sobota, 12 grudnia 2015

Chapter 32

Mike od powrotu z pracy wydawał się jak by coś Go dręczyło. Zjadł obiad, który dla niego zrobiłam i poszedł do gabinetu. Nie wiedziałam, czy Go zapytać. Nie chciałam być wścibska, ale musiałam się dowiedzieć. Umyłam talerz i poszłam do gabinetu. Ku mojemu zdziwieniu stał przy oknie z założonymi rękami. Podeszłam po cichu.
- Powiesz mi? - spojrzał na mnie zaskoczony.
- O czym?
- Właśnie ja bym chciała się dowiedzieć. Widzę, że nad czym intensywnie myślisz – pogłaskałam Go po ramieniu dla wsparcie – To jak?
- Usiądźmy – skierował mnie w stronę kanapy. Usiedliśmy. Zaczynałam mieć obawy przed tym co zamierza mi powiedzieć – Bo widzisz … jak ostatnio byliśmy u Twoich rodziców .. to Twój ojciec wziął mnie na osobności .. pamiętasz?
- Tak .. - po tych słowach jeszcze bardziej zaczynałam się bać. Bałam się, że coś mu na mnie nagadał.
- I .. - potarł dłonią o kark – Pożyczyłem mu .. a w zasadzie dałem … 10 tyś …
- Co takiego??? - myślałam, że źle słyszę i aż wstałam.
- Nie denerwuj się ..
- Jak mam się nie denerwować?! Jak mogłeś to zrobić?! Dlaczego?!
- Kochanie .. - posadził mnie z powrotem – Dla Ciebie .. powiedział, że należy mu się za to, że się zwolniłaś i stracił kupę kasy.
- To nie był powód ..
- Był .. właśnie był .. obawiałem się, że zacznie nas nachodzić i chciałem tego uniknąć.
- Dlaczego nie zapytałeś mnie najpierw?
- Bo wiedziałem co byś odpowiedziała.
- I dobrze myślałeś. Zaraz tam pójdę i ..
- Nie! Proszę Cie. To tylko 10 tys. Nie zbiednieje, a przynajmniej będziemy mieli święty spokój – wstałam i zaczęłam nerwowo chodzić.
- To dlatego nas zaprosił … to był jego cel. Nienawidzę Go!! - krzyknęłam. Wstał. Podszedł do mnie i objął.
- Ćśśś … przepraszam kotku .. nie chciałem Cie okłamywać i jak widzisz długo nie umiem heh.
- Nigdy więcej, słyszysz? Bo drugi raz Ci tego nie wybaczę i już nigdy masz mu nie dawać żadnych pieniędzy.
- Obiecuje – dał mi buziaka – Hmm tak sobie pomyślałem ..
- Już się boję.
- Oj nie ma czego. Może zorganizujemy grilla i zaprosimy moją rodzinę. Ty też możesz zaprosić kogo będziesz chciała. Co Ty na to?
- Hmm .. ale chyba nie teraz.
- Nie. Jeszcze byśmy się zastanowili kiedy dokładnie, ale tak pytam wstępnie.
- Wstępnie, to jestem oczywiście za. Poza tym to Twój dom i możesz robić co Ci się podoba.
- Co mi się podoba? Hmm .. to zadzwonię może po .. Rebece .. albo .. hmm .. Gwen – udawał, że myśli. Uważnie na niego patrzyłam i położyłam sobie ręce na biodrach.
- Eghm .. co to ma znaczyć? Kim One są?
- A wiesz takie jedne ..
- Jackson! Bo sobie pójdę i tyle mnie zobaczysz – serio się wkurzyłam – Mówisz przy mnie o innych laskach?
- To nic takiego.
- Jeżeli sprawdzasz moją cierpliwość, to nie jest za duża, więc lepiej uważaj.
- Oj no już dobrze zazdrośnico – podszedł i mnie pocałował – Żartowałem. Poza tym i tak bym Ci nie pozwolił nigdzie pójść.
- Pff .. bym zobaczyli.
- Słabo Ci idzie udawanie tej obojętności.
- Ehh .. naprawdę nie wiem za co ja Cie tak kocham.
- No wiesz co.
- No tak. Nie jesteś nikim wyjątkowym – tym razem to ja postanowiłam się podroczyć.
- Osz Ty – wiedziałam co się szykuje, więc czym prędzej wyminęłam Go i uciekłam – I tak Cie złapie – krzyczał za mną.
- Możesz pomarzyć – uciekłam do kuchni śmiejąc się. Stanęłam po drugiej stronie blatu – Nie złapiesz mnie – stał po drugiej stronie.
- Przekonaj się – tylko czekał na mój ruch. Zaryzykowałam i chciałam uciec z lewej, ale mnie złapał w pół.
- Puszczaj! - śmiałam się i próbowałam wyrwać.
- Ja Ci teraz dam – nadal mnie trzymał i zaniósł na kanapę w salonie. Położył mnie i zaczął łaskotać.
- Hahaha! Przestać wariacie! - próbowałam blokować mu ręce, ale nie dałam rady – D .. dobrze .. haha …
- Hm? - na chwilę przerwał i na mnie spojrzał.
- Jesteś wyjątkowy .. nawet bardzo .. - patrzyłam mu w oczy i pogłaskałam po policzku.
- Masz szczęście, ale to nie prawda. To Ty jesteś wyjątkowa i nie zaprzeczaj, bo wiesz co będzie.
- Oj wiem. Kolejna porcja łaskotek – pocałował mnie krótko i pomógł wstać. Ach co ja z nim miałam.

                                                                               ~~~~~~

Pewnego dnia, gdy Mike był jeszcze w studiu, postanowiłam odzyskać jego pieniądze. Ryzykowałam, ale nie miałam zamiaru pozwolić swojemu ojcu aby żerował na pieniądzach Michaela, które ciężko zarobił. Nie jego doczekanie. Zostawiłam kartkę dla Michaela, że pojechałam po jego pieniądze i wyszłam z domu. Miałam nadzieje, że wrócę przed nim, ale co za różnica tak naprawdę. I tak jak mu oddam pieniądze będzie zły, że pojechałam tam sama. Chociaż nie wiedział o tym jaki był naprawdę, ale i tak się martwił. Poszłam sobie spacerkiem do domu. Wciąż miałam klucze, więc weszłam bez problemu. Mamy nie było. Był tylko On. Siedział w salonie i pił piwo.
- A Ty tutaj czego?
- Oddaj pieniądze.
- Hehe .. jakie pieniądze?
- Przestań udawać! Nie miałeś prawa wziąć od niego tych pieniędzy.
- A to dlaczego? Jest Twoim fagasem, więc Cie utrzymuje i spłaca Twoje długi.
- Jakie znowu długi? O czym Ty gadasz? To Ty mi ciągle zabierałeś pieniądze – zgniótł pustą puszkę i odłożył. Wstał.
- Przyszłaś tutaj sama?
- Tak. I nie wyjdę stąd dopóki nie oddasz jego pieniędzy.
- Swoją drogą, to niezłą partię sobie znalazłaś. Ma kasy jak lodu i nie będziesz musiała w ogóle pracować.
- Nie jestem Tobą i nie mam zamiaru być na jego utrzymaniu – chwile na mnie patrzył i gdzieś poszedł. Miałam wrażenie jak by z kimś gadał przez telefon. Po chwili jednak wrócił z kopertą w ręku.
- A powiedź mi … już To robiliście?
- Słucham?! Jesteś obleśny! Nie odpowiem.
- Hehe .. nie robiłaś.
- Nie Twoja sprawa! Oddaj mi pieniądze i sobie pójdę.
- Nie tak szybko. Oddam – dał mi kopertę – Ale w takim razie Ty je odpracujesz.
- O nic z tego. Już nigdy nie pójdę do tego klubu.
- Nie miałem na myśli klubu – zrobił głupkowaty uśmieszek. Już chciałam wyjść, ale mi nie pozwolił.
- Puszczaj mnie!
- Za chwilę. Mój kumpel lubi dziewice i zapłaci mi za Ciebie akurat 10 tyś, więc tą kopertę możesz sobie wziąć.
- Nie!! Wypuść mnie, słyszysz?!! Nie prześpię się z jakimś oblechem!
- Zaraz tutaj będzie – mocno mnie trzymał i nie miałam szans mu się wyrwać.
- Mike Ci tego nie daruje! - czułam jak łzy zaczynają mi się zbierać. Ale ja byłam głupia. Po co tutaj przyszłam i to sama.
- Ten cienias? Haha On mi gówno może – po pięciu minutach przyjechał ten koleś – Masz ją, tylko za bardzo jej nie potłucz.
- Bez obaw. Spodoba jej się – zmierzył mnie wzrokiem, a mi zrobiło się niedobrze jak Go zobaczyłam. Przełożył mnie sobie przez bark i wyniósł z domu.
- Nie dotykaj mnie! I puszczaj! - próbowałam się wyrwać z całych sił. Niósł mnie do swojego auta i w ostatniej chwili zobaczyłam auto Michaela. Miałam nadzieje, że widział to i mi pomoże. Posadził mnie na tył auta i zawiązał ręce. Usłyszałam, że Mike zatrąbił, ale ten typ szybko wsiadł za kierownicę i ruszył z piskiem opon. Co chwilę się oglądałam i widziałam, że Mike jedzie za nami.
- Co za sukinsyn jeden!
- To mój facet, zboczeńcu! Popamiętasz Go! - łzy mi ciągle leciały, ale byłam trochę spokojniejsza, gdy wiedziałam, że Michael jest w pobliżu. Po paru minutach zatrzymał się. Wysiadł i szybko podszedł do tylnych drzwi. Otworzył je i mnie wyciągnął – Nie! Zostaw mnie! - szedł w stronę domu.
- Hej!!! - usłyszałam głos jakiego się spodziewałam – Puść ją!! - był coraz bliżej.
- Spadaj! Zapłaciłem za nią i jest moja!
- Twoja??!!! - nie wiedziałam co się stało, ale poczułam jak uwolnił mnie z uścisku, a Mike mnie złapał, żebym nie upadła. Zarzuciłam mu ręce na szyję i od razu się wtuliłam. Rozpłakałam się – Już dobrze – głaskał mnie po włosach i plecach.
- Przepraszam … nie powinnam … - wciąż płakałam.
- Potem o tym porozmawiamy, a teraz jedźmy do domu – spojrzałam jeszcze na tamtego. Leżał na chodniku przed swoim domem.
- Pobiłeś Go.
- A powinienem zabić – powiedział przez zęby. Wziął mnie na ręce i zaniósł do samochodu. Wsiadł za kierownicę i ruszył. Zapięłam pasy i skuliłam się na siedzeniu. Znowu zebrało mi się na łzy – Już jesteś bezpieczna – wziął mnie za dłoń.
- Ale mało brakowało, a by mnie miał – powiedziałam przez łzy.
- Nie mów tak. Nikt nie będzie Cie miał. Powiedziałem, że nie dam Cie skrzywdzić.
- Wiem i ufam Ci. Bałam się bardzo.
- Już nie masz czego – pocałował mnie w łapkę, którą trzymał – W domu powiesz mi co się dokładnie stało.
- Co? Nie .. nie chce …
- Kochanie, ale to dla Twojego dobra. Muszę to wiedzieć.
- Ale nie mogę Ci powiedzieć.
- Dlaczego? Przecież obiecaliśmy, że będziemy mówić sobie wszystko, tak? Chyba nie zapomniałaś.
- Nie .. nie zapomniałam .. - spojrzałam w boczną szybę i resztę drogi się nie odzywałam. Od razu, gdy tylko się zatrzymał, wysiadłam i weszłam do domu. Poszłam do łazienki się wykąpać aby tylko uniknąć jego pytań i od razu zmyć z siebie dotyk tamtego. Co z tego, że byłam ubrana. I tak czułam na sobie jego łapska. Zapukał do drzwi.
- Kiedy wyjdziesz?
- Jak skończę.
- No dobrze. Na pewno wszystko ok?
- Tak .. nie martw się – bardziej martwiłam się o siebie i o to kiedy zacznie zadawać pytania. Jak ja mam mu powiedzieć, że ojciec zabawił się w alfonsa własnej córki. Na dodatek żadna inna historyjka nie przychodziła mi do głowy. W końcu musiałam wyjść z wody. Poza tym już robiła się zimna. Wytarłam się i ubrałam szlafrok. Nie pewnie wyszłam z łazienki. Mike już na mnie czekał w sypialni.
- No w końcu – podszedł – I jak się czujesz?
- Lepiej – przytuliłam się do niego – A teraz całkiem
- Hehe .. ale na pewno?
- Na pewno kochanie. Mam coś dla Ciebie – odkleiłam się od niego i poszłam po kopertę – Proszę.
- Co to jest?
- Twoje pieniądze.
- Zaraz zaraz … chcesz mi powiedzieć, że ryzykowałaś własne życie i zdrowie dla głupich pieniędzy?
- Michael … nie mogłam pozwolić aby na Tobie żerował, rozumiesz? Nie ma prawa. Wiem, że nie powinnam tam sama iść, ale … chciałam Ci zrobić niespodziankę.
- I rzeczywiście zrobiłaś. Nie ma co.
- Jesteś zły? Teraz to wiem, że nie powinnam sama.
- Teraz to Ty masz mi powiedzieć o co chodziło i kim był ten typ?
- Koteczku ..
- O nie nie nie. Nawet nie zaczynaj. Tym razem Ci nie odpuszczę. Siadaj – posadził mnie na łóżku – I słucham – też usiadł.
- To nie jest łatwe ..
- Wiem i wiem, że przeżyłaś szok, ale postaraj się – wzięłam wdech. Niech się dzieje co chce.
- Rozmawiałam z ojcem o tych pieniądzach i zażądałam, żeby je oddał. Nie chciał się zgodzić, bo tak jak mówiłeś .. to był mój dług, który Ty spłaciłeś.
- Mów dalej – chwilę milczałam, bo zaczynała się ta część, której chciałam uniknąć.
- Oddał mi kopertę …. ale powiedział, że …. - poleciała mi łza, którą zauważył i wytarł kciukiem.
- Spokojnie.
- Mike nie mogę .. przepraszam .. - rozpłakałam się. Wstałam i wybiegłam z sypialni. Nie umiałam mu o tym powiedzieć. Bałam się? Było mi wstyd? Sama już nie wiedziałam.
- Betty! - usłyszałam za sobą i nawet nie wiem kiedy, a znalazł się przy nim i przytulił od tyłu – Jezu co się dzieje? Nie chce Cie zmuszać.
- Ja … po prostu … nie wiem już sama … boję się ..
- Czego skarbie?
- Nie wiem – powoli się uspokajałam w jego ramionach. Na szybko wszystko przemyślałam i zebrałam się w sobie. Odwróciłam się do niego – Powiedział, że jego kumpel lubi … takie jak ja .. i zapłaci mu równe 10 tyś .. po chwili tamten przyjechał i siłą mnie zabrał. Nie chciałam tego. Musisz mi uwierzyć. Broniłam się, ale był silniejszy – znowu się rozpłakałam i wtuliłam się w niego. Teraz bałam się, że mi nie uwierzy. Milczał, a to nie oznaczało nic dobrego – Mike? - spojrzałam na niego – Wierzysz mi? - spojrzał mi w oczy.
- Tak … ale nie mieści mi się to w głowie … jak On mógł!! - widziałam wściekłość w jego oczach i aż się przestraszyłam – Idź do sypialni.
- A Ty?
- Ja zaraz wrócę. Muszę coś załatwić – domyśliłam się.
- Nie! Nie pojedziesz tam. Nie pozwolę Ci.
- Mam mu odpuścić? Jestem tak wściekły, że chyba bym Go zabił. Chciał sprzedać swoją córkę. Co za śmieć!
- Proszę już się nie denerwuj. Wracajmy do sypialni i nigdzie nie jedź. Chce, żebyś został ze mną. Tylko przy Tobie czuje się bezpieczna.
- Robię to tylko dla Ciebie. Zasługuje na karę i dobrze o tym wiesz.
- Wiem, ale nie warto. Chodź – w jego oczach wciąż widziałam złość. Wzięłam Go za łapkę i zaprowadziłam do sypialni.
- Połóż się i odpoczywaj.
- Za chwilę – zarzuciłam ręce na jego szyję i dałam buziaka – Dziękuje, że się zjawiłeś. Nie wiem co to by było.
- Na szczęście wróciłem szybciej do domu i od razu tam pojechałem. Nigdy więcej takich numerów, zrozumiano?
- Tak jest – po chwili zamknęłam mu usta pocałunkiem. Powoli przerodził się w namiętny. Czułam jak jego łapki błądzą po moich plecach. Znowu czułam te przyjemne dreszcze na całym ciele. Chciałam sprawić, żeby zapomniał o tym wszystkim. Poczułam jak wsadził dłoń pod mój szlafrok i położył dłoń na moim boku. Delikatnie się wzdrygnęłam na to, ale pozwoliłam mu. Po chwili przerwał pocałunek i oparł swoje czoło o moje.
- Boże … strasznie Cie pragnę … jeszcze nigdy nie czułem tego tak bardzo.
- Chcesz tego?
- Tak .. ale to nie jest odpowiedni moment .. chce, żeby było wyjątkowo.
- Bardzo Cie kocham – pocałowałam Go krótko i się przytuliłam.
- Ja Ciebie bardziej.

                                                                          ~~~~~~

Już miałam dość tego siedzenia w domu. Chciałam poszukać sobie jakiejś tymczasowej pracy. Do czasu aż nie zacznę zajęć. Michael powiedział, że jeżeli tak bardzo chce, to mi coś znajdzie w mojej dziedzinie. Ucieszyłam się z tego. Najlepiej wiedział komu może zaufać, a teraz tym bardziej na mnie uważał. Parę dni temu oświadczył mi, że wylatuje do Nowego Jorku do studia. Podobno chwilowo tam przenieśli studio. Nie kryłam przed nim, że nie byłam z tego powodu zadowolona. Mieliśmy się nie widzieć dwa tygodnie. To jak wieczność. Niestety ja nie mogłam jechać z powodu pracy. To mnie pocieszało, że dzięki pracy nie będę tak bardzo za nim tęskniła. Najgorzej bałam się nocy. Wrócę do pustego domu. Mike nawet z tym znalazł rozwiązanie. Zaproponował Ninie, żeby ze mną mieszkała na ten czas. Od razu się zgodziła. Eh może jakoś wytrzymam tą rozłąkę. Obiecał, że będzie często dzwonił. Jakoś w to nie wierzyłam. Na lotnisku nie mogliśmy się rozstać ze sobą. Frank Go ciągle ponaglał, ale z marnym skutkiem. Nie chciałam płakać, ale to było silniejsze. Jakimś cudem wsiadł do samolotu. Patrzyłam za nim aż samolot nie zniknął z pola widzenia.

Z mamą nie miałam żadnego kontaktu od czasu tego obiadu. Najwidoczniej wciąż była na mnie zła. Trudno. To jest jej wybór. W każdej chwili mogła przyjść i porozmawiać. Miałam nadzieje, że kiedyś zmieni swoje nastawienie co do Michaela.

4 komentarze:

  1. Tego ojaca to sama bym zabiła! Sukinkot! Jak on mógł Betty sprzedać jakiemuś oblechowi?! No nie mogę..wykastrować i jego i jego zboczonego kumpla! Gdyby nie Mike..to, że Betty ma szczęście mając akiego anioła przy sobie to wiadomo. Uratował jej tak naprawdę życie, ale ona za to powinna powiedzieć mu prawdę. Skoro by ufała Michaelowi to by mu powiedziała i wiedziała, że Mike ją kocha i by jej nie zostawił, a tak to ten koszmar dalej trawa nawet kiedy Betty już tam nie mieszka.
    Oj Mike Mike..tygrysie :D Jak się niecierpliwisz heh Ciągle buzi buuzi i Mike robi sobie smaka :D Cierpliwości tygrysie juz wkrótce :D
    Szkoda, źe Mike wyjechał i nie zabrał Betty ze sobą :( Rozumiem praca pracą, ale bezpieczeństwo Betty ważniejsze i Mike mógłby ją ze sobą zabrać. Została z Niną, ale i tak mam złe prszeczucia. Czy same dałyby radę się obronić? Mam nadzieję, i mam nadzieję, że do czasu nieobecności Michaela nic się nie stanie.
    W skrócie: Mike cud, miód i ubóstwo!! Betty:powiedz ty temu Michaelowi no. Ale dobrze, że nic jej nie jest. Ojciec:........., wykastrować, zakopać żywcem, spalić, ogólnie zabić dziada!
    Czekam na next. Pozdrawiam drogą autorkę.
    Michaelowa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie no ,ale mnie Betty wkurzyła . Ja wiedziałam ,że jak pójdzie do domu to to się źle skończy . Po cholerę ona tam polazła ?Całe szczęście Michael zjawił się w porę i mnie zaskoczył tym ,bo myślałam że nie zdąży.Bardzo dobrze,że mu powiedziała o tym co chciał jej ten gnój zrobić .Mam nadzieją,że Michael obije morde jej ojcu i temu typkowi.No właśnie ja również jestem tego zdania ,że Michael powinien zabrać ze sobą Betty , bo ja mam coś takie przeczucie ,że coś się wydarzy pod jego nieobecność .Dobrze,że chociaż została z Niną. Ach już myślałam ,że coś tu będzie w tym rozdziale . A tu tylko buzi i buzi . No ileż się całować można ? :D
    Ja tam czekam na "coś więcej"
    Dużo weny życzę !!!!
    Czekam z niecierpliwością na nn.
    Pozdrawiam <33333

    OdpowiedzUsuń
  3. O jej ojcu nie będę nawet już się rozpisywać, bo byś mnie o brak kultury posądziła i jeszcze gorsze rzeczy więc w tym temacie zamilknę raz xD
    Ogólnie to jestem mega dumna z Mikusia i jego postawy, jak obronił Bett i wgl <3 Dobrze, że powiedziała mu prawdę. W sumie zrobiła to bo Michaś przyparł ja o muru ale bardzo dobrze zrobił. Ogólnie to wciąż mam naszej bohaterce za złe, że nie mówi mu całej prawdy. On już tyyyyle dla niej zrobił, mogłaby mu chociaż o tyle się odwdzięczyć i powiedzieć wszystko jak na spowiedzi. Skoro go kocha i ufa to w czym problem? Najwyższa pora, bo inaczej znów ten gnój namiesza.
    Co do wyjazdu to każdemu się przydaje chwila do zatęsknienia ;3
    To taka forma sprawdzianu dla oboje, jeśli wytrwają to znaczy że zdali. Mam też nadzieję, że nic się podczas jego nieobecności nie wydarzy. Eh, Bett powiedz mu w końcu...
    Pozdrawiam, weny życzę !:)

    OdpowiedzUsuń
  4. I stało sie :P przeczytałam :P
    Wreszcie udało mi się znaleźć chwilę.

    Ale czas na komentarz.
    Jak się dowiedziałam co zrobił Mike to zareagowała dosłownie tak samo jak Bett.
    Wiedziałam, że tak będzie. Ale z jakiej racji ten ojciec ma żerowac na kasie Michaela... :/
    I tak coś właśnie czułam, że nasza bohaterka nie da za wygraną i tam pójdzie. Nie myliłam się. Oj Betty .. Co ten Mike z Tobą ma.. A to co zrobił ojciec to już przeszło ludzkie pojęcie.. No co za ... nie wierzę, że sprzedał własną córkę jakiemuś zboczencowi.. W głowie się nie mieści... Co za szczęście, że Mike wcześniej skończył pracę i od razu pojechał do domu Bett...Znów ja uratował z tarapatow.
    I dobrze się stało, że Betty powiedziała mu prawdę. I powinna jeszcze ta druga prawdę w końcu powiedzieć. Czego się boi.. Przecież to dla jej dobra jest.. Bett.. powiedz mu. Co Ci szkodzi..
    No i kurczę.. :D Wiolka :D znecasz się nad nami i nad tym napalencem :D właśnie, ciągle tylko buzi, Betty w szlafroczku, Mike podniecony i zapalony, a tu nic jak na złość :D Kiedy oni w końcu to zrobią :D
    Ehh... I końcówka trochę mnie zdolowala.... kurczę .. szkoda, że Mike musiał wylecieć aż do NY... I to na 2 tygodnie aż. Nie wiem czemu Ale jak każdy, tak samo mam obawy, że w tym czasie nudno nie będzie.
    Co z tego, że teraz będzie mieszkać z nią Nina i ze Bett pracuje...Niebezpieczeństwo kryje się za rogiem... Coś czuję, że to nie koniec przygód pod nieobecność Michaela.. oby te 2 tygodnie szybko zleciały..


    Kurczę, ale mi się fajnie ta notkę czytało :) jest coraz bardziej ciekawie w tym opku i aż chce się go czytać :)
    Więc czekam na ciąg dalszy bo już jestem ciekawa co się po dzieje w następnej części :)
    Pisz dalej i ani się waz przerywać :P

    Pozdrawiam, BAD25

    OdpowiedzUsuń