Tak jak obiecałam wstawiam dłuższą noteczkę ;) Następne też mniej więcej będą takiej długości, bo musze nadgonić tempo jak wiecie. Nie wie czy są błędy, ale jeżeli tak to już z góry za nie przepraszam. Spieszyłam się z notką i pewnie jakieś się wkradły. No nic, to zapraszam do czytania oraz komentowania ;)
~~~~~~
Obudziłem się jak zwykle pierwszy.
Betty jeszcze słodko spała wtulona we mnie. Dzisiaj musiałem
jechać do pracy, ale nie uśmiechało mi się to. Nie chciałem
zostawiać jej samej, po tym jak wczoraj nagle źle się poczuła.
Martwiłem się o nią i miałem nadzieje, że to tylko przez stres.
Delikatnie i po cichu wstałem z łóżka, żeby się nie obudziła i
poszedłem pod prysznic. Wyszedłem z kabiny, wytarłem się do sucha
i ubrałem. Gdy wróciłem do sypialni nadal spała. Okryłem ją
bardziej kołdrą i pocałowałem w czoło. Zszedłem do kuchni i
zrobiłem sobie śniadanie. Od razu jej też przygotowałem. O 7:30
byłem już gotowy do wyjścia. Zajrzałem jeszcze do sypialni i
zostawiłem na poduszce karteczkę, że pojechałem do pracy.
Chciałem zrobić Betty niespodziankę
i skończyłem wcześniej pracę. Po drodze kupiłem jej nowy
telefon. Musiałem mieć z nią jakiś kontakt. Zaparkowałem na
podjeździe. Myślałem, że drzwi będą już otwarte, jednak się
myliłem i zdziwiłem, że były zamknięte tak samo jak wychodziłem.
- Kochanie? Już jestem – ściągnąłem
buty. Nie uzyskałem odpowiedzi – Betty? Jesteś? - szedłem na
górę i znalazłem się w sypialni. Tego się nie spodziewałem.
Wciąż spała – Hej .. - podszedłem do łóżka i usiadłem –
Śpiochu wstawaj już – musnąłem jej policzek dłonią i się
uśmiechnąłem – Jest już 15:00 .. słyszysz? - powoli otworzyła
oczy.
- Mmm .. co?
- Dobrze się czujesz? Nie wyglądasz
najlepiej.
- D-dobrze .. jedziesz do pracy?
- Hehe już wróciłem, a Ty nadal
śpisz.
- Muszę iść do toalety – odkryła
się i powoli wstała. Obserwowałem ją, bo bałem się, że
upadnie. Na szczęście doszła do łazienki i zamknęła drzwi. W
tym czasie pościeliłem łóżku – Mike! - usłyszałem nagle z
łazienki i pobiegłem szybko.
- Co się stało? - odwróciła się do
mnie, a z nosa leciała jej krew – O Boże! - wziąłem mały
ręcznik i przyłożyłem jej do nosa – Trzymaj Go – wziąłem ją
na ręce i zaniosłem do łóżka – Dzwonie po lekarza – już
miałem wybierać numer, ale mnie powstrzymała.
- Nie .. proszę … to za chwilę
przejdzie – nie byłem tym zachwycony i najchętniej, to bym jej
nie słuchał.
- Ale jak nie przejdzie, to dzwonię, a
teraz trzymaj ręcznik i ściśnij trochę nos – nie pokazywałem
tego, ale strasznie się martwiłem. Wczoraj to zasłabnięcie, a
dzisiaj krew z nosa. Nie mogłem tego tak zostawić. Jakieś dziesięć
minut później krwawienie ustąpiło.
- Już się dobrze czuje.
- Czemu Ci nie wierzę. Albo lekarz
albo pogotowie. Nie odpuszczę – westchnęła.
- Ale mi naprawdę nic nie jest. Takie
coś się zdarza.
- Skoro tak uważasz, to dasz się
zbadać.
- Niech Ci będzie – zadzwoniłem po
swojego znajomego lekarza. Przyjechał po godzinie. Musiałem wyjść
na czas badania. To czekanie strasznie mi się dłużyło. Chodziłem
nerwowo po korytarzu. W końcu wyszedł.
- I co jej jest?
- Nie denerwuj się. To zwykły wirus,
który atakuje organizm. Przepisze leki, żeby pozbyć się Go zanim
się rozwinie i niech bierze witaminę C i K – wypisał receptę.
- Na pewno, tylko to?
- Tak i nie martw już się. Za bardzo
panikujesz.
- Eh .. może i tak, ale nie umiem
inaczej – dał mi receptę – Dziękuje, że przyjechałeś.
- Nie ma sprawy – uścisnął moją
dłoń i wyszedł. Wróciłem do niej.
- Jak się czujesz? - usiadłem przy
niej na łóżku.
- Już lepiej .. naprawdę. Mówiłam,
że nic mi nie jest poważnego.
- Wolałem się upewnić. Teraz jadę
do apteki i będziesz ładnie przyjmowała leki, tak?
- Dobrze tato.
- Gdybym nim był nie mógłbym zrobić
tego – pocałowałem ją – A i mam coś dla Ciebie –
wyciągnąłem z kieszeni telefon i jej wręczyłem – Dla Ciebie.
Abyśmy mieli kontakt w razie czego i nie tylko.
- Dziękuje – przytuliła się do
mnie.
- Proszę kotku. Dobrze za chwilę będę
z powrotem.
~~~~
Po paru dniach czułam się już
znacznie lepiej. Leki nadal musiałam brać, ale Mike dał się
przekonać, że już nie muszę siedzieć w domu i leżeć w łóżka.
Chciałam zobaczyć co słychać u Niny. Powiedział, że mnie
odwiezie jak będzie jechał do pracy. Wcześniej upewniłam się czy
będzie w domu. Przez tamto wydarzenie wzięła tydzień wolnego. Nie
mogła w takim stanie pokazać się w pracy.
- Widzę, że już lepiej się czujesz
i prawie nie ma śladu.
- Na całe szczęście. Jutro już idę
do pracy – wzięłam łyk soku – Pewnie nadal mu nie
powiedziałaś.
- Przecież wiesz, że nie mogę.
- Wiem, że możesz, tylko się boisz.
Dobrze wiesz, że by Cie nie zostawił.
- Możemy zmienić temat?
- Nie dopóki Cie nie przekonam.
- Czyli mogę sobie iść – wstałam
i już kierowałam się w stronę drzwi.
- No dobra. Już się zamykam. Siadaj i
się nie wygłupiaj już. Wiesz co? Chodźmy na ciacho jakieś. Co Ty
na to?
- Ale ja już mam ciacho – zaśmiała
się.
- Wiem o tym, ale chyba wybaczy Ci
jeżeli Go zdradzisz z innym – puściła mi oczko.
- Właśnie nie wiem. Ale Ty się
będziesz za mnie tłumaczyła.
- Już ja Go przekonam – wyszłyśmy
z domu i skierowałyśmy się do naszej ulubionej cukierni, do której
kiedyś chodziłyśmy razem z rodzicami. Te czasy bezpowrotnie
minęły. Usiadłyśmy na dawnych miejscach. Rozejrzałam się.
- Eh .. nic się tutaj nie zmieniło.
- To prawda. Mamy miłe wspomnienia z
tego miejsca. Ciekawe, czy mama ma nasze zdjęcia.
- Nie wiem … nawet nie wiem co się u
niej dzieje.
- Na pewno nie za dobrze, ale nie
możesz tam iść. Wiesz co by się działo. I nie zapominaj co
zrobiła.
- Chyba nigdy nie zapomnę. Dobra
lepiej coś zamówmy – przejrzałam menu – Hm .. chyba wezmę
sernik i koktajl truskawkowy, a Ty?
- Jak zawsze szarlotkę i też
truskawkowy koktajl – złożyła zamówienie u kelnera – A
Michaelowi nic nie bierzesz?
- Sama nie wiem.
- Wiem, że jest wystarczająco słodki,
ale ja bym coś mu wzięła.
- Ej .. to mój facet .. nie zapominaj,
ok?
- Spokojnie. Przecież tylko sobie
żartujemy.
- Mam nadzieje – byłam poważna –
Wiem, że mi Go nie odbijesz, ale .. od tamtego czasu boję się, że
Go stracę.
- Nie stracisz. Ja Ci to mówię. To
weźmiesz mu coś?
- Tak. Ciasto marchewkowe. Jego
ulubione.
- Jakoś musisz mu osłodzić życie
skoro sama nie chcesz – spojrzała na mnie.
- Oj tam. Jeszcze nie jestem gotowa i
On o tym dobrze wie. Sam powiedział, że mamy czas.
- On ma czas, ale czy jego
''przyjaciel'' też tak uważa?
- Nina!! Jesteś okropna i zapomniałam,
że z Tobą wśród ludzi się lepiej nie pokazywać – nic sobie z
tego nie zrobiła, tylko się roześmiała – Koniec tego tematu. O
tych sprawach nie będę z Tobą gadała, bo to jest niebezpieczne
widzę – kelner po paru minutach przyniósł nasze zamówienia i
ciasto marchewkowe zapakowane.
- Mmm .. nic się nie zmieniło …
nadal obłędnie smakuje.
- Ooo tak zgadzam się z Tobą –
nagle usłyszałam swój telefon.
- Oho ktoś już się stęsknił –
uśmiechnęła się. Odebrałam.
- Cześć kotku. Właśnie zrobiłem
sobie przerwę i uświadomiłem sobie, że zbyt długo nie słyszałem
Twojego głosu. Co robisz?
- Jestem z Niną w …
- Betty właśnie wyrwała niezłe
ciacho! - przerwała mi i powiedziała do mikrofonu.
- Co takiego??
- I jeszcze z nim nie skończyła! - w
końcu udało mi się ją odsunąć.
- Nie słuchaj jej. Jesteśmy w
cukierni i glukoza jej podskoczyła, dlatego gada od rzeczy –
pokazałam jej palcem, żeby się popukała w czoło.
- Na pewno?
- Mike .. przecież mnie znasz. I coś
Ci dobrego kupiłam.
- Hm .. próba przekupstwa? - daje
głowę, że teraz zrobił tą swoją cwaniacką minę.
- Może .. przekonasz się w domu.
- No dobrze. Muszę niestety kończyć.
Kocham Cie.
- Ja Ciebie też – rozłączyłam się
– Czy Ci odbiło? Prawie uwierzył, a jest strasznie zazdrosny.
- Oj wynagrodzisz mu to – tylko
pokręciłam głową z niedowierzaniem i nie miałam zamiaru ciągnąć
tego tematu. Po jakiejś godzinie byłyśmy już z powrotem u Niny.
Pomogłam jej zrobić obiad i zostawiłyśmy też dla Michaela, żeby
sobie zjadł po pracy. Oglądałyśmy sobie telewizje, i nagle
usłyszeliśmy pukanie do drzwi – Tak szybko wrócił? - zdziwiła
się, ale poszła otworzyć – Czego jeszcze chcesz?! - usłyszałam
krzyk Niny i szybko tam podeszłam. Zbladłam, gdy Go zobaczyłam.
- O proszę. Jest i moja druga córka.
Dwie pieczenie na jednym ogniu.
- Nie zbliżaj się do niej!
- Bo co mi zrobisz? Znowu postraszysz?
Hehe – podszedł do mnie. Zastygłam w bezruchu i nie byłam w
stanie się ruszyć.
- Odejdź od niej! Zaraz przyjdzie jej
facet i tego pożałujesz!
- Masz faceta, co? To dla niego
trzymasz niewinność. A nie wolisz być bardziej doświadczona w
tych sprawach?
- Nie – tylko tyle zdołałam z
siebie wydusić. Miałam łzy w oczach i patrzyłam się na niego.
- Więc mam pomysł. Przyjdź z nim do
nas na obiad. Chce Go bliżej poznać i zobaczyć z kim się zadaje
moje córka.
- Nie .. jest zajęty.
- Nie ma czasu dla przyszłego teścia?
- jeszcze bardziej się do mnie zbliżył – Jeżeli nie
przyjdziecie, to za jakiś czas znowu odwiedzę Twoją siostrę.
Chcesz tego? - spojrzałam na nią i spłynęła mi łza.
- Nie chce .. dobrze … przyjdziemy ..
- To do soboty – zmierzył mnie
wzrokiem. Spojrzał na Ninę – Uratowała Ci skórę – wyszedł.
Od razu zamknęła drzwi na zamek.
- Dlaczego to zrobiłaś? - podeszła
do mnie.
- Nie miałam wyjścia. Za dużo osób
skrzywdził.
- Zdajesz sobie sprawę co się może
stać, gdy pojedziesz tam z Michaelem? Przecież mama Go nie cierpi.
- Powiem, że On mi kazał i tyle. Nie
chce aby znowu Cie skrzywdził – przytuliła mnie.
- Mam nadzieje, że to spotkanie
zakończy się bez żadnej tragedii.
- Ehh .. trzymaj kciuki.
Mike wracając z pracy przyjechał po
mnie, zjadł obiad i pojechaliśmy do domu. Ucieszył się jak małe
dziecko z ciasta, a ja stwarzałam pozory, że wszystko jest w
porządku. Nie wiedziałam jak mu powiedzieć o tym spotkaniu.
- Mike? Bo .. Ninę odwiedził nasz
ojciec i ..
- O co chodzi?
- Zaprosił mnie i Ciebie na sobotni
obiad ..
- Masz na myśli .. do Ciebie? A co na
to Twoja mama? Przecież mnie nie trawi.
- Pewnie ją jakoś przekona. Ma swoje
sposoby – dobrze, że nie wiesz jakie.
- No skoro chcesz … to zgoda ..
możemy pojechać – widziałam po nim, że nie miał ochoty za
bardzo tam jechać, ale zrobił to już dla mnie, a ja dla Niny.
~~~~~
Nadeszła sobota. Nie potrafiłam sobie
wyobrazić tego spotkania. Czułam, że nie skończy się za dobrze.
Albo byłam już przeczulona.
- Kotek? Jak ja mam się ubrać? -
wyszedł z łazienki.
- Normalnie.
- Tyle to wiem, ale wiesz co mam na
myśli .. elegancko, czy tak na luzie? Sam nie wiem. Wiem, że na
Twojej mamie nie zrobię już wrażenia, bo liczy się pierwsze, ale
jednak by wypadało, żebym jakoś wyglądał.
- Ty zawsze wyglądasz elegancko. Nie
ważne co na siebie założysz.
- Już się tak nie podlizuj – puścił
mi oczko i podszedł do szafy – A Ty jak się ubierasz?
- Czy to jest ważne – wstałam i
podeszłam do okna.
- Hm .. chyba nie cieszysz się z tego
spotkania – podszedł do mnie i przytulił od tyłu.
- A dziwisz mi się?
- Nie bardzo – odwróciłam się do
niego przodem – Obiecasz mi coś?
- Wszystko skarbie.
- Nie ważne co się stanie, czy co
powiedzą, to niczego nie zmieni między nami .. dobrze?
- Kocham Ciebie i nie obchodzi mnie
zdanie innych. Niech sobie mówią co chcą. Już przywykłem, a my i
tak będziemy razem – chwilę jeszcze popatrzyłam mu w oczy i się
po prostu w niego wtuliłam – Nie martw się – łatwo powiedzieć.
Im byliśmy bliżej tym bardziej się
denerwowałam. Modliłam się aby ojciec niczego nie odwalił i
chociaż raz zachował się normalnie. Zanim się zorientowałam,
staliśmy już przed drzwiami, a serce waliło mi jak by miało zaraz
wyskoczyć z piersi. Nie pewnie otworzyłam drzwi i weszłam z
Michaelem.
- Jest tutaj ktoś? - zapytałam. Mama
wyłoniła się z kuchni – Ojciec nas zapraszał – od razu
powiedziałam.
- Wiem .. idźcie do salonu. Zaraz
podam obiad – nie była z tego zadowolona. Dało się to wyczuć na
kilometr.
- Może powinienem kupić jej kwiaty –
powiedział ciszej.
- To i tak niczego by nie zmieniło –
poszłam z nim do salonu i usiedliśmy do stołu. Po chwili przyszedł
ojciec i mama z obiadem. Atmosfera była strasznie nieprzyjemna i
stresująca. Przynajmniej dla mnie.
- Więc .. jakie masz plany wobec mojej
córki?
- Poważne. Nie mam zamiaru jej
wykorzystać – powiedział to bardziej w stronę mamy.
- Yhym … więc kiedy ślub? - prawie
udławiłam się zupą, którą jadłam.
- O tym jeszcze za wcześnie mówić –
odpowiedziałam za niego – Za krótko ze sobą jesteśmy.
- I co .. teraz będzie u Ciebie
mieszkała?
- Jeżeli chce. Nie mam nic przeciwko i
nie przetrzymuje ją siłą – znowu to było do mamy.
- Może przecież mieszkać tutaj jak
wcześniej. A powiedź mi .. ile masz pieniędzy?
- Tato! Mike nie odpowiadaj na to
pytanie. To nie ma nic do rzeczy.
- Wystarczająco aby zapewnić Betty
godne życie.
- Widzę, że porządny z Ciebie facet.
Co ta zupa taka przesolona?? Co to ma być ja się pytam?? - spojrzał
na mamę.
- P .. przepraszam – odpowiedziała.
- A i bardzo smakuje – powiedział
Mike.
- Dziękuje. Podam drugie danie.
- Mam nadzieje, że będzie lepsze od
tego czegoś.
Po obiedzie zjedliśmy deser i dalej
rozmawialiśmy. A raczej to ojciec przepytywał Michaela o różne
sprawy. Dziwne, że miał jeszcze cierpliwość.
- Chcesz mieć dzieci?
- Co a pytanie. Oczywiście, że tak,
ale na to też mamy jeszcze czas – spojrzał na mnie. Uśmiechnął
się i wziął moją dłoń, którą pocałował – I nie pozwolę
jej nikomu skrzywdzić. Jeżeli ktoś tknie ją choćby palcem,
przysięgam, że zabije i się nie zawaham – mówiąc to patrzył
się w jego stronę. Nie wiem dlaczego to powiedział, ale ojciec
tylko się zaśmiał.
- No zobaczymy co wyjdzie z Twoich
słów. Kobietę przede wszystkim trzeba sobie wychować.
- Z całym szacunkiem, ale kobieta, to
nie zwierzę, które trzeba wychować, żeby chodziło przy nodze.
- Tak uważasz?
- Jak najbardziej i nigdy tych poglądów
nie zmienię. Kocham Betty taka jaka jest i za to jaka jest. Wcale
nie chce, żeby się zmieniała.
- Więc wypijmy za to – nalał sobie
i Michaelowi whisky.
- Dziękuje, ale ja nie pije.
- Słucham?
- Nie przepadam za alkoholem. Poza tym
prowadzę – i tak postawił przed nim szklankę z trunkiem.
- Tylko mięczaki nie piją – Mike
spojrzał na niego i bez słowa wypił jednym łykiem zawartość
szklanki. Patrzyłam na to i nie chciałam, żeby pił. Złapałam Go
za łapkę pod stołem. Spojrzał na mnie przepraszająco –
Najwyżej zostaniecie u nas na noc – ojciec wypił już drugi raz i
znowu nalał Michaelowi.
- No dobrze, zostaniemy. Prawda kotku?
- Tak – odpowiedziałam niechętnie.
- Nie pijesz? - Mike wziął małego
łyka.
- To my może pójdziemy do Betty
pokoju już.
- Idźcie, tylko macie być grzeczni –
powiedziała poważnie mama. Wzięłam Michaela za łapkę i poszłam
do siebie.
- Nareszcie – otworzył okno i wylał
zawartość szklanki. Ucieszyło mnie to – Nie lubię alkoholu ..
zwłaszcza jak ktoś mnie do niego zmusza.
- A ja nie lubię jak pijesz … -
usiadłam na łóżku.
- Coś się stało? - usiadł przy mnie
i objął ramieniem.
- Eh .. ojciec, gdy sobie wypije za
dużo .. często się awanturuje – posmutniałam – Nie można
wtedy wytrzymać.
- Ale ja tak nie mam. Resztę wylałem
i nie mam zamiaru więcej pić.
- Wiem .. ale mi się to wszystko
przypomniało.
- Obronie Cie w razie czego. Bez obaw.
Mamy gorszy problem.
- Jaki?
- Ty masz w co się przebrać, a ja?
- Hmm … zawsze możesz spać w ..
bokserkach – zarumieniłam się i zagryzłam wargę.
- Ach tak? Mi to w sumie odpowiada. To
Ty możesz spać w bieliźnie.
- Śnij dalej Jackson – zaśmiał się
– Ja mam piżamkę.
- Osz Ty .. robisz to celowo, żeby
mnie zobaczyć w samych gaciach.
- Rozgryzłeś mnie. Wprost o tym
marzę, a potem Cie zmolestuje.
- Mmm .. brzmi kusząco – powiedział
mi wprost do ucha. Aż dostałam dreszczy na całym ciele, gdy
poczułam jego oddech na szyi.
- Bądź grzeczny.
- Staram się, ale wcale mi tego nie
ułatwiasz – musnął ustami moją szyję. Strasznie mi się to
spodobało i zaczynało mnie kręcić. Widział to. Musiał to
widzieć, bo zrobił to jeszcze kilka razy. W końcu odnalazł moje
usta i zatopił się w nich. Odwzajemniałam każdy pocałunek i się
położyłam. Wciąż nie przestawał, ale ta chwila nie mogła trwać
zbyt długo. Mama miała doskonałe poczucie czasu. Zapukała po czym
weszła i powiedziała, o której mamy zejść na kolacje – Mało
brakowało – oboje się zaśmieliśmy i od tej pory byliśmy
grzeczni. Niczym małe dzieci. Po kolacji poszliśmy z powrotem do
mnie. Mike został w samych bokserkach co mnie nieco krępowało. Ja
byłam w piżamce dla bezpieczeństwa. Położyliśmy się i starałam
się zasnąć. Wiedziałam, że przy Michaelu nic mi nie grozi i
ojciec tutaj nie wejdzie.
Nosz jak na czytam o tych jej rodzicach to mam ochotę im tak w czapę przypieprzyć !
OdpowiedzUsuńO dziwo obiadek przeszedł i tak dość spokojnie. Nie spodziewałam się, że aż tak spokojnie. Z tym alkoholem to Michaś nie powinien był się dać sprowokować, no ale nie dziwię mu się w sumie. Szkoda, że końcem końców musieli zostac u nich - bo coś czuję, że to jeszcze nie koniec.
Swoją drogą może i lepiej, jakby tatuśkowi nerwy puściły: Mike by się dowiedział jaki jest naprawdę.
Tylko Betty mam za złe, że sama nie potrafi mu powiedzieć. Po części można rozumieć obawy, jednak kurde: nie dość że okłamuje Michaela to świadomie naraża siostrę i mamę na kolejne cierpienia. Powinna tez o nich pomyśleć, pomyśleć że może odmieć ich życie na lepsze i przy okazji swoje.
MEEEGA się cieszę, że rozdziały są dłuższe - od razu się inaczej (tzn lepiej) czyta. Dla mnie możesz robić jeszcze dłuższe, dla mnie nigdy za wiele xD
Oczywiście z niecierpliwością czekamy na nowe rozdziały oraz ten 'główny' który planujesz na święta ;3
Pozdrawiam ciepło !;*
Całkowicie się zgadzam z Patrycją . Szkoda ,że na tym obiedzie ojciec Betty czegoś nie odwalił , Michael by się dowiedział chociaż wreszcie .Albo powinna mu sama powiedzieć .Wkurza mnie tym strasznie , mogłaby naprawdę wszystko zmienić.Czemu mnie nie zdziwiło jak ojciec Betty zapytał Michaela ile zarabia , Boże co za kretyn. Pewnie jak zobaczył ,że jest sławny i bogaty to teraz będzie od niego może jeszcze kasę ciągnąć i go szantażować przy tym .Szczerze ? Wcale bym się nie zdziwiła , on jest zdolny do wszystkiego.
OdpowiedzUsuńNie mogłam z tego , zboczuch !! :D
- Osz Ty .. robisz to celowo, żeby mnie zobaczyć w samych gaciach.
- Rozgryzłeś mnie. Wprost o tym marzę, a potem Cie zmolestuje.
- Mmm .. brzmi kusząco – powiedział mi wprost do ucha.
Eh ten Jackson nasz to tylko o jednym .
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :**
Pozdrawiam cieplutko <333333
No to czas i na moj komentarz.
OdpowiedzUsuńBoj sie :-D :-D nie no. Żart. Nie boj sie :-P
Szczerze to też sie przestraszyłam co sie to dzieje naszej Bett.
Na szczęście dostała leki i juz jej lepiej.
Mam nadzieje, ze juz jej nic nie będzie.
O i scena w ciastkarni z Nina - bezcenna :-D :-D Mike jaki cholernik zazdrosny ;> :-P
Dziewczyny narobiły mi smaka na jabłecznik i sernik :-P
Nina to ma jednak poczucie humoru :-D Wariatka :-D
I potem wkurzyl mnie ten jebaka stary ojciec ;/
Czego on tam u nich szukał ja sie pytam :/
Współczuję Betty tylko jak go zobaczyła.
Pewnie czułabym sie podobnie.
I szkoda, ze ustala na propozycje tego dziada...
Juz na tej kolacji mnie dobijałw jego bezsensowne pytania... Kiedy ślub, czy planują dzieci i ile zarabia... A co mu do tego.. ;/ dobrze Mike odpowiedział. Ze jeszcze za wcześnie na to.
I jak w sumie fajnie sobie poradził z tymi pytaniami dziada.
I mialam wrażenie jakby matka bała sie tego ojca... Choćby za tą zupę... Mam nadzieje, ze on jej nie bije..
A z ta whisky to juz przesadził... ;/ no co za... Mike wyraźnie mówił, ze nie i mimo to musiał sie zgodzić i udowodnić, ze nie jest mieczakiem.
Dobrze, ze tylko jedna szklanka i nie więcej.
Hehe. No i nie ukrywam, ze podobała mi sie ich rozmowa na temat w czym będą spac :-D
Ja wiem Jackson, ze wolisz jak kobieta śpi w bieliźnie :-D :-D ale niestety Betty ma pizamke :-D
Zaś zazdroszczę widoku Betty :-D:-D
No i ta wymiana zdań taka podchodząca pod HOT :-D ah... Tak mało brakowalo :-D
I im też jak na złość musi ktos przeszkadzać :-D w głowie sie nie mieści :-D
Ja nie wiem :-D
No jestem pod wrażeniem :-) dziś wyjątkowo długa nocia co bardzo mnie cieszy i fajnie sie takie długie czyta :-)
Także pisz tak długie jak potrafisz :-) nie przeszkadza mi to :-)
Czekam na nn no i wiesz na co ;> :-D
Pozdrawiam, BAD25
Ojciec Betty doprowadza mnie do szaleństwa. Co on sobie wyobraża?! I te głupie pytania..a co go to obchodzi? Eh szkoda, że zostali tam na noc. Rano niech zmykają z tego piekła jak najszybciej. W sumie zgadzam się z Basią i szkoda, źe ten dziad niczego nie odwalił to wtedy Mike by się przekonał co to za kreatura.
OdpowiedzUsuńNina jak zawsze przezabawna :) Taka siostra to skarb :)
I ta rozmowa w czym będą spać..Mike to by wolał pewnie Betty nago..ale nie w tym domu..
Czekam na jutrzejszą notkę.
Michaelowa