dla mnie za wcześnie – to nie była do
końca prawda, ale nie mogłam mu powiedzieć, że nie mogę zostawić
samej mamy z ojcem.
- Ehh .. rozumiem ..
- Nie bądź na mnie zły.
- Nie jestem. Nie mam o co. Może
faktycznie za szybko to zaproponowałem, ale nic nie poradzę, że
nie chce się z Tobą rozstawać – uśmiechnął się.
- Ja też nie chce. Mamy jeszcze czas
na takie poważne decyzje, ok? Jesteśmy ze sobą dopiero tydzień.
To nie jest długo.
- Masz racje, ale ja myślę o Tobie
jak najbardziej poważnie. Nie traktuje Cie jako kolejnej dziewczyny.
- Ja to wszystko wiem, ale to miłe co
mówisz – pocałowałam Go w policzek.
- O to dopiero było miłe. Co dzisiaj
chcesz robić?
- Wszystko mi jedno, byle z Tobą –
przytuliłam się.
- Hmm … może spacerek?
- Pasuje mi, tylko się zamaskuj.
- Wstydzisz się mnie?
- Hehe oczywiście, że nie .. wiesz
dlaczego.
- Tylko się droczę.
Wieczorem poszliśmy na planowany
spacer. Mike był nie do rozpoznania i mogliśmy swobodnie iść do
parku. Trzymaliśmy się za ręce, a Mike co jakiś czas spoglądał
na mnie i się uśmiechał. Po którymś razie, zawstydziłam się,
więc przestał. Będąc już w hotelu, chciałam poruszyć temat
jego leków, ale nie byłam pewna, czy to dobry pomysł. Siedzimy
właśnie u mnie w pokoju. Większość czasu spędzaliśmy właśnie
u mnie. Zauważył, że coś jest nie tak.
- Kochanie? - usłyszałam. Podniosłam
na niego głowę – Coś Cie trapi?
- Nie … no .. tak jak by …
- Powiesz mi co to takiego, hm?
- Eh … - wstałam i podeszłam do
okna.
- Wiesz, że mi możesz powiedzieć
wszystko – podszedł do mnie od tyłu i odwrócił do siebie.
Spojrzałam mu w oczy.
- Chodzi o Ciebie .. - zmarszczył brwi
– Mike …. tylko powiedź mi prawdę … wciąż … bierzesz?
- Słucham? - trochę się oburzył –
Nie jestem narkomanem – odszedł ode mnie.
- Nie miałam tego na myśli .. chodzi
mi o leki.
- To zabrzmiało jakbym brał
narkotyki.
- Wiem .. przepraszam … odpowiesz mi?
- spojrzał na mnie i milczał – Mike?
- Czasami …
- Dlaczego? Przecież Cie prosiłam ..
- podeszłam do niego – Nie masz pojęcia co ja przeżywam, gdy
pomyślę sobie, że właśnie wziąłeś to świństwo, żeby zasnąć
– wzięłam jego twarz w swoje dłonie – Tak bardzo się boję o
Ciebie .. nie mogę Cie stracić .. - miałam łzy w oczach.
- Nie stracisz mnie .. przysięgam ..
- Nie możesz tego wiedzieć … co ..
co jeśli … się już nie obudzisz? - dałam upust łzom – Tak
bardzo Cie kocham, dlatego tak bardzo się boję – wtuliłam się.
Poczułam jak mnie objął.
- Kotku … postaram się nie zażywać
.. dobrze? - uniosłam głowę, żeby na niego spojrzeć.
- Na pewno? - patrzyłam mu w oczy.
- Tak .. zrobię to dla Ciebie, ale to
nie będzie łatwe.
- Pomogę Ci.
- Ehh …
Tej nocy spał u mnie i nie musiał
brać leków, żeby zasnąć. Położyłam głowę na jego torsie i
próbowałam zasnąć. Cieszyłam się, że Michael spokojnie śpi.
Oparłam brodę o jego tors i patrzyłam na niego. Wyglądał tak
słodko. Po chwili zamknęłam oczy i w końcu sama zasnęłam.
Otworzyłam oczy, bo poczułam, że nie
ma przy mnie Michaela. Rozejrzałam się po pokoju i usłyszałam
odgłosy dobiegające z łazienki. Brał prysznic. Spojrzałam na
zegarek. Była dopiero 8 rano, więc nie musiałam się spieszyć ze
wstaniem. Z tego co pamiętam to wylot mieliśmy dopiero o 14.
Przeciągnęłam się na łóżku i w tym samym czasie z łazienki
wyszedł Mike … w samym ręczniku na biodrach! Zmieszał się, gdy
zobaczył, że już nie śpię.
- Yy … myślałem, że jeszcze śpisz
.. - podrapał się po głowie.
- Przed chwilą się obudziłam –
czułam straszne motylki w brzuchu i jak najszybciej odwróciłam
się. Na dodatek czułam, że się rumienie. To było takie głupie,
ale był pierwszym mężczyzną, którego widziałam prawie nagiego.
- Przepraszam – usłyszałam, ale się
nie odwróciłam.
- Za co mnie przepraszasz?
- Oj no wiesz … myślałem, że zdążę
się ubrać.
- Nic się nie stało. Dobrze, że
ręcznik Ci nie spadł – dopiero po chwili zdałam sobie sprawę,
że powiedziałam to na głos – Yyy .. to znaczy .. - jeszcze
bardziej spłonęłam rumieńcem.
- Zawsze mocno zawiązuje – zaśmiał
się. Dobrze, że obrócił to w żart, ale i tak było mi strasznie
głupio – A jeżeli by spadł? - obniżył ton głosu.
- To byś musiał ubrać.
- To na pewno. Już się ubrałem –
niepewnie się odwróciłam, ale mówił prawdę. Wstałam i teraz ja
poszłam do łazienki. Rozebrałam się i weszłam do kabiny. Ciągle
myślałam o tym co przed chwilą widziałam i nie mogłam przestać.
Miał idealne ciało. Boże .. o czym ja myślę. Ogarnij się
dziewczyno. Umyta i ubrana wyszłam z łazienki. Wpadłam prosto w
ramiona Michaela.
- Boże .. przestraszyłeś mnie ..
- Wybacz. Zdałem sobie sprawę, że
zapomniałem się przywitać. Dzień dobry kochanie – złożył
delikatny pocałunek na moich ustach. Uśmiechnęłam się podczas
pocałunku.
- Dzień dobry. Takie powitania bym
mogła mieć codziennie – zarzuciłam mu ręce na szyi i się
przytuliłam.
- Da się zrobić, ale wiem, że na
razie nie chcesz.
- Ehh .. to nie tak, że nie chce .. po
prostu … to za szybko … jesteśmy razem dopiero tydzień i nie
znamy się zbyt długo tak naprawdę.
- Zdaje sobie z tego sprawę, ale moje
uczucia co do Ciebie nie ulegną zmianie. Możesz być mnie pewna –
odczepiłam się od niego.
- Proszę Cie … nie naciskaj na mnie.
Wiem, że mnie kochasz .. ja Ciebie tak samo mocno kocham i jeżeli
jest dane nam być razem, to będziemy mieszkać razem, ale jeszcze
nie teraz.
- Dobrze .. już nie będę … wiem
czego chce. Jestem zdecydowanym człowiekiem i chce być z Tobą …
na zawsze – spojrzał mi w oczy – Zrobię wszystko aby nam się
udało.
- W to nie wątpię.
- Nawet będę próbował żyć w
zgodzie z Twoją mamą – zaśmiałam się.
- I właśnie tego się boję, że nie
wytrzymasz jej zrzędzenia.
- Dla Ciebie wytrzymam wszystko …
nawet najgorszy ból – pogłaskał mnie po policzku. Chciałam coś
powiedzieć, ale mnie wyprzedził – Chcesz mieć dzieci? -
zaniemówiłam i gapiłam się na niego.
- T-tak … kiedyś chce być mamą …
czemu pytasz?
- Po prostu byłem ciekaw. Ja też chce
być tatusiem i cieszę się, że też chcesz mieć.
- Ale .. - byłam nieco zaniepokojona.
- Spokojnie kotku … przecież nie
teraz .. oboje wiemy skąd się biorą dzieci, a na to mamy jeszcze
czas – pocałował mnie w policzek i przytulił. ''Pod warunkiem,
że nie będziesz chodził w samym ręczniku'' – pomyślałam, ale
szybko odgoniłam te nieczyste myśli.
O 13 pojechaliśmy na lotnisko. Samolot
Michaela już czekał. Okazało się, że możemy od razu
wystartować. Lot trwał jak wcześniej, dziesięć godzin. Nie
przeszkadzało nam to. Przynajmniej mogliśmy spędzić więcej czasu
ze sobą. Szczerze to nie chciałam wracać. Znowu się zacznie bicie
i znęcanie. Pewnie ojciec nie może się już doczekać. Teraz
będzie mi jeszcze trudniej udawać przed Michaelem, że wszystko
jest w porządku. Zamyśliłam się, ale nie zauważył, bo opierałam
głowę na jego ramieniu i prawie zasnęłam. Pocałował mnie w
czoło. Nigdy nie myślałam, że trafię na takiego wspaniałego
mężczyznę. Może ma swoje wady, ale ja póki co ich nie
dostrzegam. W życiu wycierpiałam dużo, dlatego może takie małe
wady mi nie przeszkadzają. Zresztą dowiemy się, gdy będziemy
dłużej ze sobą. Poczułam, że ktoś mnie budzi. Otworzyłam oczy
i zobaczyłam Michaela.
- Jesteśmy już na miejscu.
- Już? - przeciągnęłam się -
Szybko nawet.
- No szybko dla kogoś kto przespał
całą podróż.
- Serio? Mogłeś mnie obudzić.
- Po co? Przynajmniej się wyspałaś –
dał mi buziaka – Wysiadamy – wzięliśmy się za ręce i
wysiedliśmy z samolotu. Zdziwiłam się, że na dworze jest jeszcze
jasno.
- Która godzina? - zapytałam.
- 14.
- Czyli jechaliśmy tylko godzinkę –
spojrzał się na mnie.
- Niee .. 10 godzin ..
- Wiem .. ale tak powiedziałam, bo
wyruszyliśmy o 13, a teraz jest 14.
- Hm .. a wiesz, że dopiero
zauważyłem? Faktycznie.
Mike odwiózł mnie prawie pod sam dom.
Oczywiście wiedział, że dalej nie może ze względu na ojca. Nie
byłam pewna, czy jest w domu. Jak się potem okazało, miałam
rację. Gdy tylko weszłam do domu, ''przywitał'' mnie. Chciałam Go
wyminąć i pójść do siebie.
- Z ojcem się nie przywitasz?
- Cześć – powiedziałam na
odczepnego – Jestem zmęczona lotem i chciałabym iść do siebie.
- Za chwilę – ku mojemu zdziwieniu
był spokojny i trzeźwy. Może w końcu dał sobie spokój z
alkoholem – Musimy porozmawiać – poszłam za nim do salonu.
- O co chodzi?
- Masz trzy miesiące wakacji, więc
załatwiłem Ci pracę u mojego znajomego.
- Słucham? Ale ..
- To już postanowione i zaczynasz od
jutra.
- Mama wie?
- Dowie się jeżeli będzie trzeba.
Możesz już iść do siebie.
- To powiedź co to za praca.
- W barze. Jutro dowiesz się
szczegółów, bo nie chce mi się gadać. Idziesz na 12 –
spuściłam głowę i poszłam do siebie. Owszem chciałam pomóc
mamie finansowo, ale chciałam sama znaleźć jakąś tymczasową
pracę i na pewno nie w barze, gdzie jacyś obleśni faceci będą
pić. Nawet do tego się wtrąca. Nie miałam wyboru i musiałam tam
iść. Tylko jak ja to wytłumaczę Michaelowi. Mieliśmy spędzić
dużo czasu razem. Nie było nam dane.
Oooooo. Mike chce z nią mieszkać <333 słodkie. Plus nowa praca Betty. Mogą być kłopoty. Michael w ręczniku ;> hyhy. Tacy zawstydzeni. No ale dobra. Podsumowując:
OdpowiedzUsuńWybacz, ale ucięło mi komentarz xD
UsuńNotka genialna <33 nie mogę się doczekać następnej.
Pozdrawiam
~Bunia ;3
Notka jak zwykle cudowna. Bardzo mi sie podobała. Michael chce z nią zamieszkać. Ja uważam, ze to byłby dobry pomysł, ale rzeczywiście są razem tylko tydzień to troche krótko. Szykują się kłopoty. I to jest pewne na 100 a nawet na 1000%. Oby tylko moje przypuszczenia jakie mam nie okazały sie prawdą.
OdpowiedzUsuńNie moge się doczekac kolejnej.
Pozdrawiam. Mike
Tobie też życzę wesołych świąt 😊
OdpowiedzUsuńCzekam na nn. Przepraszam że taki krótki komentarz ale nie mam ostatnio weny na komentarze 😞
Pozdrawiam 😘
Notka jak zwykle cudowna :) No i ta propozycja Michaela o zamieszkaniu razem była super ! Ale skoro są ze sobą tylko tydzień to faktycznie za szybko żeby mieszkali razem ! Jeśli dłużej ze są będą to jestem pewna , że Betty z nim zamieszka i uwolni się w końcu od ojca tyrana ! Czekam na kolejną notkę !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i również życzę Ci Wesołych Świąt Wielkanocnych !
Fanka Michaela
Notka jak zawsze super ...ale ta praca coś mi tu ...źle to wróży ale ja wiem że u Ciebie będzie dobrze musi być :D
OdpowiedzUsuńMelduję, że przeczytałam ;)
OdpowiedzUsuńAhh.. szkoda, że już wrócili z Paryża. A było tak cudonie i romantyczne.
Nie muszę mówić, że scena z ręcznikiem przypadła mi do gustu :D :D
Nawet coś mi się przypomniało, ale o tym to wiesz :D xD
I tak samo jak inni, myślę, że jak dłużej się będą znać to jestem pewna, że zamieszkają razem. Tak będzie lepiej dla Betty i Michaela.
Natomiast mnie też zaskoczył tym pytaniem o dzieciach :P hehe.
Ehh... no i się zaczyna... Betty wróciła i ojciez o samego progu musiał ją dobić... Boże.. Przecież ma wakacje.. .Niech sobie odpocznie... Tak chciała się widywać z Michaelem... Oczywiście, ojczulek musiał się wtrącić i zadbać o to by córcia nie była szczęśliwa... Nie fair, że narzucił jej pracę.. .I w dodatku w barze jeszcze.... Ehh... Już jej współczuję...
Ciekawe jak to Mike odbierze... Nie będzie zachwycony...Cośmi się wydaje, że już on coś wykombinuje by wyciągnąć swoją dziewczynę z tego bagna...
Wiola, jak zwykle odwaliłaś kawał wspaniałej roboty ;) Czekam na nn i na BG też oczywiście :)
Pozdrawiam serdecznie :* :)
Naprawdę sweet, że Mike chce z nią mieszkać :* gdy przeczytałam, że Betty bd pracować w barze, dziwnie to zrozumiałam... Nieważne XD
OdpowiedzUsuńPozdr. Lolkaaa
Świetny blog! Świetna notka!
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejną. Kiedy będzie tutaj rozdział, albo na Bad Girl???
Pozdrawiam
Ty prowadzisz jeszcze tego bloga czy nie?
OdpowiedzUsuńZnów pzepraszam za pózny komentarz. obiecuję poprawę :) Coś mi się nie podoba ta praca w barze..chyba nie będzie za wesoło, ale zawsze jest Michael. a kto inny jak nie on pomoże Betty :) czekam na next.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Michaelowa :)